Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6🐍

Ze specjalną dedykacją dla wspaniałej _Lilarose_ w dniu jej urodzin! 💚🎂🎉

~

- Jenna - powiedział Newt z lekkim zaskoczeniem, ale jednocześnie jakby spodziewał się, że ją tam zobaczy.

- Szanuję, że mnie pamiętasz - odparła mu z uznaniem dziewczyna, wyjmując różdżkę, by zamienić swoją szatę na wygodną, zielonkawą bluzkę i ciemne spodnie (strój, który potrafił doprowadzić jej matkę do szału). - Kopę lat, Scamander - dodał, zmieniwszy swój ubiór.

Jacob wyszedł zza Newta i gapił się na nią jak na kogoś z innego świata, próbując samemu sobie przetłumaczyć, co się stało.

- Tu był wąż... - wskazał na ziemię. - Teraz jest człowiek - pokazał na Jennę. - Był wąż, nie ma...

Brunetka patrzyła na niego równie skołowana i uniosła brwi, kładąc ręce na biodrach.

- A temu co?

- Pan Kowalski to mugol i właśnie pierwszy raz zobaczył animaga - odparł Newt z uśmiechem, jakby wcale niewzruszony faktem, że owy mężczyzna był mugolem.

- Mugol? - powtórzyła zdumiona Jenna, wyobrażając sobie szopkę swojej matki, gdyby tam była. - Nie no, ja wiedziałam, że jesteś szalony, ale nie aż tak... - dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem, jednocześnie myśląc o tym, że już nie powinna się dziwić, bo Scamander w końcu miał nielegalne zoo w walizce. - I co on tu robi?

- Ugryzł go szczuroszczet - wyjaśnił Newt, wyciągając paszę dla jakichś zwierząt.

Jenna się wzdrygnęła na samą nazwę, a co dopiero wtedy, gdy przypomniały się jej skutki ugryzienia tego dosyć osobliwie wyglądającego zwierzaka, takie jak płomień z odbytnicy... Spojrzała ze współczuciem na mugola, a potem przeniosła wzrok na Scamandera.

- O cholera, a ma płomie...

Nie skończyła, bo Newt złapał z nią kontakt wzrokowy i od razu pokręcił głową, odpowiadając na jej pytanie, zanim je zadała. Zdawało się, że żadne z nich nie potrzebowało wypowiedzenia tego na głos, by się zrozumieć.

- Mam co? - zapytał Jacob, a wtedy Newt prędko i gładko zmienił temat:

- A powiesz mi, co robisz w mojej walizce? - zwrócił się do Jenny, zbliżając się do gniazda żmijoptaków, a ona ruszyła za nim. Wyciągnął jednego z nich i pokazał go Jacobowi, a następnie dał potrzymać.

- Twój żmijoptak - powiedział z uśmiechem, co wywołało też uśmiech na twarzy dziewczyny: zrozumiała, że to musiał być ten, którego wcześniej widziała w jajku. Po chwili jednak otrząsnęła się i przypomniała sobie, że miała mu odpowiedzieć.

- Och, no tak, w sumie głupia sprawa - odparła dziewczyna. - Po pierwsze, domykaj tę walizkę, po drugie, wiesz, jak magizoolog widzi takie coś, to nie może się powstrzymać. Musiałam się rozejrzeć. Nakarmiłam ci lunaballe, nie dziękuj.

- Magi... Co? - zapytał skołowany Jacob, patrząc na dwoje czarodziejów ze zdezorientowaniem.

- Jenna tak jak ja zajmuje się zwierzętami - wyjaśnił Newt, delikatnie odkładając żmijoptaka do gniazda.

- Owszem - potwierdziła mugolowi. - I nie jestem w Nowym Jorku po nic.

- Właśnie miałem o to pytać... - powiedział zaciekawiony Newt, spoglądając na Jennę, a potem szybko spuszczając wzrok na jakieś inne z jego zwierząt.

- Jak to? Jestem po to samo, co ty - odparła zdumiona Jenna. Była tak przekonana, że Scamander przybył tam przez Obskurusa, że nawet nie przyjmowała do wiadomości tego, że mógłby tam być po coś innego.

- Też masz gromoptaka do wypuszczenia? - zapytał Newt z rozbawieniem, wreszcie unosząc głowę.

- Co? - powiedzieli Jenna i Jacob w tym samym momencie, choć z nieco innych powodów.

- Chodź - zwrócił się do Jenny. - Ty też, Kowalski - dodał i ruszył w stronę drzewka z nieśmiałkami. Dopiero wtedy brunetka zauważyła, że Newt przez cały ten czas miał ze sobą owe liściaste stworzonko, nieco inne niż to, które Jenna wcześniej odłożyła z powrotem do swoich kolegów. Scamander próbował zmusić swoje zwierzątko do zejścia na drzewko.

- Pickett! Pickett, złaź, już nie będą ci dokuczać... - mówił, próbując go zrzucić ze swojego palca, ale gdy nieśmiałek nie puszczał, Newt się wreszcie poddał. - No i dlatego oskarżają mnie o faworyzowanie - powiedział i wreszcie wsadził go sobie z powrotem na ramię.

Jenna widziała, jak "jej" nieśmiałek patrzy na nią jakby z nadzieją i nie mogła go tam po prostu zostawić. Wyciągnęła do niego swoją dłoń i zapytała słodko:

- A ty też chcesz ze mną iść?

Newt odwrócił się gwałtownie, gdy to powiedziała i zobaczył, jak nieśmiałek niepewnie do niej podchodzi.

- To dość rzadkie, żeby nieśmiałek... - zaczął zdumiony Scamander.

- Nie mnie to mów, jestem w nie mniejszym szoku niż ty... - przerwała mu Jenna, nie odrywając wzroku od liściastego stworzenia. - Chodź, mały - dodała, gdy ten wszedł na jej dłoń, a ona potem również umiejscowiła go sobie na ramieniu.

Zaskoczony Newt patrzył chwilę na nieśmiałka, który jakimś cudem przekonał się do dziewczyny (nigdy nie zauważył takiego zachowania u żadnego z nich poza Pickettem), po czym zaczął iść dalej. Doprowadził wreszcie Jennę i Jacoba do gromoptaka, którego brunetka już oczywiście wcześniej widziała, ale postanowiła o tym nie wspominać, by więcej się dowiedzieć.

- Frank! - zawołał Newt do wywołującego burzę stworzenia, wyczarowując magiczną parasolkę swoją różdżką. Jenna poszła za jego przykładem, by móc stanąć obok i nie zmoknąć. Jacob złapał się na tym, że również chciał stworzyć sobie parasolkę, ale zrozumiał, że nie może, więc został kilka kroków za nimi.

- Oto on - powiedział Newt, kiedy gromoptak wylądował naprzeciw niego i Jenny - mój prawdziwy powód przybycia do Ameryki. Był przemycany... Chcę go wypuścić w Arizonie, tam, gdzie jego dom.

Na słowo przemycany Jenna o mało nie podskoczyła, chowając już niepotrzebną jej różdżkę. Martin zawsze informował ją o wszelkich przemytach magicznych stworzeń praktycznie na całym świecie, a już zwłaszcza takich wielkich, jak gromoptaki. Nie potrafiła uwierzyć w to, że mógł o tym nie wiedzieć. Była jednocześnie pod wrażeniem szlachetnego celu, dla którego Newt znalazł się w Ameryce.

- Wow... - wydusiła Jenna, patrząc, jak Newt delikatnie głaszcze ptaka. - Czyli... Nie jesteś tu po...

- Po co? - zapytał, nadal delikatnie przesuwając dłonią po głowie ogromnego ptaka.

- Słuchaj, byłam w Sudanie - odprała Jenna konkretnie. - Wiem, że pomogłeś tej dziewczynce Obskurodzicielce. Nie jesteś tu po to?

- A w Nowym Jorku jest jakiś Obskurodziciel? - zapytał Scamander, unosząc brwi.

- Tak, chcę go znaleźć i spróbować zrobić to, co ty. Pomóc mu. Jak ty to zrobiłeś? - zadała mu wreszcie to pytanie, które już od kilku miesięcy ją męczyło i czasem nie pozwalało spać w nocy.

- Pomógłbym ci, ale na razie... - Newt zaczął odchodzić od gromoptaka i rozglądać się. - Parę zwierząt uciekło mi z walizki. Muszę je jak najszybciej znaleźć.

- Oj tak, na własnej skórze się przekonałem - powiedział Jacob, wskazując na swoje ugryzienie po szczuroszczecie. Jenna podeszła do niego i stwierdziła w myślach, że Scamander już dobrze zajął się jego raną.

- Parę? No to nieźle tu się bawisz, mugol w walizce - powiedziała z "rozbawieniem" i wskazała na Jacoba - zwierzęta poza nią... - tu pokazała na wyjście. - A ja myślałam, że to ja odstawiam jakieś nielegalne akcje... Serio musisz to lepiej domykać, Scamander.

Newt tylko zaśmiał się pod nosem, nadal się rozglądając, prawdopodobnie w poszukiwaniu zwierząt, których mu brakowało. Jenna chciała jednak od razu przejść do konkretów, bo nie po to tłukła się aż z Wielkiej Brytanii, by nie dostać jasnych odpowiedzi.

- Zróbmy układ - zaproponowała, stając nagle przed zaskoczonym Newtem. - Pomogę ci znaleźć wszystkie zwierzęta, a w końcu co dwóch magizoologów to nie jeden, a później ty pomożesz mi z Obskurodzicielem. Stoi?

Scamander pokiwał głową z aprobatą.

- Mnie pasuje.

Uradowana Jenna klasnęła w dłonie, a następnie położyła je z powrotem na biodra.

- Dobra, to co zginęło?

- No właśnie... - powiedział Newt, drapiąc się po szyi. - Kowalski... Gdzie w Nowym Jorku mogą być jakieś duże przestrzenie, zieleń czy coś w tym stylu...? - zapytał mugola, co wyraźnie go rozbawiło.

- W Nowym Jorku? Zieleń? To tylko w Central Parku - odparł mu, a Jenna aż zaczęła pocierać ręce z zadowolenia.

- Nielegalna akcja wśród mugoli to dokładnie to, co lubię najbardziej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro