Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Godzinę później znalazłam się w szkole. Zajęcia jeszcze się nie skończyły, więc postanowiłam zadzwonić do Rico.

- Cześć, co porabiasz? - zapytałam wychodząc na mały balkonik mojego pokoju.

- A nic ciekawego. Właśnie wróciłem ze spotkania z Mią - odpowiedział, a ja domyśliłam się, że to ta dziewczyną, o której rozmawiał z Mikem - Niedługo macie bal wiosenny, nie? Z kim się wybierasz? - zdziwiłam się jego pytaniem.

- Jeszcze nie wiem. Ty pewnie idziesz z Mią? Bo wy też celebrujecie rozpoczęcie wiosny, prawda?

- Tak. Pierwsze takie święto bez was. Zawsze spędzaliśmy je razem. - mogłam dać sobie rękę uciąć, że wydął wargę.

- Tak, to była nasza mała tradycja.

- I tak jak wiele naszych tradycji zostało usuniętych. - powiedział to, czego nie chciałam przyznać głośno.

- Tak, wiem. To jest takie przykre... Ale damy radę, nie?

- Oczywiście. Obiecuję ci. - spięłam się.

- Nigdy nie obiecuj tego, czego nie jesteś pewny w 100% - szepnęłam.

- Przepraszam, ale jestem pewny jednej rzeczy: jak się spotkamy, wszystko będzie dobrze.

- Też mam taką nadzieję.

- Jak było na ślubie ciotki? Mam nadzieję, że ją ode mnie pozdrowiłaś? - uśmiechnęłam się.

- Oczywiście, że złożyłem jej życzenia od ciebie. Ogólnie było bardzo przyjemnie.

- A Zack? Jest taki sam jak Nathan?

- Nie, jest dokładnie taki jak w dzieciństwie. Chyba odzyskaliśmy naszą starą więź budowaną przez lata. Wiesz jak to się mówi: stara przyjaźń nie rdzewieje. - u rudego dało się słyszeć pukanie - Okey, już ci nie przeszkadzam. Pogadamy kiedy indziej. Do usłyszenia.

- Pa, mała. - pożegnał się i zakończył rozmowę. Westchnęłam i wróciłam do środka. Z korytarza usłyszałam dzwonek kończący ostatnie lekcje.

Zanim się zorientowałam, do mojego pokoju wpadł Mike z wielkim bananem na twarzy i mocno mnie przytulił.

- Cześć, jak tam wyjazd? - zapytał odsuwając się ode mnie.

- Ślub Christiny uważam za udany. - odparłam z uśmiechem.

- Cieszę się, że było fajnie. Dawno wróciłaś? - zastanawiałam się co odpowiedzieć, ale nie chciałam się tłumaczyć z tego co robiłam w tym czasie, więc pokręciłam głową.

- Niedawno wróciłam. Zdążyłam zatelefonować do Rica i wtedy przyszedłeś ty. - była to prawda, a przynajmniej po części.

- Okey. Co powiesz na wypad do kina? Grają dzisiaj drugą część Nocy oczyszczenia, Noc oczyszczenia: czas wyboru. - pisnęłam.

- Musimy na to iść! Kiedy się zaczyna? - spytałam szczęśliwa.

- Najbliższy? - pokiwałam energicznie głową - Za pół godziny.

- Dojechanie do miasta zajmie 15, 10 dotarcie do kina. Zdążymy! - krzyknęłam chwytają komórkę i portfel, po czym pociągnęłam za sobą Mike'a i wybiegliśmy z budynku, zanosząc się śmiechem.

Dwadzieścia pięć minut później byliśmy w kinie i czekaliśmy na seans.

- Mówiłam, że zdążymy. - cieszyłam się szeptem, a on pokręcił z rozbawieniem głową.

- Chciałbym widzieć twoją minę, gdybyśmy jednak się spóźniliśmy.

Puściłam jego uwagę mimo uszu i spojrzałam na ekran, na którym coś wyskoczyło. Stłumiłam krzyk i spojrzałam w róg ekranu.

- Czemu akurat teraz muszą reklamować Obecność 2. - jęknęłam, a Mike się zaśmiał - To nie jest śmieszne. - syknęłam.

- Gdybyś widziała swoją minę, powiedziałabyś co innego. - prychnęłam i spojrzałam na swoje buty, żeby nie patrzeć na ten horror.

- Już się skończyło. - powiedział po chwili więc niepewnie spojrzałam na ekran, na którym zobaczyłam jakąś opętaną osobę i powstrzymałam krzyk. Zamiast tego spiorunowałam chłopaka wzrokiem, a on wzruszył ramionami.

- Podawali tytuł i w ogóle, więc myślałem, że to koniec. - wyjaśnił. Westchnęłam i znowu spojrzałam na ekran. Reklamowali drugą część iluzji, na którą równie chętnie bym się zabrała co na Nic oczyszczenia. Muszę sprawdzić repertuar, pomyślałam, a po chwili seans się zaczął.

- Druga część była definitywnie lepsza. - stwierdziłam, gdy wrzucaliśmy okulary 3D do koszyka i wychodziliśmy z kina.

- Tak, masz rację. Było przede wszystkim więcej akcji, która zaczęła się na samym początku. Nie uważasz, że ten ksiądz wyglądał trochę jak wampir? - zapytał, a ja zastanowiłam się przez chwilę.

- Rzeczywiście, może nim był? A czystka to okazja do odżywienia się? - parsknęliśmy śmiechem.

- Jak dobrze, ze u nas nie ma czegoś takiego. - stwierdziłam po chwili.

- Gorzej mieliby zwykli ludzie, jak ci, z którymi byliśmy w kinie. My moglibyśmy używać magii lub przenieść się do naszego wymiaru.

- Niby masz rację, ale 21 marca nie zmrużę oka. - wytrzeszczyłam oczy, gdy coś do mnie dotarło - Wtedy odbędzie się bal!

- Rzeczywiście! - patrzyliśmy na siebie z udawanym przerażeniem i wybuchnęliśmy śmiechem.

- Czy to znaczy, że będzie to kompletna klapa? - zapytałam - Jakoś wcześniej nie zauważyłam tego. - przyznałam.

- Nie skojarzyliśmy dat, bo zwykle w filmie był to dzień roboczy, a ostatnie bale wypadały w weekendy. - zauważył.

- Możliwe. Dobra, Wracajmy już, bo robi się ciemno. - zauważyłam i wsiadłam do auta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro