XXIV
Znowu uciapałam koszulkę sosem. Dlaczego nie mogą wymyślić sosu, który nie kapie z pizzy i nie brudzi?
Moją uwagę od wycierania bluzki odwrócił dzwonek do drzwi.
- Hej, Niall - mruknęłam i zostawiając otwarte drzwi wróciłam na kanapę. Blondyn wszedł do środka i usiadł obok mnie.
- Chcę pogadać.
- Wiem, Liam i Louis też tu byli.
- Wybaczysz mu? On nie chciał. Jest po prostu głupi.
- Cokolwiek - machnęłam ręką i wróciłam do oglądania serialu.
- Cass, daj mu chociaż to wytłumaczyć.
- Nia... - do salonu weszła Holly przerywając mi.
- Cassie, idziemy na zakupy. Idź na górę się ogarnąć - niechętnie ruszyłam do swojego pokoju. Szybko umyłam się i przebrałam. Schodząc na dół usłyszałam szept Hols.
- ...wrócimy koło 20. Tu masz klucze. Tylko niech się postara.
Z ostatnich stopni zeszłam trochę głośniej, aby oznajmić że się zbliżam.
- Możemy iść.
Wyszliśmy z domu, a ja zamknęłam drzwi.
- Pa, Niall. - pomachałam odjeżdżającemu chłopakowi.
- Shopping!!
- Chceee do domuuuuu! - marudziłam już od godziny, ale Holly nie zwracała na mnie uwagi i dalej krążyła po sklepach.
- Kupimy ci jeszcze jakieś spodnie i wracamy. Przestań marudzić.
- Ughrr. Te?
- Nie.
- A te?
- Fu, nie.
- To może t..
- Nope.
- Aa ta...
- O te będą idealne!! Idź do przymierzalni.
Niechętnie ruszyłam do jednej z kabin by wcisnąć się w te cieniutkie rurki.
- Nie mogę w nich oddychać.
- Cicho, twoja dupa wygląda w nich korzystnie. Bierzemy!
- Hura... - mruknęłam jakże entuzjastycznie.
Kolejny raz próbowałam przekręcić klucz w dziurce.
- Holly, chodź tu.
Brunetka rzuciła torby na wycieraczkę i za pierwszym razem otworzyła drzwi.
- Stój! Pomóż mi!
- Już - wzięłam połowę toreb i weszłam do przedpokoju. Zdjęłam buty i odwiesiłam kurtkę, gdy przed sobą zobaczyłam Harrego.
Stał przede mną z nieśmiałym uśmiechem. Popatrzyłam na niego krytycznie, ale poszłam za nim do, bądź co bądź, mojego salonu. Na kanapie siedział wielki pluszowy miś. Zawsze chciałam takiego mieć, ale nic nie powiedziałam czekając na wyjaśnienia bruneta.
- No więc ten..... Cassidy ja chciałem.... No.... Przepraszam...... Ja chciałem się popisać i w ogóle..... Ja przepraszam.... O! A tu masz misia.... Kupiłem ci, znaczy nie sam, ale ja płaciłem, znaczy nie to że chce cie przekupić czy coś, no ja po prostu ten... No przepraszam.
Brunet wpadł w słowotok, co swoją drogą było dość rozczulające gdy zakłopotany ci chwilę pocierał kark, czy przeczesywał włosy.
- Kim była ta laska? - zapytałam twardo starając się ukryć mięknące serce.
- Ymm... Jaka laska?
- Oh, Harry, nie udawaj, widziałam jak szła w naszą stronę, a tobie coś odwaliło.
- Oh, to była moja była.
- Chcesz mi powiedzieć, że w pewien, całkowicie nie rozumiany przeze mnie sposób, nie ma już na co liczyć?
- No można to tak określić. To co już się nie gniewasz? - zapytał z nadzieją.
- A masz żelki?
Oczy bruneta szeroko się otworzyły.
- Holly nic nie mówiła....
- Wiedziałam! - zaśmiałam się. - Jesteś za głupi żeby wymyślić coś takiego!
- Ej! Dobra! Ide po żelki i sam je wybiorę!
Pokręciłam rozbawiona głową a Loczek wyszedł z domu nie zabierając nawet komórki.
Nie było go dość długo, a ja tuląc się do pluszowego misia zasnęłam.
Wstając rano, na stoliku przy kanapie zobaczyłam trzy paczki żelków. Moje ulubione. Trafił, albo dzwonił do Holly. Chciaż nie miał telefonu. Eh, co się będę nad tym rozwodzić, zwłaszcza, że mój pusty żołądek dał o sobie znać.
Czekając na tosty zajrzałam na instagrama. Harry dodał zdjęcie.
Co z tego, że wyglądam na nim jak miotła. Jest słodkie.
Zjadłam szybko śniadanie i taksówką wyruszyłam do domu chłopaków. Po części dlatego, że tęskniłam za ich jakże inteligentnymi żartami, ale też dlatego że nie zaczęliśmy nawet muzyki do piosenki.
~°~
Jest kolejny!
Po długiej przerwie ale jest!
Pytanko mam:
Do tego zdj też robić dodatek czy nie??
Odpowiadajcie w komach i dawajcie gwiazdki to może postaram się wstawić kolejny szybciej!
Buźka 💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro