XX
- Halo? Cassidy? Możesz wpaść do nas dzisiaj po południu? - Niall darł się do słuchawki jakby pierwszy raz obsługiwał telefon.
- Jasne, będę po trzynastej.
- To narazie, buźka!
Przez pół godziny zastanawiałam sie nad wyborem skarpetek. Ale to u mnie normalne. Gdy zdecydowałam się już na jedną parę na zegarku spostrzegłam, że jest już grubo po dwunastej i jeżeli w tym momencie nie wyjdę to spóźnię się do chłopaków. Zbiegłam na dół, szybko założyłam swoje superstary i wybiegłam z domu. Złapałam taksówkę i z ulgą stwierdziłam, że nie jest wcale tak późno i może wcale się nie spóźnie.
Zapłaciłam kierowcy odpowiednią sumę i wyskoczyłam z auta.
Spóźniona. 13.12. Moja punktualność jest doprawdy zerowa. No, ale nic. Nie przejmując się spóźnieniem, weszłam na posejsę boysbandu i zadzwoniłam dzwonkiem.
- Spóźniłaś się - powiadomił ją Liam, stojący na progu.
- Powiedz mi coś czego nie wiem.
Weszłam do domu, zaproszona gestem Payna. Udałam się do salonu, gdzie reszta chłopaków oglądała telewizję.
- Co tam oglądacie? - zapytałam siadając na oparciu kanapy.
- Szybcy i wściekli - odparł Niall nawet na mnie nie spoglądając.
- Zagrajmy w coś - zaproponował Liam wchodząc za mną do salonu.
- Monopoly? - zapytał Harry zatrzymując film.
- W sumie może być - przytaknął Lou.
- Ej, kto mi film wyłączył? - ocknął się blondyn.
- Refleks szachisty - zaśmiał się Harry.
Rozłożyliśmy plansze, bank/Liam rozdał pieniądze i zaczęliśmy grać.
- Ej, ja chciałem to kupić! Oddaj to złodzieju!
- Płać mi za hotel, śmieciu!
- Cztery oczka tu i pięć tu. Cztery plus pięć.... - liczenie na palcach. - Dziewięć! Tak dziewięć! Raz, dwa, trzy...
- Do więzienia idziesz. Hahahaha, a jam mam wypustke... Haha
- Przepustkę.
- Nie, wypustke.
- Kartę masz, cichaj, a ty Hazz rzucaj te kostki.
Graliśmy już godzinę. Mogę nie skromnie przyznać, że zgniotłam tych frajerów doszczętnie. Wykupiłam wszystkie dworce, a na wszystkich ulicach domki i hotele.
- Ja się tak nie bawie. Nie mam tyle. Skąd ja ci wezme siedemset pieniędzy!? - darł się Harry, gdy stanął na mojej ulicy.
- Pożycz, sprzedaj siostrę, wypluj, nie wiem. Dawaj hajs!!!
Louis pochylił się nad uchem bruneta i coś do niego szepnął. Loczek natychmiast spojrzał na mnie i dziwnie się uśmiechnął. Przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Całował nieziemsko. Usłyszałam dźwięk aparatu. Chciałam zaprotestować i w pocałunku otworzyłam usta, co Loczek szybko wykorzystał. Całowaliśmy się jeszcze chwilę i oderwaliśmy się od siebie ciężko oddychając. To było świetne. Harry naprawdę szeroko się uśmiechał.
- Taka zapłata może być? - zapytał nadal szczerząc się jak głupi.
- Ta - tak. - potwierdziłam. Tylko zapłata. No super - Niall pokaż instagrama.
Blondyn pokręcił głową chowając telefon za sobą.
- I tak zobacze to zdjęcie, wiesz? A dla ciebie byłoby lepiej gdybyś mi je pokazał. - mówiłam chłodnym tonem.
- Oh no masz. - jęknął zrezygnowany Horan podając mi urządzenie.
Zdjęcie miało już kilka tysięcy serduszek. I mnóstwo komentarzy.
Na szczęście większość z nich była pozytywna. Westchnęłam i oddałam blondynowi telefon.
- Gramy dalej? - zapytałam jakby niby nic. Chłopcy przytaknęli ruchem głowy. Graliśmy dalej, ale tym razem nie było już tyle śmiechu. Atmosfera stała się jakby gęstsza.
- Ja muszę już iść. Zdzwonimy się.
Chwyciłam torebkę z komody i ruszyłam do drzwi.
- Odwiozę cię - zaoferował się Hazz.
- Nie, nie trzeba. Muszę jeszcze coś załatwić na mieście - odmówiłam nie chcąc narażać się na niezręczności między nami. Wyszłam od chłopaków i ruszyłam piechotą do domu. Musiałam przemyśleć ostatni incydent i to była idealna okazja.
Na miejsce dotarłam czterdzieści minut później i od razu runęłam na łóżko.
~°~
Carry/Hassie moments! ❤
Piszcie który shipname bardziej wam się podoba.
Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania.
Buźka!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro