Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIII

- Cass, wstawaj. - usłyszałam zachrypnięty głos Harrego.
- Zgiń, duszo nieczysta. - przekręciłam się na drugi bok i przycisnęłam głowę do poduszki.
- Draco na miotle lata za twoim oknem. - zaśmiał się cicho.
- Draco? Gdzie? - natychmiastowo się podniosłam i skoczyłam w stronę okna.
- Ty zakłamana łukowata świnio! Uciekaj póki nie założyłam kapci!
Przestraszony brunet wyleciał z pokoju i szybko zbiegł na dół czego potwierdzeniem był stukot jego pięt na drewnianych stopniach. Założyłam kapcie w chmurki i zeszłam spokojnie do kuchni, gdzie Hazz chował się za siostrą. Wyglądało to komicznie, bo był od niej dwa razy większy.
- Nigdy nie kłam na temat Dracusia. - syknęłam.
- Oo wyczuwam niezłą kłótnię. - zaśmiał się Liam.
- Jak zrobię ci śniadanie to się przestaniesz fochać? - zapytał z nadzieją brunet.
- Pomyśle jak zjem. - stwierdziłam siadając przy wyspie kuchennej obok Gemmy.
Na posiłek czekałam jakieś pół godziny. Harry przygotował mi tosty z serem i herbatę malinową. Nie powiem, się postarał.
Gdy wzięłam do ust ostatni kęs, Loczek posłał mi pytające spojrzenie.
- Uzyskałeś amnezję swych czynów. - stwierdziłam wyniosłym iście królewskim tonem.
- Dzięki ci, o pani - chłopak wziął moją dłoń, a reszta wybuchła śmiechem.
- Robimy wieczorem ognisko urodzinowe dla Liama przy jeziorze niedaleko za domem. Piszesz się?
- A dasz mi długopis?

Założyłam dłuższe spodnie i wygładziłam materiał bluzy.
Wzięłam od Gemmy drugi koszyk z jedzeniem. Chłopcy wzięli sprzęt, czyli koce i drewno. Jezioro było tylko parę metrów od domu, więc droga nie była długa.
Rozpaliliśmy duży płomień, a Niall niemal od razu zaczął piec kiełbaskę. Rozłożyłam koc i przycupnęłam na środku. Obok mnie usadowiła się Gemm.
- Co tam mała?
- Ładny ten księżyc.
- Głębokie - zaśmiała się.
- Mamy picie - chłopcy podali nam po butelce piwa smakowego.
Po godzinie wszyscy, a Niall najbardziej byliśmy wstawieni.
- Butelkę w gramy. - Louis ubzdurał sobie że jest Yodą i gadał nie po kolei.
- Ja nie gram, mam dość - oznajmiłam i usiadłam przodem do ogniska wpatrując się w jego płomień.
Przez pewien czas siedziałam w spokoju. Ale idioci, jak to idioci, długo w spokoju posiedzieć nie mogą, mój spokój został przerwany. Hazza zanosząc się śmiechem podniósł mnie i pobiegł truchtem w stronę jeziora. Zaczęłam krzyczeć i wierzgać nogami, ale brunet nie miał zamiaru mnie puścić.
W końcu moje ciało spotkało się z zimną wodą jeziora.
- Harry! - pisnęłam i wyszłam z wody.
Zaczęłam go gonić, a on i reszta ukryli się w domu.
- Otwórzcie te drzwi! Zimno mi!
Brak odpowiedzi.
- Ej jestem mokra, a tu jest zimno!
Dalej brak odpowiedzi.
Zostałam zmuszona do spędzenia nocy na dworze w mokrych ubraniach, bo wstawione towarzystwo nie miało chyba zamiaru mnie wpuścić.

Obudził mnie silniejszy podmuch wiatru. Zatrzęsłam się i spróbowałam wstać. Z trudem ale udało mi się. Zdrętwiałe kończyny pokryte były gęsią skórką. Zadzwoniłam do drzwi, a po chwili otworzyła mi Gemma.
- Cass? Co ty...?
- Mogę wejść? - zapytałam szczękając zębami.
- Jasne, nie bardzo pamiętam, co się wczoraj działo.
- Twój kochany braciszek wrzucił mnie do jeziora, a potem nie wpuścił do domu - streściłam jej całe zdarzenie.
- Apsik!
- Przygotuje ci herbatę, a ty idź się przebrać.
Wykonałam jej polecenie wciągając na siebie gruby sweter i czarne getry. Zeszłam do salonu pociągając nosem.
- Trzeba ich obudzić - stwierdziła Gemma trącając stopą śpiącego na podłodze Louisa.
- Wstawaj!!! - wrzasnęłam Harremu do ucha. Ten podskoczył i zleciał ze stolika na którym wcześniej leżał.
Niech na za swoje. Pod wpływem mojego głosu obudziła się reszta chłopaków.
- Apsik! - kichnęłam gdy odbierałam od Gem kubek z gorącą herbatą.
- A tej co? - zapytał Hazz przecierając twarz dłonią.
- Wrzuciłeś mnie do jeziora i nie wpuściłeś do domu - warknęłam poirytowana jego zachowaniem.
Chłopcy rozeszli się by oganąć się po wczorajszej imprezie.
Siadłam pod kocem i włączyłam telewizor. Leciał akurat jakiś film, więc nie przełączałam. Gemma dołączyła do mnie. W trakcie filmu parę razy kichnęłam. Resztę dnia spędziłam z Gemm, bo chłopcy leczyli kaca.

~°~
Rozdział miał wyjść całkiem inaczej, ale mój umysł zaćmiony jest chorobą.
Piszcie w komentarzach jak podoba wam się opowiadanie.
Buźka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro