1. "(...) pamiętaj, że zawsze znajdzie się dla ciebie u nas miejsce"
Modernizowanie jest to najlepsza rzecz na świecie. Mogłabym to robić całymi dniami i nocami, i nie miałabym tego dość.
Od zawsze to uwielbiam, a właściwie od kiedy tata pierwszy raz poprosił mnie o pomoc w naprawieniu samochodu.
To jest moja największa pasja i czuję, że niczego ani nawet nikogo nie pokocham, jak właśnie to.
Gdybym nie miała pracy, nic tylko siedziałabym w garażu, nie martwiąc się o inne sprawy albo, że jestem brudna.
Głośna muzyka, która wydobywała się z radia dodawała rytmu, a przy tym ochoty na taniec. Choć poruszałam ramionami, wpasowując się w tempo piosenki, nie mogłam ruszać się dynamiczniej, a to dlatego iż leżałam pod samochodem, a tam nie ma za dużo miejsca.
Potrzebny był mi klucz francuski, więc w tym celu wygramoliłam się spod auta. Byłam tak skupiona na muzyce, że nie zauważyłam jak ktoś wszedł do środka.
Trzymałam już w ręku narzędzie, kiedy odwróciłam się w stronę samochodu, lecz nie zrobiłam kroku w stronę tego osobnika. Byłam zszokowana i nie wierzyłam własnym oczom.
— Jodie?! — prawie pisnęłam, rzucając się brudna na szyję przyjaciółki.
Zaśmiała się głośno, odpychając mnie od swojego ciała.
Jodie była moją przyjaciółką odkąd w piaskownicy nasypała mi piasku do oczu.
Tak się wszystko zaczęło...
Ja musiałam chodzić z nią na zakupy, a ona ze mną, braćmi i ojcem na wyścigi samochodowe.
Różniłyśmy się niemalże wszystkim.
Kiedy ona wybierała kolor biały, ja wolałam czarny, ona zawsze chciała się wyrwać z naszego miasteczka, a ja nie. W końcu wyjechała na studia do Los Angeles, a ja wybrałam najbliższe college jakie było, by po wykładach wrócić do domu.
— Co tu robisz? — Zdziwiłam się, bo wiedziałam jak ona nie lubi swojego rodzinnego miejsca.
Odłożyłam klucz francuski na stół, na którym usiadłam i czekałam na jej odpowiedź.
— Są wakacje i pomyślałam, że przyjadę do mamy. — Wzruszyła ramionami.
— A myślałam, że przyjechałaś specjalnie do mnie...
— Och nie. — Wydała z siebie dziwny dźwięk, spoglądając na swoje odkryte ramię. — Pobrudziłaś mnie smarem — prawie krzyknęła.
Zignorowałam to zupełnie i zadałam kolejne pytanie:
— Na ile zostajesz?
— Na dwa tygodnie — odpowiedziała dopiero po kilku chwilach, wcześniej "umyła" śliną brudne miejsce.
— Super! Pojedziesz ze mną i moją rodziną na wyścigi. — Podeszłam do radia i delikatnie go ściszyłam.
— Yyy, nie. — Zrobiła dziwną minę, gdy wspomniałam jej o wyścigach.
Spojrzałam na nią, domagając się od niej powodu, dlaczego nie chce ze mną jechać.
— Wiesz, że tego nie lubię. — Przewróciła oczami.
— Raz ze mną jechałaś — przypomniałam jej.
— Gdybym wybrała jeszcze raz, nie pojechałabym.
— Wiesz, że będę tam jedyną kobietą? Wśród pięciu mężczyzn? — Wzięłam do ręki klucz francuski i zaczęłam się nim bawić.
— To nie jedź...
— Taka jesteś? — Już chciałam zejść ze stolika, podejść do niej i przytulić, po raz kolejny brudząc ją smarem, ale kiedy zeskoczyłam z siedzenia, przy nas pojawił się mój tata.
— Jodie. — Uśmiechnął się do niej i przytulił na przywitanie. — Zostajesz u nas?
— Nie, przyjechałam do mamy. - Zrobiła dziwny grymas twarzy.
— Ma nowego, co?
O tak, matka Jodie to istna krejzolka. Dorabiała sobie jakiś czas tańcząc na rurze, ale skończyła z tym, kiedy zaczęła romansować z nowymi partnerami. Z tego co wiem chyba najdłuższy jej związek trwał dwa miesiące, nie licząc ojca Jodie...
Potrafi być wulgarna i jest kompletnie stuknięta.
Jodie przy niej jest ideałem, choć tak naprawdę daleko jej do niego. Dobrze, że jest podobna do swojego ojca, który kiedy miałyśmy po dziewięć lat, wziął z jej matką rozwód i chociaż był on z niczyjej winy, to tak naprawdę to wina stała po jej stronie, bo jeszcze będąc z jej ojcem, ona zdradzała go na każdym kroku. Na koniec jeszcze wszystkim mówiła, że to on jest zdrajcą i to on romansował z każdą.
— Ostatnio, kiedy zbierałem podpisy dla administratora, otworzyła mi ubrana tylko w ręcznik — powiedział zażenowany. — Nawet nie wiedziała co podpisuje, nie miała czasu zerknąć... Ale to nie wszystko, bo z pokoju wyszedł jakiś czarnoskóry, a w ręku trzymał jej koszulę nocną.
Jodie zrobiła wielkie oczy.
— Że z murzynem? — Nie dowierzała.
A ja się jej nie dziwię...
Chociaż tak naprawdę nie wiem jak to jest, tym bardziej gdy nie znasz swojej matki, bo ona nie żyje. Zmarła po moich narodzinach. Tata zawsze mówił, że nie mam się winić, bo to nie moja wina, że to były problemy uboczne, a że poród był tak trudny, stało się jak stało. I jest, jak jest. Jestem jedyną kobietą w domu. Mieszkam z pięcioma mężczyznami od zawsze, więc nie ma co się dziwić, że jestem trochę jak chłopczyca.
Mamy nie znam, ale znam mnóstwo opowieści o niej. Tata zawsze, gdy byłam mała i kładłam się już spać, opowiadał mi je. Przez to też wiem jaka była, oczywiście oczami ojca.
— Teraz pewnie ma innego. — Machnął niedbale ręką. — A ty masz kogoś? — zmienił temat, siadając obok mnie na stoliku.
— Tak, ale został w Los Angeles.
— Boisz się o mamę? — wypalił, nie zastanawiając się nad tym, co wyszło z jego ust.
Spojrzałam na niego ostrzegającym wzrokiem.
— Co? — szepnął tylko, nie rozumiejąc dlaczego tak na niego spojrzałam.
— To też — przerwała naszą walkę spojrzeń. — Myślicie, że jakbym poszła teraz, to przeszkodzę jej w... — urwała, z nadzieją, że wiemy o co jej chodzi.
— W seksie? — zapytałam dla pewności, przez co tata dziwnie się na mnie spojrzał.
— Być może — odpowiedział ojciec po chwili.
— Ale i tak kiedyś będę musiała tam wejść. Jak coś, to będę mogła potem tu wrócić?
— Jasne kochana, pamiętaj, że zawsze znajdzie się dla ciebie u nas miejsce. — Tata wstał ze stolika, delikatnie poklepał Jodie po ramieniu i wyszedł.
— Dzięki! — krzyknęła za mężczyzną, który był już daleko. — Trzymaj kciuki. — Po tych słowach poszła w ślady mojego taty.
Było już po szesnastej, więc miałam jeszcze z godzinę na rodzinną obiadokolację. Oczywiście czas ten poświęciłam dla auta.
Zdecydowanie czas mijał mi przy tym szybko. Za szybko! Ta godzina minęła mi jak z bicza strzelił, z czego nie byłam zadowolona, bo mogłabym się w tym jeszcze bawić. Ale nie było mi to dane, bo już z domu słyszałam wołanie taty i wyłączanie silnika samochodu.
Oznacza to tylko jedno:
rodzinka w komplecie.
************************************
Hej! 😊
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki ❤️
Jestem ciekawa czy Wam się podoba ^^
♥️Pozdrawiam♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro