Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXIII

- Cassie? - mruknął Harry, macając ręką miejsce na łóżku, gdzie jeszcze przed kwadransem spałam.
- Wstałam i ty też powinieneś. Moi rodzice w soboty budzą się punkt 8.30. Jest dopiero 8.00, zdążysz się ogarnąć i może jakoś to wyjdzie.
Nie, nie bierz tej koszulki - ostrzegłam widząc, że chłopak sięga po T-Shirt z dość wulgarnym napisem.
- Ale to moja ulubiona! - burknął brunet.
- Mówiłeś tak też o milionie innych koszulek z twojej szafy, które chciałeś wziąć. Umówiliśmy się, że ta jest jedynie do spania. Tak?
- Tak - chłopak pokiwał głową i wrócił do wybierania innego stroju. Czasem zachowywał się jak duże dziecko. Ale nie zaprzeczę, że bardzo urocze duże dziecko.
- Jak będziesz gotowy, zejdź na dół - oznajmiłam,  wychodząc z pokoju. Cicho zeszłam po schodach i weszłam do kuchni, gdzie już krzątała się moja matka i tata siedział przy stole, popijając kawę i czytając gazetę. Typowe dla nich. Ten zwyczaj nie zmienił się, odkąd pamiętam.
- Pomóc ci mamo? - zapytałam uprzejmie, nie chcąc dać jej powodów do zrzędzenia już z rana.
- Och Cassidy, kiedy przyjechałaś? - zapytał tata, przyciągając mnie do siebie. Mama tylko przystanęła z gąbką do naczyń w dłoni, oczekując wyjaśnień.
- Przyjechaliśmy z Harrym późno w nocy. Nie chcieliśmy was budzić.
- Czyli jednak przyjechał. Gdzie jest teraz? - wtrąciła się matka.
- Właśnie idzie - odpowiedziałam, słysząc kroki ja schodach - Poznajcie Harrego - uśmiechnęłam się, gdy brunet stanął obok mnie i podał rękę mojemu ojcu. Mamę chciał po dżentelmeńsku cmoknąć w policzek, ale ta odsunęła się, kiwając jedynie głową ze sceptyczną miną.
- Siądźmy już do śniadania - zaproponował tata, widząc zmieszanie Hazzy.
I wtedy wszystko się zaczęło. Mama zaczęła swój wywiad. Frilla Kole to najbardziej wścibska kobieta na całym świecie.
- A te włosy to nie za długie? Dlaczego ich nie zetniesz? Wyglądasz na zaniedbanego pijaka, delikatnie mówiąc.
Nie jestem w stanie przytoczyć reszty pytań i krytycznych wypowiedzi, bo jest ich po prostu zbyt wiele. Ale możecie mi wierzyć, że Harry w całej swojej karierze nie udzielił jeszcze tak szczegółowego wywiadu i nie zniósł tak jawnej krytyki, jak dziś.
- Fri, daj chłopakowi już spokój. Niech zje w spokoju - wtrącił tata, za co został obdarzony wdzięcznym spojrzeniem Stylesa.
- My już pójdziemy. Chciałabym pokazać Harremu Bath - mruknęłam, wstając. Pociągnęłam bruneta do wyjścia i po założeniu butów i kurtek szybko opuściliśmy dom.
- Przepraszam.
- Co? Za co?
- Za to, co powiedziała moja matka. Zawsze taka była. Ale nie przejmuj się, jej chyba nic nie zadowoli - wytłumaczyłam, idąc w stronę skateparku.
- A tobie się podobam? Znaczy, wiesz, jako przyjaciel - sprostował szybko.
- Najgorszy nie jesteś - zachichotałam.
- Oj no wiesz ty co?!
- Moim zdaniem jest lepiej niż dobrze.
- Uff. Nie zniósłbym, gdybyś wdała się w swoją mamę. Nie to, że jej nie lubię. Spoko jest.
- Wstrzymaj konie, ciągnik stop.
- Chodźmy na gorącą czekoladę. Zimno już - brunet starał się zmienić temat. W sumie to chwała mu za to. Temat mojej matki zawsze był dla mnie ciężki i starałam się go unikać. Pociągnęłam Harrego za rękę w stronę mojej ulubionej kawiarni. Prowadziła ją młoda kobieta, starsza ode mnie jedynie 5 lat - Janice.
Gdy weszliśmy do środka, w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk dzwoneczka, a zza lady wyłonił się rudzielec i z otwartymi ramionami szła w naszą stronę.
- Cass, mój Boże! Jak długo ja cię nie widziałam! Wyładniałaś - paplała nie przestając mnie ściskać - A to twój... O jejuniu! Toż to Harry Styles! Czegoś mi nie powiedziała!? Mogłam się na to przygotować. No przynajmniej psychicznie...
- Tak, to jest Harry. Mój jakby to powiedzieć...
- Jej chłopak - brunet wszedł mi w słowo, zarzucając swoją rękę na moje ramiona.
- Aaaa! - dziewczyna pisnęła i zaczęła machać rękami na wszystkie strony.
- Ym, to możemy gorącą czekoladę? - zapytał chłopak, przerywając jej, jakby to określić, atak? Tak, to odpowiednie słowo.
- A tak, jasne. Już podaje - z wielkim uśmiechem zniknęła za ladą, a Hazza posłał mi rozbawione spojrzenie. Wzruszyłam tylko ramionami. Co miałam z nią zrobić. Rudy to nie kolor, rudy to charakter.

~°~
Jeżeli jakiekolwiek rude osoby czytające to ff czują się urażone przez ostatnie zdanie to przepraszam.
_Arvia_ ciebie nie xD
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania!
Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro