7. "Wystarczy jak pocałujesz"
Nie jestem żadną lekarką czy jakimś tam medykiem, ale opatrzyć ranę umiem.
Tak przynajmniej mi się wydaje...
Tata kiedyś sam mi je opatrywał. Najczęściej miałam je na kolanach i łokciach przez moje dziecięce zabawy.
Byłam najmłodsza wśród moich przyjaciół z podwórka. Pośród nich było kilka koleżanek z sąsiedztwa, moi bracia, ale nie zawsze się ze mną bawili, no i oczywiście Cameron, który przychodził do nas wtedy, kiedy spodziewaliśmy się go najmniej.
Być może to też wpłynęło na to, że miałam najwięcej siniaków w porównaniu do moich koleżanek. Czasami bywało tak, że nie nadążałam za nimi, kiedy biegli, więc starając się ich w jakiś sposób doganiać, przewracałam się przez moje krótkie nóżki.
Tak naprawdę nigdy nie byłam taka jak reszta dziewczyn z mojej okolicy. To ja zawsze byłam chłopczycą, która wolała samochody od lalek, spodnie od sukienek i spódniczek, nawet ulubionym kolorem się różniłyśmy: one wolały typowo dziewczeński, a ja czarny, bo pasował do każdego auta. To ja naprawiałam samochody, podczas gdy one szykowały się godzinami na randkę, a nawet studniówkę. Ale nie wspominam tego źle, to raczej dobre wspomnienia.
Byłam wtedy bardzo szczęśliwa.
Miałam naprawdę świetne dzieciństwo i nie zamieniłabym tych chwil z nikim.
Stałam właśnie naprzeciwko Cameron'a, który oparty o swój wóz, niecierpliwie czekał aż skończę opatrywać mu ranę.
Przy okazji miałam lepszy widok na jego przystojną twarz.
Nie miałam okazji, by być tak blisko niego i patrzeć na jego buzię. Przez to nigdy nie zauważałam jego kości policzkowych czy nawet kilkudniowego zarostu.
Zawsze wiedziałam, że był przystojny, lecz nie myślałam nad tym albo nawet nie dochodziło mi to wcześniej do świadomości tak bardzo jak teraz.
Może to z powodu jego studiów, przez które nie widzieliśmy się kilka lat, a on trochę się zmienił.
"Pewnie ja też, bo zaczynam dziwnie myśleć" — powiedziałam w głowie.
— Co ty jeszcze mi tam robisz? — zapytał, robiąc przy tym dziwny grymas twarzy.
— Nie możesz chwilę poczekać? Jak mnie będziesz pośpieszał, to będę ci to robić o wiele dłużej.
Staliśmy na parkingu. Nie było już tylu osób i aut, bo wyścig został zakończony, wygrał Cameron i nic tylko czekać na przyszły rok, a potem w końcu i ja wezmę udział w rywalizacji.
Syknął z bólu, aż mimowolnie cofnął głową.
Musiał mu nieźle przyłożyć...
— Okey. — Wyrzuciłam do pobliskiego kosza zużytą chusteczkę. — Chcesz plaster? — zapytałam, choć znałam odpowiedź.
— Wystarczy jak pocałujesz.
— To uderzenie poszło ci aż do mózgu? — Zaśmiałam się.
— Nie pamiętasz o naszym zakładzie?
— Na nic się nie godziłam, Cameron. — Spojrzałam na niego.
Pierwszy raz zaobserwowałam w jego oczach wariacki błysk.
Pewnie dlatego, że wcześniej nie dostrzegałam takich detali.
— Z Dean'em też masz jakiś zakład — przypomniałam mu.
Wspominałam, że jego włosy są w artystycznym nieładzie i wygląda to bardzo seksi?
"Boże, o czym myślę!" — karałam siebie w myślach. — "Katie, przestań już..."
— Nie zmieniaj tematu i mnie pocałuj w policzek, to przestanie mnie boleć.
— Skąd niby możesz wiedzieć? — Podniosłam w górę jedną brew.
— Takie rzeczy się wie. — Uniósł jeden kącik ust w górę.
Nie wiem nawet, w którym momencie podniosłam moją rękę i jak to zrobiłam, że leżała na jego policzku. Tak po prostu głaskałam go po zranionej części twarzy i nie wiem jak i kiedy to się wydarzyło.
Minęło kilka sekund i uznałam, że to i tak długo, więc oderwałam dłoń i schowałam ją do kieszeni spodni, czując zawstydzenie, a to było bardzo dziwne, bo nigdy tego nie czułam, tym bardziej przy nim.
"Co ze mną jest nie tak?" — pytałam w myślach, mając nadzieję, że ktoś odpowie. — "Może to jego perfumy?"
— Brudasku... — szepnął, a gdy patrzyłam się w jego oczy, poczułam jakby ktoś przez chwilę był mną i zrobił to wszystko za mnie.
Czułam się jak w amoku, kiedy całowałam go delikatnie w policzek.
— Gratulacje — tyle tylko zdążyłam powiedzieć, zanim dołączyła do nas nagle cała reszta.
Uznałam, że nie będę zastanawiać się co tu się stało, bo wtedy stanie się ze mną jeszcze gorzej niż jest teraz.
Tak więc dam sobie spokój i udam, że nic się nie wydarzyło.
— Gratulacje brachu! — Dean poklepał mężczyznę po ramieniu.
— Od początku wiedziałem, że wygrasz — zakomunikował Gary, podchodząc bliżej zwycięscy.
Na słowa mojego brata, Dean prychnął.
— Zdrajca — rzucił.
— To może uczcimy wygraną? — zaproponował Ralph, uśmiechając się szeroko.
— Nie, sorry ja nie mogę. — Matthew uniósł dłonie w geście poddania. — Amy mnie zabije jak do niej nie zadzwonię, a jak będę napity, to...
Amy jest narzeczoną Matthew'a. Choć czasami potrafi dać popalić mojemu bratu, lubię ją. Jest bardzo miłą i sympatyczną kobietą, a ja się cieszę, że mój brat znalazł taką dziewczynę jak ona.
Pamiętam jak się poznali... Miałam wtedy może trzynaście lat. Moja koleżanka z sąsiedztwa właśnie wyprawiała urodziny, mówiła mi że to takie nowe, że przyjeżdża do niej ciocia, która mieszkała wtedy kilkanaście godzin dalej od niej. A kiedy w końcu przyjechała, wraz z nią pojawiła się cała jej rodzina, w tym Amy.
Mówiła wtedy, że dowiedziała się, że jej wujek dostał awans, ale pod warunkiem, że się przeprowadzi. Tak więc kilka miesięcy po urodzinach mojej koleżanki, jej ciocia wyprowadziła się bliżej nas. Nie było już kilkanaście godzin, lecz kilka, a dokładnie cztery. Przez to Amy przyjeżdżała częściej do mojej rówieśniczki, a przy okazji mojego brata, którego polubiła.
I tak się zaczęło...
To chyba jest jego pierwsza prawdziwa dziewczyna i jego pierwsza miłość. Matthew pod tym względem jest zupełnie inny niż Dean czy Cameron, którzy mieli już dziewczyny, lecz to nigdy nie było to.
— Oszczędź szczegółów — przerwał Gary. — Jesteś po prostu pantoflem.
Mężczyzna zignorował wypowiedź Gary'ego.
— Zostanę z tatą — oznajmił. — Ktoś jeszcze? — Soojrzał się na wszystkich.
— Na pewno chcesz iść ze starym prychem? — Tata pojawił się obok Matthew'a, który kiwnął głową.
************************************
Hej! ❤️
Przepraszam za błędy, o ile takowe są. Jak coś, to piszcie w komkach, a ja je poprawię 😁
Co myślicie? ^^
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki! ^-^
❤️Pozdrawiam❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro