Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

55🐍

- Scamander, czy ty się zorientowałeś w ogóle, że ta laska - nie wiem jak, ale jednak - się w tobie zakochała, czy nie bardzo? - burknęła Jenna, zwyczajnie nie potrafiąc się powstrzymać. Tezeusz uniósł brwi, po raz pierwszy wyjątkowo uważnie jej słuchając.

- Słucham?

Jenna prychnęła.

- Raz ją widziałam i od razu to wyczułam, a ty tyle czasu i nic?

Tezeusz już chciał się odgryźć, lecz nie pozwolił mu na to Newt, który postawił na blacie przed Jenną gorący garnek z gotowym naparem. Ona wciąż nie była pewna, czy tamten wywar zadziała, jednak ból rozwalał jej głowę na tyle, że nie miała nic do stracenia.

- Jenna, proszę... - powiedział Newt, ustawiając garnek tak, by mogła swobodnie się nad nim pochylić.

- Dziękuję - odparła, uśmiechając się krótko, tylko do niego.

- Czekaj, to... - Newt odwrócił się i nagle złapał za biały ręcznik na blacie, który później wręczył Jennie. - Teraz... Powinno być dobrze.

Jenna podziękowała cicho, a następnie pochyliła się nad naparem i przykryła głowę ręcznikiem, by drogocenna para nigdzie nie uciekała. Choć Newt już skończył, pozostał za krzesłem Ślizgonki, jakby ją asekurując, nawet jeśli tego nie potrzebowała.

- Swoją drogą... - Tezeusz westchnął, wykorzystując to, że Jenna na moment była zajęta. - Newt, nie chciałem ci mówić wcześniej, ale będziemy musieli iść na przesłuchanie.

- Jakie znowu przesłuchanie? - zapytał zdumiony Newt, w duchu przeklinając to wszystko. - Przecież nie zrobiliśmy nic złego, to...

- Spokojnie, to po prostu w związku z tym wszystkim, co stało się w Paryżu - przerwał mu Tezeusz, który mówił trochę nerwowo. - Międzynarodowa Konfederacja Czarodziejów chce wiedzieć, co zaszło z Grindelwaldem, by móc go jakoś znaleźć... Dlatego będziemy musieli złożyć zeznania, wszyscy.

- Ja też? - zapytał Jacob, odwracając się nagle od kuchenki.

- Ty powinieneś mieć dawno wyczyszczoną pamięć - powiedział Tezeusz surowo, po czym westchnął. - Swoją drogą, to w ogóle skrajnie nieodpowiedzialne, że tu jesteś...

- Bla, bla, bla... - mruknęła Jenna spod ręcznika, co wyraźnie rozbawiło Newta. Tezeusz zmarszczył brwi, a następnie odkaszlnął znacząco.

- Ale jak już tu jesteś, to nie możemy o tobie wspominać - powiedział głośno. - Na razie to my będziemy musieli z nimi porozmawiać...

- Nie mogę się doczekać, uwielbiam przesłuchania - powiedziała Jenna spod ręcznika.

- Akurat ty powinnaś się martwić - powiedział Tezeusz grożącym tonem, co zaalarmowało Newta.

- Ja? Za co? - Jenna gwałtownie uniosła głowę, by spojrzeć na Aurora. - Akurat w Paryżu zachowywałam się wzorowo.

- Ale przedstawiciele Konfederacji Czarodziejów dobrze wiedzą o twoich włoskich znajomościach - argumentował Tezeusz z jadem w głosie. - Być może będą chcieli o nich usłyszeć, kto wie, zastosować prewencyjne działania...

Jenna nie zamierzała tego po sobie pokazać, jednak tamte słowa nieco ją zmartwiły. Nie uśmiechało jej się wydanie Martina, a wiedziała, że jeśli dojdzie do przesłuchania, to mogło tak się stać. Wiedziała, że sama była czysta jeśli chodziło o działania mafii - winna była tylko romansu z ich dowódcą... Jednak spodziewała się, że Aurorzy mogą to widzieć nieco inaczej.

- Ja ręce mam czyste. Nie mam się czego obawiać - syknęła, nawet jeśli nie była to do końca prawda, a następnie schyliła się ponownie.

- Jasne - mruknął Tezeusz, krzyżując ręce na piersi. - Ciekawe, co na to Konfederacja.

- Przestań już, Tezeusz. Jenna chce być po naszej stronie, a nawet jej na to nie pozwalasz - powiedział Newt cicho, ale stanowczo, co spotkało się z szokiem na twarzy Aurora.

Jacob odwrócił się od pączków i posłał przyjacielowi kciuka w górę, jednak to Jenna była najbardziej poruszona z nich wszystkich. Cieszyła się, że jej twarz zasłaniał wtedy ręcznik, bo była pewna, że niczym nie zamaskowałaby swojej miny.

Pierwszy raz... Pierwszy raz nie musiała walczyć sama, a to ktoś inny stanął w jej obronie, w dodatku ktoś, kto stał się jej wyjątkowo bliski. Serce biło jej jak młotem i naprawdę cieszyła się, że nie miała wtedy wymówkę w postaci naparu.

Newt był z siebie zadowolony, po raz pierwszy od dawna. Po części cieszył się, że nie widział reakcji Jenny, a jednak też trochę żałował, że nie mógł zobaczyć potencjalnej radości na jej twarzy.

Tezeusz ostatecznie już nie odezwał się do Jenny ani o Jennie, kręcąc głową sam do siebie - że też jego własny brat musiał wpaść w te sidła...

W tym samym czasie po drugiej stronie Atlantyku Porpentyna rozmawiała z Serafiną Picquery w siedzibie MACUS-y, relacjonując jej to, czego dowiedziała się wraz ze swoim partnetem, Achillesem. Pomieszczenie zebrań, w którym sam Grindelwald znajdował się jeszcze kilka miesięcy wcześniej, wtedy stało się miejscem planów, jak go powstrzymać.

- Mamy podejrzenia, że Grindelwald przebywa obecnie w Brazylii. Nie wiemy jeszcze po co, lecz chcemy tam wyruszyć jak najszybciej - powiedział Achilles.

- Dobrze, macie moją zgodę - powiedziała Picquery. - Tylko działajcie ostrożnie. Nie wiem, czy uda nam się wyjść z twarzą przy kolejnej porażce.

- Oczywiście - Achilles skinął głową. - Nie zawiedziemy.

- Możecie iść - powiedziała Picquery, na co Achilles od razu udał się w strons wyjścia, jednak Porpentyna nie ruszyła się z miejsca.

- Pani prezydent... Miałabym jeszcze jedną prośbę.

- Tak, panno Goldstein?

Porpentyna wzięła głęboki wdech. Ta prośba miała brzmieć na profesjonalną, lecz tak naprawdę była prywatna - Goldstein była jednak gotowa na wszystko, jeśli to mogło uratować jej siostrę.

- W Paryżu spotkałam się z brytyjskimi Aurorami, i chciałabym z nimi współpracować nad sprawą, konkretnie z dwojgiem... Tezeusz Scamander i... - Spojrzała na dłoń, gdzie miała zapisane skomplikwoane dla niej imię. - Jeanette Majewska. Oni również byli na miejscu, gdy...

- Tak, wiem, wiem - przerwała jej Picquery, ktora doskonale już wiedziała, co wydarzyło się w Paryżu.

Prośba Porpentyny była taka, a nie inna, ponieważ wiedziała, że byli to jedyni Aurorzy, którzy dopuściliby do tego wszystkiego Newta, Jacoba i Jennę - nie zapomniała też o tym, że ta cała Majewska uratowała jej życie.

Picquery zastanawiała się dłuższą chwilę, a z jej twarzy nie dało się nic wyczytać.

- Dobrze, jeśli ma to pomóc... I tak wciąż oskarżają nas o ucieczkę Grindelwalda. Jeszcze dziś wyślę wiadomość do brytyjskiego ministerstwa, zobaczymy, co oni o tym sądzą.

Goldstein odetchnęła z ulgą.

- Dziękuję, bardzo dziękuję, pani prezydent - powiedziała Porpentyna, powoli wycofując się z pomieszczenia. - Do widzenia.

Za Tiną ledwo zamknęły się drzwi, a ta westchnęła głęboko. Wyjęła z kieszeni płaszcza swoje wspólne zdjęcie z Queenie, na którego widok uśmiechnęła się smutno.

- Znajdę cię. Wszystko będzie dobrze...

Włożyła zdjęcie z powrotem do płaszcza, a następnie sięgnęła do drugiej kieszeni, gdzie czekał gotowy do wysłania list - zaadresowany do Newta Scamandera.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro