9.1 "(...) wielki cycku"
Nie umiem powiedzieć kiedy, jak i gdzie poznałam się z Jodie. Wydaje mi się jakbyśmy się poznały już w brzuchach naszych matek. Nawet jeśli byłoby to możliwe, nie do końca jestem pewna czy moja i jej rodzicielka lubiły się tak bardzo jak ja z Jodie. Być może nie za bardzo ze sobą rozmawiały, prawdopodobnie ich relacja była relacją sąsiedzką i to jeszcze nie do końca przyjemną. Ale nie wiem jak naprawdę to wyglądało, bo to są tylko moje przypuszczenia, z tego co opowiadał mi tata.
Znamy się po prostu od zawsze i tak zostało do teraz.
Nie przeszkadza mi nawet to, że na przyjście Jodie czekałam około czterdzieści minut, ale już się do tego przyzwyczaiłam, bo zanim kobieta taka jak ona się wyszykuje, to niestety, ale trochę trzeba poczekać.
W tym czasie zjadłam lunch, czytając przy tym jeden z najnowszych magazynów motocyklowych.
Tata dzisiaj miał kolejne spotkanie w pobliskim klubie szachowym, Dean z Cameron'em byli w pracy, Gary z Ralph'em gdzieś wyszli, a Matthew najpewniej poszedł do Amy, więc w domu byłam sama.
— Mam dość mojej matki — jęknęła moja przyjaciółka, kiedy siedziałyśmy w salonie.
Nasz dom nie był domem nowoczesnym, nie dominował biały kolor, a meble w większości były starodawne. Tata je bardzo lubił i mówił, że takie są o wiele lepsze od nowszych i droższych. Dla mnie to obojętnie i tak jestem do nich przyzwyczajona. W moim domu było pięknie obojętnie jakby on nie wyglądał, a to dlatego, że mieszkali w nim ludzie, których kochałam najbardziej na świecie i nigdy bym ich z nikim nie zamieniła, nawet jeśliby mnie bardzo wkurzali i złościli.
Taki był też salon. Meble w większości starodawne, ściany miały kolor jasne, lecz nie białe, a całe pomieszczenie nie było aż takie wielkie. Było takie, by każdy z domowników się zmieścił. Kanapa, kilka foteli, stół, komoda, a na niej telewizor i parę szafek, na których znajdowały się różnorodne książki, ale także kieliszki do alkoholu zrobionego przez mojego ojca lub jego kolegów.
— Opowiadaj, co się wydarzyło, kiedy mnie nie było. — Usiadłam wygodniej na kanapie, którą dzieliłam z Jodie.
— Sama się sobie dziwię, że jeszcze mieszkam z mamą — zaczęła, kiedy postawiłam na stole dwie szklanki wypełnione sokiem.
Jak na razie miałam dość jakiegokolwiek alkoholu. Po tym całym wieczorze, z którego nic nie pamiętam, mam po prostu go powyżej uszu.
— Nie spytałam... — weszłam jej w słowo. — Chcesz wina?
— Nie, dzięki. — Potrząsnęła przy tym głową. — Moja matka zachowuje się jakby mnie w ogóle nie było w domu. Nie przejmuje się, że stoję obok, że siedzę z nimi przy jednym stole, a ona tak po prostu całuje go, dotyka prawie wszędzie i gada do niego te czułe słówka — opowiadała z obrzydzeniem. — Gdyby tylko Trevor byłby częściej w domu albo pozwalałby jej na dosłownie wszystko, byłoby jeszcze gorzej, może i nawet nie miałaby problemu z uprawianiem seksu przy mnie czy czegokolwiek.
— Czyli jak na razie jest w miarę okey? — zapytałam właśnie o to, bo nic innego na ten moment nie przychodziło mi do głowy.
— Jak na nią, to tak. — Wzięła szklankę ze stolika i upiła łyk.
— Pamiętaj, że u nas znajdzie się miejsce i jak tylko będziesz chciała, to zapraszam.
— Dzięki, ale na razie jakoś sobie poradzę. — Postawiła szkło na miejsce.
Jej mama zawsze taka była. Faceci zazwyczaj byli na jedną noc, w dodatku potrafiła ona to robić w pokoju obok, podczas gdy jej dziecko spało. Może Jodie nie była aż taka mała, ale wciąż była dzieckiem, które potrzebowało matki, a nie jej jęków w nocy.
Jak już wcześniej wspomniałam, ona rozwiodła się z tatą Jodie właśnie przez romanse z innymi facetami. Matka mojej przyjaciółki ani razu się do tego nie przyznała, potrafiła tylko zwalić winę na jej ojca, który tak naprawdę był dobrym człowiekiem. Znałam go dobrze, nie tylko dlatego, że bywałam czasami u Jodie, ale też dlatego, że widziałam go często w moim domu w towarzystwie mojego taty.
Przychodził albo się żalić albo na domowy alkohol albo po prostu pograć z tatą w szachy. Przy okazji jadł z nami obiady, bo jej matka w ogóle nie potrafiła ich robić. Jedyne co potrafiła, to zrobić z gotowych paczek do odgrzania, ale to też czasami jej nie wychodziło.
Jedyne z czym się nie rozstawała i co było z nią od zawsze, to papieros. Zawsze, obojętnie kiedy bym nie przyszła, ona stała z papierosem. Myślę, że nie potrafiłaby się nigdy rozstać z tytoniem. Wszystkich non stop zdradza, ale nie papierosów.
Z jednego tylko się cieszę, no może oprócz tego, że ojciec Jodie rozstał się z żoną, to to, że moja przyjaciółka wyrosła na zupełnie inną kobietę niż jej matka i bardziej wdała się w jej tatę. Może nie jest identyczna jak on, ale bardzo podobna.
— A co u ciebie? Jak na wyścigach? — zapytała, przerywając moje rozmyślenia.
— Świetnie było, naprawdę — powiedziałam ze szczerym entuzjazmem. — Tylko nie pamiętam co się stało na imprezie... Bo byliśmy w klubie, bo chcieliśmy uczcić wygraną, ale...
— Cześć laseczki, co robicie? — Nagle do pomieszczenia wszedł Dean z Cameron'em, przerywając moją wypowiedź.
"Jeszcze ich tu brakowało" — pomyślałam.
— Hej, chłopcy — Jodie uśmiechnęła się delikatnie.
Chłopaki wskoczyli na naszą kanapę, siadając obok nas, przez co teraz siedziałam między Dean'em, a Cameron'em, obok którego siedziała Jodie.
— Hej, wielki cycku. — Uśmiechnął się szeroko kumpel mojego brata, na co moja przyjaciółka przewróciła oczami.
"No i znowu się zaczyna..." — myślałam.
Zawsze tak nazywał Jodie. Mówił, że to na żarty, i że akurat tak, bo kiedyś kiedy jeszcze byliśmy młodsi, ona miała z nas największe piersi i jako pierwsza nosiła stanik, ale mówi zawsze, że przecież ma ładne piersi, choć nie sprawdzał i nie są aż takie duże czy coś, ale powtarza to, bo wspomina tamte lata.
Mówiłam: on jest jakiś nienormalny!
— To może jakiś horror? — Dean zatarł ręce uśmiechnięty od ucha do ucha.
************************************
Hej! ❤️
Jak Wam się podoba? ^^
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki!
♥️Pozdrawiam♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro