ROZDZIAŁ TRZECI. Prawdziwy myśliciel.
DAXON
–Czym jest byt? –Profesor zadał to pytanie i zatrzymał spojrzenie na każdym ze studentów siedzącym w auli. Mógłbym przysiąc, że udało mu się skupić uwagę nawet u tego najbardziej roztrzepanego i nieogarniającego niczego Timmie'go.
– Po kolei proszę, niech no przedrę się przez waszą lawinę rąk– Kpina wydobyła się z jego ust.
–Ale, profesorze nikt nie uniósł ręki.
Graham Henderson uśmiechnął się.
–Daxonie, nie musisz się aż tak ukrywać. Powiedz, co myślisz.
Spojrzałem się na profesora, palcem strąciłem skuwkę od długopisu i westchnąłem cicho, bo wiedziałem, że już za chwilę będę obserwowany, a moje słowa będą się odbijały niczym echo. Każdy je usłyszy. Dodatkowo profesor wiedział, że jestem oczytany i, że interesuję się praktycznie wszystkim, co ma jakikolwiek związek z filozofią. Nie pomagał tez fakt, że kiedyś przyłapał mnie jak czytałem książkę Bycie i czas . Jedną z dosyć skomplikowanych pozycji. Bo nie możliwym jest pytanie o byt bez pytania o dobroć bytu, a to łączy się z moim kierunkiem.
– Wszystko, co kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób istnieje i będzie istnieć.
Przenikliwe spojrzenie profesora zmuszało mnie do tego, abym rozwinął swoją wypowiedź.
– Ta aula, w której się teraz znajdujemy, to?
– To byt.
Powiódł palcami po fotelu i kancie biurka, a następnie palcem obrysował okrąg po auli.
– A to?
– Również byt.
–Ta, to konieczność. –prychnął chłopak siedzący w środku rzędu.
–Byt konieczny, jeśli już. – Profesor odpowiedział mu zdawkowym uśmiechem.
–Dokładnie. – stwierdził kąśliwie, a potem zrobił zamyśloną minę.
Profesor patrzył się na niego uważnie.
– Gdzie teraz jesteś?
– Na Majorce, bo skoro istnieje byt teologiczny, to mogę sobie wyobrażać rzeczy nierealne będące fajną odskocznią od...–zawiesił się na chwilę– od kiszenia się w tych ścianach. Choć na ten temat, to chyba Daxon miałby więcej do powiedzenia, co nie?
Nic nie odpowiedziałem, jedynie lekko wzruszyłem ramionami, choć słyszałem głośne wibrujące śmiechy.
Tak to już jest; jeśli robisz coś dobrego ludzie szybko o tym zapominają, jeśli popełnisz gafę, stajesz się obiektem żartów co najmniej przez kilka następnych wykładów, dopóki im się to nie znudzi. Albo ich uwaga skupi się czymś lub na kimś innym.
–No proszę, chciałbym, żebyś tak dobrze zdawał egzaminy z etyki, w jakim stopniu posiadasz wiedzę z metafizyki.
–Pomarzyć zawsze można.
Graham Henderson dotknął krawędzi biurka, pochylił się lekko, a potem uśmiechnął się. Był to jeden z tych uśmiechów sugerujących, że jeśli masz jakieś plany na ten tydzień, to ja z przyjemnością ci je pokrzyżuje. Trzeba tutaj dodać, że zawsze wyczuwał takie momenty
–To prawda, tyle, że moje marzenia wkrótce staną się rzeczywistością. Widzę was, moich drogich studentów jak spędzacie kilka nocy z rzędu na ostrym wkuwaniu materiałów, które zaraz sobie omówimy.
Po auli rozległ się szmer niezadowolenia.
– Nie martwcie się, z pewnością na tym w tym tygodniu się nie zakończy. Także panie Brandonie, Majorka i ta ładna koleżanka z wydziału metafizyki musi poczekać.
Chłopak aż poczerwieniał na te słowa.
–Skąd pan? –wydukał.
Profesor zacmokał z lekkim niesmakiem.
– Bo byłem świadkiem sceny, która nie powinna mieć miejsca w tym budynku. Regulamin uczelni surowo zabrania romansowania uczniom.
–To nie było romansowanie.
Byłem ciekaw jego dalszych słów.
–To była wymiana płynów ustrojowych.
Znajomi parsknęli. Z moich ust tez wydobył się dźwięk sugerujący rozbawienie, ale, gdy spojrzenie nauczyciela prześlizgnęło się po mnie udałem, że kaszlę, niestety nabrałem za dużo powietrza i się zakrztusiłem. Profesor tylko zmrużył oczy patrząc na mnie, a ja po doprowadzeniu się do porządku, wytarciu łez z kącika oczu, zgarbiłem się lekko na krześle, aby mniej mnie było widać.
–Zanim przejdziemy do dzisiejszego tematu, pozwolę sobie wyróżnić dwa najlepsze eseje, na temat zagadnienia utylitaryzmu w etyce jako rozumienia zasady użyteczności w odniesieniu do świata społecznego. Muszę przyznać, że reszta również była bardzo dobra. Jednak to właśnie te dwie prace mnie zachwyciły. Przeczytam wam fragment: Człowiek jako istota indywidualna ma prawo wyboru. Decyduje o tym jaki chce być. Kryterium osądu etyczno-moralnego, pozwalającego człowiekowi postępować w odpowiedni sposób i wieść życie spełnione, wyznaczane przez wybory między różnymi i różnie pojmowanymi wartościami, celami czy zadaniami – należą do pytań podstawowych, zadawanych filozofom od czasów antycznych. Nieustannie wielu chce poznać odpowiedzi na pytanie o naturę dobra i zła. Na świecie dokonuje się podziałów. Rzeczywistość jest tworzona przez społeczeństwo, a kształtuje ją człowiek, który ma moc decyzyjną. Dlatego tak ważne jest utworzenie właściwych zasad etycznych, zgodnych z naturą człowieka, prawidłowościami świata fizykalno-przyrodniczego, ludzką biologią i psychologicznymi potrzebami, zgodnych także z prawidłowościami stwierdzanymi w świecie społecznym. W ujęciu Benthama podstawowym motywem ludzkiej aktywności jest dążenie do szczęścia bądź przyjemności i równoczesne unikanie bólu, cierpienia, sytuacji nieprzyjemnych. John Stuart Mill założenia utylitarystycznej etyki harmonijnie włączył do swego systemu przeświadczeń powstałych na gruncie filozoficznej refleksji, znacząco jednak je rozszerzył, w czym większość historyków idei dopatruje się krytyki stwierdzeń Benthama jako niewystarczających lub upraszczających percepcję rzeczywistości, w tym naturę człowieka i formy społecznych relacji. Podobnej interpretacji dokonuje Frederick Copleston. J.S. Mill w Uwagach ogólnych tworzących I rozdział traktatu Utylitaryzm zauważa, iż zamysł stworzenia nauki o moralności winien być zgodny z zasadami racjonalistycznego myślenia, opierać się na logicznym porządku argumentacji i wnioskowania, co oznacza konieczność sformułowania bądź jednej podstawowej zasady, Myśliciel stwierdza przede wszystkim, że nieporozumieniem jest próba ujmowania zasady użyteczności poprzez kontrastowanie dwóch niejako wykluczających się celów, a mianowicie dążenia ku pożytkowi bądź dążenia ku odczuwaniu szczęścia. Oba te cele należy bowiem ujmować łącznie i w szerokim znaczeniu – interpretacja zawężająca świadczy jedynie o niezrozumieniu istoty utylitaryzmu lub jest przejawem pesymistycznego i deprecjonującego spojrzenia na naturę człowieka. Człowiek przecież jest istota różnorodną chłonącą piękno sztuki, by z drugiej strony przyjmować odczucia takie jak te hedonistyczne i altruistyczne, paletę emocji w życiu społecznym.
Przełknąłem ślinę, gdy profesor skończył czytać. Rozprostowałem rękę, czując pod palcami pot. Wytarłem ja o kieszeń bluzy i rozluźniłem się, gdy przeszedł do odczytywania kolejnego eseju. Kiedy kończyłem wysyłać swój równo o północy nawet przez myśl mi nie przeszło, że moja praca się spodoba.
Ale to było bardzo miłe.
Pod koniec wykładów poczekałem aż wszyscy wyjdą. Zbierałem ostatnie rzeczy do plecaka, gdy nade mną wyrosła postać profesora.
Posłałem mu uśmiech.
–Dziękuję, profesorze. Nie spodziewałem się... –przyznałem szczerze.
– Daxonie to twoja zasługa. Nie wyróżniłbym pracy, która by na to nie zasługiwała.
Kiwnąłem lekko głową.
– No zmykaj, prawdziwy myślicielu.
Skinąłem głową i pilnowałem się, aby wyszczerzyć się dopiero po wyjściu z auli. Miałem banana na twarzy, kiedy wchodziłem w elektroniczny dziennik, tam przy etyka widniała A+, ale znacznie bardziej cieszyłem się z określenia profesora, jakiego użył wobec mnie.
Bo choć studiowałem już trzeci rok, dopiero dzisiaj poczułem się jak filozof.
Zdrowych Świąt, kochani!❤️
Na podstawie:
1 Por. E. Klimowicz, Utylitaryzm w etyce, dz. cyt., s. 116–120
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro