Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27🐍

Rozdział w pełni dedykowany WhatthehellLIA, bez której nie mógłby powstać. Jeszcze raz dziękuję ❤

~

Jenna była niemal pewna, że wisiało nad nią jakieś fatum - inaczej nie potrafiła wytłumaczyć tego, że akurat wtedy, gdy przechadzała się po plaży, trafiła na dwie osoby, które znała. Wysoka blondynka i pulchny brunet - Queenie i Jacob.

- Co wy tu robicie? Co - co? - wydusiła zupełnie zdumiona, bez zawahania wyskakując przed nich na powitanie.

- Jenna? - odparł zdumiony Jacob, który wyglądał na rozentuzjazmowanego. - Jak dobrze cię widzieć!

Jenna była wstrząśnięta. Nie tylko tym, że ich spotkała, a szanse na to były minimalne, a także tym, że Jacob ją pamiętał, podczas gdy miał przecież o wszystkim zapomnieć.

- Czemu on pamię... Co jest? - zaczęła Jenna, patrząc wielkimi oczami to na niego, to na nią.

- Deszcz wymazywał złe wspomnienia... A ja miałem same dobre! - zawołał Jacob i roześmiał się, a Queenie zaraz za nim. Jenna zastanawiała się, czy przesadzili z włoskim winem, czy coś było nie tak, bo byli aż za szczęśliwi.

- Tak! Jesteśmy tu, bo chcieliśmy pozwiedzać Europę. Jacob mi wszystko pokazuje - powiedziała Queenie radośnie, przytulając go do siebie. - A ty co tu robisz?

- Ja? - Jenna przypomniała sobie wtedy, że dla niej Włochy też stanowiły "nietypowe" miejsce pobytu. - Ja teraz tu mieszkam... Z moim... Partnerem. Ale jutro jadę do Paryża.

- Z Newtem? - zapytała Queenie, a Jenna poczuła nieprzyjemne uczucie w brzuchu.

- Co? Nie... Newt mieszka w Anglii - wyjaśniła dziewczyna, unikając ich wzroku.

- Odwiedzimy go! - zawołał Jacob od razu.

- Och... No to będziecie mieli zapewne tę nieprzyjemność poznania jego narzeczonej - powiedziała Jenna z nieskrywanym jadem w głosie, zakładając ręce.

- Narzeczonej? - zapytała zaintrygowana Queenie. Jenna uniosła brwi.

- Nic nie wiecie...? - odparła, a następnie wyjęła z kieszeni skrawek gazety, którą cały czas nosiła ze sobą po to, by przypominać sobie, że nie było już żadnych szans na znajomość z nim. Chciała zabić w sobie jakąkolwiek nadzieję, która co chwilę do niej powracała.

- Och, rzeczywiście... Teraz pamiętam, u nas też o tym pisali... - powiedziała Queenie po przeczytaniu, a Jenna szybko odebrała jej gazetę. Przyglądała się jej podejrzliwie, bo Queenie brzmiała, jakby o tym wszystkim wiedziała już od dawna.

- To... Zaprowadzić was gdzieś? Znam tę okolicę. - Jenna odchrząknęła, chcąc jak najszybciej zmienić temat.

- Nie, nie, my już wracamy do hotelu, prawda, skarbie? - zapytała Queenie przesłodzonym głosem, a Jacob od razu pokiwał głową.

- Oczywiście, aniele...

Jennie zbierało się od tego na wymioty, więc pożegnała się z goścmi z Ameryki i prędko deportowała się z powrotem do domu. Kiedy kolejny raz próbowała zapomnieć o Newcie, on znowu w jakiejś formie do niej powracał. Po tamtym spotkaniu udała się prosto do Martina, licząc, że chwile z nim pomogą jej się uwolnić od myśli o Scamanderze i jego przeklętej narzeczonej.

Queenie i Jacob odwiedzali Newta już kolejnego dnia, co wyjątkowo zaskoczyło magizoologa. Od razu zaczął też wypytywać, podobnie jak Jenna, czemu mężczyzna wszystko pamiętał.

- Ha, Jenna też się dziwiła, ale nie udało się wam. Sam mówiłeś, że eliksir usuwa tylko złe wspomnienia, a ja takich nie miałem. Nie zrozum mnie źle, niektóre były dziwaczne i trochę straszne. Ale ten anioł... - Jacob spojrzał na Queenie. - Ten tu obecny anioł to i owo mi dopowiedział, no i jesteśmy tu razem.

Głowa Newta zdawała się zafiksować jedynie na słowie "Jenna" i tym, że brzmiało to wszystko, jakby była tam razem z nimi. Pomyślał, że spotkali ją gdzieś

- Cudowna nowina - powiedział Newt, a następnie podbiegł do drzwi pełen nadziei i zaczął się rozglądać. - Zaraz. A... Jenna? Jenna? - Iskry w oczach chłopaka zaczęły się wygaszać, kiedy nie zobaczył nikogo.

- Nikogo więcej nie ma. Tylko ja i Jacob - wyjaśniła trochę zaskoczona Queenie.

- Aha - powiedział Newt, starając ukryć się swoje rozczarowanie. Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy, którą przerwała zakłopotana Queenie:

- Może przygotuję kolację?

- Tak! - zawołał Jacob radośnie.

Wszyscy usiedli wkrótce przy stole, ale atmosfera wciąż była ciężka przez reakcję rozczarowania Newta. Chciał on trochę naprawić nastrój, zapytał więc:

- A... Co u Tiny?

- Nie rozmawiam z Tiną - odparła Queenie, wyglądając na trochę zdenerwowaną.

- Dlaczego? - zapytał zdumiony Newt, podczas gdy blondynka ustawiała coś przy Jacobie.

- No bo wiesz... Dowiedziała się, że się spotykamy, i to się jej nie spodobało, bo to niezgodne z "prawem". - Queenie zrobiła cudzysłów palcami. - Nie wolno nam... Nie wolno nam spotykać się z niemagami. Nie wolno nam się z nimi wiązać. Bla, bla, bla. A poza tym strasznie przez ciebie histeryzuje.

- Przeze mnie? - Newt zdziwił się wielce. Zamyślił się o Jennie na tyle, że jakiekolwiek uczucia Porpentyny w ogóle nie wpadły mu do głowy.

- Tak, przez ciebie, Newt. Pisali w Zaczarowanym. Zobacz. Specjalnie przywiozłam.

Queenie skłamała Jennę, by tylko potwierdzić swoje podejrzenia co do jej uczuć. W amerykańskiej gazecie ukazał się niemal identyczny artykuł jak w tej, którą pokazała jej Ślizgonka.

Kobieta machnęła różdżką, a z jej walizki wyleciało czasopismo z napisem: Zaczarowany. Tajemnice celebrytów i magiczne informacje o gwiazdach!. Na okładce było zdjęcie Newta z jednoznacznym podpisem: Poskramiacz zwierząt Newt się żeni!.

- Newt Scamander z narzeczoną, Letą Lestrange, bratem Tezeuszem i nieznaną kobietą - przeczytała Queenie, wskazując na identyczne zdjęcie jak to, które miała Jenna. Newt wiedział tylko o tyle więcej, że nieznaną kobietą była jego pomocnica, Bunty i że...

- Nie, to Tezeusz żeni się z Letą, nie ja - wyjaśnił Newt natychmiast, wewnętrznie przerażony tym, co zobaczył.

- O rety - powiedziała zmartwiona Queenie. - Cóż... Tina to przeczytała i zaczęła się z kimś umawiać. Jest aurorem. Nazywa się Achilles Tolliver.

Newt nie wiedział, czemu Queenie mu o tym mówiła, bo perypetie miłosne Porpentyny zupełnie go nie interesowały.

- Jenna też nie wyglądała na zadowoloną. Mówiła, że ta twoja narzeczona jest nieprzyjemna.

- Jenna... Widziała ten artykuł? - zapytał jeszcze bardziej przerażony Newt. Nagle to, dlaczego przestała odpisywać mu na listy, stało się jasne jak słońce.

- Tak, dotarł widać nawet do Włoch...

- Włoch?

- Jenna powiedziała nam, że mieszka tam ze swoim chłopakiem - odparła Queenie oczywistym tonem, zdumiona, że Newt tego nie wiedział.

Zapadła smutna dla Scamandera cisza. Newt próbował znaleźć coś, na czym mógłby się skupić zamiast przygnębiających na myślach i spojrzał na Jacoba. Zauważył, że dziwnie się zachowywał: jadł niechlujnie, mruczał coś pod nosem, a w pewnym momencie próbował nawet pić z solniczki. Queenie szybko wymieniła ją na kieliszek, próbując ratować sytuację.

- Tak czy inaczej... Bardzo się cieszymy, że tu jesteśmy, Newt, bo to dla nas wyjątkowa podróż. Widzisz... Jacob i ja... Pobieramy się.

- Wychodzę za Jacoba! - zawołał Kowalski radośnie.

Queenie pokazała Newtowi pierścionek zaręczynowy, a Jacob przypadkowo oblał się piwem. Czarodziej już wtedy dobrze wiedział, co było na rzeczy.

Newt i Queenie przeprowadzili szybką wymianę zdań w myślach, w której on oskarżył ją o zaczarowanie Jacoba i przywiezienie go do Europy wbrew jego woli. Wszystko wydarzyło się niesamowicie szybko i zanim Kowalski się zorientował, Scamander zdjął z niego czar.

- Gratuluję zaręczyn, Jacob - powiedział Newt, chowając swoją różdżkę.

- Niby czego? - zapytał zdumiony Jacob i spojrzał na Queenie. - O nie - dodał, zdając sobie sprawę ze wszystkiego. Kobieta zaczęła szlochać i podbiegła do walizki, żeby ją zamknąć.

- Queenie! - zawołał Jacob, a następnie odwrócił się do Newta. - Gdzie teraz jestem?

- W Londynie.

- Zawsze chciałem tu przyjechać! - zawołał, a następnie odwrócił się i pobiegł za kobietą. - Queenie!

Newt podszedł do okna, by sprawdzić, co się działo. Nie słyszał rozmowy pary, ale widział, że raczej się kłócili, a wszystko skończyło się tym, że Queenie się deportowała. Jacob pobiegł gdzieś za nią w nieokreślonym kierunku zanim Scamander zdążyłby go powstrzymać.

W środku Newt zauważył, że z walizki blondynki wypadła podarta pocztówka. Naprawił ją zaklęciem i wyczytał, że była od Tiny do Queenie, z Paryża.

Głowa Newta zaczęła wytwarzać tysiąc myśli naraz. Zrozumiał, że być może Jenna była we Włoszech, bo szukała Obskurusa i jeszcze nie wiedziała, że był we Francji, gdzie dotarła już Porpentyna. On też miał przecież informacje od Dumbledore'a, że wszystko rozgrywać się miało w Paryżu. Czy śmiał myśleć, że to właśnie tam ją spotka i będzie miał szansę się wytłumaczyć...?

Jacob wrócił do jego mieszkania po nieowocnych poszukiwaniach Queenie zupełnie przemoczony i dotarł do jego magicznej, pełnej kreatur piwnicy, którym znowu przyglądał się z fascynacją.

- Newt! - zawołał.

- Jestem tu, na dole! Zaraz do ciebie przyjdę - odkrzyknął mu głos Scamandera gdzieś z głębin jego menażerii. Mijając różnorakie kreatury, którymi Newt się zajmował, wreszcie dotarł do samego magizoologa.

- Jacob, jak rozmawialiście z Jenną... Mówiła coś jeszcze? - zapytał Newt od razu, sprawdzając wybieg żmijoptaków.

- Ledwo pamiętam... - odparł Kowalski, jednak Newt się nie poddawał.

- A mówiła może coś o... Paryżu?

- Nie jestem... - zaczął Jacob, po czym nagle jakby go oświeciło. - A nie, rzeczywiście. Mówiła, że jedzie do Paryża... A to ważne?

Na te słowa Newt zrobił wielkie oczy. To było właśnie potwierdzenie, którego potrzebował i nie musiał się dłużej zastanawiać. Machnął różdżką, a liczne kartki z napisami takimi jak: Bunty! Nie zapomnij dać Patrickowi pastylek. Newt przylepiły się do różnych klatek i wybiegów. Jacob przyglądał się temu z fascynacją, aż jego wzrok padł na otwartą walizkę Newta. Na wewnętrznej stronie wieka przylepione były dwa zdjęcia Jenny z gazet, jedno uśmiechnięte, a jedno z urwanym napisem "Poszuk...", wyglądające jak dla więźnia i z pieczątką z literą M w prawym górnym rogu.

Nim Jacob się obejrzał, Newt stał obok niego w płaszczu, jakby gotowy do wyjścia. Miał też argument na to, by zabrać Kowalskiego ze sobą.

- Queenie zgubiła kartkę. Tina jest w Paryżu i szuka Credence'a, więc ona pewnie też tam się udała.

- Genialnie - zawołał Jacob radośnie. - Queenie poleci prosto do Tiny. Dobra, ruszamy do Francji. Chwila, wezmę płaszcz.

- Zaczekaj. - Newt przywołał różdżką walizkę, płaszcz i kapelusz Jacoba, a następnie go wysuszył.

- Pięknie - powiedział Kowalski, a Newt uśmiechnął się, bo cieszył się, że w ogóle nie musiał go namawiać. Obaj mieli co - czy też raczej kogo - szukać w Paryżu. Scamander nie potrafił uwierzyć, że zdecydował się tak szybko na coś, na co Dumbledore nie mógł go namówić, ale uważał, że spotkanie z Jenną było tego warte.

- Jeszcze jedno... - powiedział nagle Newt i podbiegł do jednego z wybiegów wyżej, należącego do nieśmiałków. Pickett był już bezpiecznie usadowiony w jego kieszeni, ale brakowało jeszcze kogoś.

- Chodź, Jasper. - Newt wyciągnął swoją dłoń przed siebie, by wszedł na nią nieśmiałek nazwany przez Jennę. - Zabieram cię do niej.

Nieśmiałek zdawał się wszystko rozumieć, bo z radością czepił się dłoni magizoologa i pozwolił włożyć do kieszeni. Zaraz po tym Newt złapał za swoją walizkę i ruszył z Jacobem do wyjścia, wyczarowując ostatnią kartkę.

Bunty, jestem w Paryżu, niuchacze zabrałem ze sobą. Newt.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro