9.3 "Chcesz być jej następnym do łóżka?"
Nasz stół, na którym jadaliśmy rodzinne obiady był duży i na spokojnie mógł się przy nim zmieścić nasz gość.
Z niechęcią przywitałam się ze Steve'm. W jego oczach widziałam złośliwość i nienawiść do nas.
Moim zdaniem zachował się jak dziecko, przychodząc do mojego ojca na pogawędkę, udając przy tym milusińskiego, choć tak naprawdę nigdy nie lubił ani mojego taty ani całej naszej rodziny.
— Nic się u was nie zmieniło — mruknął cicho, rozglądając się po jadalni, w której się znajdowaliśmy.
Przez cały ten czas zastanawiałam się czy on jest ślepy czy naprawdę aż tak głupi, że nie widzi naszej niechęci do niego. Tym bardziej, że żadne z nas do tej pory nie zaczął z nim jakiejkolwiek rozmowy, tylko wszyscy siedzimy w ciszy popijając kawę, której po takim czasie coraz więcej ubywało.
Wyszłabym stąd albo najlepiej to wyrzuciłbym naszego gościa i nigdy więcej nie zapraszałabym go do domu, choć w zasadzie tata go nie zaprosił, sam się wprosił... I tak bym go wyrzuciła i nigdy w życiu nie wpuszczała.
Naprawdę go nie lubię.
I nie jestem w tym sama.
— To opowiedzcie, co u was. — Rozsiadł się wygodniej na krześle, patrząc na każdego z nas, oczekując od nas odpowiedzi.
Wzruszyłam tylko ramionami, nic nie odpowiadając.
Bo co niby miałam mu powiedzieć? Że nic u mnie ciekawiło się nie wydarzyło, no może oprócz tego, że kilka dni temu byłam na imprezie i do dziś niczego nie mogę sobie przypomnieć? Za to całą prawdę zna mój brat i prawdopodobnie ojciec, ale niczego mi nie mówi...
— Cameron! — zawołał nagle, ze sztucznym entuzjazmem.
Mężczyzna spojrzał na niego z powagą.
Czułam, że przyjaciel mojego brata w tym momencie jest pewien, że Steve coś mu powie. Albo to będzie zaczepka albo złośliwość, bo na pewno nie będzie to miłe.
A ja wiedziałam, że jeśli nasz gość ustałby Cameron'owi na odcisk, ten bez wahania uderzyłby go, nie wspominając już o gorszych rzeczach.
Cameron nie jest człowiekiem, który jest aż tak wybuchowy, gwałtowny albo bije każdego, kto na niego krzywo spojrzy, ale jak ktoś go naprawdę wkurza, tak jak na przykład Steve, który wkurwia go od zawsze, to różne rzeczy mogą się wydarzyć.
Pamiętam jak setki razy oni się bili czy to na dworzu czy w jakimkolwiek pomieszczeniu. Wokół nich stał zawsze tłum innych naszych znajomych i kibicowali chłopakom.
W taki sposób Steve zyskał nowych przyjaciół, którzy od zawsze wykrzykiwali jego imię podczas bójek.
Prawdę mówiąc to i Steve i Cam mieli dużo siły i każdy z nich mieli podobne szanse.
Ostatnim razem, przed studiami i wyjazdem kumpla Dean'a, pamiętam jak Cameron'owi leciała krew z nosa, podczas gdy Steve miał podbite oko. Ale czasami i tak kończyło się to o wiele gorzej.
Kiedyś, gdy byliśmy jeszcze młodsi, Cameron nie raz przez Steve'a miał złamaną rękę lub nogę.
Potem zaczął trenować i chodzić na siłownię...
Przez co kończyło się to zupełnie w inny sposób, oczywiście ze stratą dla Steve'a.
— Jak tobie życie mija? — zapytał siedzącego obok mnie Cam'a. — Jeszcze nie udało ci się znaleźć jakiejś laski?
— A co tobie do tego? — Siedząc obok niego, czułam jak jego mięśnie się spinają.
Zawsze tak reagował na Steve'a, lecz nigdy nie zwracałam na to uwagi.
— Nie dziwię się, że żadna cię nie chce... — powiedział cicho.
— Jodie. — Uśmiechnął się do niej. — Co u matki?
— A co? Chcesz być jej następnym do łóżka? — Zadał pytanie Dean, na co dostał kuksańca w ramię od ojca. — No co? Zawsze dziwnie się patrzył na nią. — Tata starał się go jakoś uciszyć, lecz to nie pomagało. — Wybacz Jodie, ale...
— Oj przecież wiem. — Weszła mu w słowo. — Znam moją matkę — mówiła zupełnie szczerze i byłam pewna, że nie jest obrażona czy zła na Dean'a.
— Opowiedz co u ciebie, Steve. — Tata starał się ile mógł, by nasza rozmowa była w miarę miła.
Podziwiam go. Nie lubi tego człowieka, a jest miły, rozmawia z nim, a nawet nie traktuje go jak osobę, której nie lubi... Dodatkowo jego uśmiech nie wygląda na sztuczny.
— Niedawno wróciłem. Wcześniej dorabiałem sobie, jeździłem to tu, to tam... — zaczął mówić, jednak nie do końca obchodziło mi co u niego, dlatego też zagłębiłam się w swoich myślach.
Po raz etny zastanawiałam się co wydarzyło się w klubie.
Czy to możliwe, bym tak dużo wypiła i do tej pory niczego sobie nie przypomniała? Zrobiłam coś złego, że nikt nie chce mi powiedzieć prawdy?
To wszystko jest takie dziwne...
— ...a ty Katie? — Kiedy usłyszałam swoje imię, od razu wróciłam do rzeczywistości.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
— Możesz powtórzyć?
— Pytałem, czy przejedziesz się ze mną samochodem.
— A dlaczego niby ja? — Wciąż nie do końca rozumiałam o co chodzi.
— Chyba mnie nie słuchałaś... — Pochylił się nad stołem, jednocześnie przybliżając się do mnie.
Cieszyłam się, że dzielił nas stół, bo nie wiem co by się wydarzyło, gdyby go nie było...
— Przecież dobrze wiesz, że trzeba jeździć w pojedynkę, są zasady — podkreślił Cameron.
— Zasady są po to, by je łamać, nie pamiętasz? — podpuszczał go Steve.
Chyba zajarzyłam o co chodzi...
Steve proponował mi byśmy razem jechali w jednym samochodzie podczas kolejnych wyścigów.
— Niestety, ale ja nigdy nie łamię zasad — wtrąciłam się. — I wolę jeździć sama. — Uśmiechnęłam się do niego jak najmilej potrafiłam.
— Poza tym wyścigi są dopiero za rok — dodałam po chwili. — Więc na razie niczego nie chcę planować, bo nawet nie wiem czy będę brać udział.
— Zawsze można zorganizować je samemu. — Uśmiechnął się cwanie do nas.
Byłam prawie pewna, że ma jakiś głupi pomysł i jest gotowy go zrealizować nawet teraz.
Ta mina mówiła wszystko...
— Jutro jest bardzo ważna uroczystość w mojej pracy, więc wybaczcie, ale Jodie miała mi pomóc w przygotowaniach. — Wymyśliłam na poczekaniu, wstając z krzesła, a kiedy moja przyjaciółka usłyszała swoje imię, zrobiła to samo co ja.
— Od kiedy się przygotowujesz? Przecież zawsze bierzesz pierwsze lepsze rzeczy z szafy i jesteś gotowa — zauważył Steve.
— Jutro rano nie będę miała czasu na wyciąganie ciuchów. — Wruszyłam ramionami. — To cześć — rzuciłam i ruszyłam wraz z koleżanką do mojego pokoju znajdującego się na górze.
************************************
Hej! ☺️
Jak Wam się podoba rozdział? ^^
Mam nadzieję, że nie ma żadnej błędów 🙈 Ale jak coś, to piszcie w komkach, to od razu je poprawię 😘
Czekam na Wadze komki i gwiazdki!
♥️Pozdrawiam♥️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro