Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23. "Bo pomyślałem, że może byście pojechali ze mną."


Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne, wdzierające się do pokoju.

Odwróciłam się na wpół przymkniętymi jeszcze oczami z myślą, że dotknę Cameron'a, jednak jedyne co poczułam, to zimne, puste miejsce.

Szczerze mówiąc, nie chciało mi się wstawać, ale musiałam zobaczyć co z mężczyzną.

Może mnie wykorzystał i zostawił?

Do Cameron'a nie jest to podobne, chociaż nie wiem jaki jest po tych sprawach. Być może jest inny niż mi się wydawało, ale my się znamy jak dwa łyse konie... Czy gdyby tak było i przypuśćmy, że wykorzystuje wszystkie kobiety, to czy ze mną mógłby zrobić tak samo?

W sumie dlaczego niby nie? Skoro wszystkie, to wszystkie. Nie ma w tym żadnej ulgi i nie pomoże w tym nawet dobra znajomość...

Nie mogłam znaleźć swoich ubrań, dlatego założyłam leżącą na fotelu ulubioną koszulę Cam'a. Zielona w kratkę na guziki. Dobrze, że była trochę przydługa, więc zasłaniała moje ciało.

Zeszłam boso po schodach na dół, a gdy znalazłam się na korytarzu, dostrzegłam parę moich ubrań.

— Świetnie —szepnęłam do siebie. — Cameron! — zaczęłam go wołać, rozglądając się po pokojach.

W końcu znalazłam go w kuchni, smarującego tosta dżemem.

— Śniadanko? — zapytałam radośnie.

Chyba potrafi czytać z moich z myśli, bo miałam wielką ochotę na jedzenie. W dodatku mój brzuch, od kiedy weszłam do kuchni, zaczął się odzywać.

— Wyglądasz jak bogini. — Zawet nie zauważyłam jak na mnie patrzył.

Jego oczy zaświeciły, kiedy ilustrował mnie od góry do dołu.

— Moja koszula tobie bardziej pasuje. — Uśmiechnął się. — Jesteś piękna.

Przewróciłam oczami na jego słowa.

— Dzięki, ale czy ty słyszałeś jaka jestem głodna? — Podeszłam bliżej niego.

— To był twój czy mój brzuch? — Zaczął bawić się moimi włosami. — Bo jeśli twój, to zaczynam się bać, że zjesz mnie zamiast tego pysznego jedzenia. — Pokazał ręką na stół, na którym pewnie stało śniadanie, lecz w tym momencie nie to było dla mnie ważne, a mężczyzna, który mi je zrobił.

Na jego słowa zbliżyłam się do jego szyi i zaczęłam go delikatnie gryźć.

— Nie chwaliłeś się, że jesteś taki smaczny — szepnęłam mu do ucha, przygryzając go.

— Ja jestem skromnym człowiekiem. — Złapał mnie za tyłek i podniósł.

— Ta, na pewno — przeciągnęłam.

Cameron posadził mnie na blacie i kiedy zaczął mi już powoli odpinać guziki, zadzwonił jego telefon.

Jęknął głośno.

— Nie no, teraz musisz odebrać. — Delikatnie musnęłam jego usta, zeskakując z blatu.

Odwrócił się specjalnie, by pokazać mi jak przewraca oczami, na co się głośno zaśmiałam.

— Co wydzwaniasz od rana? — zapytał na powitanie.

Mężczyzna miał na sobie krótkie spodenki i białą koszulkę z krótkim rękawem.

"Ale tyłek to ma świetny" — myślałam, kiedy na chwilę się odwrócił do mnie tyłem.

Zabrałam od niego jednego tosta, za co dostałam od mężczyzny w tyłek i zajęłam krzesło przy stole, obejmując rękami swoje nogi.

Podczas gdy ja jadłam, Cameron rozmawiał z jak się okazało Teddy'm, który zaczął mu opowiadać, że bardzo lubi Grace i chciałby do niej pojechać.

Zadzwonił, bo chce zachować się dobrze i zapytać starszego brata czy może z nią w przyszłości być.

— Przestań już gadać, bo zachowujesz się jak baba, a ja nie mam czasu na pogaduszki — usłyszałam, w którymś momencie rozmowy Cameron'a. — Dasz mi w końcu zjeść śniadanie?

— Cam! — sapnęłam z pełną buzią.

— No, tak, fajnie, szczęścia i nie skrzywdź jej, pa — dodał szybko, pewnie przerywając wypowiedź Teddy'ego i się rozłączył, nie czekając na jego odpowiedź.

— Słyszałaś? — zapytał, dosiadając się do mnie. — On powiedział, że weźmie z nią ślub.

— Kiedyś na pewno. — Wzięłam łyka kawy. — Na tym chyba polega, że najpierw jesteście razem zakochani, a potem w którymś momencie jest ślub. — Wzruszyłam ramionami, tłumacząc mu jak małemu dziecku.

— A ty musisz zawsze się uświnić, co? — Zbliżył się do mnie, a że nie wiedziałam o co chodzi, siedziałam w osłupieniu, podczas gdy on wytarł palcem mój kącik ust, na którym najprawdopodobniej zostały resztki po dżemie. — Brudasku.

Musiał wypowiedzieć to przezwisko, przecież gdyby go nie wypowiedział, to by umarł...

Patrzyliśmy sobie w oczy jak zahipnotyzowani. Wszystko dookoła zniknęło i widziałam tylko jego.

"I pomyśleć, że te potargane seksownie włosy, są moją zasługą..." — pomyślałam.

No i nagle wróciliśmy do rzeczywistości. Ktoś zaczął walić do drzwi jakby się coś paliło, więc Cameron wyszedł z kuchni, by je otworzyć.

— Jest sprawa — usłyszałam męski głos i zbliżające się do kuchni kroki. — Potrzebuję pomocy... — urwał, kiedy mnie zobaczył w koszuli Cam'a. — Przeszkodziłem wam w czymś?

Był to Trevor. Ubrany w długie, czarne spodnie, mimo że na dworzu było jeszcze w miarę ciepło i czerwoną koszulkę, która była cała wygnieciona.

Pewnie się szybko ubrał, biorąc pierwsze lepsze ciuchy z szafy, niczym ja, ale i tak ja nie mam aż takich pogniecionych, a przecież jak już nie raz słyszałam: jestem jak chłopak.

— Nie, właśnie jemy, chcesz, poczęstuj się. — Posłałam mu uśmiech.

— Nie, dzięki. — Uśmiechnął się znacząco, zerkając na moje nowe ubranie, a po chwili lekko spoważniał. — Chcę się spotkać z Jodie, chcę jej powiedzieć, że... Boże, chyba mi na niej zależy — podkreślając swoje słowa, walnął pięścią w stół.

— A ty przypadkiem nie jesteś z matką Jodie? — zapytałam, chyba nie do końca rozumiejąc.

— Przy Jodie dopiero poczułem to coś... Chyba wy najlepiej mnie rozumiecie.

— Co mamy zrobić? — zapytałam, wciąż nie rozumiejąc.

— Pomóżcie mi, proszę — zaczął. — Wiesz może, gdzie ona dokładnie mieszka? — Usiadł na krześle naprzeciwko mnie.

— A co ja mam z tym wspólnego? — Cameron wrzucił sobie ostatni kęs tosta do buzi.

— Bo pomyślałem, że może byście pojechali ze mną. Wiecie w grupie raźniej... — odrzekł błagalnym głosem, lecz zignorował to.

Chciałam mu pomóc, lecz nie wiedziałam gdzie dokładnie ona mieszka. Los Angeles jest przecież wielkie, a w takim miejscu trudno znaleźć jedną osobę.

Wraz z Cameron'em spojrzeliśmy tylko po sobie.

************************************
Hej!😍
Jak Wam się podoba?
Jak myślicie, pomogą mu czy nie? ^^

Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki! 😊
♥️Pozdrawiam♥️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro