Dzień 5 - Zapychacz
A tak serio korzystając z magicznych mocy dziś tylko obrazki, bo ten tydzień mnie wykończył. Jutro i pojutrze będą wreszcie teksty. I przez ten tydzień postaram się dodawać zgodnie z planem.
Dziś czas na rysunki, które trzeba zmienić w opowiadanie. I moje własne interpretacje.
Swoją drogą te luźne dni wyzwania można wykorzystać inaczej. Macie jakieś propozycje? Mogę poopowiadać na pytania, pogadać o historii jakiegoś państwa lub opisać kilka postaci, które lubię. Ewentualnie poopowiadać o planowanych przez mnie AU.
Wy możecie wypowiedzieć się. A teraz czas na ten zapychacz pisany wtedy, gdy obudziłam się z drzemki i planuję dalszy sen.
Umrzemy jutro
Zacznę od obrazka, który jest cóż pasuje mi do czegoś za co chcę się wziąć. A mianowicie za wojnę i wiarę w "nieśmiertelności". Na wojnę nie szli przecież tylko dojrzali ludzie gotowi na to, że mogą nie wrócić. Wiele młodych zrekrutowanych siłą osób wierzyło w to, że wrócą. Ba, oni byli tego pewni. W końcu byli młodzi.
Czy załóżmy na to Ty jesteś gotowy na śmierć? Ja jestem zdania, że nikt nie jest, a szczególnie gdy nadchodzi to tak nagle. A co ludzie wyruszyli na wojnę nagle. Zostawi za sobą wszytko, wybiegli ku nieznanemu. Wręcz bez przygotowania i pojęcia o tym co ich czeka. Wiedzie, że się umiera, wiedzieli, że nie ma wojny bez ofiar. Ale nie wierzyli, że to oni będą nimi.
Jechali tu z myślą, że staną się bohaterami. Zostali tylko zapomnienii. Byli dziećmi z poczuciem nieśmiertelności.
W końcu nikt ich nie uprzedził, że mają się przygotować na to, że jutro umrą.
Jak stworzyć złych ludzi?
To ma być tekst bardziej metaforyczny niż skupiony na fabule. Widzę w nich dwóch braci Vargas, którzy starają się podejmować dobre decyzję. Starszy z nich posuwa się za daleko w próbach zarobienia na życie. A za każdy dobry czyn zdaje się, że musi płacić dwukrotnie. Starając się postępować dobrze pakuje się w sytuację skrajnie ciężką i zdaje się być tylko gorzej.
Korzystając ze swoich błędów chce nauczyć brata jak być złą osobą, taką, która nie będzie musiała tyle cierpieć.
Jednak Feliciano nie jest zły. I w odróżnieniu od brata nic nie zniszczy jego postępowania.
Dobro w końcu jest trudne do czynienia.
Zejdźmy z tej powagi. Potrzebuję innych wersji. Czemu to tak mało popularne? Przecież 2p, Nyo i Cardverse to aż się prosi o rozwinięcie. Mamy tu ogromną dowolność jeśli chodzi o interpretację. Korzystajmy z tego.
Ta dwójka razem. Widzę to w czasach Imperium Mongolskiego, gdy oboje podlegają innemu państwu. Wtedy właśnie Ivan, poznaje ktoś, kto będzie dla niego bardzo ważny.
To byłby tekst śmieszny. Choć bardziej ironiczny. Opowiadałby o wspaniałej relacji, wspieraniu się i zrozumieniu. Ale bohaterowie nie znają swoich języków. Nie rozmawiają ze sobą. Po prostu są obok siebie przez długi czas i rozumieją swoją sytuację nawzajem.
To by było trudne, bo opisanie relacji bez dialogu jest ciężkie. Ale chodziłoby o to, jak oni to widzą w swoich głowach. A to co istnieje w naszej wyobraźni niejednokrotnie lepsze niż prawda.
Komedyjka z Nyo!USA. Potrzebuję. Arthur i jego opieka nad dzieckiem. I to na dodatek nad dziewczynką. W końcu on jest tylko piratem, który umie zająć się co najwyżej o wiele starszą "dziewczynką".
To by było o jego wpadkach wychowawczych. I o Francisie, który stara się mu dyskretnie pomóc. Czemu dyskretnie? Bo Arthur innej pomocy by za życia nie przyjął.
H
ongIce'owa komedyjka. O tak. Różnice kulturowe i tygodniowe wakacje w domku Chin. W końcu wesoła średnio zgodna Azjatycka rodzinka musi poznać tego kawalera co wyrywa Leosia. Nawet Japonia się przywlekł podziwiać przedstawienie. Co prawda bardziej z ukrycia, bo nie ma ochoty siedzieć w domu Chin, tak jak chociażby Korea i Tajwan. Oni się wczuli by doprowadzić zakochanych do wiadomej chwili.
Za to Chiny stara się robić zupełnie na odwrót i zachowuje się jak stara babcia, która z linijką mierzy czy ktoś nie podszedł za blisko jej skarbeńka.
Na dziś tyle. Dobranoc. Dosłownie. Wracam do snu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro