Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8. Szpital.

Wybiegłem z namiotu i zacząłem biec. Czułem jak serce mi szybciej bije jakbym miał dostać zaraz zawału. Słyszałem za sobą wołanie pana Takahashiego i ratownika. Kiedy miałem widok na samolot widziałem jak przerażająco się on pali. Wyglądała cała scena niczym piekło. Jakbym sam się właśnie znalazł w samym środku piekła. Zauważyłem czwórkę strażaków którzy gasili jakiegoś poszkodowanego.

-Mamy ocalałego!- Krzyczeli strażacy na co pobiegli do nich ratownicy. Strasznie się bałem. Widząc jak ratownicy ze strażakami ewakuują poszkodowanego przybliżyłem się nieco. Widząc platynowe włosy wręcz zacząłem do nich biec.

-Victor!- Krzyknąłem po chwili podbiegając. Będąc obok aż mi się cofnęło. Nikiforov miał dość dużo oparzeń. Ich wygląd pokazywał po sobie, że zostaną okropne blizny.- V-Vitya.- Powiedziałem ze łzami patrząc na Victora. Ignorowałem słowa jakie mówili do mnie osoby wokół. Po wejściu do karetki usiadłem koło noszy na których ratownicy położyli Victora. Po zamknięciu się drzwi karetki lekarz i ratownik zajęli się moim narzeczonym kiedy ja siedziałem i patrzyłem na ich działania. Drugi ratownik siedzący za kierownicą ruszył. Kiedy przerwali zajmowanie się Vicusiem lekarz zaczął badać mnie. Odpowiadałem na wszystkie pytania krótko. Kiedy lekarz się ode mnie odsunął dotknąłem nie poparzonej części twarzy narzeczonego.- V-Victor... Jestem tu. Proszę nie zostawiaj mnie samego. N-Nie chce być sam.- Mówiłem przez łzy patrząc na rannego łyżwiarza. Nie chce wiedzieć jak długo jechaliśmy do szpitala. Kiedy tylko do niego dotarliśmy Victora przejęli lekarza. Niestety ja kiedy opuściłem karetkę... Straciłem przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro