Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XV

Wreszcie jestem zdrowa! No nie do końca, bo mam jeszcze katar, ale to nic.
- Niall, przestań pierdzieć! - z tylnego siedzenia dobiegł mnie głos Louisa.
- Daleko jeszcze? - po raz setny zapytał Liam.
- Zaraz ich wysadzę - warknął zirytowany Harry zaciskając rękę na kierownicy.
- Chłopaki! - zwróciłam uwagę siedzących z tyłu - kto dłużej będzie cicho, dostanie ode mnie niespodziankę.
- Zgoda.
- Trzy.....dwa.....jeden... Start!
Moja zagrywka podziałała i resztę drogi przebyliśmy w ciszy.
Podjechaliśmy pod mój dom. W oknach nie paliło się światło, a ja zdałam sobie sprawę, że nie mam kluczy.
- Ymm, chłopaki?
- Tak? - odezwał się Harry, bo reszta nadal milczała.
- Holly nie ma w domu, a ja nie wzięłam kluczy...
- Możesz nocować u nas - zgodził się Hazz i ruszył w stronę ich mieszkania.


- Już nie mogę - jęknęłam, gdy Niall podał mi kolejny kawałek pizzy.
Godzinę temu mój mały konkurs wygrał Liam.
- Zjadłaś tylko jeden kawałek.
- Tak, ale wcześniej też cały talerz spaghetti. Nie jestem tobą, nie mam pięciu żołądków - zaśmiałam się.
- Pojedziemy jutro do aquaparku? - zapytał Tommo przeglądając kanały w telewizji.
- No dobra - westchnęłam. - Ej, zostaw tamto.
- Nie chcę oglądać jakiegoś romansidła - stwierdził Lou nadal przewijając kanały.
- Ej, to Magda Gejzer! - krzyknął Niall gdy na ekranie pojawił się Polski Masterchef.
- Gessler, ciołku- zaśmiał się Harry.
- Zjadłbym to - rozmarzył się blondyn widząc potrawę jakiegoś uczestnika.
- W ciągu godziny zjadł dwa talerze spaghetti, całą pizzę i jeszcze mu mało - Liam kręcił głową.
- Gdzie mam spać?
- Na górze prosto i trzecie drzwi na lewo.
Przytaknęłam i poszłam spać.

Rano obudził mnie śmiech. Otworzyłam oczy i zobaczyłam cztery dziwnie szeroko uśmiechnięte twarze.
- Co mi zrobiliście? - zapytałam podejrzliwie.
- Śniadanie - odpowiedział dumnie Liam.
- Dobra, ale zejdźcie ze mnie - jęknęłam czując ciężar czterech chłopaków.
Śniadaniem okazały się trochę spalone tosty i niedosmażona jajecznica.
- Ja tego nie zjem - zaśmiałam się wstawiając wodę na herbatę.
- Dobra, sami zjemy - powiedział urażonym tonem Niall.
- Chcecie coś do picia?
- Kawę.

- Co tak siedzisz?
- Opalam się, zejdź ze słońca.
- Nie nudzi ci się?
- Nie.
- Kłamiesz mnie tutaj. Chłopaki!!
- Nie Lou, nie wołaj ich!
- Co tam Tommo? - zjawił sie Niall.
- Już nic.
- Patrz Hazza wyrywa - śmiał się Liam zmierzając w naszą stronę.
- Zły gust ma - stwierdziłam widząc wytapetowaną blondynę ze zderzakami jak w traktorze.
- Zazdrosna? - zapytał Louis.
- Od razu.
- Załóż się.
- Dobra.
- O co?
- Zrobię tak, że mnie pocałuje.
- Dobra, jeśli przegrasz będziesz mi służyć.
- A jeśli wygram, ty służysz mi.
Złączyliśmy dłonie, a Liam przeciął.
- Dobra, zawołaj go tutaj. - nakazałam Niallowi.
- Hazz!!
- Co tam? - zapytał siadając na leżaku obok.
- Naucz mnie pływać - poprosiłam.

Podeszliśmy do krawędzi głębokiego basenu.
- Dasz radę.
- Mam nadzieję.
Hazz wlazł do wody. Ja stałam na ostatnim stopniu.
- No właź - pociągnął mnie za rękę. Wpadłam do wody. Bardzo dobrze pływam, ale do realizowania mojego planu nie wynurzałam się specjalnie dość długo. Poczułam jak duże dłonie Harrego wyciągają mnie na powierzchnię. Moje plecy dotknęły zimnych kafelek otaczających basen. Nie otwierałam oczu i wstrzymałam oddech. Po chwili poczułam usta Loczka na swoich. Otworzyłam oczy i wstałam, przez co brunet odsunął się ode mnie. Ruszyłam w stronę siedzących na leżakach chłopców. Cała trójka miała otwarte buzie. Siadłam i spojrzałam na zdezorientowanego Hazzę klęczącego w tym samym miejscu co wcześniej.
- Przynieś mi sok - rzuciłam w stronę Louisa zakładając okulary przeciwsłoneczne.
- Co tu się stało? - odezwał się Harry, gdy wreszcie ocknął się z szoku.
- Wygrałam zakład - zaśmiałam się cicho.
- Ty..... czyli umiesz pływać?
- Umiem. Gdzie mój sok?
- Ehh, już idę. - westchnął Tommo i poszedł po napój.
- Jak na to wpadłaś? - zapytał z podziwem Liam.
- W sumie to nijak - zaśmiałam się.
- Skoro umiesz pływać to idziemy na tą dużą, czerwoną zjeżdżalnie.
- Jak wypije soczek - mruknęłam biorąc do ręki sok niesiony przez Tomlinsona.

~°~
Tak dla wyjaśnienia Harry robił Cass sztuczne oddychanie.
To bardzo logiczne, ale w końcu to jest fanfiction. Tu wszystko jest bardzo logiczne.
A jak wam się podoba rozdział?
Wiem, że teraz rzadko dodaje, ale w szkole mam ostry zapierdziel.
Tak więc głosujcie i komentujcie!
Buźka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro