Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Awarko

Dzisiejszy wywiad przeprowadzony został z niesamowitą Weroniką, która na Wattpadzie działa pod pseudonimem Awarko. Weronika jest studentką, która na naszej wspaniałej domenie jest już od 2016 roku, a jej liczba obserwujących zbliża się do trzech tysięcy! Awarko słynie z opowieści o Polsce i z fanowskich opowiadań do popularnej na całym świecie "Ani z Zielonego Wzgórza". Jej największym sukcesem bez dwóch zdań jest trylogia sercowska, która dzielnie dąży do trzeciej części!

G: Na wstępie dość standardowe pytanie: skąd pomysł na nazwę? Wiem, że mówiłaś o tym kiedyś na live, ale większość pewnie nadal nie zna tej historii.

A: Ojeju, to nie jest jakaś wybitna historia osnuta tajemnicą i dreszczykiem, hah. Awarko to odwrócona nazwa mojej pierwszej drużyny harcerskiej (Orawa) i dodana literka K, będąca inicjałem mojego pierwszego bohatera męskiego, bo uwielbiam dobre męskie charaktery w książkach i zawsze patrzę na to, jak zostali ci "papierowi panowie" zbudowani, hah. Tak więc, „Awaro" i „K", no i mamy Awarko!

G: Twoje książki cieszą się ogromną popularnością, a nawet pojawił się pomysł wydania jednej z nich. Spodziewałaś się takiego sukcesu?

A: Pomysł wydania odszedł w cień, chyba zrobiło mu się za gorąco od emocji, hah.
Nie spodziewałam się, skądże! Zaczynałam na wattpadzie od fanfików do "kamieni na szaniec", co z perspektywy czasu bardzo mnie bawi, byłam takim śmiesznym dzieciakiem. Jeśli chodzi o sukces, to zawdzięczam go przede wszystkim swoim czytelnikom - książki żyją w odbiorze, autor oddycha powietrzem, które ulatnia się spomiędzy kartek historii. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się. Poruszam dość... niepopularne tematy, jak wiara, Bóg, szkoły katolickie, bardzo delikatne relacje. Dzięki temu widzę, że w ludziach drzemie potrzeba takich tekstów. To cieszy mnie zarówno jako autorkę, ale też jako odbiorcę, bo widzę, że ktoś szuka tego, co ja. A sukces, hm, nie nazywam mojej działalności sukcesem, a raczej służbą, która naprawdę świetnie się udała!

G: Z moich obserwacji wynika, że jesteś autorytetem dużej ilości młodych pisarek. Masz dla nich jakieś cenne porady?

A: Ojejciu, to bardzo miłe! Nie jestem dobra w dawaniu porad, bo sama wciąż się uczę i wiem, że nic nie wiem (buziaczki dla Sokratesa).
Patrząc jednak na swoje błędy, myślę, że warto przy pisaniu kierować się tym, co czujesz, ALE! mając na uwadze krytyków. Sama często popełniam ten błąd, że ktoś napisze mi "ale oni powinni być razem!" a ja myślę sobie "boże, faktycznie, a może tak, a może nie, ale jestem głupia" i damn! Jeśli to Twoja historia to pisz ją po swojemu, a gdy ktoś zwraca Ci uwagę i faktycznie poprawia, to... just do it! Bądźmy lepsi każdego dnia! Ale nie da się dogodzić wszystkim, n i e d a s i ę. Bądźmy pokorni wobec krytyków, ale też nie dajmy sobie zmieniać czegoś, co jest nasze. Poprawiajmy logikę, ale nie wyrzucajmy serca. Nie uszczęśliwimy całego świata, niestety! Próbowałam to robić wiele razy i przejechałam się na tym, więc absolutnie nie polecam. Warto też szukać autorytetów, wzorców w pisaniu, ale też trzeba pamiętać, że nie ma przepisu na bestseller. Każda książka ma w sobie coś wyjątkowego. Szukajmy tego tak, jak szukamy samych siebie i swojej wyjątkowości. Piszmy tak, żebyśmy mogli z dumą powiedzieć "tak, to moja praca". Wtedy to daje szczęście nie tylko nam, ale i innym ludziom, bo nasz tekst jest szczery.

G: Jak zareagowałaś, gdy na Wattpadzie zaczęły pojawiać się fanowskie historie do, przyznajmy, twojego największego projektu, czyli kapliczki?

A: Moją pierwszą reakcją były łzy, autentycznie. Usiadłam i zaczęłam płakać z szoku i z wzruszenia. Jeny, sama zaczynałam jako autorka fanfików, a tu nagle ktoś pisze fanfik do mojej pracy! To dalej jest poza skalą mojej świadomości! Nie miałam pojęcia, że Kapliczka tak bardzo wpłynęła na ludzi, że poczuli potrzebę stworzenia "komentarza", do tej historii. Potem, gdy pojawiały się kolejne historie, czytałam każdą z uśmiechem i ogromną dumą, że tak utalentowani ludzie są moimi odbiorcami.
Naprawdę, większości z nich mogłabym dać do napisania Kapliczkę na nowo i nie zdziwiłabym się, gdyby wyszła naprawdę genialnie!

G: Jak trafiłaś na Wattpada? I czy od początku planowałaś pisać swoje własne prace czy raczej wolałaś czytać utwory innych użytkowników?

A: Jeny, nie pamiętam tego! Wiem tylko, że miałam jakieś 15 lat i przeczytałam "kamienie na szaniec". No, a że jestem bardzo emocjonalnym człowiekiem, brakowało mi dobrych emocji w tej książce. I piętnastoletnia ja uznała, że "hm, fanfik to świetny pomysł, let's go". Cóż, nie był świetny, dziś mam ochotę się z tego śmiać. Od początku byłam nastawiona na pisanie, bo raczej czytałam  papierowe książki. Dopiero potem przekonałam się do czytania na Watt, bo można tu czasami znaleźć perełki!

G: Skąd bierzesz pomysły na prześwietne fabuły, zarówno fanowskie, jak i te oryginalne historie?

A: Moja pierwsza drużynowa powiedziała kiedyś, że jestem dobrą obserwatorką i to chyba kwestia tego, wiesz? Uwielbiam obserwować ludzi, słuchać ich, oglądać zapomniane miejsca, słuchać muzyki, zbierać pamiątki. Dużo czasu spędzam też nad rozważaniem Pisma Świętego i myślę, że to wszystko łączy się w taki bukiecik pomysłów, który mogę ofiarować swoim Czytelnikom. Jestem absolutnie zakochana w wyobraźni i mam tendencję do uromantyczniania rzeczywistości, przez co moje prace są takie a nie inne, mają właśnie takie, nieraz ckliwe, fabuły. Mamy zmysły, a więc wykorzystujmy je, by były "drogą" dla pomysłów. Często wenę czy pomysł przynosi mi nawet zapach, smak czy widok czegoś. Sęk w tym, jak przeleje się to na papier. A może raczej na ekran komputera.

G: Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś w pewnym sensie ikoną ery wattpadowych opowiadań o Polsce?

A: Oj, przestań, nawet nie wiem co odpowiedzieć na coś takiego, jeny! Uważam, że Polska jako miejsce akcji jest stanowczo za mało doceniana. Umiemy tylko psioczyć na własny kraj, a tak naprawdę jest on wielkim polem do manewru słowem. Zauważyłam, że po moim kapliczkowym tworze zaczęło na watt przybywać opowiadań z miejscem akcji osadzonym w Polsce i jestem bardzo dumna, że ludzie zajrzeli na własne podwórka i docenili je, znaleźli w nich coś wartego opisu. Polska jest piękna już na samym poziomie krajobrazu i wprost rozpływam się, gdy mogę ją opisywać. A bycie ikoną... cóż Ci mogę powiedzieć. Jeśli już, to mogę być obrazkiem, że „hej, w Polsce jest pięknie". A mamy moc napisać ją po swojemu, więc dlaczego by tego nie wykorzystać? Nie będziemy Mickiewiczami (może ktoś jest, przepraszam!), ale moglibyśmy zacząć szukać tu tego, co piękne. Jestem zdania, że zawsze da się znaleźć jakieś piękno, a wszystko zależy od podejścia. Więcej wiary! (I opowiadań o Polsce!)

G: Wcześniej wspomniałam już o wydawaniu książek, ale teraz chciałabym rozwinąć ten temat. Planujesz w przyszłości wydać coś własnego?

A: Plany planami, ale nie sądzę, że mi się uda, patrząc tak zdroworozsądkowo. Moim marzeniem jest papierowa trylogia sercowska, czyli Kapliczka i kontynuacje, ale nie wiem jak to będzie. Nie ma na to zbyt wielkich szans i jestem tego świadoma. Może kiedyś wydam coś przez mój uniwersytet, ale bardziej naukowo; trudno mi powiedzieć. Na pewno o tym marzę. Jak z resztą chyba każdy autor na Wattku, ale co będzie - zobaczymy!

G: Każdy pisarz ma w swojej karierze kryzysy pisarskie, które totalnie blokują wenę. Czy przeszłaś już przez takowy?

A: Tak, wielokrotnie. Czasami mam po prostu dość i poczucie, że moje pomysły są beznadziejne - wtedy siedzę i czytam, nie mając chęci na pisanie. Wyrobiłam sobie jednak nawyk pisania codziennie, czegokolwiek. Dzięki temu mogę się rozwijać. Ale są takie chwile, gdy zamykam Worda, Wattpada i myślę sobie "co by było, gdybym to rzuciła?" lub też "a może zakończę tę historię i dam sobie spokój?". Tego nie widać w słowach, ale jestem pewna, że autorzy przeżywają takie walki z samymi sobą. To trudne, bardzo trudne, by przezwyciężyć to wszystko, ale jak najbardziej wykonalne. I warto znajdować w sobie tę siłę, jeśli się kocha pisanie. Bo, jak mówi święty Paweł: „miłość cierpliwa jest". Słowa też są. Trzeba je tylko pokochać.

G: Z tego co wiemy, w swoich książkach otwarcie mówisz o Bogu i Katolikach. Spotkałaś się kiedyś z hejtem przez ten fakt? A jeżeli nie, to boisz się, że cię to spotka?

A: Jeśli chodzi o Boga - nie. Staram się pokazać nie tylko Jego miłość, ale także kryzys związany z jej odczuwaniem, a także brak Jego, w życiu moich bohaterów i może to hamuje ludzi przed hejtem; dwie strony medalu. Gdy piszę o Nim, widzę, że ludzi to ciągnie, że potrzebują Go w takiej formie - bliskiej, prostej, może przełożonej, na "ich język".
Jezus nauczał na przykładzie ryb, dzielił chleb, bo mówił do ludzi, którzy tym żyli. I o to chodzi w mówieniu, czy pisaniu o Nim - by trafić do odpowiedniej grupy przez to, co ją pociąga. Powiedzmy, że lubię obserwować ludzi, widzę, co jest dla nich atrakcyjne i wkładam tam Boga, hah. Choć Jezus mówił "będziecie w nienawiści u wszystkich, z powodu Mojego imienia" nie zdarzyło mi się, by ktoś zhejtował wątek Boga. Może dlatego, że za mną stoi ktoś silniejszy? Możliwe!
Owszem, podejmuję dyskusję z osobami o różnych, od moich, poglądach, bo to rozwijające i może w jakiś sposób mnie „wzbogacić". Jeśli ktoś krytykuje mojego Boga, chcę wiedzieć dlaczego. Musimy umieć rozmawiać, bo bez tego ani rusz! Ale tak otwarcie, z jadem czy wyzwiskami - nie zdarzyło mi się. Jeśli się zdarzy, to cóż, będę musiała to przyjąć. Na pewno to zaboli, na pewno zrani, ale czy krzyż nie boli i nie rani? Czasem trochę się boję, ale w Nim odnajduję spokój i wiem, że pomoże mi w takiej sytuacji. To On nauczył mnie czuwać.

G: I już niestety ostatnie pytanie: Twoje postacie mają naprawdę cudowne charaktery, a każda z nich jest zupełnie inna. Czy któraś z tych perełek jest wzorowana na kimś z twojego otoczenia?

A:  Moi bohaterowie to zbitka różnych osób i cech ludzi, z którymi pracowałam, działam w harcerstwie, przyjaźnię się. Czasem mają w sobie coś z bohaterów literackich (chwała Montgomery), a czasem to po prostu moja imaginacja. Chcę, by byli żywi, ale mieli w sobie coś pięknego i bajkowego; czasem mi wstyd za ich infantylność, ale może niekiedy potrzeba trochę spojrzenia dziecka, w tym dziwnym świecie. Niektórzy są wręcz dedykowani moim przyjaciołom, ale odchodzę od tego, bo wtedy postacie tracą "mojego" ducha i pisze mi się je fatalnie (jednkże nie umiem odmawiać dedykacji postaci, jeny, jestem absolutnie nieasertywna!). Każda postać ma w sobie ziarenko osoby realnej, a co z tego wyrośnie, to pokazują historie, moje małe ogrody. I z całego serduszka dziękuję za ten wywiad, był przemiły!

G: Tak więc to już wszystkie pytania! Dziękuję Ci za udzielenie wywiadu i pisanie tak wyczerpujących wypowiedzi. Cała redakcja życzy miłego dnia!

Wywiad by: Goferek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro