Rozdział 3
-Stutter-
Wstałam wcześnie, o 3:40. Miałam trochę czasu do świtu, więc postanowiłam napisać list do mamy, w którym opowiem jej o wyjściu do Senseia.
Mamo,
przepraszam, że tak zareagowałam. Po prostu się zdziwiłam, po tylu latach razem. Chciałabym Cię teraz wypytać o wszystko, jednak wczoraj dowiedziałam się, kim był mój ojciec, a był on Mistrzem Mowy. Pewien starzec, który nazywa się Sensei Wu, zaproponował mi trening i obiecałam mu, że stawię się o świcie. Tak więc, rzucam naukę w normalnej szkole. Ucałuj ode mnie Fionę.
Jeszcze się zobaczymy, prawda?
Stutter
Zgięłam kratkę w pół i położyłam ją na swoim łóżku. Otworzyłam drzwi, by mama mogła wejść, a następnie ubrałam się w wygodny dres i wyskoczyłam przez okno. Co prawda nie było jeszcze świtu, ale bardzo chciałam spotkać się z Senseiem, by porozmawiać o moim ojcu, mojej mocy (jeśli w ogóle ją mam) i o wszystkim innym. Moje życie wywróciło się do góry nogami i jestem na 90% procent pewna, że mam tę moc.
-Kai-
- Musimy zaczekać. Ale chłopaki, na 100% zdążymy - stwierdził Lloyd, krzyżując ręce na piersi.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, aby wziąć ją ze sobą. Nie umie jeszcze spinjitzu, nie osiągnęła pełni możliwości, nie panuje nad swoją mocą, nie przeszła tyle co my i przede wszystkim nie wiemy, czy możemy jej zaufać - powiedział chłodno czarny ninja. Widać, że nie przepada za Stutter.
- Spokojnie, Cole - mówię - Warto mieć nadzieję, że jednak dziewczyna na coś nam się przyda.
Zamilknęliśmy, gdy na pokład wszedł Sensei. Nie wiedział nic o tym, że Zane prawdopodobnie jest na tajemniczej wyspie. Chcieliśmy wyruszyć sami, ale Lloyd stwierdził, że do tego zadania potrzebujemy kuzynki Jay'a. Nie byliśmy zachwyceni tym pomysłem, a szczególnie Cole, który z jakiegoś powodu naprawdę nie lubił Stutter, być może wręcz jej nienawidził...
- Za chwile przyjdzie nowa uczennica, a wy macie nauczyć ją to i owo. Jasne? - zaskrzeczał Mistrz, przechodząc obok nas.
- Tak jest, Sensei - skinęliśmy głowami i wróciliśmy do narady.
-Stutter-
Kiedy zobaczyłam znany statek, policzki same mi zapłonęły. Wiedziałam, co za chwile się stanie... Jednak weszłam na ten cholerny pokład, by zobaczyć jak cholerni ninja rozmawiają.
- O! Cześć, Stutter! To jak, zaczynamy trening? - zapytał zielony, wesoło się do mnie uśmiechając, a ja odpowiedziałam tym samym, kiwając głową.
- Tak właściwie, to nigdy nie zdołaliśmy ci się przedstawić - mówi - Mam na imię Lloyd, to jest Kai - wskazał na czerwonego - ten gbur to Cole - pokazał na czarnego ninja, który chyba od początku za mną nie przepada - A Jay'a już znasz. - zakończył, po czym podał mi do dłoni torebkę z jakimś ubraniem.
- To twój strój ninja - stwierdził Kai - Łatwiej będzie ci w nim trenować.
Poszłam się szybko przebrać, po czym zaczęliśmy trening. Jako, że w szkole uczyłam się Karate, znałam wiele ciosów. Jednak gdy Jay wspomniał o sztuce Spinjitzu, zdziwiłam się, po czym pokazałam, że chcę się nauczyć. Ninja pokazali podstawowe kroki, a ja szybko załapałam. Moje Spinjitzu, choć jeszcze nie idealne, było lawendowe, tak samo jak mój strój. Chłopcy uśmiechnęli się znacząco, a Jay wyszeptał coś takiego:
- Chyba możemy jej powiedzieć.
Odwróciłam się na jego słowa gwałtownie, a on uśmiechnął się, jakby coś ukrywał. Jednak Lloyd podszedł do mnie, położył dłoń na ramieniu i zaczął gadkę:
- Wiesz, Stutter, wujek Wu opowiedział nam o twojej mocy. Stwierdziliśmy, że przyda nam się ona podczas ryzykownej misji odnalezienia przyjaciela. Wiesz, nie jesteśmy jedynymi ninja, był z nami jeszcze Zane, biały robot, który władał mocą lodu. Niedawno dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie przebywa na tajemniczej wyspie, na której odbędzie się turniej żywiołów. Nie możemy o tym powiedzieć ani Senseiowi Wu, ani mojemu ojcu, ani mojej matce, no bo wiesz... oni tak jakby się nami opiekują. Chcieliśmy pójść tam sami, ale w końcu ty też władasz swojego rodzaju żywiołem, więc chyba też jesteś zaproszona. Prawda, chłopaki? - Lloyd odwrócił się do przyjaciół, a oni skinęli głową, chociaż Cole zrobił to niechętnie - Aha, i jeszcze jedno. Jeśli chcesz osiągnąć pełnie możliwości, musisz wreszcie zacząć się odzywać, bo na tym w końcu polega twoja moc.
Wzruszyłam ramionami, a zielony ninja, jakby rozumiejąc, co mam na myśli, rozkazał mi, abym się oficjalnie przedstawiła.
Chrząknęłam, po czym wypowiedziałam pierwsze słowa.
- Jjjjjjestem Stutter. - długo przeciągnęłam pierwszą głoskę, ale reszta wyszła zupełnie normalnie.
- Masz piękny głos, kuzyneczko - podszedł do mnie Jay i pogłaskał moje włosy. Poczułam, jak moje policzki mnie pieką.
- Kuzyneczko? Co? - spytałam, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że przestałam się jąkać.
- Wiesz, prawdopodobnie jesteś moją kuzynką, a ten fakt strasznie mi się podoba! - Jay objął moje ramię.
- Emm... To kiedy ta misja ratunkowa? - spytałam, a oni odpowiedzieli chórem:
- Dziś wieczorem.
Nastała niezręczna cisza.
- Umm, robi się ciemno. Idziemy, chłopcy - rozkazał Lloyd, po czym przypomniał sobie o mojej obecności - i ty Stutter, też chodź.
Wyskoczyliśmy ze statku, nałożyliśmy kaptury i ruszyliśmy w stronę oceanu. Faktycznie, był wieczór, a ja wcale nie bałam się ciemności... wcale. Po prostu ruszyłam za ninja w stronę pomostu.
Przyznam, że zdziwiłam się, że chłopcy tak szybko mi zaufali. Znaliśmy się ledwo kilkanaście godzin, a oni przyjmują mnie do tak ważnej misji. W ogóle dziwię się, że ja im zaufałam. Dziwne to, do mojego życia wkracza garstka ninja, razem ze swoim Senseiem i tym wszystkim, a ja zostawiam mamę, siostrę i wszystko, co miałam aby im pomóc. I w ogóle nie wiem, czy przeżyję. Jestem przecież początkująca, to, że ledwo znam spinjitzu i jestem dosyć wysportowana wcale nie ułatwia sprawy... No, może trochę.
Gdy już staliśmy w kolejce do statku, na którym dopłyniemy do tajemniczej wyspy, za nami pojawiła się starsza wersja Lloyd'a... Byłam w szoku.
- Lloyd! Stój! - krzyczy - Jeśli wejdziesz na ten statek, możesz już nie wrócić!
- Tato! Na tej wyspie być może jest Zane! Musimy tam iść - wchodzimy na statek, przechodząc obok śmiesznie ubranego mężczyzny z surowym wyrazem twarzy.
- Cóż, w takim razie nie powstrzymam cię. Ale mogę iść razem z tobą. - stwierdził ojciec Lloyd'a, i już miał wejść, kiedy mężczyzna wyglądający jak magik zdjął kładkę.
- No cóż, Garmadonie, nie jesteś zaproszony. Nie mamy już miejsca na statku - westchnął magik z udawanym rozczarowaniem.
Ojciec Lloyd'a jednak tak łatwo się nie poddał, wskoczył na statek, zepchnął jednego ze służby do wody i mruknął coś w stylu "Teraz już jest miejsce".
Chłopcy zdjęli kaptury, więc ja zrobiłam to, co oni. Garmadon przyjrzał się uważnie mojej twarzy, po czym powiedział:
- Ach, tak! Mistrzyni Mowy! Kto by pomyślał...
Uśmiechnęłam się na jego słowa. Lubię, kiedy mnie tak nazywają. Czuję się bardziej pewnie w tym szaleństwie.
- Mhm. Zaprosiliśmy ją do naszej misji. Nauczyła się już spinjitzu - wytłumaczył Kai.
- Dobry wybór, chłopaki. Jeśli dziewczyna zapanuje nad swoją mocą, może być naprawdę niezbędna.
Hej! Wiem, że większość rzeczy nie zgadza się z serialem, ale o to właśnie chodzi, prawda? W ogóle turniej będzie zupełnie inny, inne walki, inni przeciwnicy i inna kara za przegraną :3 Taaak, lepiej, żeby ludzie o słabych nerwach tego nie czytali, bo naprawdę poleje się krew :D Aha, dziękuję za wszystkie głosy i komentarze, bo to naprawdę motywuje do pracy :) Pozdrawiam serdecznie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro