Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7. Panika.

Nie wiem jak długo szedłem. Wymiotowałem już kwasem żołądkowym, a głowa mnie bolała aż z bólu płakałem. Nawet kręciło mi się w głowie, a co najważniejsze było mi cholernie zimno. W pewnej chwili usłyszałem wybuch, a kilkanaście metrów dalej zauważyłem ogień i dym. Jakiś kawałem metalu we mnie leciał kiedy spojrzałem do góry. Ale chybił. Gdybym stał dwa kroki w lewo bym był trupem. Pośpiesznie zacząłem iść prawie biegnąc. Widząc samolot, a raczej jego palący się wrak zacząłem biec.

-V-Victor!- Krzyknąłem lecz nagle o coś się potknąłem i upadłem. Usłyszałem jakieś krzyki i poczułem jak ktoś po chwili podnosi mnie.

-Cholera. Dajcie ratowników! Mamy poszkodowanego!- Krzyknął policjant, a ja na upartego starałem się wstać co policjanci mi uniemożliwiali. Jednak kiedy ratownicy chcieli mnie zabrać do karetki zacząłem się szamotać aż ostatecznie zwróciłem ponownie kwas żołądkowy.

-Dobra... Kenji zabierz pana do informacji. Może się tam uspokoi.- Powiedział lekarz podając ratownikowi plecak oraz torbę. Mężczyzna podparł mnie i zaczął ze mną iść do danego namiotu.

-Panie Takahashi mam rannego.- Powiedział mężczyzna wchodząc ze mną do namiotu. Zauważyłem jak mężczyzna za postawionym stołem patrzy na różne papiery.

-Kenji trzeba z tym chłopakiem do karetki.- Powiedział mężczyzna przyglądając się mojej osobie. Pękłem i ponownie zacząłem płakać.

-N-Nigdzie nie idę! N-Nie pójdę puki nie dowiem się czy on żyje!- Krzyknąłem z płaczem. Ratownik zdjął mi powoli plecak po zdjął ze mnie przemoczoną kurtkę i nałożył mi.

-Czekaj.- Powiedział pan Takahashi i podszedł do mnie. Podwinął mój rękaw bluzy. Skrzywiłem się.- Opatrz to.- Powiedział mężczyzna patrząc na ratownika który wziął się za usztywnianie mojej ręki. Prawdopodobnie dowodzący akcją zdjął z siebie kurtkę i okrył mnie nią następnie dając plastikowy kubek gorącego napoju.- To herbata. Tylko ostrożnie bo gorąca.- Powiedział, a ja lekko pokiwałem głową kiedy ratownik dawał mi lek na uspokojenie i przeciwwymiotny.- Dobrze, a teraz na spokojnie. Nazywam się Yoshi Takahashi. Powiedz mi. Skąd się tu wziąłeś i jak się nazywasz?- Zapytał mężczyzna, a ja wziąłem głęboki oddech mimo, że wargi strasznie mi drżały.

-K-Katsuki Yuri. Ja... Jechałem tu by dowiedzieć się czy tu jest mój narzeczony. W pewnej chwili odebrałem telefon od kolegi i... D-Dowiedziałem się, że tu jest mój narzeczony ja... J-Ja muszę wiedzieć co z nim.- Powiedziałem zdenerwowany kiedy ratownik opatrzył moje częściowe rany badając mnie przy okazji.

-Chłopie ty masz dwa żebra złamane i... Chwila. To twoje auto walnęło w drzewo?- Zapytał, a ja pokiwałem głową.- Musisz do szpitala możesz mieć obrażenia wewnętrzne.- Kiedy to powiedział pokręciłem głową.

-N-Nie jadę. Nie puki nie dowiem się co z Victorem.- Powiedziałem trzęsąc się z nerwów. Pan Yoshi Takahashi wstał ze swojego miejsca i zaczął przeglądać dokumentacje.- Odnaleziono pięćdziesięciu ocalałych. Piętnastu zostało zidentyfikowanych. Zaraz zapytam się czy kogoś jeszcze znaleźli.- Pokiwałem głową na słowa mężczyzny. Napiłem się nieco herbaty jednak aż podskoczyłem słysząc głośniejszy i prawdopodobnie o wiele większy wybuch samolotu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro