Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20. "Uhu, ktoś tu się zakochał"


Katie

Dzisiaj dziewczyny postanowiły zrobić dzień tylko i wyłącznie dla kobiet. Nie lubiłam takich rzeczy, ale zgodziłam się, oczywiście pod warunkiem, że nie będzie żadnych maseczek, malowania sobie nawzajem czegokolwiek ani gadania o zakupach.

— Nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu spędzimy czas razem. — Ucieszyła się szczerze Grace, kiedy siedziałyśmy na podłodze w salonie.

— Ja też. — Jodie wzięła się za otwieranie wina. — Grace, kiedy ja cię ostatni raz widziałam? — Przeniosła wzrok na kobietę.

— O Boże, lata temu — niemalże krzyknęła. — Jak ten czas szybko leci — westchnęła, opierając się plecami o kanapę. — To opowiadajcie dziewczynki, co u was?

— Dobrze — powiedziałam cicho.

— Ale bardziej szczegółowo. — Kobieta zabrała od Jodie kieliszek napełnionego wina.

— To może zacznie Jodie — zaproponowałam.

Nie wiedziałam co mam im powiedzieć. Przecież nic ciekawego się ostatnio nie wydarzyło, a nawet jeśli, to Grace mieszka tu przez jakiś czas.

— Co u Trevor'a? — zapytała od razu.

Odkąd tu wróciła, poznała wszystkich i nawet z większością udało się jej zaprzyjaźnić.

Trevor'a też poznała, często przybywa w jego restauracji.
Ciekawe czego tam szuka...

Przecież pomaga mi w przygotowaniach do obiadu, a potem je z nami, więc na jedzenie na pewno nie przychodzi.

— Nie no powiem wam. — Przez chwilę się zawahała, ale mówiła dalej: — Ostatnio zdarzyło się coś...

— Uprawialiście seks? — wtrąciła Grace.

— Nie. — Zrobiła wielkie oczy z zaskoczenia, o czym pomyślała siostra Cameron'a. — Ale pocałował mnie — zawstydziła się.

— Czekaj, to on nie jest z twoją matką? — zapytałam zdziwiona.

— Trevor jest z twoją mamusią? — zapytała Grace.

— No, a co ty rozmawiasz z Trevor'em, a podstawowych rzeczy nie wiesz? — Jodie upiła łyka wina. — Niby są razem, ale jest coraz gorzej, poza tym czuję, że coraz bardziej się do siebie zbliżamy... Tylko szczerze mówiąc jest mi trochę źle, że mam chłopaka, a całuje innego.

— Skoro nie przyjechał do ciebie po tylu miesiącach, to nie powinien mieć miana twojego chłopaka.

— On pracuje — starała się go wytłumaczyć.

— Ale skoro cię kocha, to tęskni, a chłopak jak tęskni, rzuca wszystko i leci do swojej piękności.

— No niby, ale... — jęknęła.

— Powinnaś z nim szczerze pogadać, chociaż tak naprawdę lepiej jest porozmawiać w cztery oczy. — Wzruszyła ramionami.

— Powinnam do niego pojechać, ale to jeszcze nie ten czas...

— Jodie. — Weszłam jej w słowo. — Ja wiem, że jesteś dłużej przeze mnie, dlatego dziękuję, że jesteś. — Uśmiechnęłam się szczerze. — Ale możesz już wracać — powiedziałam szczerze.

— Pojadę, ale nie wiem... — Wzięła kolejnego łyka trunku. — Teraz jeszcze Trevor i ten pocałunek...

— Musisz się zastanowić tak szczerze, czego chcesz. Musisz wybrać, ale daj sobie czas, musisz się dobrze zdecydować — doradziła jej Grace.

Przytaknęła jej skinięciem głowy.

— A ty kochana, jak się trzymasz? — Siostra Cameron'a odwróciła głowę w moją stronę.

— Lepiej — odpowiedziałam szczerze. — Dziękuję wam za wszystko, co dla mnie robicie, jesteście kochane. — Uśmiechnęłam się. — Jestem wam wszystkim wdzięczna...

— Przestań. — Machnęła na moje słowa ręką. — Kochamy cię i to normalne, że jesteśmy z tobą i wspieramy cię.

— A teraz mi powiesz, co u ciebie i Xavier'a — rozkazała po chwili. — Ty niczego nie mówisz, a minęło kilka miesięcy. To takie jesteśmy przyjaciółki?

— To tylko kolega. — Wzruszyłam ramionami. — Jest miły i pomocny, fajnie się z nim rozmawia i w ogóle — mówiłam szczerze, rozglądając się po salonie.

— Ale widać, że mu się podobasz. — Usłyszałam Jodie. — On tobie nie?

— To nie mój typ, poza tym... — W końcu na nie spojrzałam. — On ciągle się śmieje z rzeczy, których mnie nie śmieszą i jest mi dziwnie, kiedy on się śmieje, a ja siedzę obok i nie wiem co robić — wyznałam. — Albo jego ciągłe historie z dzieciństwa, non stop opowiada o sobie, chwali się czego to nie umie albo czego nie ma, już mnie to wkurza, dlatego wyłączam telefon, żeby chociaż na chwilę mieć spokój, tylko wtedy jest gorzej, bo on przychodzi nagle i próbuje mnie wyciągnąć z domu, chce żebym poszła z nim do jego domu, mówi dziwne rzeczy i nazywa mnie diabełkiem, bo niby jestem zwariowana — powiedziałam z krzywą miną.

Nie lubiłam tego przezwiska. Wcale taka nie byłam, przy nim siedziałam cicho, tylko od czasu do czasu uśmiechałam się na jego historię. No dobra, raz na jakiś czas odpowiadałam "tak" albo "nie". Jakbym nie była sobą, bo zazwyczaj się tak nie zachowuję.

W ogóle zauważyłam, że przy nim nie potrafię być sobą. Dziwne, ale przy wszystkich, których znam jestem sobą, jestem prawdziwą Katie, a przy nim nie umiem nią być i też źle się z tym czuję, że przy nim jestem inna.

— Cameron opowiadał co ostatnio się stało — powiedziała nieśmiało Grace. — Czy on zmusza cię...

— Grace — przerwałam jej. — On trochę jest dziwny, ale jednocześnie jest dobry i miły. Tylko czasami mnie wkurza...

— Ale czy cię zmusza do robienia czegokolwiek?

_ Nie, to był jeden raz, bo się wkurzył, że siedzę i rozmawiam z Cameron'em, a jego połączenia odrzucam. Rzeczywiście źle się zachowałam, ale...

— Nie prawda. Ja na twoim miejscu od razu pogoniłabym go, przecież on ci się narzuca! - podniosła głos.

— Jest miły...

— Jest chwalipiętą. — Uniosła brwi jakby chciała, bym zmieniła zdanie na jego temat. — Czy on chociaż zapytał się ciebie jak się czujesz po tym wszystkim co przeżyłaś?

— Nie — odpowiedziałam cicho.

Grace miała rację. Był dobry i miły, ale chyba widział tylko czubek swojego nosa, co dodatkowo było niedojrzałe w jego wieku...

Przecież on ma prawie trzydzieści lat! No może nie aż tak, bo ma chyba dwadzieścia siedem, ale mimo wszystko.

Poza tym i tak by nic z tego nie było, nie pasujemy do siebie. Nie dałabym z nim rady... Ale to nie jest mój typ!

Rzeczywiście, wspominałam, że nie mam idealnego mężczyzny jak większość kobiet, ale nie podoba mi się, że się tak chwali.

— A jak Cam? — Grace nagle zmieniła temat, za co byłam jej wdzięczna. — Wciąż nazywa cię wielkim cyckiem? — Zaśmiała się, uderzając lekko w ramię Jodie.

— Ta. — Przeciągnęła lekko zła. — A ty masz kogoś?

— Nie. — Wzięła łyka wina.

— Ale...

— Co niby? — Kobieta zdziwiła się.

— Trevor mi mówił, że dobrze dogadujesz się z Teddy'm.

— Naprawdę? — tym razem ja się odezwałam. — Opowiadaj!

— Jest świetny, nie zauważyłyście? — W jej oczach pojawił się ten sam błysk, co czasami widzę w oczach jej brata. — Naprawdę dobrze mi się z nim rozmawia. Jest dowcipny, widać, że zna się jak nikt inny na tej robocie...

"Uhu, ktoś tu się zakochał" — pomyślałam.

************************************
Hejo! 💗
Co myślicie? ^^
Jeśli pojawiają się jakiekolwiek błędy, napiszcie w komkach 😘

Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki ☺️
♥️Pozdrawiam♥️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro