40🐍
Jenna wyłapała wszystkie małe niuchacze bez większych problemów, po czym zaczęła je karmić mlekiem z malutkich butelek. Nie były chętne i wyraźnie domagały się jeszcze tego od matki, ale kobieta wiedziała, że należało je już odzwyczajać. Przez zajęcie zwierzętami dopiero po chwili dołączyła do Newta i Jacoba, którzy zaczęli już jeść.
- Nie sądziłam, że tak dobrze gotujesz - powiedziała Jenna, przyjrzawszy się swojemu talerzowi, na którym znajdowało się bogate i, przede wszystkim, bardzo dobrze pachnące danie.
Newt wyraźnie się speszył, uśmiechając się delikatnie nad swoim talerzem naprzeciw niej. Jacob, siedzący pomiędzy nimi i kończący już swój posiłek, wiedział, że musiał ich zostawić samych, bo inaczej Newt nigdy się nie ośmieli zrobić czegoś więcej.
- Och, wiecie, ja to zmęczony jestem... - powiedział Jacob nagle, łapiąc się za głowę. - Jenna, jak zjesz, to zabrałabyś mnie już tam...?
- Jasne, bez problemu - odparła pewnie, po czym nagle złagodniała. - To znaczy... Jeśli Newt nadal się zgadza, żebym tu została.
- Pewnie, pewnie - potwierdził Scamander od razu, mówiąc głośniej niż wcześniej. Wtedy to Jenna uśmiechnęła się szeroko.
Posiłek minął we względnej ciszy, a gdy tylko magizoolożka skończyła, deportowała się z Jacobem do jej mieszkania (Kowalski na odchodnym szepnął do Newta, by pamiętał, co mu mówił). Wyjaśniła mu wszystko, oddała klucze i wróciła do Scamandera bardzo szybko, a wtedy atmosfera zrobiła się trochę niezręczna.
- To... Pokażę ci, gdzie będziesz spać - powiedział Newt niepewnie, a Jenna z entuzjazmem ruszyła za nim. Otworzył dla niej drzwi do pokoju przy łazience.
Był całkiem spory, a przede wszystkim bardzo czysty i poukładany. Widać było, że nikt dawno w nim nie mieszkał. Ściany były beżowe, a naprzeciwko drzwi znajdowały się dwa wielkie okna z białymi ramami. Na podłodze znajdowała się ciemna wykładzina, a po prawej biurko i szafa. Najbardziej Jennę zdziwiło jednak pojedyncze łóżko, które stało pod oknami, dotykając ściany tylko wezgłowiem.
- Tezeusz tu kiedyś mieszkał, ale...
- O masz - przerwała mu Jenna. - To dlatego to łóżko jest tak psychopatycznie ustawione. Circum Rota - dodała, wyjmując różdżkę, by obrócić posłanie tak, żeby dwoma stronami dotykało ściany.
Newt zaśmiał się pod nosem.
- Też mi to przeszkadzało.
- Dziękuję, że chcesz mnie tu w ogóle trzymać, Newt. Moja własna matka nie chce mnie za bardzo widzieć.
Kolejny raz, Scamander zwiesił głowę, jakby próbując ukryć swój uśmiech.
- Rozgość się - powiedział tylko.
- Później. - Jenna odwróciła się do niego przodem. - Chodźmy do zwierzaków, bo już nie mogę wytrzymać.
Newt popatrzył na nią z niedowierzaniem. Ktoś, kto kochał zwierzęta tak samo, jak on wydawał mu się nierealny. Z radością ruszył razem z nią do piwnicy, gdzie pielęgnowali wszystkie zwierzęta do późnego wieczoru.
- Chyba skończone - stwierdził Newt, strzepując ręce, gdy wspólnie nakarmili znanego Jennie dobrze Buchorożca. - Jeszcze tylko maść dla Kelpii...
- Kelpię tu jeszcze masz? - zapytała zdumiona Jenna. - Gdzie tu się mieści Kelpia?
Newt bez słowa ruszył dalej na dół, a Jenna pobiegła za nim i odebrało jej dech. Zobaczyła jezioro, rozległe jezioro ukryte w piwnicy, a za nim nawet widać było górski krajobraz.
- Możesz już iść, ja sam nałożę tę maść, ona bywa agresywna...
- Czemu ty tak we mnie nie wierzysz, Scamander? - zapytała Jenna żartobliwie, na co Newt się speszył. Znowu popełnił błąd, za który Jacob go karcił, ale on po prostu nie chciał, by jej się coś stało... Nawet jeśli wiedział, że była niemal niezniszczalna.
- Z czym jak z czym, z Kelpią już nie musisz zgrywać samosi - dodała nagle, a Scamander nie miał zamiaru się z nią kłócić. Zanim sam w ogóle zdążył się ruszyć, Jenna w ekspresowym tempie zdjęła buty i rozbiegła się, a następnie wskoczyła do jeziora. Wyłoniła się po chwili spod wody, śmiejąc się głośno.
- No, na co czekamy?
Newt wtedy wyrwał się z transu i zdjął własne buty, by wskoczyć zaraz za nią.
Tamtej nocy oboje zasnęli bardzo szybko ze zmęczenia, ale z uśmiechami na ustach. Jenna dawno nie spała już tak dobrze, jak wtedy, myśląc o tym, że jak się obudzi, znowu będzie mogła iść do tych wszystkich zwierząt... No i Newta, jako wspaniały dodatek.
Następnego dnia Jennę obudziły odgłosy jakiejś rozmowy, dochodzące najwyraźniej z jadalni. Dziewczyna usiadła na łóżku i zaczęła trzeć oczy, przysłuchując się tamtym głosom i próbując zgadnąć, do kogo należały. Przez zamknięte drzwi nie mogła jednak wywnioskować za wiele, machnęła więc różdżką w ich kierunku, by je uchylić.
I wtedy już poznała ten głos - w domu musiał być Tezeusz.
Jenna wiedziała, że jeśli wyjdzie tam w piżamie, to absolutnie doprowadzi starszego Scamandera do szału i taki miała też zamiar. Różdżką ułożyła sobie rozpuszczone włosy, w łazience szybko przemyła twarz, po czym w czarnej, lekkiej koszuli nocnej sięgającej tuż przed kolana jak gdyby nigdy nic weszła do jadalni.
Tezeusz siedział tyłem do niej, a Newt stał przy kuchence i najwyraźniej przygotowywał śniadanie. Nie zauważyli jej, więc Jenna odchrząknęła, oparła się o framugę, założyła ręce, a następnie powiedziała głośno:
- Dzień dobry.
Obaj bracia odwrócili głowy w tym samym momencie, jednak z różnymi reakcjami. Newtowi dosłownie opadła szczęka - nie widział, jak kładła się w takim stroju. Tezeusz był przez moment zaskoczony, a następnie na jego twarzy wymalowało się oburzenie.
- Co ona tu robi? - zapytał, patrząc to na brata, to na dziewczynę i zastanawiając się, co pomiędzy nimi zaszło. Jenna nie mogła się nacieszyć tą miną i uniosła jedną rękę, by mu szyderczo pomachać.
- Milutko, Scamander - powiedziała, patrząc na Tezeusza z triumfalnym uśmiechem. - Nie martw się, wbrew pozorom nie będę wam przeszkadzać. Idę do zwierząt - dodała, odchodząc nonszalancko w stronę piwnicy z różdżką w ręku.
Tezeusz spojrzał z niedowierzaniem na brata, którego twarz zalała się purpurą, a gula stanęła mu w gardle. Jenna udała, że schodzi do piwnicy, ale tak naprawdę ukryła się tuż za drzwiami, chcąc podsłuchać ich rozmowę.
- Newt, skąd ona się tu wzięła? - zapytał przerażony wręcz Tezeusz.
- Bo Jacob... On zostaje u niej w mieszkaniu, więc ona tu...
- A dlaczego Jacob nie mógł być u ciebie, a ona tam? - przerwał mu Auror.
- Bo Jenna jest magizoologiem i pomaga mi ze zwierzętami - odparł nieco wyższym głosem niż normalnie, unikając wzroku brata za wszelką cenę.
Jenna z trudem powstrzymała się od klaśnięcia w ręce z radości.
- Newt, to naprawdę ona? To za nią tęskniłeś? - dopytywał Tezeusz, pogrążając brata jeszcze bardziej. - Ty wiesz, kim ona jest?
Jenna w ogóle nie zważała na te słowa, mnóstwo osób uznawało ją za kogoś złego. Przeciwnie, miała motyle w brzuchu, gdy słyszała, że Newt za nią tęsknił.
- Nikim złym - odparł Newt stanowczo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro