Nowy Świat
~Wtorek- 6.29~
Wstałam. Ciągle myślałam o wydarzeniach z wczoraj. Zaniepokoiły mnie ataki Sznycla... zwłaszcza, że byłam sama w domu. Tak to pewnie zadzwoniłabym na policję, ale lepiej, aby hycel myślał, że nic nie wiem. Chyba, że czyta mi w myślach! Nie, to nie możliwe... jednak ciągle mi się wydaję, że o czymś zapomniałam.
Rozglądam się po pokoju. Budyń wstał. Pstrykam, dając mu znak do przyjścia. Posłusznie wykonuje moją prośbę i patrzy na mnie:
-O co chodzi?
-Cz nie mieliście jakiś gadżetów?
-Jakich-spytał mnie kundelek.
-Takich magicznych-odparłam widząc w nim niewiedzę-Z Orangu.
-Aaaa. No to mieliśmy plecak-odparł po czym schował się pod łóżko i przyniósł mi- Okulary Prawdy, Pistolet Zachcianka i Magiczna Kula.
-To może się przydać w walce ze złem-odparłam pewna, że Adony i ich znajomi to niebezpieczna banda.
-A pójdziemy dzisiaj do lasu.Proszę...-mówiąc to zrobił słodkie oczka.
-Po pierwsze, to park, a po drugie... to chętnie-powiedziałam do niego-Ale to dopiero o 15.
Ucieszony pobiegł obudzić resztę przyjaciół. Wiedział, że to będzie dobry dzień.
Po 30 minutach poszłam do szkoły, a oni pozostali sami...
~Perspektywa Farta, Budynia i Luny~
-Ale ekstra-odparła Luna.
-No ziomka, ekstra to mało powiedziane-dorzucił Budyń.
-Ale dopiero, gdy wróci.
Zwierzęta posmutniały. Nie chciało im się tyle czekać.... dlatego zaczęły wymyślać nowe zabawy.
-Może pobawmy się gadżetami z Orange'a?-spytała Luna, nie biorąc pod uwagi tego, że to nie zabawa,
-Ok!-krzyknęli zadowoleni.
Kotka rzuciła kulę wysoko na półkę. Po chwili znalazła się tam z kolorową piłką. Upuściła zabawkę na dywan. Znowu była na dole. Jednak ragdoll'ka stwierdziła, że to zaczyna się robić nudne.
-Może użyjmy te trzy przedmioty jednocześnie?-zadał pytanie Fart.
-Dobry pomysł bracie-przyznała mu siostra.
-Ciekawe co się stanie?-myślał kundelek.
Mimo niewiadomej, postanowili to zrobić. Trzymali gadżety w łapkach. Nagle, pod wpływem nieznanej energii przyłączyły się, a wokół trio pojawiło się kolorowe koło. Wyglądało to magicznie. Po chwili figura geometryczna zaczęła się wirować i przeteleportowało ich do innego świata. Świat nieznany im, którego nie mogliby zobaczyć w prawdziwym życiu.
Była to kraina zbudowana z trwałych chmur, kolorowa, miejscami biała, ale nigdzie smutna. Tęcza malowała się na obłokach, a koty i psy wędrowały po ulicach. Żyły w harmonii. Wszyscy przyjaźnili się ze sobą. Nie było żadnych wrogów czy rabusiów. Jednym słowem "Świat idealny".
Po chwili zaczepił ich strażnik miejski:
-Skąd jesteście?
-Z Ziemi-odparł piesek nie bardzo wiedząc o co chodzi.
-Nie tutejsi-odparł.
-Co to znaczy "nie tutejsi"-spytał Fart czekając na racjonalne wytłumaczenie.
-To jest Królestwo Kotów i Psów-odparł strażnik- Trafiają tu koty i psy, które nie zasłużyły na złe traktowanie lub zostały wybrane.
-My wybrani?-zapytała typa Luna.
-Najwyraźniej...-rzekł niezbyt zainteresowany strażnik miejski-Zaprowadzić ich do Królowej i Króla!
Nagle zza krzaków wyskoczyła policja. Wzięła koty i psa do Zamku Królewskiego. Fart, Budyń i Luna spodziewali się najgorszego...
A tu zdjęcie Króla tej nieziemskiej krainy:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro