Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4: Niemożliwe nagle staje się możliwe

- Zmieniam szkołę...! Czekaj! Co? - spytały siebie nawzajem, równocześnie w tym samym czasie, co wprawiło obydwie dziewczynki w zakłopotanie.

Przez moment gapiły się na siebie, robiąc jakieś nieodgadnione miny, mierząc siebie nawzajem przy tym badawczym spojrzeniem. Laura ze zdziwieniem przypatrywała się twarzy przyjaciółki i nie uszło jej uwadze, że jest czymś widocznie zdenerwowana, czemu nie dziwiła się ani trochę. Sama wciąż jeszcze biła się z myślami. Przecież musiała jakoś powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce, że opuszcza Cambridge i przez następnych siedem lat, prawdopodobnie się nie zobaczą. 

Jednak Clary też zmieniała szkołę. Laurze nie chciało się w to wierzyć. Zwłaszcza, że dziwnym zbiegiem okoliczności, zmieniała ją akurat w tym samym czasie co ona. Zadymiara szczerze wątpiła, by było to spowodowane jedynie za sprawą zwykłego zbiegu okoliczności, jakkolwiek byłby on fortunny lub też niefortunny dla ich obu. 

Po dłuższej chwili milczenia, w końcu zadała pytanie:

- Zmieniasz szkołę, tak?

- Ty także? - odpowiedziała Clary, pytaniem na pytanie. 

Laura kiwnęła potakująco głową, zakładając swoje złote włosy za ucho, by jej nie przeszkadzały. Rzuciła swojej najlepszej przyjaciółce szybkie spojrzenie.

- Dokąd się przenosisz? - spytała po chwili.

Na twarzy Clary, na której i tak malowało się zmieszanie lub może zażenowanie, teraz pojawiło się coś na kształt przerażenia. Laura szczerze nie pojmowała tego, ale oszczędziła sobie walenia komentarzy. Nie w sytuacji, kiedy Clary tak się zachowywała. Nie należała bowiem do osób, które łatwo się czymś denerwują. Tyle że Falendale nigdy nie lubiła gdy zbyt dużo się wokół niej działo i tylko dlatego nigdy nie uczestniczyła w wygłupach Lury, chyba że jako przyzwoitka lub coś w tym rodzaju. Jednak tym razem było inaczej. Na twarzy czarnowłosej malowało się prawdziwe przerażenie, takie, jakiego Laura nigdy dotąd nie widziała. 

Przysunęła się bliżej Clary, po czym objęła ją obiema rękoma. 

- Powiedz mi, Clary, co się dzieje? - spytała. - Gdzie się przenosisz? Do jakiej szkoły? No i dlaczego jesteś taka przerażona? 

Falendale zawahała się z odpowiedzią.

- Cóż... To jest skomplikowane, Lauro, na dodatek sama wciąż nie mogę w to uwierzyć. To stało się tak nagle... Wiem tylko tyle, że nie mogę ci powiedzieć, bo ponoć to zabronione. Wybacz mi, proszę! - dodała, już nieco głośniej.

Laura zastanawiała się. 

Nie, to chyba nie może być prawda? Ale co jeśli...? A zresztą, co mi szkodzi zapytać?

Wzięła więc kilka wyjątkowo głębokich wdechów, jeszcze kilka razy zastanawiając się nad tym, co w sumie zamierza powiedzieć, po czym dotknęła ramienia przyjaciółki. Kiedy poczuła utkwione w sobie spojrzenie czarnowłosej, przełknęła nerwowo ślinę. 

Wtedy zadała najdziwaczniejsze pytanie w historii:

- Też jedziesz do Hogwartu? 

Mina całkowicie zdezorientowanej Clary była bezcenna! Wpatrywała się w Laurę takim wzrokiem, jakby właśnie oświadczyła jej, że wychodzi za mąż w wieku jedenastu lat lub gorzej! Jednocześnie dając zadymiarze do zrozumienia, że tak właśnie jest. Że dostała wiadomość z Hogwartu, tak jak dzisiaj Lura, a to oznaczało iż była czarownicą. Czarownicą z rodziny mugoli. Mugolaczką... Czarodziejką brudnej krwi... Dla wielu innych - Szlamą.

Laura uważnie przyjrzała się wciąż jeszcze milczącej Clary, a kiedy lekko nią potrząsnęła, z gardła dziewczynki wydostał się cichy pisk.

- Skąd o tym wiesz? 

Zadymiara wzruszyła ramionami.

- Bo żem jest wszechwiedząca, a tak na poważnie, to też go dzisiaj dostałam. List znaczy - poprawiła się, po czym wyciągnęła wiadomość z kieszeni kurtki i kilkakrotnie pomachała nim przed twarzą przyjaciółki. - Jestem czarownicą tak jak ty, Clary. Lecz w przeciwieństwie do ciebie, ja już od dawna o tym wiedziałam. Mój ojciec jest czarodziejem. Należy do prastarego rodu czarodziejów czystej krwi, co naturalnie czyni mnie taką samą. Oczywiście Jaspera i Luka również. Wszyscy jesteśmy czarodziejami i tylko mama jest mugolką. 

Clary wbiła w nią zaskoczone spojrzenie.

- Czyli wiedziałaś? - spytała.

- Tak - szybko odpowiedziała Laura. - Wiedziałam. Wybacz, że wcześniej ci nie powiedziałam, jednak jak sama powinnaś już wiedzieć z listu, nie mogłam tego zrobić. To byłoby poważne naruszenie prawa czarodziejów.

Nagle twarz Clary przybrała jakby cieplejszych barw, wykrzywiając się w ironicznym uśmiechu.

- A niby od kiedy obchodzi cię prawo? - spytała.

Laura zaśmiała się, jednak nie trwało to długo.

- Cóż... - udała, że się zastanawia. - Prawdopodobnie nigdy mnie nie obchodziło i nie będzie, a wierz mi, że nie zamierzam rezygnować ze swej natury w Hogwarcie, jednak tu sprawy mają się nieco inaczej. Zdradzenie sekretu mugolowi, a do niedawna myślałam iż jesteś mugolką, wiąże się z poważnymi konsekwencjami. Mój ojciec mógłby wpaść w niemałe tarapaty. Ty zresztą też. Rozumiesz mnie, Clary? Czy raczej obrazisz się na mnie i przez następnych siedem lat będziesz mnie ignorować, w swym wielkim poczuciu zniszczonej dumy?

Dziewczyna zaśmiała się na sugestię Laury, co znacznie rozładowało budujące się między nimi dotychczas napięcie. Oznaczało to bowiem, że zrezygnowała z pomysłu udawania obrażonej, tym lepiej dla ich przyjaźni. Laura nie miała zamiaru tracić tak wspaniałej przyjaciółki, jaką była Clary. Nawet jeżeli, na stówę, znajdą się w różnych domach. Tak było zawsze. Kiedy tylko jedna z nich dowiadywała się o jakiejś nieprzyjemnej, wstydliwej bądź też po prostu krzywdzącej tajemnicy tej drugiej, gniewały się na siebie tylko przez kilka minut, po czym w spokoju dogadywały się i wyjaśniały, dlaczego wcześniej się z tym nie zdradziły. To własnie było jednym z powodów, dla których były najlepszymi przyjaciółkami. Lura i Clary jak nikt inny w całym wszechświecie potrafiły się wzajemnie zrozumieć. Nigdy nie rzucały słów na wiatr i nie wyciągały pochopnych wniosków, dopóki ta druga nie wyjaśniła przyczyn takiego, a nie innego zachowania. I tym razem nie było inaczej. 

Śmiały się jeszcze przez dłuższą chwilę, po czym znów spojrzały na siebie.

- A więc - podjęła Clary, już całkiem swobodnie. - Jak to jest być czarodziejką? 

Laura rozpromieniła się.

- Wierz mi, że fantastycznie. Oczywiście oznacza to, że jesteś narażona na styczność z całkiem licznym i dobrze wykształconym społeczeństwem rasistów, ale poza tym jest w porządku. Jasper już od trzech lat chodzi do Hogwartu, a teraz pójdzie na czwarty rok. Co ciekawe, prefektem został już teraz. Czyli o rok wcześniej, nieźle jak na takiego imbecyla. 

- Nie mówi tak o nim! - oburzyła się Clary.

Laura zaśmiała się, po czym poklepała przyjaciółkę po ramieniu, a ta wykrzywiła się w bólu, bo zadymiara chyba użyła za dużo siły. 

- Wiesz ty co, Clary? - podjęła, wciąż jeszcze się śmiejąc. - Nigdy nie przypuszczałam, że twoje fanatyczne zauroczenie moim bratem zakorzeni się tak głęboko i na dobre! Zwłaszcza, że przecież ostatnie trzy lata spędził raczej z daleka od ciebie! No nieźle!

Clary, która dobrze wiedziała co sugeruje Laura, spłonęła rumieńcem, na co ta druga zaśmiała się jeszcze głośniej. 

Po chwili jednak uśmiechnęła się delikatnie i spytała.

- Opowiesz mi coś o Hogwarcie? 

- No pewnie! - zawołała radośnie Laura. - W końcu nie ma to jak gadać o szalonej akademii magii, o której nie miało się wcześniej pojęcia, w środku nocy! 

Brwi Clary momentalnie uniosły się ku górze.

- Przypominam, że to ty przyjechałaś do mnie w środku nocy, prawdopodobnie uciekając z domu, i zaczęłaś walić mi w okno! 

Laura znów się roześmiała. 

- Wierz mi, że nie przyjechałam, a przyleciałam. 

W tej chwili oblicze Clary znowu się jakby skruszyło. Mugolaczka wlepiła w przyjaciółkę zdziwione spojrzenie, po czym kilkakrotnie zamykała i otwierała buzię, próbując coś powiedzieć. A kiedy w ogóle jej to nie wychodziło, zaś Laurze ten widok wydał się przekomiczny, przerwała jej.

- Odpowiadając na pytanie, które właśnie chciałaś zadać: "Nie, nie na miotle". Mój tata i Jasper jakiś czas temu zaczarowali jeden z rowerów w naszym garażu. To tak tutaj przyleciałam. Na rowerze. No wiesz, integrowałam się z ptactwem. To wielce pasjonujące zajęcie. Radzę spróbować! Jest naprawdę fajnie, no chyba że ptak ci nafajda na głowę, co mi się już nie raz zdarzyło - powiedziała, bardziej do siebie niż do Clary, odgarniając przy tym włosy z twarzy, kiedy znów zaczęły zawadzać. Zdziwiona dziewczynka jeszcze przez kilka minut przypatrywała się zadymiarze, nie mogąc dać wiary beztrosce, towarzyszącej jej przy wypowiedzi. 

- Więc, rozumiem, że tak to jest jak się jest czarodziejem? - spytała po chwili.

- W moim przypadku? Tak. W twoim przypadku? Nie! Ty jesteś żółtodziobem, który dopiero odkrył kim jest i trzeba ci solidnych lekcji pod okiem kogoś, kto pomoże ci się wykształcić. Będziesz przy tym poddana wielu próbom. Walki z trollami, latanie na harpiach, uganianie się za wampirami... - wyliczała, ale w tym momencie przerwała jej wystraszona Clary.

- WAMPIRAMI? - wyrwało jej się, trochę za głośno. - To one istnieją? 

- A co, może nie? - fuknęła Laura. - Pewnie, że istnieją. Wampiry, wilkołaki, centaury, trolle, na ogół olbrzymy, wielkie pająki... I wiele innych. Niektóre z nich nawet mieszkają w Hogwarcie. Brat mówił, że jest ich sporo w Zakazanym Lesie, ale uczniowie nie mają do niego wstępu. No wiesz, śmiertelnie niebezpieczne zagrożenie i takie tam inne brednie. Ja tam wolę sama się o tym przekonać i możesz mi wierzyć, wejdę do tego lasu, choćbym miała się pociąć!

- Rozumiem - mruknęła Clary. - Zatem w Hogwarcie również będziesz się popisywać?

- No pewnie! A co myślałaś? Gdy tylko się tam dostanę, zamierzam zrobić wszystko, aby uznano mnie za największą zadymiarę wszechczasów! 

Resztę nocy spędziły na ożywionym plotkowaniu o przygodzie, jaka niebawem je czeka.      


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro