Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Edmund ze zdziwieniem wpatrywał się w tłum uczniów, stojących naprzeciwko tablicy ogłoszeń. Spojrzał na Ashleya i zdziwił się na wesołe ogniki w jego oczach.

— Musiały pojawić się wyniki egzaminów — stwierdził ze szczęściem, po czym ruszył to tablicy, przepychając się przez innych uczniów.

Edmund przez chwilę czuł się skonfundowany, po czym nagle go olśniło. Tuż po jego przeniesieniu się do Sawulf, pisali egzamin zawierający zadania ze wszystkich przedmiotów. Trwał bodajże 210 minut z 3 przerwami 10 minutowi. Po wszystkich Blue powiedział mu, że to swego rodzaju tradycja.

W Sawulf powstała jedna z pierwszych szkół koedukacyjnych, utworzono oddziały dla omeg i oddziały alf oraz bet. Z tym, że omegi przerabiały trochę inny program, bardziej okrojony, łatwiejszy. Ten egzamin był swego rodzaju ośmieszeniem omeg, które siłą rzeczy zawsze pisały go słabiej.

Edmund nie widział w nim sensu.

Kiedy tłum odrobinę się rozrzedził, Ed z trudem przepchał się na sam początek, przypadkiem uderzając łokciem w krocze Haydena, który na szczęście zaczął krzyczeć na stojącą obok Scarlett, a nie na niego. Edmund stanął obok Asha, którego miny nie potrafił do końca zidentyfikować. Czarnowłosy najpierw spojrzał na klasy pierwsze.

4. Hannah Guutman 88/100
8. Sam River 83/100
22. Ashley Goodall 69/100
25. Oscar Leak 62/100
40. Cody Mailer 37/100

— 69 to dobry wynik? — zapytał.

Jednocześnie zrobiło mu się przykro, Cody nie miał nawet 50 punktów. Z drugiej strony nikt nie miał setki i wciąż wiele osób było za nim. Jakiś Jordan, Sally i Samantha mieli 0 punktów.

— Bardzo dobrze jak na mnie — stwierdził Ash. — Spójrz lepiej na drugie klasy — dodał z lekkim wahaniem.

Edmund zrobił tak.

1. Blue Brilliant 96/100
1. Simon Winter 96/100
3. Sadie Coolidge 95/100
9. Annie Bierce 70/100

— Blue i Simon są pierwsi — Ed nie krył zachwytu tym. — Najlepsza trójka to dwie bety i omega.

Egzamin ustawiany po alfy trochę nie wyszedł. Ash pokiwał głową.

— Drugie klasy są mocne, ale wciąż nie dorównują czwartym. Średnia drugich klas wynosi 57/100, a w czwartych to już 62/100, a przecież mają trudniejszy materiał, no nie? — Ash zaśmiał się nerwowo. — Poszukaj siebie, Ed.

Edmund przytaknął. Zjeżdżał w dół i w dół. Zaklął w myślach, w końcu znajdując siebie.

36. Edmund Gilday 34/100

To mnie niż Cody — przeszło mu przez myśl.

— Przeniosłeś się.

Edmund nie chciał się tym usprawiedliwiać. Pokręcił głową, spojrzał na kolejną klasę.

1. Drake Nolan 97/100
4. Layne Wheaton 87/100

— Drake jest pierwszy? — Ed nie dowierzał swoim oczom. — Ćpun?

— Nie wiedziałeś, że Drake to szkolna duma? — Ashley także się zdziwił. — Zawala jedynie w-f. Niektórzy się śmieją, że ćpa, bo jest zbyt inteligentny. Jakoś mnie to nie kupuje.

17. Rylan Snidman 69/100
18. David Coodall 68/100

— Rylan jest 17 — Ed uśmiechnął się. — I ma tyle punktów co ty. To dobrze, chyba.

Edmund zaśmiał się, gdy dotarło do niego, że David ma dwa razy więcej punktów i jest dwa razy wyżej. Pani Nocy posiadała specyficzne poczucie humoru.

32. Hailey Calkins 51/100

— Hailey ma ponad połowę — dodał Edmund. — Ale mnie niż ty, Ash.

Ashley uśmiechnął się delikatnie. Edmund pomyślał, że wygląda naprawdę ładnie. Gilday spojrzał teraz na klasy czwarte.

1. Jett Newfeld 100/100

— Pierwsza i jedyna setka należy do Jetta Newfelda — powiedział Ashley, naśladując głos spikera.

3. Whitney Leman 94/100

— Co? — Ed nie wierzył swoim oczom. — Whitney?

4. Thomas Leydon 92/100

— Co razy dwa? — Ed nie do końca rozumiał, co się dzieje. — Thomas?

5. Scarlett Manners 89/100

— Co po raz trzeci — zaśmiał się Ash. — Scarlett! Nie wiedziałeś, że Whitney chce się iść na studia, a Thomas to kolejny geniusz? Musi być słabo przenosić się w środku roku.

Edmund przytaknął. Zupełnie się tego nie spodziewał.

11. Hayden Freeman 73/100
14. Randy Stalvey-Leydon 71/100

— Od kiedy Randy ma nazwisko Thomasa?

— Od kiedy wzięli ślub — powiedział, wzruszając ramionami blondyn. —Okay, dosyć tego — stwierdził. — Chodźmy na lekcję. Ty musisz zapomnieć o swoich 34%. Ja muszę wszystkim powiedzieć o moich 69%.

Ashley poklepał Edmunda po ramieniu. Ten jednak zapytał, zamiast się go posłuchać:

— O co chodzi z tym top 5?

1. Jett Newfeld
2. Drake Nolan
3. Blue Brilliant
3. Simon Winter
5. Sadie Coolidge

— Pięć najlepszych wyników wygrało wycieczkę do Japonii — Ashley przyznał z lekką niechęcią, łapiąc Eda za rękę i odciągając go. — Nie mów o tym przy Rylanie. Bardzo chce polecieć. Może Blue mu odstąpi.

Ed pokiwał głową, że niby rozumiał, ale nie rozumiał. Od kiedy szkoły fundują wycieczki do Japonii?

***** 

Alan przez chwilę wpatrywał się w budynek szkoły, a Ashowi zrobiło się go żal. Na zakończeniu IV klasy, Alan powiedział, że już nigdy tu nie wróci. Wrócił. I wciąż wiele osób go pamiętało. Brzuch ciążowy nie był jeszcze zbytnio widoczny, ale to nie zmieniało tego, że pachniał omegą. Nie zmieniało tego, że straci szacunek, na który zapracował. Thomas i Scarlett poznają prawdę.

— Zrozumiem braciszku jeśli nie chcesz — mruknął Ash, głaszcząc wnętrze dłoni niebieskoookiego. — Nie nazwę cię tchórzem.

— Nie jestem kurwa tchórzem — bąknął Alan, przełykając głośno ślinę. — Rządziłem tą szkołą. Myśleli, że jestem alfą na blokerach.

Ash poczuł się źle. Nie powinien naciskać.

— Robię to dla Cassa — dodał Alan, wchodząc do szkoły i ciągnąc za sobą Ashleya. — Nie wstydzę się go. Nie wstydzę się siebie — mówiąc to Alan miał na myśli do połowy odkryty znak ich połączenia na szyi. — Alan Goodall, ciężarny omega.

Ashley uśmiechnął się delikatnie. Nie spodziewał się tak dojrzałych słów po starszym bracie.

— To świe... Alan! — zawołał Ash, gdy Alan odwrócił się napięcie i miał już wykorzystać okazję, żeby zwiać.

Szybko złapał brata za ramię, zatrzymując go. W ogóle nie spodziewał się aktywnego sprzeciwu.

— Za jakie grzechy tu jestem?!! — krzyknął Alan. — Nienawidzę tego gówna — niebieskooki spojrzał na swój brzuch — i tamtego! Naprawdę chcesz, żebym już tu nigdy nie wrócił?!!

Ashley pokręcił szybko głową.

— Oczywiście, że nie! — zapewnił. — Chcę tylko, żebyś zaakceptował siebie! — złotooki także podniósł głos. — Nie cieszysz się, wracając do swojego starego królestwa?

Ashley wiele razy słyszał zarówno od brata jak i swoich rodziców o szkolnych przewinieniach Alana. Alan uważał szkołę za swoje własne królestwo. Musiały być jakieś plusy powrotu do niego.

— Teraz to nie ja jestem królem!

— Ale Scarlett! — przypomniał Ash. — Twoja protegowana!

— To jeszcze gorzej — Alan pokręcił głową. — Nie chcę się z nią bić! — oświadczył. — Jeżeli przegra z omegą, zniszczy to jej reputację.

Ashley z trudem powstrzymał śmiech. Alan próbował mu wmówić, że ciężarna omega wygrałaby bójkę z pełni sprawną alfą. Brzmiało to jak niewybredny żart.

— Wygrałbyś? — Ash w ogóle w to nie wierzył i nie krył się z tym.

Alan skarcił go wzrokiem.

— Nauczyła się wszystkiego ode mnie — przypomniał szorstko. — Poza tym jestem w doskonałej formie.

— Czy to nie 4 miesiąc ciąży?

Alan sposępniał. Mimowolnie pokazał środkowy palec młodszemu bratu.

— Od zaczęcia się 2 trymestru czuję się doskonale! — stwierdził, uderzając Asha w ramię.

— Co robicie chłopaki?

Zarówno Alan jak i Ashley zamarli, poznając głos pani Taft. Ashleyowi w jednym momencie przed oczami pojawiła się ostatnia kartkówka z angielskiego, której nie poprawił. Od tamtej pory unikał pani Taft na korytarzu, a na lekcji siadał na samym końcu za Samem. Musiał mieć pecha, wpadając na nią akurat teraz.

Alan ku zdziwieniu Asha odezwał się pierwszy.

— Miło panią znowu zobaczyć — zaczął trochę niepewnie. — To nie tak jak pani myśli.

Pani Taft uśmiechnęła się z lekką kpiną. Ashley dobrze znał ten wyraz twarzy nauczycielki.

Pani Taft była bardzo ładna, co starała się maskować. Nosiła nieprzystające nauczycielce ubrania, każdego tygodnia swoje ścięte na krótko włosy, farbowała na inny kolor. Malowała się bardzo mocno.

Może uważała, że alfie nie przystoi ubierać się delikatnie i uroczo. A może nie chciała, żeby więcej uczniów wpadało na pomysł uwodzenia jej.

Może to dlatego wciąż patrzyła na swoich uczniów jak na idiotów i szydziła z każdej ich małej pomyłki.

— Na moje oko to jesteś ciężarną, połączoną omegą — oznajmiła pani Taft.

Ashley lekko się spiął. Alan zawsze wściekał się, gdy ktoś mu o tym przypominał.

— Mówię, że to nie tak — powtórzył Alan z lekką desperacją. — To te bratnie dusze. Wcale nie jestem omegowaty — stwierdził chłopak, wyrywając się z uścisku Asha i podchodząc do nauczycielki. — Wcale się nie zmieniłem.

Pani Taft zachichotała. Ruszyła w stronę wyjścia ze szkoły, a mijając Alan, poczochrała go po włosach. Dla Ashleya wyglądało to jakby w przeszłości łączyła ich silna więź.

Kiedy znowu zostali sami na korytarzu, Ash szybko podbiegł do swojego brata. Nie wiedział jak rozumieć zarumienienie Alana.

— Wcale się w niej nie zakochałem — sprostował niebieskooki, uderzając się w oba policzki. — Była moją wychowawczynią. Uwielbiałem ją.

— Panią Taft? — zdziwił się Ashley.

Nie słyszał jeszcze od nikogo, żeby lubił panią Taft. Była bardzo surowa, nie dbała o słabszych uczniów, zadawała dużo prac pisemnych i kpiła z ich uczuć. Nie nadawała się na nauczycielkę angielskiego.

— Kiedy chcieli mnie wyrzucić ze szkoły, wstawiła się za mną. Mówiła nawet, że się zwolni jeśli nie podadzą dobrego wytłumaczenia mojego wyrzucenia. Zarzucała im dyskryminację omeg. Podziałało. Ale musiałem przeprosić Brilliantówne.

— Brilliant?

Ash złapał brata za rękę i powoli poprowadził w stronę klasy pani Marlin, z którą karę odbywała dzisiaj Scarlett i Thomas.

— Nom — z lekką niechęcią przytaknął Alan. — Rosamund Brilliant — uśmiechnął się krzywo po wypowiedzeniu tego imienia. — Przyjaźniłem się z nią, ale tamten okres był trudny. Zmarła jej babcia, brat-omega zaczął swój bunt, dowiedziałem się, że jak ja jest omegą na blokerach.

— Nie wiedziałem.

— A po ci ta wiedza?

Ash przez chwilę się wahał, ale przyznał:

— Blue Brilliant to mój najlepszy przyjaciel.

— Ten gówniarz?

Ash nie dał po sobie okazać swojego zdziwienia. Blue nigdy nie powiedział mu, że poznał już Alana. Nie chciał go o nic oskarżać, ale było to odrobinę dziwne. W końcu Blue był jedyną osobą, której opowiadał o Alanie i o ciąży Alana, powinien wspomnieć, że miał doświadczenie z tym Goodallem.

— Jest tylko o 4 lata młodszy od ciebie.

— Wkurwia mnie — Alan zaklął na wspomnienie niskiego chłopaka o blond włosach i niebieskich oczach, który prosił go o pofarbowanie włosów. — "Jestem Brilliant. Mam wszystkich w dupie, ale będę udawał, że jednak nie mam, bo muszę świecić przykładem" — uśmiechnął się szyderczo, przypominając sobie jak ten sam chłopak rozpłakał się, gdy Rosamund nie chciała zabrać go na rajd.

Ash zmartwił się lekko i zezłościł. Wszyscy mówili o Blue jak o kimś okropnym — alfy, Scarlett, Alan, Edmund — a jego Blue był milusi.

— Będziesz bardzo zły, jeśli teraz ci powiem, że wszystko prowadzi Blue? — zapytał niepewnie.

— Będe cholernie wściekły — stwierdził szorstko niebieskooki. — To tutaj? — zapytał, stając przed klasą 48. — Śmierdzi alfami.

Alan pomachał ręką przed swoją twarz i zrobił obrzydzoną minę.

— Tak — zaśmiał się cicho Ash, mając zamiar nacisnąć klamkę, ale Alan uprzedził go, kładąc na niej swoją rękę.

Starszy zacisnął powieki.

— Może najpierw się pomodlę? — zapytał niepewnie.

— Przecież jesteś niewierzący — zauważył Ashley, kręcąc głową.

Jego brat strasznie wymyślał.

— Wiem. O najwspanialsza Pani Nocy — Alan ścisnął mocniej klamkę — nie daj im mnie zabić. — nacisnął ją.

W kozie znajdowało się 5 osób. Thomas Leydon, który kołysał się na swoim krześle, jednocześnie trzymając ołówek na nosie. Scarlett Manners, która stała przy drzwiach, czekając na Ashleya, bo wyczuła jego zapach. Drake Nolan, który wykonywał zadanie z fizyki dotyczące przyciągania grawitacyjnego na planecie ze swojej pracy domowej. Layne Wheaton, który słuchał muzyki przez słuchawki z delikatnym uśmiechem. Pani Marlin, która sprawdzała dzisiejsze kartkówki.

Kiedy Alan wszedł do klasy, wszyscy spojrzeli na niego. Już wcześniej musieli wyczuć jego zapach oraz ten Asha. Thomas spadł z krzesła, uderzając z łoskotem w ziemię. Scarlett zaś otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale żadne słowa ich nie opuściły.

— Czym zawdzięczamy twoją wizytę, Alanie? — pierwsza odezwała się nauczycielka, która jako jedyna nie była ani trochę zaskoczona.

— Chciałem porozmawiać ze Scarlett i Thomasem? Czy mogłaby mi ich pani udostępnić? Obiecuję, że zwrócę.

— Oczywiście, kochaniutki — Pani Marlin nigdy nie nazywała pieszczotliwie uczniów. — Manners, Leydon na zewnątrz.

Scarlett i Thomas, nie kryjąc oszołomienia na swojej twarzy, posłusznie wyszli z sali razem z Alanem i Ashem. Młodszy Goodall, trzymając brata za rękę, poprowadził ich do siedziby abo, znajdującej się obok. Wcześniej pożyczył od Blue zapasowy klucz.

Kiedy znaleźli się w środku, Alan stracił całą swoją pewność siebie. Mimowolnie jedna jego rękę powędrowała na szyję, a druga na brzuch. Gdyby nie posiadał tych dwóch rzeczy, nie straciłby szacunku. Usiadł na rogu ławki, przypominając sobie słowa "nie siadaj na rogu stołu, jeśli nie chcesz zostać starym kawalerem" — wierutne kłamstwo.

— Hej, Carle, Thomith — zwrócił się do alf pseudonimami, które sam nadał im parę lat temu. — Wyrośliście. Przerosłaś mnie, Carle — uśmiechnął się niepewnie do Scarlett. — Słyszałem, że masz omegę, Tomith.

Thomas prychnął.

— Ty masz alfę, szefie.

Alan skrzywił się. Wiedział, że te słowa padną. Miał Cassa. Szkoda, że nie przy sobie w tym momencie.

— Tak, Tomith — przytaknął, próbując brzmieć na zrelaksowanego, usiadł wygodnie na ławce. — Jest doskonałym sługusem.

— Jesteś omegą, szefie — ciągnął dalej Thomas.

Alan nie wiedział, jak odpowiedzieć na ten niepodważalny fakt. Mimowolnie zerknął na swój brzuch — męskie omegi mogły zachodzić w ciążę. Nienawidził tego.

— No tak — wzruszył ramionami.

— Przecież powinieneś być alfą — tym razem odezwała się Scarlett, podchodząc do Alana i wyciągając rękę w jego stronę.

Położyła ją na jego policzku. Przejechała palcem pod jego okiem. Alan chciał się roześmiać, bo teraz dobrze było widać ich różnice w wzroście. Delikatnie strącił rękę Scarlett. Dotyk innych alf odkąd zaszedł w ciąże, wzbudzał w nim lekki niepokój.

— Nigdy tego nie powiedziałem. Sami tak stwierdziliście.

— Ale nigdy nas nie poprawiłeś — zarzucił Thomas, także podchodząc do Alana i krzyżując ręce na ramionach. — Nie wyprowadziłeś z błędu.

Alan wciąż zachowywał kamienną twarz, zastanawiając się, kiedy doczeka się jakiegoś aktu agresji w jego stronę. Zerknął na Asha, który nie był skłonny go wesprzeć.

— Nie widziałem takiej potrzeby. To by coś zmieniło?

— Wiesz ile czasu zmarnowałam na szukanie ci omeg?! — Alan podskoczył na przepełniony złością głos Scarlett. — Teraz rozumiem twoje duże wymagania i ciągłe: "nie, ona nie jest dość dobra"!

Thomas pokiwał głową, zgadzając się z dziewczyną.

— Te pierdolone omegi i bety nie gadałyby, że na ich miejscu też byś się nie stawiał! — zawołał. — Zebrałem taką ochotę na pierdolnięcie tamtego złamasa.

Alan otworzył delikatnie usta, nie mając pojęcia co takiego chce powiedzieć.

— Och — Alan sapnął i uśmiechnął się dziwnie. — Czyli wam to nie przeszkadza? — zapytał niepewnie.

— Szefie ty czegoś nie rozumiesz— Thomas całkowicie spoważniał. —Dałeś nam wszystkim niezły wpierdol. Nawet teraz boję się tobie postawić— alfa zaśmiał delikatnie. 

— Porządnie nas wychowałeś— przytaknęła Scarlett, uderzając Thomasa w ramię. 

Alan nie wiedział, czemu jego oczy się zaszkliły na te słowa. To najmilsza rzecz jaką kiedykolwiek usłyszał od jakiejkolwiek alfy. Cały w środku drżał z wdzięczności dla swoich byłych podopiecznych. 

— Idioci!— zawołał, uderzając ich oboje w policzki.— Nic nie musiałem. Byliście urodzonymi delikwentami. 

Ashley kaszlnął, zwracając na siebie uwagę. Ich rozmowa brzmiała zbyt naturalnie, co go niepokoiło. Bardzo niepokoiło. Thomas i Scarlett każdego dnia znęcają się nad omegami, co to za szacunek do jednego z nich. 

— Może wróćmy do tego, po co tu jesteśmy— powiedział Alan, zerkając na swojego młodszego brata. 

Ash przytaknął żywo.

— Prawdę mówiąc, wszedłem w trudny okres swojego życia — powiedział Alan, dotykając prawą ręką znaku połączenia. — Chciałbym, żebyście — Ash uśmiechnął się delikatnie, poszło dosyć łatwo — zostali moimi świadkami.

— Z pewnością przyda nam... Co — Ash zamarł, spojrzał na Alana, będąc pewnym, że się przesłyszał. — To bierzesz ślub? — zapytał całkiem poważnie, spoglądając na swoją dziewczynę i Thomasa, którzy kiwali głowami jak opętani. — I chcesz ich na świadków? Cass już wie? 

Alan wzruszył ramionami, po czym zaczął rozmowę z Scarlett i Thomasem o dawnych czasach. Następne parę godzin Ashley nudzi się, obserwując emocje jaki nie spodziewał się, po ani Alanie, ani Scarlett, ani Thomasie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro