Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

- Ej, Ina! Idziesz? - usłyszałam krzyk, więc wychyliłam się przez okno i zobaczyłam uśmiechniętego bruneta.

- Już idę! - odkrzyknęłam i ruszyłam biegiem do wyjścia - Mamo, mogę wyjść z... O, dzień dobry pani, pani Fisher.- przywitała się z uśmiechem.

- Pewnie, Zack już czeka. - odpowiedziała roześmiana mama, na moje niedokończone pytanie.

- To są chyba jakieś żarty. - jęknęłam i potarłam czoło dłonią. Przede mną stał brat mojego wroga, Nathana.

- Czyli jednak pamiętasz Zack'a? - spytała moja mama, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, tylko patrzyłam na niego. Poczułam rumieńce na twarzy, gdy przypomniałam sobie, że kiedyś byłam w nim beznadziejnie zakochana. Ach, ta szczenięca miłość. Właściwie, gdy byłam mała, też nie przepadałam za jego bratem.

- Inna? - zapytał, a ja przypomniałam sobie, że zawsze nazywał mnie Inna, zamiast Ina. Uśmiechnęłam się delikatnie, na co twarz Zack'a rozświetlił wielki uśmiech i po chwili znalazłam się w jego ramionach. Roześmiałam się beztrosko i odwzajemniłam uścisk. Mama klasnęła w dłonie, gdy brunet postawił mnie na ziemi.

Zack był bardzo podobny do Nathana, ale był wyższy od młodszego brata. Fisher miał czarne włosy i szare oczy, które barwą przypominały moje oczy.

- Moja kuzynka bierze ślub za trzy dni, właśnie to chciałam ci powiedzieć, Ino. - dokończyła mama, wcześniej zaczętą informację - Zaprosiła również rodzinę Fisherów. Może zabierzecie się razem?

- Nie jestem przekonana.

- Tak. - powiedział w tym samym czasie co ja.

- Świetnie! - powiedziała uradowana mama - W takim razie... Do zobaczenia! Trzymaj się skarbie - powiedziała i przytuliła mnie pokrótce - Miło było cię znowu widzieć, Zack.

- Wzajemnie. - odparł i uścisnął jej rękę.

- Trzymaj się. - powiedział John i odszedł za mamą.

- To... Ja muszę lecieć, na razie. - powiedział, puścił mi oczko i ruszył do swoich kumpli.

- Cześć...

- Czy ty właśnie rozmawiałaś z Zackiem i nic sobie nie zrobiliście? - zapytał zdziwiony Mike, a ja opowiedziałam mu co odkryłam, pomijając fragment o zakochaniu - Wow, to się nazywa szczęście. - prychnęłam.

- Tak, ale przynajmniej spotkałam starego przyjaciela. Poza tym, za tydzień moja ciotka bierze ślub, a on na być moja osobą towarzyszącą. - popatrzył na mnie zdziwiony.

- Ale jak to "ma być"? Czy osoby towarzyszącej nie powinno się wybrać samemu? - spytał zdziwiony blondyn.

- Jak widać mama dokonała wyboru za mnie. - przyznałam niechętnie.

- Eh, mogło być gorzej. Mogła kazać ci iść z Nathanem. - wzdrygnęłam się.

- Nawet nie gadaj. Nigdy za sobą nie przepadaliśmy, co dziwne, bo jest w moim wieku, a Zack jest starszy. - zauważyłam.

- A on będzie na ślubie?

- Jak cała rodzina Fisherów. - odparłam, a on tylko pokiwał głową.

- Masz strój? - spojrzałam na niego zaskoczona i wtedy do mnie dotarła powaga sytuacji.

- Za trzy dni ciotka ma ślub, a ja nie mam sukienki ani prezentu! - krzyknęłam łapiąc się za głowę - Będę musiała skonsultować się z Zackiem. - Mike popatrzył na mnie niezrozumiale - Para, pomińmy jak to brzmi, powinna dać razem prezent, a moja parą jest Zack.

- O wilku mowa - szepnął konspiracyjnej tonem, na co zachichotałam i odwróciłam się.

- Cześć Inna. - powiedział brunet, a w odpowiedzi zaliczył kuksańca, ale i tak zaczęłam się śmiać.

- Cześć rybo*. - puściłam mu oczko, a ten tylko przewrócił oczami.

- Przypomnienie o starej przyjaźni... Jakie są tego skutki? - zapytał i westchnął teatralne zielonooki - Dobra, ja spadam. Idziesz ze mną?

- Um, nie. Powinnam porozmawiać z Zackiem. Później się zgadamy. - Mike tylko skinął głową i odszedł w kierunku budynku szkolnego.

- Rany, my tylko rozmawiamy. Nie musi być zazdrosny. - spojrzałam na niego niezrozumiale.

- Mike? Jesteśmy przyjaciółmi, nie parą. - spojrzał na mnie uważnie.

- Ty to wiesz, a on? - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Zawsze on, Rico i ja byliśmy jak trójka rodzeństwa.

- Przewidziało ci się.

- Niewykluczone. - odparł zamyślony - Więc o czym chciałaś porozmawiać, Inna? - uśmiechnęłam się i znowu poczułam się tak jakbyśmy nadal byli przyjaciółmi. W końcu przyjaźniliśmy się przez 5 lat.

- A, wiesz... Takie tam, rybko. - prychnął, a ja zachichotałam.

- Zabawne, że tak łatwo wrócić do relacji. - zauważył.

- A tak poważnie, to chciałam wiedzieć kiedy wybierzemy się na zakupy do miasta, żeby coś kupić ciotce na prezent. A tak w ogóle, to masz garnitur? - zauważyłam jak jego uśmiech zrzedł.

- Dlatego nie lubię ślubów. - prychnął, a ja poklepałam go po ramieniu.

- Współczuję wybrance twojego serca, gdy na wasz ślub przyjdziesz w podartych jeansach i zwykłym topie. - zaśmialiśmy się - Dobra, musisz zabrać kogoś i w końcu pójść po garniak. - powiedziałam i chciałam odejść, ale on złapał mnie za nadgarstek.

- Masz sukienkę? - pokręciłam głową, a on uśmiechnął się szerzej - Jutro o 15, przed szkołą. - nie miałam szansy odpowiedzieć, bo Zack został zgarnięty z przed nosa przez chłopaków. Dosłownie. Pokręciłam głową i wróciłam do szkoły.

*rybo, ponieważ w nazwisku jest cząstka Fish

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro