10.5 "I to ty mi się bardziej podobasz od Jodie"
Nigdy nie myślałam, że Jodie polubi chłopaka swojej matki, a jednak.
Chwilę rozmawiałyśmy ze sobą, oczywiście musiałam zapytać co tu robi i czy moje spostrzeżenia są jak najbardziej zgodne z tym jak to wyglądało naprawdę. Rzeczywiście tak było, co mnie szczerze mówiąc nie zdziwiło.
Opowiedziała mi w skrócie, że nie za bardzo chciała tu przychodzić, i że trochę jej było głupio, że zamiast jej matki, rolę towarzyszki Trevor'a zastępowała ona, lecz w końcu zgodziła się. Potem tak jak sama myślałam, długo szukała sukienki i dopiero jak zrobiła bałagan w pokoju, wyrzucając wszystkie ubrania z szafy na podłogę, znalazła tę śliczną suknię schowaną gdzieś głęboko w garderobie. Dalej już tylko czekanie na to, aż jej matka się czymś zajmie i cichaczem wyszła z domu, kierując się do restauracji.
Mówiła, że łatwo nie było, ale udało się.
— Na początku myślałam, że Trevor jest jak każdy inny chłopak matki — zaczęła, zabierając od Teddy'ego, który chodził po całej sali z tacą pełną kieliszków, szampana. — Dziwne, ale zaczynam go powoli poznawać i jak na ten czas okazuje się innym facetem i w ogóle nie pasuje do mojej matki.
— To akurat zauważyłaś jeszcze na początku — weszłam jej w słowo, przypominając jej co wcześniej o nim myślała.
— Ale to nie tylko dlatego, że jest o wiele na nią za młody, to też dlatego, że on naprawdę do niej nie pasuje. Jest zupełnie inny i ma inne poglądy... — Wzięła łyka szampana. — Nie wiem jak on może być z nią. Jak on może z nią uprawiać seks — o mało nie krzyknęła. — Przecież jest stara, brzydka i na pewno nie jest tak sprawna jak młode kobiety w jego wieku.
— Niektórzy lubią starszych — zauważyłam.
— No dobra, ale coś mi się wydaje, że mu się już moja matka nie podoba. Odkąd tutaj wróciłam, podobno jest jakiś inny. Matka mi się zwierzała, rozumiesz? — Zmarszczyła czoło jakby nie mogła uwierzyć, że to co mówi, było całkowitą prawdą. — Ja wiem, że ma na to wpływ to, że jestem w pokoju obok i takie tam, ale kilka razy chciałam wyjść, raz nawet zrobiłam to, bo matka mnie o to prosiła, ale i tak po moim powrocie mama gadała, że nic się nie wydarzyło, że nie chciał. — Ponownie upiła łyk.
— Może ma inną? Albo spodobała mu się inna...
— Nie, przecież gdyby tak było już dawno wyprowadził by się stąd.
Westchnęłam głośno.
— Może to ty mu się podobasz? — Uśmiechnęłam się znacząco.
Jodie aż zakrztusiła się trunkiem.
— Chyba cię coś pogrzało. — Zrobiła wielkie oczy ze zdziwienia. - — To jest chłopak mojej matki. Jak to ona mówi: "to mój przyszły ojczym" — w jej głosie usłyszałam delikatne rozbawienie.
— Wiekiem jest podobny do nas, a ludzie, którzy nie znają twojej matki na pewno myślą, że to ty z nim jesteś, nie ona, i że to z tobą przyjechał w odwiedziny twojej matki.
— Przecież mam chłopaka w LA — przypomniała mi.
— Wybacz, ale myślę że naprawdę tak wygląda od strony nieznajomych. Pamiętaj, że niczego ci nie proponuję, tylko...
— Ciekawe czy ty wiesz jak ludzie mówią o tobie i Cameron'ie. Tak jest od zawsze.
— Jodie, przecież wiesz, że tak mi się powiedziało. — Przewróciłam oczami.
Nie lubiłam, kiedy ludzie wypowiadali moje imię i Cameron'a w jednym zdaniu.
— Oj wiem. — Położyła na chwilę swoją dłoń na moim ramieniu. — To ty też pamiętaj, że ja i Trevor nigdy nie będziemy razem. Przecież to mój przyszły ojczym — poważniała lekko.
— Skoro mówimy o twoim ojczymie... — Przegryzłam wargę, szukając wzrokiem jej biologicznego ojca. — Wiesz, że twój tata tu jest? — zapytałam, gdy go znalazłam skupionego na rozmowie z innymi szefami różnych restauracji.
Na moje słowa gwałtownie się odwróciła w jego stronę.
Uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach pojawił się błysk.
— Nie obrazisz się? — zapytała, pokazując ręką w stronę mężczyzny.
W odpowiedzi tylko pokręciłam przecząco głową, uśmiechając się przy tym do niej.
Cieszyłam się, że ma dobry kontakt z ojcem, który dzięki Bogu był normalny i nie był taki... Specyficzny jak jej matka.
Podeszłam do szwedzkiego stołu, szukając wzrokiem czegoś dobrego do jedzenia, chociaż tak naprawdę wszystko wyglądało przepysznie i byłam pewna, że smakuje wspaniale, to i tak nie potrafiłam wybrać.
Trevor potrafił gotować i to akurat powie każdy, kto chociaż raz jadł u niego w restauracji. Przecież klienci jedzą tylko jego dania, bo tylko on jest tu kucharzem.
Nie wiem jak długo tam stałam, a na pewno trochę minęło, bo w międzyczasie pojawiła się obok kobieta, która posłała mi uśmiech, wybrała dość szybko jedzenie i odeszła, tak samo było z dwoma innymi mężczyznami.
Jakby ten uśmiech miał mi w czymkolwiek pomóc...
— Ładnie ci w tej sukience, Katie — usłyszałam szept.
Moje włoski na karku stanęły, kiedy poczułam oddech w tym miejscu osoby za mną.
Wtem poczułam charakterystyczny zapach Cameron'a. Jego woda po goleniu i szampan, który sama niedawno piłam.
Wzięłam truskawkę, która służyła do dekoracji któregoś z dań i odwróciłam się w jego stronę.
"Przystojny jak zawsze" — te słowa same pojawiły się w mojej głowie.
Nie...
"Jest troszkę przystojniejszy" — to akurat sama powiedziałam w myślach, podkreślając drugie słowo.
— Nie denerwuj mnie — warknęłam. — Nawet nie wiesz jak mi jest niewygodnie. Nie wiem jak ustać, jak siedzieć i wszystko mi przeszkadza. — Nie wiem dlaczego mu to mówiłam, ale czasu nie mogę cofnąć.
Mężczyzna głośno się zaśmiał.
— Spodnie byłyby lepsze, co? — Niemalże od razu skinęłam głową na te słowa. — Ale naprawdę wyglądasz inaczej. — W jego oczach dostrzegłam jakiś dziwny błysk.
W ogóle patrzył na mnie zupełnie inaczej, jednak na ten moment nie udało mi się zinterpretować tego jaki to był wzrok.
Wzięłam ostatni kawałek truskawki do ust.
— Spodnie byłyby lepsze — westchnęłam, popijając szampanem owoc.
— Czasami zmiana jest dobra. — Bez skrępowania błądził wzrokiem po moich odkrytych nogach.
"No o tym mówiłam..." — myślałam.
— Jodie jest śliczna, widziałeś? — Chciałam zmienić temat i uwolnić się od jego wzroku.
— Ty jesteś śliczna. — Przybliżył się do mnie, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że mój oddech stał się cięższy niż zazwyczaj. — I to ty mi się bardziej podobasz, a nie Jodie — odrzekł poważnie i odszedł, zostawiając mnie samą w kompletnym osłupieniu.
Był pijany.
Czyżby upił się szampanem?
************************************
Hej! ♥️
Z góry przepraszam za błędy o ile takowe są. Jak coś, to wypiszcie mi je w komkach☺️
Jak Wam się podoba? ^^
Co do "upicia" Cameron'a, wszystko później się wyjaśni 😏
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki! ^^
A ja lecę pisać dalej świąteczną historię 😊
♥️Pozdrawiam♥️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro