Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 76

Duże spoilery co do Kruka.

~

Callie, Fred i George zajęli miejsca na trybunach do Quidditcha, na którego boisku znajdowali się już czterej zawodnicy Turnieju Trójmagicznego, stojący przed ogromnym labiryntem z żywopłotu. Ślizgonka przyglądała mu się z zachwytem.

- Wow, ten labirynt naprawdę robi wrażenie - powiedziała, przypominając sobie jaki był mały, kiedy Fred pokazał jej go po raz pierwszy. Po tym jej wzrok skierował się na samych zawodników, którzy stali przed wejściem.

- Co jak co, ale Diggory rzeczywiście jest przystojny, nie? - zapytała, nie odwracając wzroku od boiska.

Fred (który siedział tuż przy niej) i George (który siedział obok bliźniaka) obaj spojrzeli na nią tak, jakby wyrosła jej druga głowa.

- Nie, Callie, nie - powiedział George od razu.

- Ty też, Callie? Mówisz poważnie? - zapytał Fred z niedowierzaniem.

Dziewczyna spojrzała w swoje prawo i, zobaczywszy ich miny, uniosła brwi.

- Hej, nie patrzcie się tak na mnie! - krzyknęła Callie, unosząc ręce. - Obiektywnie, jako dziewczyna, stwierdzam, że Diggory jest po prostu przystojny, okej?

- Ale to jest Diggory - powiedział Fred, jakby to było argumentem nie do podważenia.

- Nie lubicie go tylko dlatego, że wygrał z wami mecz. Gdybym powiedziała, że Harry jest przystojny, to byście nawet nie skomentowali - stwierdziła Ślizgonka, mrużąc oczy. - No i gdybym jednak została Puchonką, to pewnie bym się z nim przyjaźniła... - tu Callie urwała, bo wzrok, jakim obdarzał ją Fred, był naprawdę przerażający.

Ona jednak się nie ugięła. Założyła ręce i uśmiechnęła się z satysfakcją.

- Nie mów mi, że jesteś o niego zazdrosny, Fred.

Na te słowa Fred prychnął, co miało chyba wyglądać jak próba parsknięcia śmiechem.

- O Diggory'ego? Oj, zabawna jesteś, Callie - powiedział, niby kompletnie niewzruszony jej wcześniejszymi słowami.

- Mhm, jasne - mruknęła dziewczyna i nachyliła się w jego stronę, by pocałować go w policzek. - Jakbyś nie wiedział, że nie wolę nikogo innego od ciebie.

Fred odchrząknął, ale nie odezwał się i tylko uśmiechnął się nieznacznie. Chciał coś powiedzieć, gdy nagle cała trójka usłyszała głośne:

- Fred, George!

Bliźniacy i Callie odwrócili głowy. Za Georgem stał wysoki, umięśniony chłopak, którym był Oliver Wood. Fred i George od razu wstali i zaczęli się z nim witać tak, jakby nie widzieli się z dziesięć lat, choć Wood skończył szkołę zaledwie w zeszłym roku.

- Chris, usiądziemy tutaj? - zapytał Oliver, który najwyraźniej nie mógł się nagadać z bliźniakami.

I wtedy, w przeciwieństwie do Weasleyów, Callie zamarła - Oliver trzymał za rękę Christinę i Ślizgonka spodziewała się kolejnego niezręcznego starcia ze starszą siostrą Ann.

- Jasne, pewnie, tylko się zastanawiam, gdzie jest moja siostra... - odparła mu Christina, która też zauważyła już Callie i również wyglądała na nieco skrępowaną, gdy na nią patrzyła.

- Ja nie mam pojęcia, gdzie jest Ann - przyznała Callie, gdy Wood zajął już miejsce przy George'u. - Nie rozmawiamy ze sobą. 

- Co? Ale jak to? - zapytała zdziwiona Christina. Spojrzała na rozgadanego już Olivera, potem znowu na Callie i w końcu zapytała ją:

- Możemy pogadać?

Callie bardzo zdziwiło to pytanie, ale pokiwała głową. Christina poprawiła swoje długie, choć krótsze i jaśniejsze od Ślizgonki włosy, wyminęła Olivera oraz bliźniaków, po czym w końcu zajęła wolne miejsce obok młodszej dziewczyny.

- Słuchaj, ja wiem, że możesz nie chcieć odpowiedzieć mi na to pytanie, ale dlaczego ty i Ann nie rozmawiacie? - zapytała Christina.

- Nie wiesz o niczym? - odparła zdziwiona Callie. - Ann i reszta Ślizgonów odrzuciła mnie po tym, jak wyszło na jaw, że zadaję się z Gryfonami...

- Chwila, ty? Znaczy, właśnie zdziwiłam się, że siedzisz tu z Weasleyami...

Callie westchnęła i spuściła głowę.

- Ja wiem, że ty znasz mnie tylko od tej złej strony i że to zabrzmi dziwnie - zaczęła, nie unosząc wzroku - ale wszystkie te moje okropne zachowania były udawaniem. Ja nie chciałam być tą wredną Ślizgonką, za którą wszyscy mnie udawali i odkąd wszystko wyszło na jaw, przyjaźnię się tylko z Gryfonami, a moi dawni znajomi się do mnie nie odzywają. Jeszcze próbowali się na mnie zemścić i tak dalej... Ogólnie nie było miło.

Christina słuchała jej z rozdziawionymi ustami.

- Ann też? - zapytała, a Callie tylko pokiwała głową w odpowiedzi. - Też chciała się zemścić?

- Tak... Ann najpierw przeczytała mój dziennik, a potem było tylko gorzej... Nie wiem, czy to dla ciebie dobry dowód, ale Fred i George mogą ci to potwierdzić...

- W dużej mierze dzięki Fredowi i George'owi ja i Oliver jesteśmy razem, więc uwierzę im we wszystko - odparła jej od razu Christina, nieświadomie bawiąc się delikatnym, złotym pierścionkiem na swoim palcu, który (Callie zauważyła to po chwili) miał na sobie imitację Złotego Znicza. - Czyli wychodzi na to, że... Znowu nie znam swojej siostry... Jeju, jeśli to wszystko prawda, to przepraszam cię za nią... - dziewczyna wyglądała na bardzo wstrząśniętą, dlatego Callie powiedziała:

- W porządku, to nie twoja wina...

- Ann taka nie była, naprawdę - przerwała jej Christina. - Byłyśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółkami. Ona z fascynacją słuchała, jak jej opowiadałam o Hogwarcie. Zwierzała się mi ze wszystkiego, że się bała nowej szkoły, bo nigdy nie lubiła tłumów... Że raczej nie wyląduje w Ravenclaw i bała się, jak zareagują rodzice... A potem się zmieniła, zrobiła się oziębła, przestała ze mną rozmawiać i w szkole, i w domu. Była przy okazji tak zafascynowana tobą, a ty byłaś, no cóż, wredna... Byłam pewna, że to przez ciebie.

- Ja to rozumiem, ja wiem, że nie zachowywałam się zbyt miło. A zważając na to, że Ann się we mnie zakochała...

- Ann... Co? - przerwała jej Christina, a jej niebieskie oczy rozszerzyły się do maksimum. Wyglądała na kompletnie zaskoczoną tą informacją, jeszcze bardziej niż tym wszystkim, co usłyszała od Ślizgonki wcześniej. Gapiła się na Callie przez kilka sekund, aż w końcu wydusiła:

- Ann kochała się w tobie? - zapytała ponownie. - Jeju, to dlatego nigdy nie chciała rozmawiać o chłopcach... Krew ją zalewała, gdy ja wspominałam o moim chłopaku... Merlinie, dlaczego ja tego nie zauważyłam? - Christina ukryła twarz w dłoniach, wyraźnie załamana.

Callie była nie mniej zdziwiona, niż jej rozmówczyni. Zdecydowanie nie takiej konwersacji się spodziewała, bardziej tego, że była Krukonka usiądzie przy swoim chłopaku i będzie się starała udawać, że Ślizgonki tam nie było - a jednak przyszła wszystko wyjaśnić... Callie zrozumiała, że Christina musiała naprawdę martwić się o swoją siostrę i aż zrobiło się jej przykro, bo nie raz widziała, jak Ann traktowała starszą jak śmiecia.

- Irv... Znaczy, Callie... Znaczy, mogę tak do ciebie mówić? - zapytała nagle niepewnie Christina, unosząc w końcu głowę, a uzyskawszy od Ślizgonki pozwolenie, kontynuowała:
- W takim razie Callie, przepraszam cię za to, że tak źle cię oceniałam przez cały ten czas. Jesteś o wiele milsza i mądrzejsza, niż sądziłam.

- W porządku. Ty też nie jesteś zła, wbrew temu co mówiła o tobie Ann.

Christina zaśmiała się smutno, udając, że rozgląda się po nadal wypełniających się trybunach, choć Callie czuła, że chyba w ten sposób próbowała ukryć przygnębienie. Ślizgonka postanowiła szybko zmienić temat.

- Z tą mądrością to bym nie przesadzała... Cały ten rok próbowałam się dowiedzieć, kim był mój dziadek, a nie dowiedziałam się niczego - powiedziała Callie, co było zgodne z prawdą. Wszystkie godziny w bibliotece spełzły na niczym, dziewczyna nadal miała tylko to jedno, cholerne zdjęcie.

- Nie wiesz, kim był twój dziadek? Jak to? - zapytała zdziwiona Chris.

- Nawet mój tata go nigdy nie widział, babcia nie chciała o nim mówić... A ja z jakiegoś powodu strasznie chciałabym go poznać, chociaż dowiedzieć się, czy żyje, bo babci już nie ma... Poznać historię, czemu babcia go tak bardzo znienawidziła. A mam tylko jego zdjęcie ze szkoły. O ile w ogóle to on.

- Ze szkoły? W takim razie powinnaś spytać Dumbledore'a - zaproponowała jej od razu Christina. - On na pewno uczył wtedy w szkole, przecież on ma chyba ponad sto lat. Skoro uczył moich dziadków, to twoich tym bardziej.

Callie popatrzyła na Krukonkę i ogarnęła ją nagła ekscytacja. Christina miała rację, czemu wcześniej nie wpadła na to, by zwrócić się o pomoc do starszych nauczycieli? Po raz pierwszy poczuła, że w końcu miała szansę dowiedzieć się prawdy.

- Kurczę, to genialne - przyznała pozytywnie zaskoczona Callie. - Już rozumiem, dlaczego byłaś w Ravenclaw.

Christina tylko się zaśmiała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro