Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19🐍

Kilka następnych chwil minęło Jennie tak szybko, że ledwo odnalazła czas na mruganie. Graves rzucał na nią i Newta zaklęcia, których nie potrafili odbić. W całym zamieszaniu pojawiła się tam też Porpentyna, która próbowała uspokoić Obskurusa. Prawie jej się to udało, gdy pojawiła się MACUSA, która bez żadnego ostrzeżenia zaczęła ostrzeliwać czarną masę zaklęciami.

- Zostawcie go! - krzyczała raz Jenna, raz Newt, a raz Porpentyna, ale MACUSA była na to głucha.

Obskurus ostatecznie eksplodował, a siła wybuchu odrzuciła Newta i Jennę na tory metra. Dziewczynie widok przysłonił dym i liczne odłamki, czuła jednak, że Scamander leżał przy niej i przyjął na siebie większość uderzenia. Nie zrobił tego specjalnie, ale Jenna była mu za to wdzięczna i chciała jak najprędzej upewnić się, że było z nim wszystko w porządku. Co działo się z Porpentyną, ludźmi z MACUSY czy w ogóle Gravesem - to nie mogło jej bardziej nie obchodzić.

Gdy Obskurus zniknął, a pył opadł, Jenna zauważyła, że Porpentyna leżała gdzieś za nimi. Z Newtem było najwyraźniej w porządku, bo podniósł się jako pierwszy i podobnie jak one, gapił się w szoku i smutku na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą lewitowała ogromna, czarna masa.

- Zabili go... - szepnęła Jenna sama do siebie, próbując jakoś to ogarnąć.

Po Obskurusie zostały jedynie czarne wióry, które wirowały w powietrzu. Graves podszedł do nich i patrzył na nie z niedowierzaniem.

- Wiecie, co zrobiliście? - zapytał przedstawicieli MACUSY.

- Obskurus został zabity na mój rozkaz, panie Graves - odparła Picquery.

- Tak. I historia na pewno to zapamięta, pani prezydent. To, co się tu dziś stało, nie było dobre.

Jennie bardzo nie podobał się ton, jakim mówił Graves. To, że był wrogi jej i Newtowi, wiedziała doskonale - ale całej MACUSIE też? Coś zaczynało jej bardzo nie grać w tym wszystkim i powoli podniosła się, upewniając się przy tym, że wciąż miała różdżkę przy sobie.

- On był odpowiedzialny za śmierć niemaga. Ryzykował odkrycie naszego świata, złamał jedno z naszych najważniejszych praw...

- Praw, które każą nam się chować jak szczury w kanale. Praw, które każą nam ukrywać naszą prawdziwą tożsamość. Praw, które każą setkom kulić się ze strachu przed odkryciem...

Graves zbliżał się do ludzi z MACUSY, a Jenna zapobiegawczo zrobiła krok w tył.

Ja skądś znam tę gadkę...

- Pytam panią, pani prezydent. Pytam was wszystkich - kogo chroni to prawo? Nas? - tu Graves wskazał na siebie. - Czy ich? - tu pokazał palcem w górę. - Nie mam zamiaru więcej się im kłaniać.

Picquery zaczęła wydawać jednemu ze swoich podwładnych polecenie o aresztowaniu Gravesa, ale Jenna miała przeczucie, że było już za późno. Newt również zdawał się je mieć, ponieważ ustawił różdżkę przed sobą. MACUSA wyczarowała barierę, której Graves nie mógł przekroczyć... I zaraz po tym rozpętało się kolejne piekło.

Newt rzucił swoją różdżkę Jennie, a następnie znikąd wyciągnął Pikujące Licho, które związało ręce Gravesa za jego plecami (Ślizgonka była pod wrażeniem tego pomysłu).

- Accio! - zawołała Porpentyna, zabierając mu jego różdżkę. Wtedy wszyscy już wiedzieli, że coś było mocno nie tak.

Newt, Porpentyna i Jenna podeszli do unieruchomionego Gravesa. Ta ostatnia wycelowała w niego różdżką, mówiąc:

- Revelio.

Istotnie, czarne włosy Gravesa poczęły blednąć, a jego twarz zaczęła się zmieniać. Po kilku sekundach przed nimi klęczał nie Graves, a...

- Grindelwald - wydusiła Jenna w szoku, nie wierząc, że miała właśnie przed sobą największego czarnoksiężnika w dziejach. Była jednocześnie przerażona i dumna, zaskoczona i podekscytowana... Wiedziała, że to będzie coś, o czym będzie opowiadać każdemu - jej matce w pierwszej kolejności.

- Myślicie, że mnie powstrzymacie? - syknął Grindelwald.

- Postaramy się, panie Grindelwald - odparła Picquery, po czym zabrało go dwóch jej podwładnych.

Grindelwald spojrzał jeszcze ostatni raz na Newta i szepnął do niego coś, czego Jenna już nie wyłapała. Kiedy został wyprowadzony, w metrze pojawili się też Jacob i Queenie, która rzuciła się siostrze na szyję. Jenna odwróciła się do Newta.

- Wszystko okej?

Puchon wyglądał na zaskoczonego tym pytaniem, jednak po chwili skinął głową.

- Tak, tak... A z tobą?

Jenna wzruszyła ramionami, uśmiechając się, bo sama nie wierzyła w przygodę, którą właśnie przeżyła.

- Bywało gorzej.

- To... Ktoś się tym zajmie? - powiedział Jacob, po czym oddał Newtowi jego walizkę. Uśmiech Jenny poszerzył się jeszcze bardziej.

- Zdecydowanie jesteś moim ulubionym mugolem.

- Dziękuję - dodał Newt, gdy podeszła do niego Picquery:

- Jesteśmy panu winni przeprosiny, panie Scamander.

A mnie to nie? pomyślała Jenna.

- Ale i tak społeczność czarodziejów została odkryta. Nie możemy wyczyścić pamięci całemu miastu.

Newt z zamyśleniem spojrzał na ostatni zanikający skrawek Obskurusa. Jenna przyjrzała się temu z fascynacją - czuła, że zaraz coś wymyśli i bardzo ją to ekscytowało.

- Właściwie... Chyba możemy - powiedział Newt zgodnie z jej przewidywaniami, a wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.

Chwilę później Scamander otworzył walizkę, dając wylecieć z niej swojemu ogromnemu Gromoptakowi. Jenna czuła się jak dumna matka.

- Jest taki piękny... - szepnęła sama do siebie, patrząc na ptaka ze wzruszeniem. Miała wrażenie, że prawdziwe łzy, które rzadko gościły jej na twarzy, spłyną jej po policzkach, gdy Newt się z nim żegnał. Scamander rzucił ptakowi serum czyszczące złe wspomnienia, a ten wyleciał przez ogromną dziurę powstałą w eksplozji. Zaraz po tym za padać deszcz - a wszyscy mugole tracili wspomnienia o magii.

Picquery zaraz po tym dała im niestety do zrozumienia, że Jacob też będzie musiał o wszystkim zapomnieć. Choć Jenna chciała się kłócić, wiedziała, że mogło być to niebezpieczne. Ona, Newt, Porpentyna i Queenie zebrali się w wyjściu z metra, by go pożegnać.

- No, to zgaduję, że tak będzie najlepiej... - zaczął Jacob, stając naprzeciw nich. - To było niesamowite w ogóle tu być. Nigdy nie miałem o czymkolwiek wiedzieć... - tu westchnął smutno. - Wszyscy wiemy, że Newt pozwolił mi zostać, bo... Hej, dlaczego pozwoliłeś mi zostać?

- Bo cię lubię - powiedział Newt z małym uśmiechem. - Bo jesteś... Moim przyjacielem. I nigdy nie zapomnę, jak mi pomogłeś, Jacob.

- I ja też - wtrąciła Jenna. - Jesteś najlepszym mugolem, Kowalski. Powodzenia.

Jacob wyraźnie się wzruszył na te słowa i sam nie wydusił z siebie więcej. Gdyby tego wszystkiego było mało, Queenie podeszła do niego ze łzami w oczach.

- Pójdę z tobą - powiedziała, po czym oboje się zaśmiali. - Pójdziemy gdzieś, gdziekolwiek. Widzisz... Nigdy już nie znajdę kogoś takiego jak ty.

Jacob pokręcił głową. Jenna, choć zazwycaaj nie znosiła ckliwości, w tamtym momencie sama była wzruszona.

- Jest wielu takich jak ja...

- Nie, jesteś tylko jeden ty - powiedziała Queenie.

Zapadła chwila ciszy, którą ostatecznie przerwał Jacob.

- Muszę iść. - Odwrócił się już do wyjścia, lecz Newt go zatrzymał.

- Jacob...

- W porządku. To jak budzenie się, prawda? - powiedział Jacob i ostatecznie wycofał się na deszcz. Jenna nieświadomie położyła dłoń na ramię Newta i lekko je ścisnęła, przez co oboje wymienili smutne spojrzenia - Scamander płakał, a ona zaczynała.

- Jeden normalny mugol i trzeba go oddawać...

Queenie nie wytrzymała. Wyczarowała sobie parasolkę i podeszła do Jacoba ten ostatni raz, a następnie złożyła długi pocałunek na jego ustach.

Wycofała się, a gdy Jacob otworzył oczy, czworo czarodziejów już zdążyło się deportować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro