Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

- O nie, nie, nie, nie, nie!

Ogień zaczął rozprzestrzeniać się po całym pomieszczeniu, robiło się coraz cieplej.

- Yumi, coś się stało? Słyszałem jak krzy...

Tata zobaczył palącą się część cukierni, na chwilę zamarł i patrzył, co się dzieje.

- Yumi! Co się stało?

- Tato, nie wiem... ogień pojawił się tak nagle, ja naprawdę...

- Musimy uciekać!

- A gaśnica?

- Rzeczywiście!

Było za późno, ogień zasłonił już wejście do pokoju, gdzie była gaśnica. Pojawiało się coraz więcej ognia, zaczęłam kaszleć.

W pewnej chwili coś chwyciło mnie za rękę i pociągnęło do wyjścia. Gdy byliśmy na zewnątrz, tata wezwał straż pożarną.

Trochę oddaliliśmy się od cukierni, to był dobry pomysł.

- Już po cukierni...

- Dlaczego, tato?

Nie musiał odpowiadać, cukiernia eksplodowała.

Patrzyłam razem z moim ojcem na zagładę naszej rodzinnej, wspólnej pracy. Sama budowa trwała pół roku. Tata był taki szczęśliwy, że mógł mieć własną działalność, a teraz to, co posiadał zostało zniszczone, a to wszystko przeze mnie...

Po dwudziestu minutach straż pożarna wraz z karetką i policją była na miejscu. Strażacy zaczęli gasić płonący budynek, a ratownicy opatrywali nasze rany na ciele. Po chwili podszedł do nas policjant i zwrócił się do taty.

- Wie pan jak budynek zaczął się palić?

- Nie, raczej nie.

Wtedy poczułam, że muszę mu to jakoś powiedzieć.

- Umm... tato, ja chyba...

- Wiem, kto to zrobił.

Policjant wyjął notatnik i przygotował długopis.

- Wilkinson.

- A więc twierdzi pan, że to Wilkinson? Szef cukierni jedną ulicę dalej?

- Tak, jestem tego pewny. Kto inny mógłby to zrobić, jak nie on? To zło wcielone. Zawsze na każdym kroku chciał uprzykrzyć mi życie.

- Ale, tato!- krzyknęłam.

- Nic już nie mów córeczko, ja się wszystkim zajmę. Jesteś teraz w szoku... ale spokojnie, jak zwykle damy radę.

Zanim się obejrzałam, byłam już w samochodzie razem z nim. Jak powiedzieć mu prawdę? Przecież jak mu to powiem, nie uwierzy mi. Ja i kula ognia w mojej dłoni.

Tak, to brzmi bardzo przekonująco.

Najgorsze jest to, że to "coś" może pojawić się w każdej chwili, a ja nie będę mogła nic zrobić i znowu coś podpalę. Gdy wróciliśmy do domu, położyłam się do łóżka. Szybko jednak nie zasnęłam.

W nocy obudziłam się kilka razy z powodu koszmarów. Śnił mi się ogień, był wszędzie. Drzewa, kwiaty, trawa, całe miasto stało w płomieniach. Chciałam zapomnieć o tym wszystkim, co mi się przydarzyło, więc chwyciłam książkę i zaczęłam czytać. W pewnym momencie zaczęły zamykać mi się oczy, więc położyłam głowę i odpłynęłam w głęboki sen...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro