Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

-Kai-

- Odbiło ci?! - zapytał mnie oburzony Lloyd - Jesteśmy drużyną, a drużyna nie atakuje się nawzajem!
- Należało mu się - burknąłem, rozglądając się po twarzach zgromadzonych ludzi. Stu patrzyła na mnie z troską, a Shade wręcz kipiał ze złości. Cóż... Porządnie oberwał.
- Od teraz chowamy wszystkie urazy i jesteśmy drużyną! - warknął Cole - Bo inaczej nie pokonamy Chena.
- Taa, wiem, wiem... - mruknąłem - Lepiej powiedzcie, jak tam poszukiwania.
- Nadal nic - westchnął zawiedziony Griffin.
- Jak mamy go pokonać, skoro zapadł się pod ziemią?! - oburzył się Jay - To jest coraz bardziej pogmatwane.
- Zgadzam się - powiedziała cicho Stu - Chciałabym, aby to się skończyło.
Większość zgromadzonych kiwnęło głową.
- Teraz trzeba tylko czekać - dodał Garmadon.
Nagle Neuro kucnął i zaczął jęczeć.
- Wszystko w porządku? - Stu podeszła do niego i pogłaskała po plecach.
- Sky-skylor wysłała wiadomość! - podniósł się - Chen chciał wykorzystać jej moc do przemiany w anakondowca!
- Czyli nasze domysły się sprawdziły - mruknął Lloyd.
- Ale uciekła, prawda? - zapytała zaciekawiona Nya.
- Tak - wydusił Neuro.
- Jedziemy po nią - rozkazał Cole.
- Ja... Lepiej tu zostanę - powiedziała Stu - Na nic się nie przydam, nadal jestem ranna.
- Masz rację - Lloyd kiwnął głową - Jay, przypilnuj jej.
- Nie jestem małą dziewczynką - prychnęła.
- Ja mogę zostać - wzruszyłem ramionami.
- A ja nadal nie jestem małą dziewczynką - powtórzyła.
- Nie rób nam problemów, proszę - Jay spojrzał na nią błagalnie.
- Dobra - burknęła - Jedźcie już.
- Mówisz i masz! - uradowany Cole wskoczył do jednego z pojazdów i odjechał. Po chwili otoczenie opustoszało. Zostaliśmy sami.

Stutter usiadła pod drzewem i zamknęła oczy. Odetchnęła głęboko. Obserwowałem ją z zaciekawieniem. Było mi jej tak strasznie szkoda. Jest tutaj na wyspie, nie zna nikogo na tyle, by zaufać, otarła się o śmierć i nadal jest w niebezpieczeństwie. 

- Co się tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy? - zapytała z lekkim uśmiechem. 

W sumie, była ubabrana w swojej własnej krwi, ale nic nie powiedziałem.

- Tak, wiem - odparła, jakby czytając w moich myślach - Ciągle czuję jej otumaniający zapach. 

Pokiwałem głową ze zrozumieniem. 

- Od dziecka jesteś buntownikiem? - zapytała po chwili ciszy.

Przez chwilę byłem oburzony, no bo jakim cudem wywnioskowała, że... Ale w końcu jakiś wewnętrzny głosik powiedział mi, żebym przestał walczyć z tym, kim jestem.

Westchnąłem.

- To niezbyt ciekawa historia.

- Mamy dużo czasu - trafnie zauważyła.

- Dobra - odparłem, zrezygnowany - Moi rodzice umarli jak byłem malutkim dzieckiem. Musiałem jednocześnie chronić moją siostrę jak i nas utrzymać, a byłem niezbyt dobrym kowalem. Okres dojrzewania był dla mnie trudny, czego można się z resztą domyślić.

Wyglądała, jakby się nad czymś intensywnie zastanawiała.

- Więc jak zostałeś ninją?

- Sensei Wu mnie odnalazł - odpowiedziałem z dumą - i jako czwarty dołączyłem do drużyny. W sumie, gdyby nie to, że szkielety porwały moją siostrę, to pewnie nigdy bym się nie zgodził.

- Wiesz co? - zapytała po kolejnej minucie ciszy - Jesteś spoko.

Spojrzałem na nią z rozbawieniem. 

- Dlaczego prawie zabiłeś Shade'a? - wypaliła.

- No jaaak tooo... Bo on prawie zabił ciebie, to chyba jasne - mruknąłem.

- Więc pobiłeś się z człowiekiem-cieniem o mnie? O osobę, która jest już jedną nogą w grobie? - zapytała, prawie się śmiejąc.

- Ano - burknąłem.

- Kurczę, naprawdę nie wiem, jak ci się odwdzięczyć, Kai - odparła, wymawiając moje z lekkim przekąsem.

- Naprawdę nie musisz, jako bohater czułem się zobowiązany... Poza tym, wcale nie jesteś jedną nogą w grobie! 

W tym momencie wszyscy wrócili razem ze Skylor. 

- I co? - zapytałem Lloyda. 

- Zabrali wszystkie helikoptery (zapomniałam, jak to się tam w serialu nazywało xDD) i nie możemy wrócić do Ninjago - powiedział zrezygnowany.

- Klops - skomentował Jay.

- Co teraz? - zapytała zrozpaczona Nya.

- Mogę polecieć na smoku, tylko ja go mam - stwierdził Lloyd.

- Nie, synu! Sam ich wszystkich pokonasz? - Garmadon złapał syna za ramię.

Wszyscy mieli smutne miny. W sumie, nie dziwię się.

- A co, jeśli nie tylko Lloyd może wywoływać smoka? - odezwał się nagle rozsądnie Jay (co oczywiście było do niego strasznie niepodobne).

Spojrzeliśmy na niego z przygłupimi minami.

- No bo w końcu my też mamy żywioły, no nie? - wytłumaczył się.

- Lloyd, jak obudziłeś w sobie smoka? - zapytała nagle Stu, jakby pochwalając pomysł Jaya.

- Znalazłem w sobie odwagę - odburknął.

- Więc i my musimy się odważyć... - zaczął Cole.

- Ale jak się odważyć? - powiedział z powątpiewaniem w głosie Neuro.

- Skoczcie z klifu i zobaczcie, czy obudzi się w was smok - prychnęła Skylor.

- Genialny pomysł - pochwalił Jay.

- Nie, przecież żartowałam... - zaczęła się tłumaczyć.

- Nieważne. Każde z was pewnie się tu czegoś boi - rzekł Garmadon - więc po prostu musicie się odważyć przezwyciężyć ten strach. 

Pomyślałem nad tym, czy się czegoś boję. Oczywiście, była taka rzecz, a mianowicie woda.
Wzdrygnąłem się na samą myśl o niej.

~~~
Ha! No i mamy rozdział <3 Jeszcze jakieś dwa i koniec, a potem druga część (mam ją już prawie całą napisaną, lol xD) Pozderki ;*










Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro