Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Naiwna

Była znudzona. Znudzona jak jeszcze nigdy wcześniej. Sama się dziwiła takim stanem rzeczy gdyż zazwyczaj zaszycie się w bibliotece Hogwartu gwarantowało jej nie tylko rozrywkę, ale i czystą radość. Teraz jednak patrzyła się w ścianę od dobrych kilku minut i niemal jak spetryfikowana siedziała na krześle, trzymając między palcami stronę którą miała zamiar przewrócić. Coś było nie tak, czuła to pod skórą. Jakaś jej drobna część zaczęła w końcu dochodzić do głosu i przypominać o swoim istnieniu. 

"Nudzę się" jęczała. "Nuuuuuudzęęęę sięęęę!" 

Hermiona szybko otrząsnęła się z natrętnych myśli i dokończyła czytany rozdział. Miała zamiar siedzieć tutaj aż do dziesiątej, jednak postanowiła wyjść wcześniej. Owe uczucie wciąż nie dawało się uciszyć, przez co nie potrafiła się skupić na czytanym tekście. Odłożywszy książkę na półkę chwyciła za szkolną torbę i poprawiła włosy. Mimowolnie spojrzała na odznakę Prefekta Naczelnego która zdobiła jej prawą pierś. Była dumna z tego wyróżnienia i nic nie mogło jej zepsuć radości z tego płynącej. Nawet fakt, iż drugim Prefektem Naczelnym został Cormac McLaggen, który wciąż się do niej przystawiał. Kasztanowłosą na samą myśl przeszły ciarki. Owszem, Cormac był przystojny, jednak jego natarczywość przyprawiała ją o gęsią skórkę. Poprawiwszy pasek od torby wyszła na korytarz. Nowy rok szkolny trwał już od kilku miesięcy. Powojenne realia które z początku były swoistym piętnem dla świata czarodziejów, dla większości uczniów stały się już tylko przykrym wspomnieniem. Hogwart jak zawsze rozbrzmiewał radosnym gwarem studentów i jaśniał w mroku nocy niczym kolorowy diament o strzelistych wieżach. 

Dziewczyna ruszyła ku dormitorium Gryfonów. Nie spodziewała się zastać tam Harry'ego i Ginny gdyż tych dwoje, jak co noc, wymykało się poza zamek. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, jednak postanowiła dać im wolną rękę. Oboje dużo przeszli i uważała że dopóki ich oceny są w porządku nie ma prawa się wtrącać. Wiedziała jednak że jest to wręcz bezczelne naginanie zasad. Od czasu do czasu gryzło ją sumienie, ale wtedy z pomocą przychodził jej Ron, który zawsze powtarzał aby dała na luz. Postanowiła posłuchać jego rady i tym razem. Idąc szybkim krokiem przez pusty korytarz, myśląc o sprawach zupełnie niezwiązanych ze szkołą, dopiero po chwili do jej uszu doszedł dźwięk rozmowy. Nie wiedziała dlaczego to zrobiła, ale schowała się za jedną z obszernych zbroi i wytężyła słuch. Tuż za zakrętem stała para, która szepcząc, co chwilę wymieniała się pocałunkami. 

- Świetnie całujesz - powiedziała dziewczyna z lubością. Hermiona od razu rozpoznała głos Parvati Patil z którą kiedyś dzieliła dormitorium. 

Chłopak w odpowiedzi tylko coś mruknął. 

- Pragnę cię od tak dawna! - dodała Parvati po chwili. - Od tak dawna, Ron!

Po korytarzu znów rozeszły się ledwo słyszalne dźwięki wymienianych pocałunków. 

Hermionę zmroziło. Stała za wielką, srebrną zbroją z szeroko otwartymi oczami i nie potrafiła zrobić choćby kroku. Czy to możliwe? Przecież... Przecież to nie musi być on, nie jej Ron... Chciała się upewnić że to ktoś inny, jakiś chłopak o tym samym imieniu lecz zupełnie innej twarzy. Zrobienie pierwszego kroku przyszło jej z niemałym trudem. Czuła się tak, jakby całe jej ciało wypełniło się ołowiem. Bała się spojrzeć prawdzie w oczy, bała się ze za zakrętem spotka bezbrzeżną ciemną otchłań. Gdy w końcu minęła róg i stanęła tuż za obściskującą się parą, w milczeniu przyglądała się zdradzającemu ją chłopakowi. 

Zabolało. Tak jak jeszcze nigdy nic. Nawet Crucio nie przeszywało jej tak silnie jak to, czego była świadkiem. 

- Dlaczego, Ron? - zapytała nie mogąc dłużej znieść tego widoku. 

Ron i Parvati odskoczyli od siebie jak oparzeni. 

- Hermiona! - na twarzy Gryfona przez moment malowało się przerażenie, jednak po chwili głośno westchnął. - Już dawno chciałem ci powiedzieć... 

- O czym? - zapytała Hermiona powstrzymując łzy. - O twoim romansie z Parvati? 

- Będzie lepiej jeśli zostawię was samych - odezwała się nagle ciemnowłosa Gryfonka. - Ron, będę czekała w pokoju wspólnym - powiedziała unikając spojrzenia zdradzonej i szybko opuściła korytarz.  

Chłopak kiwnął głową i gdy został sam na sam z Hermioną, kontynuował. 

- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - powiedział spojrzawszy jej w oczy. - Mógłbym wysmarować ci tutaj długi i soczysty monolog o tym że już się nie dogadujemy, nie spędzamy razem czasu od dobrych dwóch miesięcy i tak dalej, ale wiem że cokolwiek powiem i tak nie zmieni to faktu, że mnie znienawidzisz. Sam nienawidzę siebie za to że nie porozmawiałem z tobą wcześniej, ale cholera, to co widziałaś przed chwilą zdarzyło się po raz pierwszy. Nie mam z Parvati żadnego romansu - powiedział szybko, niemal na jednym wdechu. - Ale dzięki temu zrozumiałem, że między nami już się nie ułoży. Nigdy tak naprawdę się nie układało... 

Hermiona z trudem powstrzymywała się od łez lub co gorsza, rzucenia się na chłopaka z rękami. Odwróciła twarz do ściany gdy na korytarzu nagle znalazły się dwie Krukonki. 

- Mellisa widzisz? - szepnęła jedna do drugiej mijając Hermionę. - On chyba z nią zrywa. 

- Nic dziwnego, przecież to taka sztywniara - odszepnęła Mellisa i chichocząc pobiegła przed siebie ciągnąc koleżankę za ramię. 

Hermiona zacisnęła pięści. Och, więc o to chodzi? Jest nudną, sztywną Panią Prefekt, wiecznie zamkniętą w bibliotece, więc już nikogo nawet nie dziwią jej łzy i fakt iż zostaje odrzucona. Dlaczego nigdy tego nie zauważyła? 

- To nie tak... - powiedział nagle Ron jakby czytał jej w myślach. 

Ona jednak nie słuchała. Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. Kolejne ukłucie bólu przeszyło jej serce gdy zrozumiała że Ron za nią nie idzie. 

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że po czymś takim masz zamiar iść do biblioteki? 

Hermiona zatrzymała się raptownie i spojrzała na stojącego przy zbroi jasnowłosego chłopaka. 

- Malfoy? - powiedziała zmarszczywszy brwi. - Ty... Ty widziałeś?

- Jak Wieprzlej daje ci soczystego kopniaka? Tak widziałem, ale nie w tym rzecz - odparł robiąc w jej kierunku kilka kroków. - Powiedz mi Granger, dlaczego nie trzasnęłaś go w gębę, co? 

W jego oczach Hermiona dostrzegła dziwny błysk. Tak mógł patrzeć wąż na swoją ofiarę, zanim rzucił się na nią odsłaniając kły. 

- Nie zrozumiesz tego - powiedziała smutnym głosem i już chciała go obejść, jednak Ślizgon zaszedł jej drogę. 

- Owszem, ciężko mi zrozumieć, że ktoś taki jak ty daje się poniżać w ten sposób i nic z tym nie robi - odparł Draco i gdy Hermiona podniosła na niego swój wzrok, dodał: - O Wieprzelej nadchodzi. Genialnie - szepnął, po czym przyciągnął do siebie Hermionę i pocałował jej ciepłe i miękkie usta. W ułamku sekundy okręcił się w miejscu, tak by kasztanowłosa stanęła przodem w kierunku wejścia. 

W pierwszym odruchu chciała się wyrwać, zaprotestować i wrzeszcząc zapytać czy nie oszalał, jednak gdy dostrzegła zdziwioną i niemal głupkowatą minę Rona, kontynuowała zatapiając palce w platynowych włosach arystokraty. Poczuła jak miękkie są jego półdługie kosmyki, jak delikatne ma usta i przyjemnie mokry język. Zapach jego perfum pieścił jej obolały umysł. 

Ron, po kilku minutach gapienia się na Hermionę i Malfoya niczym cielę w malowane wrota, odszedł będąc przekonanym że jego już była dziewczyna wcale nie była taka święta za jaką ją uważał. Wściekły, ale z mniejszymi wyrzutami sumienia niż jeszcze chwilę temu, skierował się ku dormitorium. 

W międzyczasie blondyn i szatynka złożyli na swoich ustach ostatni pocałunek. Hermiona poczuła się tak, jakby na raz wypiła całą butelkę szampana. Jeszcze nikt jej tak nie całował, nawet Ron. Oszołomiona i zbita z tropu otworzyła oczy. 

- To na razie, Granger - powiedział Draco poprawiając zmierzwione włosy i minął zaskoczoną dziewczynę. Hermiona, wciąż nie rozumiejąc całej tej sytuacji przez chwilę wpatrywała się w jego plecy, po czym pobiegła w jedyne dobrze znane sobie miejsce. 

Do biblioteki. 

____________________

Mam nadzieję że pierwszy rozdział może być ;) Właśnie biorę się za drugi, więc "do zobaczenia" jutro! :* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro