Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Yumi

Czego ten nadęty łoś ode mnie chce?

Jeszcze bardziej mnie skrzywdzić?

Kai podszedł bliżej i usiadł na krześle koło łóżka. Odwróciłam głowę tak, bym nie musiała na niego patrzeć.

- I co? Cieszysz się z mojego cierpienia, hę?- spytałam.

- Wiem, postąpiłem głupio.

Spojrzałam na niego.

- Bardzo głupio.

- Nie chciałem... to znaczy chciałem...

Nie dokończył, bo dałam mu z liścia.

- Dobra, należało mi się.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam to zrobić.

- Domyślam się.

- O co ci w ogóle chodzi? Czemu mnie nie lubisz? Co ci takiego zrobiłam?

Kai spuścił wzrok.

- Ja po prostu... chyba jestem zazdrosny.

Ta odpowiedź nieco mnie zdziwiła.

- Zazdrosny?

- To może zabrzmiało trochę dziwnie, ale masz tą swoją moc. Możesz mieć magię lodu, ziemi, wody... a ja? Tylko ogień... czuję się niepotrzebny. Spokojnie możesz zająć moje miejsce.

- Co ty mówisz?!

Kai znów spojrzał na mnie.

- Ja? Ja nawet spanjitzu nie umiem zrobić!

- Spinjitzu - poprawił.

- Widzisz? Nawet nie umiem dobrze tego wymawiać!

Zaśmiał się lekko.

- Co mogą myśleć inni? Oni też mają tylko jedną moc. Jesteś egoistycznym łosiem.

Znowu się zaśmiał.

- Nadętym też.

- Zważaj sobie - powiedział stanowczo.

- Tu chodzi o to, że nie musisz być zazdrosny. Jesteś jaki jesteś, tego nie zmienisz.

- Dasz mi szansę to naprawić?

- Jasne.

- Przyjaciele?- zapytał.

- Przyjaciele - odpowiedziałam.

Uśmiechnął się do mnie, ale nie tak jak wcześniej. To był prawdziwy uśmiech, uśmiech szczerości.

- Jeszcze raz przepraszam za ten tor przeszkód.

- Nie mogę powiedzieć, że wszystko w porządku, bo tak nie jest.

- Rozumiem.

- Przez to niespanie chyba na prawdę mam zwidy...

- Zwidy?

- Pamiętasz, jak przed startem spytałam się ciebie, czy też widzisz to, co ja?

- Tak, a co?

- Niedaleko widziałam tańczącego jednorożca.

Kai zmarszczył brwi i patrzył się na mnie jak na wariatkę.

- Nabijasz się ze mnie, tak?

- A czy wyglądam, jakbym żartowała?

- Nie spałaś i przez to zobaczyłaś jednorożca?

- Właśnie o tym mówię, Kai.

- Musisz w końcu pójść spać.

- Boję się, że znowu mi się to przyśni. Potem będę próbować zasnąć i znowu... i...

- Pomożemy ci.

- Dziękuję, tylko najpierw chciałabym znaleźć się w swoim łóżku - Zaśmiałam się, a Kai razem ze mną.

- OK, pójdę po resztę.

Kai wyszedł, a ja mogłam zostać sama ze swoimi myślami.

Jak ja się cieszę! Nareszcie! Będę miała przyjaciela!  W końcu nie będzie traktował mnie jak śmiecia.

Dobrze, że Kai mi wszystko wyznał. Będziemy mogli normalnie...

- Wszystko w porządku?- spytała mnie Nya.

- Nie do końca. Dobra wiadomość jest taka, że mam nowego przyjaciela, a zła, bo czuję się jakby przebiegło po mnie stado krów.

- To chyba nie za dobrze - stwierdził Jay.

Wszyscy na niego popatrzyli, a on tylko głupio się uśmiechnął.

- Chciałabym teraz magicznie znaleźć się w swoim pokoju - Uśmiechnęłam się.

Podszedł Lloyd i delikatnie chwycił mnie za plecy oraz złapał moje nogi.
Mocno chwyciłam jego szyję, żeby nie spaść. Podniosłam głowę, a nasze spojrzenia się spotkały. W cudownych, szmaragdowych oczach dostrzegłam małe iskierki.

Lloyd uśmiechnął się promiennie, ja również.

Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie i spojrzeliśmy na Jay'a, który głupkowato się uśmiechał. Właściwie to... nie tylko Jay tak na nas patrzył.

Poczułam rumieniec na swoich policzkach, Lloyd również był trochę różowy na twarzy.

- Umm... chodźmy już - poprosiłam cicho.

Ruszyliśmy całą eskortą do mojego pokoju. Chłopak powoli położył mnie na łóżku, a Nya przykryła kołdrą.

Do środka wszedł sensei.

- Ile będę musiała tu leżeć?

- Zanim ból zniknie, myślę, że jakieś kilka dni.

Jak dobrze, nie chciałabym tkwić w łóżku więcej niż tydzień.

- A koszmary?- zapytał Jay.

- W tej kwestii jeszcze nie znam rozwiązania.

Westchnęłam cicho.

- Mam taki pomysł - zaczął niepewnie Kai.- Moglibyśmy pomóc jej zasnąć.

- Jak chcesz to zrobić?- spytał Cole.

- Opowiemy jej jakieś historie, na pewno zaśnie.

- Możecie spróbować - poparł Wu i wyszedł.

- Nie musicie wszyscy - powiedziałam.

- Ja zostanę - odparł Kai

- I ja!- krzyknął podekscytowany Jay.

- Ja również - powiedział Lloyd.

- Ja też zostanę - Uśmiechnęła się Nya.

Czyli piżama party w moim pokoju...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro