prolog
Kiedyś nie było wysp.
Nie istniała bariera.
Nie było zaklęcia zamknięcia.
Teraz wszystko się zmieniło.
-Lustereczko powiedz przecie czemu znowu świat nam niesie złą odpowiedź, czemu czary nie działają i czemu śmierć nam dają. Kto za tym stoi mi powiedz i dlaczego nie pozwolą nam przejść czy my zrobiliśmy coś nie tak?
-to lustro ci nic nie powie-usłyszalam z boku-przez barierę chroniącą Mirdor straciło swą moc nie pamiętasz?
-dlaczego nam to zrobili?-Zapytałam zła.-żyli w zgodzie aż nie przyszedł ten Król Bestia-warknełam i odrzuciłam włosy do tyłu. Nałożyłam moją tiarę i spojrzałam w lustro.-zawsze piękna.-wyszlam a za mną wyszła Ana~córka Diaboliny. Jej czarne włosy były puszczone luźno. Przez dziury w kurtce wystawały jej skrzydła a na głowie rogi dodawały uroku. Ubrana w czarne getry zielony podkoszulek i dżinsową kurtkę. Obok nas przebiegła córka morskiej wiedźmy Urszuli~River. Błękitnowłosa o oczach koloru czystego oceanu. Ubrana w za długą bluzkę w kolorze niebieskim i w ciemnych getrach. Buty na obcasie tak jak bluzka miały motyw muszli wody i koralowców. Niektóre ozdoby wystawały a inne były nadrukowane na ubraniu. Na głowie zawsze nosiła kapelusz kapitana statku, w kolorze morskim. Jej ojciec był jakimś marnym człowiekiem jak to nieraz twierdziła jej matka i kiedy Urodziła się River Urszula utopiła jej ojca. Spojrzałam na jej wysokie koturny i pomyślałam o tym że Ana by się wywróciła. A po chwili usłyszałam jak ta wpada na chłopaka.
-jak łazisz!-krzykneła
-sama na mnie wpadłaś!-zawarczał. Kim Wolf. Syn wilka z czerwonego kapturka. Za nim szedł syn i córka Haka. Kapitana Haka. Ona miała na sobie kapitański czerwony płaszcz on zwykłe kapitańskie spodnie i koszule bez rękawów na grubych ramiączkach, na jego głowie widniał kapelusz kapitana statku. Jej długie włosy miały kolor spranego brązu a jego były po prostu czarne. Byli wysocy ale nawet teraz Shiny miała na sobie wysokie kozaki z 10 cm w obcasami w kolorze czerwonym wiązane czarnymi sznurówkami. Jej brat Henry był przez to trochę niższy ale dalej wyższy niż Ana. Chłopak zawsze miał przy sobie szpadel a ona mały srebrny sztylet.
-co cię sprowadza w te rejony Shiny-zapytała Ana opierając rękę na biodrze.
-och...twoje rejony?-zapytał Henry a River odwróciła się do nas.
-tak o to zapytala-watknełam-problem że słuchem?-Ana parskneła śmiechem.
-nie. Ciekawe co powie twoja matka kiedy-przystawił do mojej szyi hak.-dowie się że tu byłaś.
-och a twój ojciec? Co powie?
-ja...-zabrał hak i pociągnął swoją siostrę za sobą.
-zgasiłaś go-podszedł do nas syn Qruelli że Mon~Rippy (?)
-och. Oczywiście. Jestem córką złej królowej.-odrzucilam włosy do tyłu.
-WSZYSCY PONIŻEJ 16 LAT PRZYJŚĆ DO MOSTU!-usłyszeliśmy z głośników.
-ta bo ich posłucham.
-to ty nic nie słyszałaś?-spojrzałam w lustro
-nie-pokręciłam głową-Nie słyszałam.
-masz przyjechać książę Bestia z siostrą i synem śnieżki~Antonio, Rira,Kris.
-och -spojrzałam w lustro a ono zaświeciło delikatnie-bariera jest otwarta.
-szybko-weszliśmy na most. Z limuzyny wyszedł wysoki brązowowłosy chłopak w marynarce, trochę niższa dziewczyna w żółtej sukience z motywem róży i chłopak o zimnym spojrzeniu, czarnych włosach i bladej skórze.
-więcej was się tu nie dało?-pysknelam do księcia.-jesteście na nie swoim terenie.
-a ty to kto?-zapytał syn Śnieżki.
-ja? Och ja jestem Księżniczką-uniosłam dumnie głowę.
-tak? Już to widzę-mruknął ktoś w tłumie. Odwróciłam się i skarciłam wzrokiem tłum.
-jestem córka złej Królowej. Odnoście się do mnie z szacunkiem.
-och bardzo przepraszam za słowa. Nazywam się Książę Kris. To jest Księżniczka Rira a to jej brat książę Antonio.
-tak. Jesteśmy dziećmi władców wyspy Mirdor. Chcieliśmy powiedzieć wam że w przyszły czwartek odbędzie się koronacja na króla księcia Antonia.
-i co?
-mamy zamiar zmienić zasady-zacząl Antonio.-chcemy zabrać was, dokładnie piątkę złych dzieciaków do Mirdor. Listę dostaniecie we wtorek i w sobotę przyjedzie po was Luke~syn Herkulesa wraz z siostrą Hermioną.
-nie możemy się doczekać-zakpiła Ana i odwróciwszy się na pięcie odeszła a ja razem z Synem Qruelli, River i Kimem zaraz za nią. Poczułam ucisk na nadgarstku. Obok mostu nikogo już nie było więc zostałam sama z Krisem.
-czego!? Pytam grzecznie.(pozdrawiam babcie która zawsze tak odbiera telefon)
-to nie było grzeczne. Chciałbym zobaczyć cię na wyspie.
-co nie znaczy że ja chcę tam jechać.
-jeżeli trafisz na wyspę nie będziesz miała wyboru.-kontem oka spojrzałam na wilka stojącego za rogiem
-a jeżeli mnie nie puścisz nie będziesz widział koronacji albo mnie na balu. Co ty na to?-obok mnie podszedł Kim w postaci wilka i warknął pokazując swoje zęby.
-przepraszam.-uklonił się delikatnie i odszedł-do zobaczenia-wsiadł do limuzyny i przejechali przez most.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro