Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Nicholas

Już minęły dwa miesiące odkąd Mia została moją narzeczoną. Jestem bardzo szczęśliwy, do szczęścia wystarczyłoby mi jeszcze dziecko. Marzę o tym, aby właśnie z Mią założyć rodzinę. Po tym co przeszliśmy, wiem, że moje serce zawsze będzie biło dla Mii, mojej najpiękniejszej żony. Zbliża się zima, a Mia coś ostatnio źle się czuje. Wspieram ją we wszystkim co robi. Nigdy jej nie opuszczam. Leżymy teraz na sofie w salonie i oglądamy jakiś film. Mia bardzo mocno jest do mnie przytulona, jakby się czegoś bała. Spoglądam na nią i widzę, że jest rozpalona. Dotykam czoła i czuję, że jest bardzo gorące.

- Skarbie, jesteś cała rozpalona. Masz gorączkę. Zaraz przyniosę ci termometr. - powiedziałem i wstałem.

- Nic mi nie jest. Po prostu źle się czuję. - odparła.

- Kochanie, nie kłóć się ze mną. Sprawdziłem i wiem. A teraz zmierzysz temperaturę. - powiedziałem i wyciągnąłem z szafki lekarstwa wraz z termometrem.

- Masz, zmierz temperaturę. I nie marudzić mi proszę. - odparłem i podałem jej wcześniej wymienione narzędzie.

Mia bierze je i wzdychając wkłada pod pachę. Mierzy i mierzy, a ja czuję już, że ma gorączkę. Po dwóch minutach wyciąga i podaje mi. O dziwo jest spokojniejsza.
Sprawdzam i oczywiście miałem rację. Mia ma gorączkę, a to oznacza, że jest chora.

- Mia, masz trzydzieści dziewięć i siedem stopni. Mia i ty chciałaś to ukryć? - zapytałem.

- Przepraszam, po prostu nie chciałam cię martwić, wystarczająco masz problemów w biurze. Nie chcę ci ich dokładać. - powiedziała i zaczęła się trząść. Ściągnąłem swój swetr i dałem jej.

- Nicholas, dziękuję, że jesteś przy mnie. Cieszę się, że właśnie ty jesteś moim mężem. - rzekła i się przytuliła, nie zważając na to, że może mnie zarazić.

- Mia, zarazisz mnie. Ale wolę być chory i być przy tobie, niż patrzeć jak cierpisz. - powiedziałem i przytuliłem ją mocno.

Nawet nie wiem kiedy Mia zasnęła. Położyłem ją na poduszkę i przykryłem szczelnie kołdrą. Zadzwoniłem do Emily, która skończyła studia medyczne i jest lekarzem. Rozmowa nie porwała długo. Po kilkunastu minutach, Emily była już u nas w domu.

- Co z Mią? - zapytała.

- Słuchaj, ma tylko gorączkę. Dałem jej ibufen na zbicie gorączki. Dalej to ty musisz ją zbadać. - odpowiedziałem.

- Długo już śpi? - zapytała ponownie.

- Jakieś pół godziny już będzie. - odparłem.

- To pójdę ją obudzić i zbadam ją.

- Dobrze. Jak coś będę w kuchni. - odpowiedziałem i udałem się do kuchni.

Mia

Obudziłam się i ujrzałam przyjaciółkę obok. Zapomniałam, że jest lekarzem i pewnie Nicholas po nią zadzwonił. Czułam się okropnie, nie miałam siły na nic. Nawet na przywitanie przyjaciółki.

- Mia, zbadam cię. Nie wygląda to za dobrze. - powiedziała Emily wyciągając swój sprzęt.

- Masz rację, czuję się fatalnie. Dobrze, że mąż ze mną jest. - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Ok, gardło w porządku. Płuca gorzej. Mia masz grypę. Musisz leżeć w łóżku i nie wychodzić z domu. Tu masz leki, które Nicholas ci kupi w aptece. Obiecasz mi, że będziesz odpoczywać? - zapytała przyjaciółka.

- Obiecuję, ale ile to może potrwać? - zapytałam przerażona.

- Jeśli będziesz systematycznie brać leki i będziesz odpoczywać, to góra tydzień i wstaniesz na nogi. - rzekła. - A teraz odpoczywaj.

- Dziękuję Emily. Zawsze mogę na ciebie liczyć. - powiedziałam a dziewczyna odeszła.

Jestem naprawdę szczęśliwa, że mam takich wspaniałych ludzi obok. Nicholas jest świetnym i kochającym mężem, którego mogłam sobie wymarzyć. Rodzice przychodzą pd czasu do czasu i pytają o nas. Kochamy ich bardzo i nie wyobrażamy sobie, aby nas zawiedli. Moje życie nabiera sensu i jest pełne szczęścia i miłości. Czego chcieć więcej.

Nicholas

Siedzę w kuchni i robię dokumentację przy laptopie. Widzę, że Emily już zbadała moją żonę. Teraz tylko dowiedzieć się co jej dolega.

- Mia ma grypę. Musi dużo odpoczywać i nie może wychodzić na dwór. Niedługo będzie zima, poranki i wieczory są zimniejsze. Przy takim stanie, może wylądować w szpitalu. - powiedziała.

- Wiedziałem, że coś jest nie tak. Mia upierała się, że z nią wszystko dobrze. Dopilnuję, aby odpoczywała. - rzekłem.

- Upierała się, bo nie chce cie martwić głupku. Jesteś dla niej całym światem. - uśmiechnęła się. - A tu masz receptę z lekami, które musi zażywać Mia. - podaje.

- Dobrze, to pojadę kupić. - odpowiedziałem.

- Super, dawaj znać jakby coś się działo. Grypa jest niebezpieczna. - odparła.

- Oczywiście pani doktor. - zaśmiałem się.

- Śmieszne. Trzymaj się. - powiedziała i wyszła z domu.

To teraz dopilnuję aby Mia szybko wyzdrowiała. Ubrałem się szybko i podszedłem do Mii.

- Skarbie, ja jadę do apteki. Zaraz będę. Jakby coś się działo to dzwoń. - rzekłem i pocałowałem ją w czoło. Nadal była gorąca.

- Dobrze Nick. Wracaj szybko. - powiedziała i zamknęła oczy.

Wyszedłem z domu i udałem się do samochodu. Jechałem z trochę przekroczoną prędkością, no ale cóż. Do centrum mamy troszkę daleko, samochodem aż pół godziny. Masakra. Czas zmienić dom. Może kiedyś poszukamy lepsze lokum. Zaparkowałem samochód. Wyszedłem. Zaraz po moim wyjściu, ktoś zaparkował koło mnie i walnął drzwiami w mój samochód. Szybko podbiegłem.

- Kurwa, możesz trochę uważać jak wychodzisz?! - krzyknąłem zły. Z samochodu wyszedł facet, którego nie chciałem widzieć. Kurwa, co on tu robi...

- Josh...

- Nicholas...

- Masz mi dać kasę za naprawę, albo płacisz odszkodowanie! - nie będę dla niego miły.

- Pojebało cię?! To tylko ryska, której prawie nie widać. Stary nie przesadzaj. - powiedział sarkastycznie.

- Teraz, albo widzimy się na policji! - krzyknąłem.

- Kurwa... Ile chcesz tej kasy?! - dziwne, bo szybko zmienił zdanie. Odwróciłem się i ujrzałem policjanta. To dlatego...

- Siedem tysięcy. - odpowiedziałem. To wcale nie jest dużo.

- Masz i zniknij mi z oczu. - wyciągnął plik pieniędzy z samochodu i dał mi je. Sprawdziłem czy prawdziwe. Zgadzało się.

- Co ty, bank obrobiłeś, zjebie?! - specjalnie podniosłem głos. - Już spieprzaj!

Zanim się obejrzałem poszedł w swoją stronę. Przeliczyłem kasę szybko i okazało się, że było w pliku o trzy tysiące więcej. Muszę znaleźć informacje, czym on teraz się zajmuje. Od tamtego incydentu z biurem, nie mam zaufania do gościa i chyba nigdy nie będę miał. Po tym co mi zrobił w przeszłości, powinien siedzieć w purdlu. Zjeb jeden! Schowałem kasę do kieszeni od płaszcza, zamknąłem samochód i udałem się do apteki. Po chwili wyszedłem z całą torbą leków. Więcej się nie dało? Wszystko dla mojej żony. Postanowiłem pojechać na naprawę samochodu teraz. Kurwa, jestem taki zły, że zaraz nie wytrzymam. Wsiadłem szybko do samochodu i pojechałem z piskiem opon do znajomego mechanika.

- Siema stary, dasz radę to teraz zrobić? - zapytałem na wejściu.

- Cześć Nick, dawno cię tu nie było. Twoje nowe BMW a ty już do naprawy go wysyłasz? - zaśmiał się lekko.

- Kurde, dupek Josh mi przywalił drzwiami. Kretyn. - powiedziałem spokojniej.

- Ten to ci chyba nigdy nie da spokoju. Jasne, że ci teraz to zrobię. Będzie wyglądał jak nowy. Daj mi pół godziny. - powiedział Max, bo tak ma na imię.

- Dzięki stary. - rzekłem.

- A co tam u ciebie, jak życie się układa? - zapytał robiąc.

- Na razie wszystko jest ok. Moja żona jest chora i właśnie byłem w aptece. - powiedziałem.

- Masz żonę? No stary, gratulacje. Po tylu doświadczeniach co miałeś, myślałem, że nigdy nie poznasz tej jedynej. - zaśmiał się i wrócił do roboty.

- Bardzo śmieszne. Mia mnie jako jedyna potrafi zrozumieć. Kocham ją i cieszę się, że ją mam. - powiedziałem patrząc na Maxa.

- Super, ale stary, nie schrzań tego. Zasługujesz na wszystko co dobre. - rzekł i brał się za ostatnie poprawki.

- Dzięki. - odpowiedziałem.

- Gotowe. Nic nie musisz płacić. Gratis dzisiaj ode mnie. - powiedział a ja podałem mu rękę.

- Pozdrów żonę i rodzinę. - rzekł i otworzył bramę.

- Ty również. - powiedziałem i wsiadłem i pojechałem do domu.

Wszystko było dobrze, gdy nie ten dupek Josh. Kurwa, on mnie prześladuje. Nie pozwolę, aby mi coś zrobił, a szczególnie mojej rodzinie. Mam ochroniarzy i to jest najważniejsze. Obrona musi być.

Wszedłem do domu i postawiłem leki na stoliku w salonie. Rozebrałem się i usiadłem obok Mii. Od razu się obudziła.

- Jesteś. - powiedziała i przytuliła mnie.

- Zawsze będę. - rzekłem i pocałowałem ją w policzek.

- Czas wziąć leki. - rzekła wzięła pierwsze pudełko.

Patrzyłem na nią jak cierpi przez tą chorobę. Jeszcze ten Josh. Dostałem SMS-A i szybko go odczytałem. Żałowałem tej decyzji, bo treść smsa brzmiała tak:

Pożałujesz, za wszystko Nicholas! Nie pozwolę abyś zabierał kasę od Josha. Dorwę Cię i zabiję własnymi rękoma.
J.

Nie sądziłem że Jade może taka być przebiegła. Sms na pewno należał do niej. Czego oni chcą od mojej rodziny. Obiecuję, że się dowiem. Nie mogę teraz martwić Mii. Nie może o tym wiedzieć, że ktoś mi grozi.

- Nick, wszystko gra? - zapytała po chwili Mia.

- Tak, zajmę się tym jak najszybciej. Nikt nie będzie nam psuł rodziny. - odrzekłem i właśnie się wygadałem.

- Kto psuje naszą rodzinę? - musiała zapytać. Ugh...

- Josh i jego wspaniała Jade. - powiedziałem. - Ale spokojnie, nic nam nie zrobią, mamy ochronę.

- Teraz to się boję. - powiedziała przerażona.

- Nie masz czego, bo jestem tu. I jak powiedziałem wcześniej, będę zawsze przy tobie. - powiedziałem i przytuliłem ją.

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~

Hej! Pierwszy rozdział nowej części książki Zmuszone Małżeństwo! Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na Wasze opinie i gwiazdki. Niwa cześć się nazywa "Wymuszone Małżeństwo". Dziękuję za ponad 47 tysięcy wyświetleń w tamtej książce. Jesteście wielcy! ❤️
Do następnego 😘 I cudownego Mikołaja na jutro! 🎅🎁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro