Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24. "(...) bo mi się cholernie podobasz (...)"


Przez te kilka dni dowiedzieliśmy się, a właściwie ja, gdzie mieszka Jodie, a nawet to, że do niej przyjeżdża Grace.

Podobno przyjechała tam czysto zawodowo, bo jak już wspomniałam pracuje w teatrze i musiała przyjechać do Los Angeles, a że mieszka tam Jodie, to postanowiła, że ją odwiedzi.

Trevor do tej pory myśli nad tym wyjazdem poważnie i nie chce jechać tam sam, więc czemu nie? Przecież dostałam kilka razy zaproszenie od przyjaciółki, a nigdy nie miałam okazji, by w końcu ją odwiedzić i poznać jej chłopaka...

Tak więc zabraliśmy się samochodem, bo szczerze mówiąc boję się latać. Mówiłam chłopakom wiele razy, że lepiej byłoby, gdyby polecieli samolotem, sami. Ale oni na to, że mnie nie zostawią i nie pojadą beze mnie

Takim oto sposobem jesteśmy razem w aucie. Za sześć godzin zrobimy sobie przerwę, jednocześnie Trevor z Cameron'em zamienią się miejscami, żeby ten pierwszy nie musiał się męczyć całą drogę.

Zapomniałam wspomnieć o dodatkowym pasażerze, który pojawił się nagle. Szybko wszedł do wozu i usiadł obok mnie.

Teddy na pewno planował wyjazd z nami, od kiedy dowiedział się, że Grace jest u Jodie, a że nie mieliśmy okazji się razem spotkać, nawet Trevor, bo przez ostatnie dnie nie odwiedzał restauracji, co było dziwne, to tak naprawdę niczego nie wiedzieliśmy i to była dla nas w sumie miła niespodzianka.

Dobrze, że się nie spóźnił i wszedł do samochodu idealnie, kiedy Trevor odpalał silnik. Wślizgnął się szybko i usiadł z tyłu, na miejscu obok mnie.

Sama podróż mijała nam w miarę szybko, zbytnio nie było korków jak wcześniej myśleliśmy, jedynie sześć godzin siedzenia w jednym miejscu, takim jak samochód to jest męczarnia.

A jeszcze przed nami kolejne sześć godzin siedzenia.

Podczas gdy Teddy poszedł zapalić, a Trevor z nim, choć w ogóle nie pali, ja siedziałam w najbliższej restauracji z fast food'ami przy stoliku z zamówionym jedzeniem.

Byłam bardzo głodna!

— A nie zamówiłaś niczego dla mnie? — Cameron usiadł naprzeciwko mnie, zabierając mi frytkę.

— Ej! — Uderzyłam go delikatnie w dłoń, chcąc tym by mi ją oddał.

— Za późno — odrzekł, zjadając ją.

— Cam, nie mieliśmy okazji porozmawiać... — zaczęłam. — Ostatnio zdarzyło się między nami coś... — urwałam, wciąż nie wiedząc jak to wszystko mu powiedzieć. — Okey, po prostu nie wiem czy to było chwilowe czy wręcz przeciwnie. — W końcu odważyłam się spojrzeć w jego oczy.

— A jak myślisz? — spoważniał, a jego oczach pojawił się błysk.

— Nie wiem — wyznałam, wzruszając ramionami. — Ostatnio nie mieliśmy czasu na rozmowę.

Naprawdę tak było. Nie mieliśmy jak porozmawiać, bo myśleliśmy ciągle o tym wyjeździe. Nie było czasu dla siebie, nie mówiąc już o wspólnym spaniu... Ja do nocy szukałam jakiejkolwiek informacji o mieszkaniu Jodie, a gdy się dowiedziałam, przyszedł czas na pakowanie się i przygotowanie do wyjazdu.

— Znasz mnie, nawet jeśli byłbym takim gnojem, nie zrobiłbym tego tobie, mówiłem że nigdy cię nie skrzywdzę, ale ja takim gnojem nie jestem, więc... — Zabrał mój napój i wziął łyka, po czym dokończył: — Zrobiłem to z tobą, bo chciałem, bo mi się cholernie podobasz i od kiedy zobaczyłem jak wyrosłaś z małej dziewczynki w prawdziwą kobietę, zdałem sobie sprawę, że zaczynam do ciebie czuć coś poważnego, rozumiesz?

— Ciekawe co byś powiedział, gdybym nie podzieliła się z tobą jedzeniem — szepnęłam, ale on to i tak słyszał, bo się szeroko uśmiechnął.

— To samo.

— To co teraz? — Zorientowałam się, że moje serce zaczęło szybciej bić.

— O ile się zgodzisz, to zostaniesz moją dziewczyną, co o tym myślisz, brudasku?

— Postaraj się bardziej. — Wzięłam w ręce hamburgera i ugryzłam kawałek.

Mężczyzna parsknął śmiechem.

— Jesteś jak dziecko — mówiąc to zbliżył się do mnie, nie przejmując się stolikiem między nami i starł mi ketchup z twarzy. — Zostań moją dziewczyną, bo beze mnie sobie nie poradzisz.

Starałam się nie zaśmiać, ale on mnie za dobrze zna.

— Mam jakieś wyjście?

— No właśnie nie. — Zabrał kolejną frytkę.

W tym momencie był zbyt pewny siebie i to mnie wkurzało, bo wiedział doskonale, że prędzej czy później się zgodzę.

— Wiesz, że jak nie zgodzę się teraz to i tak później zmienię zdanie?

— Po prostu powiedz to teraz, żebym nie musiał tak długo czekać.

— Ale obiecaj mi, że jeśli nam nie wyjdzie, to między nami się nic nie zniszczy i wciąż będziemy jak wkurzające siebie nawzajem rodzeństwo?

— Jasne, brudasku. — Uśmiechnął się szerzej.

— O hej. — Nagle obok nas pojawił się Teddy, zabierając mi frytkę.

— Nie no — udałam obrażoną.

— Tylko jedną. — Podniósł ręce w geście poddania. — Ja nie jestem jak Cam. — Usiadł obok niego, uderzając lekko w ramię.

— Gdzie zgubiłeś Trevor'a? — zapytałam po raz kolejny, biorąc kolejnego gryza hamburgera, starając się przy tym nie ubrudzić.

— Poszedł po kawę. — Pokazał głową na mężczyznę, który stał przy kasie, podczas gdy sprzedawczyni uśmiechała się do niego zalotnie.

— Boże ja jem! — krzyknęłam odwracając wzrok od tego widoku.

Obrzydziło mnie to jak ona próbowała go podrywać...

— Co planujesz zrobić z moją siostrą? — zapytał Cameron, spoglądając na Teddy'ego.

— Jak jej coś zrobię, to możesz mi zrobić to samo — odpowiedział.

— To Grace powinieneś się bać, ona sobie poradzi lepiej niż bym ja się zajął tobą. — Spojrzał na mnie. — Pamiętasz jak kiedyś uderzyła w nos starszego chłopaka, co jej dokuczał?

— Tak — przypomniało mi się, na co niemal parsknęłam śmiechem, ale się powstrzymałam. — Musiał jechać do szpitala.

Naprawdę tak było.
Grace uderzyła pięścią w nos starszego chłopaka, który żartował sobie z niej i śmiał się, że ona jest taka niska i młodsza od niego. Miała wtedy jedenaście lat, a siły jak niejeden starszy facet. Dotarło to do każdego z nas, gdy ten głupi chłopak niemal od razu pojechał do szpitala.

Od tego czasu owy chłopak nigdy więcej nie zbliżył się do Grace.
Na bank się jej bał!

Teddy lekko się przestraszył, choć starał się tego nie pokazywać, ale i tak było to widać.

— Moja wariatka — westchnął, opierając się o krzesło.

Na to zaśmiałam się głośno.

— Z czego się śmiejesz? — Trevor usiadł się obok mnie.

— Uwielbiam cię. — Zignorowałam mojego szefa, a słowa które wypowiedziałam, skierowałam do Teddy'ego.

— Gada od rzeczy — Cameron odpowiedział na pytanie Trevor'a. — To jedz szybciej, a ty pij i jedziemy. — Zabębnił w stół niczym Dean. — Nie traćmy czasu.

Po jego słowach jakby się zmówili, rzucili się na MOJE jedzenie i "pomogli" mi jeść, pijąc przy tym kawę Trevor'a.

************************************
Hejo! *-*
Co myślicie o tym rozdziale? ^^
Historia dobiega końca, został tylko jeden rozdział
i epilog. Nie lubię się żegnać, ale w końcu musiało
się skończyć... 🙁
Mam nadzieję, że pomimo końca, zostaniecie ze mną
(bo już mam pomysł na kolejną historię ☺️).

Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki (jeśli
pojawią się jakieś błędy, za które przepraszam,
to proszę wypiszcie mi je) ♥

❤️Pozdrawiam❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro