XIX
Ed opuścił nas chwilę temu, a ręka Harrego nadal spoczywała na moim biodrze.
- Ej, patrzcie! To Taylor Swift! - ekscytował się Niall niczym dwunastolatka, która widzi ją pierwszy raz - Ej, Tay! Chodź tu do nas.
Blondynka odwróciła się do nas i przepraszając swojego rozmówcę podeszła do nas.
- Cześć! - omiotła nas wzrokiem, dłużej zatrzymując krytyczny wzrok na mnie i Harrym. Zmieszany Loczek niemal natychmiast zabrał swoją rękę.
- Tak hej - mruknął chłopak obok mnie.
Niezręcznie. Bardzo niezręcznie.
Na szczęście tę sytuację przerwał komunikat o rozpoczęciu ceremonii wręczenia nagród. Poszliśmy w stronę sali, a Swift ruszyła szybciej. Co to było? Czy ich coś łączyło a może nadal łączy? Z resztą to nie moja sprawa.
Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach w drugim rzędzie. Ceremonie wręczenia nagród rozpoczął występ Adelle. Kolejnym punktem było rozdanie statuetek. Szczerze mówiąc było trochę nudno, ale grając z Niallem w łapki trochę się od tego oderwałam. Wreszcie uroczystość się zakończyła, a my poszliśmy do sali z bufetem, który wywołał na twarzy blondyna ogromny uśmiech. Reszta gali minęła szybko, a my już grubo po północy wracaliśmy do domu. Zmęczona chodzeniem w tych niebotycznie wysokich szpilkach, zasnęłam na kanapie limuzyny.
Przebudziłam się dopiero, gdy Harry kładł mnie na łóżku swojej sypialni.
- Nie mam w czym spać - wymamtotałam sennie.
- Bam ci swoją koszulkę, dobrze? - nie czekając na odpowiedź zaczął grzebać w szafie. Wreszcie wyciągnął z niej żółtą koszulkę z czarnym uśmiechem. Przyjęłam koszulkę i chciałam się przebrać ale zdałam sobie sprawę z nieproszonej pary oczu na moim ciele.
- Musisz się odwrócić.
- Co? A tak - chłopak jakby wyrwał się z transu. Szybko zmienił strój i wskoczyłam pod kołdrę. Nie wiedzieć kiedy zasnęłam.
Obudziłam się, a w domu panowała całkowita cisza co rzadko się tutaj zdarzało. Zeszłam do kuchni i zauważyłam małą żółtą karteczkę.
'Cassie!
Pojechaliśmy do radia na wywiad.
Wrócimy koło 15.
Buziaki 1D'
Spojrzałam na zegarek. 13.09. Wrócą z dwie godziny. Zrobię obiad i tak nie mam nic lepszego do roboty. Kurczak curry z ryżem? Tak, to dobry pomysł. Wzięłam się za gotowanie. Zaabsorbowana posiłkiem nawet nie pomyślałam by przebrać się w coś innego niż bluzka Harrego ledwo zakrywająca moją pupę. Gdy wyjmowałam kurczaka z piekarnika do domu ze śmiechem weszła czwórka chłopaków.
- Co tak pachnie? - Niall od razu przybiegł do kuchni.
- Zrobiłam obiad. Kurczak curry z ryżem.
Blondynowi zaświeciły się oczy i natychmiast zasiadł do stołu. Po chwili do pomieszczenia weszła pozostała trójka. Szybko zjedli nałożone porcje.
- Chcesz jakieś spodenki? - zapytał Harry widząc mój strój.
- Chętnie - zaśmiałam się. Po paru minutach dostałam od chłopaka czarne szorty. Szybko w nie wskoczyłam.
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu telewizji, jedzeniu i śmiechach.
- Będę się zbierać chłopaki.
- Odwiozę cię- zoaferował się Loczek. Ubrałam swoje szpilki i ruszyłam do auta. Swoją drogą wyglądałam dość śmiesznie. Za duża żółta koszulka, za szerokie czarne szorty i szykowne szpilki. Powinnam zostać ikoną stylu.
- Cześć Harry, dziękuje za podwózkę - mruknęłam stając na schodkach prowadzących do mojego domu.
- Pa, Cassie - cmoknął mój policzek, a ja czułam jak robią się one czerwone. Szybko czmychnęłam do budynku. Wow, wiem, że mamy udawać parę, ale wow.
- Cassidy, chodź tutaj! - usłyszałam krzyk przyjaciółki z salonu.
- Co tam?
- Możesz mi to wytłumaczyć? - wskazała na tablet i puściła fragment wywiadu chłopaków.
' - Kolejne pytanie. Kim jest dla was Cassidy?
- Myślę, że mogę już to potwierdzić. Cassie i ja jesteśmy razem.'
Zatrzymała nagranie i wyczekująco spojrzała w moją stronę.
- I...
- Uh no to prawda. - mruknęłam i uciekł do pokoju. Nie umiem kłamać. Nie lubię kłamać. A zwłaszcza tych bliskich osób.
~°~
Kolejny!
Wiem, że trochę nudny, ale
Carry/Hassie is real!
Co wy na to??
Komentarze i gwiazdki!
Buźka!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro