♡♡♡
Polska siedział w łóżku już od prawie tygodnia, nic przy tym nie jedząc. Nagle zaczął wywoływać wspomnienia.
-Czas na naszą przysięgę! -krzyknął uradowany Prusy.
-Uh, no dobrze... -odpowiedział Polska.
Gilbert zerwał róże i natychmiast przejechał opuszkiem swojego palca po jej kolcu. Z jego palca zaczęła spływać strużka krwi.
-Teraz ty. -powiedział tym razem stanowczo Gilbert.
-O-okej... -rzekł Feliks, po czym również przeciął palca kolcem.
Dwójka chłopców zetknęła się swoimi okaleczonymi palcami.
-Ja Gilbert Beilschmidt- zaczął. -personifikacja Prus obiecuję, że będę już na zawsze z Polską.
-Ja Feliks Łukasiewicz, personifikacja Polski obiecuję, że będę już na zawsze z Prusami.
Rozłączyli palce, lecz złączyli swoje usta w namiętny pocałunek.
-OBIECYWAŁEŚ, ŻE BĘDZIEMY JUŻ RAZEM NA ZAWSZE! WIĘC GDZIE JESTEŚ, PRUSKA MENDO?! CZEMU MNIE ZOSTAWIŁEŚ?! -zaczął krzyczeć Feliks.
Płakał coraz bardziej i głośniej. Nie dawał już sobie ze wszystkim rady. Od kąd jego ukochany go zostawił miał wszystkiego dosyć. Jedyne czego pragnął to umrzeć tak samo jak Prusak.
-Dlaczego odeszłeś? Dlaczego wszechświat nie pozwala mi być szczęśliwy? Dlaczego akurat mnie to wszystko spotyka? -pytał sam siebie blondyn dusząc się płaczem.
Przestał płakać. Do głowy wpadł mu wspaniały pomysł. Zaczął nawet zastanawiać się czemu nie wpadł na to prędzej.
Wstał z łóżka i pobiegł do salonu. Zaczął szukać pewnego podarku od jego chłopaka. Jego wzrok zatrzymał się na starej, wyschniętej róży. Wziął ją lekko do ręki, by się nie rozsypała i poszedł z nią do łazienki.
Puścił wodę w wannie oraz zaczął napuszczać wodę. Znalazł zapachowy barwnik do wody. Nalał do wody jego całą zawartość i powoli się rozbierał. Gdy był już całkowicie nagi wszedł do wody, która była różowa i pachnąca różą od nalanego wcześniej płynu. W ręce trzymał róże - była to ta sama róża, której kolcem przecięli swe palce jakieś pare miesięcy temu. Sam nie wiedział jakim sposobem ta róża dalej się trzymała, ale jednak żyła. Położył się w pełnej od wody wannie, a po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
-Gilbert, nie potrafię bez ciebie żyć, dlatego muszę te życie jak najszybciej zakończyć. Przepraszam, ale inaczej nie potrafię... -po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
Przyłożył róże do swojej klatki piersiowej wbijając w nią kolce.
-Kocham cię, Gilbert... -wyszeptał.
Zaczął powoli kłaść się w wannie. W końcu zanurzył się w niej całkowicie. Po paru minutach w wannie leżał tylko... Martwy Feliks Łukasiewicz.
To jest taka urocza śmierć~ Jedyne co jest w stanie to przebić to hanahaki disease. Dziękuję za przeczytanie tego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro