Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ludzie no bez jaj

**Perspektywa Marinette**

Od tej całej akcji z tatuażami minął już jakiś tydzień i jak na razie nikt nic nie widział. Jak się okazało tatuaży nie widać jeżeli inny posiadacz miraculum nie jest gdzieś w pobliżu, lub gdy nie tworzą się nowe. Całe szczęście.

-Marinette! Marinette! Obudź się bo spóźnisz się na lekcje!-Usłyszałam cieniutki i piskliwy głosik mojego kwami.
-Ymm...która jest godzina? Co?! Siódma rano! Zaraz są lekcje.

W totalnym pośpiechu wybrałam dzisiejszy out-fit, zabrałam kilka ciastek dla Tikki i wybiegłam pędem z domu. Byłam już pod klasą, a miałam jeszcze pięć minut.

-Nie wiem jak, ale zdążyłam.

-To nie ważne. Idź już.

Weszłam do klasy i przywitałam się z Alya'ą, Nino i Adrienem, a potem usiadłam na swoim miejscu.

-Niby starsza, ale nadal spóźnialska.

Wytknęła mi Alya.

-Lekcja się jeszcze nie zaczęła.

-No dobra. Niech ci już będzie.

Lekcje minęły w miarę dobrze. Poza tym, że dostałam tróję z chemii. Ale to szczegół. Zauważyłam coś bardzo dziwnego. Adrien przyglądał mi się co było bardzo dziwne. Może to po prostu dlatego, że zachowuje się normalnie i nie jestem przy nim jak zacinający się niekompetentny laptop z lat osiemdziesiątych. No tak.

-Marinette...Marinette..Marinette czy ty mnie w ogóle słuchasz dziewczyno?-Zapytała mnie Alya z wyrzutem wypisanym na twarzy. Nawet nie spostrzegłam, że była już przerwa i stoimy właśnie na korytarzu.

-Tak, tak. Oczywiście Alya.-Potwierdziłam licząc na to, że się nabierze i nie będzie mnie pytać o czym tym razem myślałam kiedy odpłynęłam.

-No to o czym teraz mówiłam?

-Agh...Jezu nie wiem. Poddaje się serio. I nawet nie zaczynaj gadki od "o czym tym razem myślałaś jak odpływałaś w morze swoich myśli". Błagam.

-Dobra. Nie wnikam choć może to związane jest z tym przystojnym blondynem który od początku lekcji rozbiera cię wzrokiem.

-O czym ty..-Odwróciłam się by spojrzeć na osobę o której mówiła moja przyjaciółka. Za mną stał Adrien i owszem patrzył się na mnie, a gdy zorientował się, że ja też to robię natychmiast spuścił wzrok.

-I co?-Spytała z sprytnym uśmiechem Alya.

-Sama nie wiem. Przecież to nic nie musi znaczyć, prawda?

-Owszem, ale nie bez powodu to robi.

Lecz naszą genialną rozmowę na temat wzroku blondyna przerwał wielki zbawiciel o imieniu dzwonek. Mieliśmy teraz lekcje chemii. Alya nie wiem dlaczego ale usiadła z Nino. Adriena jeszcze nie było w sali, a miejsce dziewczyny zajął rudy Nathaniel. Nie spędzałam z nim jakoś dużo czasu bo prawie wcale, ale mimo wszystko go lubiłam. Miał ogromny talent do rysowania. Kiedyś został zaakumanizowany i przemienił się w Ilustrachora.

-Hej Mari..-Powiedział nieśmiało chłopak.

-Cześć Nath. Co tam?

-A jakoś leci. Wiesz mam do ciebie takie pytanie. Ostatnio się dowiedziałem, że mój wujek to ulubiony DJ Nino i poprosiłem go o kilka biletów i mogę zabrać ze sobą trzy osoby. Dałabyś się zaprosić z Alyą i Nino?

-No pewnie czemu by nie!-Uśmiechnęłam się miło do rudzielca.

-Super! To obgadamy szczegóły na przerwie.

-Ok.

I wtedy do klasy wszedł Adrien który usiadł sam w ławce za nami. Po chwili weszła też pani Mendelejev i rozpoczęła się lekcja. Lekcja minęła o dziwo szybko. Ogólnie to bardzo miło mi się siedzi z Nathanielem. Wyszliśmy z klasy, a mnie za rękę chwycił Adrien i zaciągnął to jakiegoś konta.

-Serio? Nathaniel?-Spytał jakby z pogardą. Dziwne. Nigdy nie widziałam takiej wersji blondyna.

-Ale o co ci chodzi?

-Czemu z nim usiadłaś?

-To on dosiadł się do mnie po tym jak Alya dosiadła się do Nino. Tak dla sprostowania.

-Ale ty mu na to pozwoliłaś.

-Ale nadal nie wiem o co ci chodzi i co masz do Natha. Jest przecież miły i nic złego nie zrobił, więc nie rozumiem twojej postawy.

-Lubisz go?

-No już mówiłam przecież, że jest w porządku, ale wytłumacz mi o co ci biega bo nie rozumiem.

-Już nie ważne. Cześć.

I sobie po prostu poszedł. To była najdziwniejsza rozmowa w moim życiu. Wróciłam, więc do Alyi.

-I co? Jak tam rozmowa z blond włosym Bogiem?

-Ni co. Nie rozumiem go w ogóle. Cały czas pytał mnie o Natha. Dlaczego z nim usiadłam. Czy go lubię i tak dalej.

-Aaaaaaaaa!-Krzyczała Alya.

-Nie krzycz tak. Nie pojmuje twojej ekscytacji.

-Adrien o ciebie Z A Z D R O S N Y!-Nadal krzyczała więc przymknęłam jej usta ręką.

-O czym ty gadasz. Przecież to jest niemożliwe. 

-Jasne, że możliwe. I do tego realne.

-Dobra nie mam ochoty na żarty. Widzimy się jutro.-Zostawiłam Alyę samą.

W drodze powrotnej do domu dużo myślałam o zachowaniu blondyna i co prawda nie za bardzo wierzyłam w słowa mulatki, ale przy głębszym zastanowieniu nabierały one sensu. Nagle z mojej torebki wyleciała Tikki.

-I co z tym zrobisz Marinette?

-Ale z czym?

-No z Adrienem.

-Co zrobię. Nic nie zrobię. Jednak najbardziej zastanawia mnie to czemu Władca Ciem nie daje o sobie znaku od prawie tygodnia. Niepokoi mnie to trochę.

Zaraz po tym kiedy skończyłam mówić usłyszałam krzyk ludzi dochodzący kilka ulic dalej.

-Ludzie no bez jaj.-Powiedziałam zrezygnowana.

-Mamy robotę do wykonania Marinette. Nie narzekaj!

-----------------------------------------------------------------------------

Dziękuję bardzo za przeczytanie. Jeżeli zauważyliście jakieś błędy czy też literówki poprawiajcie mnie w komentarzach to poprawie je jak najszybciej się da. A teraz do zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro