Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#11 Nowy Wymiar

Podróż przez portal nie należała do najprzyjemniejszych. Czułam, jak żołądek podskakuje mi do gardła, a nerki zamieniają się miejscem z płucami. Ledwo powstrzymywałam się od wymiotów, kiedy przejście w końcu dobiegło końca.

Wyszłam z portalu i podeszłam do przyjaciół, stojących parę metrów dalej. Wszyscy milczeli, co było do nich bardzo niepodobne. Gdy byłam bliżej zobaczyłam, że mieli oni zmartwione miny.

- Coś się stało?

- Zatanna...- zaczął Nightwing, wskazując na czarodziejkę, leżącą na ziemi. Tuż obok niej klęczała Jinx, mamrocząca pod nosem zaklęcia, jednak robiła to bez większego przekonania - Gdy tylko się tutaj pojawiliśmy, zemdlała i nie chce się obudzić. Jinx robi co może, ale jej zaklęcia nie nadają się do takich rzeczy.

- Ja spróbuję - Raven przesunęła mnie na bok i podeszła do Zataro. Skinieniem głowy, pokazała Jinx, że może już odejść. Łysa kobieta podniosła się i zaczęła przyglądać się poczynaniom Rachel, bez większych emocji. 

Usiadłam na ziemi obok Graysona, nie chcąc przeszkadzać Raven. Jedyną osobą, która się przy niej kręciła był Garfield. Chłopak wydawał się jednocześnie przerażony, jak i zafascynowany zaistniałą sytuacją. Siedział on obok Rachel, uważnie obserwując każdy jej ruch.

Minęło już prawie pół godziny, a niebo stało się ciemniejsze. W końcu zaczęła się noc. Raven wciąż nie była w stanie obudzić Zatanny. Dziewczyna ani razu się nie poruszyła. Byłam niemalże pewna, że weszła do umysłu czarodziejki. Dick, mimo, że starał się tego nie okazywać, był bardzo zdenerwowany. Mimo, że tego nie mówił, to ja wciąż miałam wrażenie, że jego uczucia do Zatanny nadal gdzieś w nim są i teraz dają o sobie znać. Jako, że sama nie czułam się lepiej, patrząc na czarodziejkę, powiedziałam chłopakowi, że wybieram się na spacer, by rozeznać się w terenie. Ten tylko skinął głową i wrócił go wpatrywania się w czarnowłosą kobietę, leżącą przy niskiej dziewczynie.

Okolica, w której się znajdowaliśmy była całkowicie inna niż ta, z której tu przybyliśmy, choć z początku ją przypominała. Jednak im bardziej oddalałam się od portalu, tym świat był coraz żywszy i barwniejszy, w przeciwieństwie do surowego klimatu Wymiaru Snów. W sumie to byłam bardzo ciekawa, gdzie się znajdujemy teraz, ale jedyne osoby, które mogły mi to powiedzieć, były obecnie niedostępne. Westchnęłam, ale w tym samym momencie usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Spodziewając się wrogiej bestii, wyciągnęłam miecz i obróciłam się, przybierając pozycję obronną.

- Rozumiem, że jestem groźna, ale serio nie musisz mierzyć we mnie mieczem - przede mną stała łysa czarodziejka. Głowę miała zasłoniętą przez kaptur, ale i tak mogłam dostrzec jej jarzące się w ciemnościach różowe tęczówki.

- Jinx - rzuciłam krótko, chowając miecz i prostując plecy.

- We własnej cudownej osobie - kobieta uśmiechnęła się, ukazując przy tym swoje ostre zęby. Skrzywiłam się.

- Powiesz mi może, dlaczego mnie śledziłaś?

- Śledziłam? O nie. Ja po prostu za tobą szłam.

- Nie zmienia to mojego pytania - powiedziałam groźniejszym tonem - Dlaczego za mną szłaś? Chciałaś się mnie po cichu pozbyć?

- Gdybym chciała to zrobić, to już dawno by cię tu nie było. Uwierz mi - Jinx podniosła do góry dłoń, w której tańczyły jaskrawe błyskawice. Trudno mi było nie odebrać tego jako groźbę. 

Spojrzałam w różowe oczy czarownicy. Tak naprawdę jej nie znałam, jednak mój szósty zmysł podpowiadał mi, że nie powinnam jej ufać. I nie było to spowodowane jej związkiem z Wally'm. W końcu na początku naszej znajomości przywaliła mi ładunkiem energii prosto w twarz, a trudno to określić dobrym rozpoczęciem współpracy.

- Tak naprawdę - Jinx znowu zaczęła mówić - To przyszłam z tobą porozmawiać. Wcześniej nie miałyśmy do tego okazji.

- Owszem - odpowiedziałam, wciąż nie spuszczając wzroku z czarodziejki.

- Nie będę cię oszukiwać. Widać, że za mną nie przepadasz, a ja zwyczajnie nie lubię być nielubiana - ostatnie słowo, Jinx niemal z siebie wypluła - Twoja niechęć jest pewnie spowodowana tym, że nic, ale to nic o mnie nie wiesz, prócz tego, że kiedyś chodziłam z Wally'm.

- Możliwe.

- Wiesz, kiedyś byłam osobą, która kryła to kim jest przed innymi. Teraz już tego nie robię - kobieta przerwała na chwilę, wyraźnie zastanawiając się nad tym co powiedzieć - Pytaj więc, o co chcesz.

- Dlaczego mi pomagasz? Kim ty właściwie jesteś?

- Sierotą, znalezioną i wychowaną przez bandę nastolatków, która nauczyła mnie kontrolować swoje moce. Byłam złodziejką i kłamałam więcej niż powinnam. Kradłam co popadnie i gdzie popadnie. Byłam naprawdę złym dzieckiem. W tamtym czasie na pewno nie przypadłybyśmy sobie do gustu - Jinx zatrzymała się, czekając na moją reakcję. Milczałam jednak, słuchając uważne jej słów. Kobieta, widząc, że nie zamierzam jej jeszcze odpowiadać, kontynuowała swoją historię.

Szczerze to nie wiedziałam, co sądzić o Jinx. Z jednej strony była przecież "tą złą". Okradała banki, okłamywała najbliższych, nikomu nie pomagała i z tego co mówiła, to była po prostu wredna. Z drugiej strony, była tylko pokrzywdzonym dzieckiem, które musiało znaleźć własny sposób by przeżyć. Prawie tak jak Jade, tylko, że moja siostra zrobiła to z wyboru, a Jinx została po prostu wyrzucona na ulicę, bez jakiegokolwiek wsparcia. Potem czarownica opowiedziała mi o tym, jak spotkała Wally'ego. Podobnie jak ja, na początku go nie lubiła. Aż się uśmiechnęłam na tą wiadomość. Wyglądało na to, że Wally zyskiwał dopiero po bliższym poznaniu. Czarownica pominęła jednak historię ich związku, wiedząc, że był to dla mnie dość wrażliwy temat. W duchu jej za to podziękowałam.

- Mimo, że nie kocham już Wally'ego, to nie chcę żeby został tam, gdzie jest teraz. Po tym co zrobił, zasługuje na znacznie więcej.  Kiedyś bym nawet nie pomyślała o tym, żeby ci pomóc, ale ostatnie lata mocno namieszały w moim życiu. Nie chce już być złoczyńcą. Stać mnie na więcej.

- Jinx ja... ja nie wiedziałam. Dziękuję ci, że mi pomagasz, po tym co...

- Nie ma za co dziękować - kobieta przerwała mi - W końcu bohaterowie nie oczekują podziękowań, prawda?

Kiwnęłam głową, by dać jej znać, że się z nią zgadzam. A przynajmniej po części.

- Powinnyśmy już wracać - Jinx wskazała ręką w kierunku portalu, przy którym była drużyna - Musimy zobaczyć, czy Raven obudziła już Zatannę.

- Jinx? - zapytałam czarodziejki, gdy obie wyruszyłyśmy w drogę powrotną.

- Tak? - kobieta, obróciła głowę w moim kierunku.

- Kim był twój Koszmar?

- Moją ukochaną osobą - odpowiedziała cicho, spuszczając wzrok. Z jej twarzy zniknął uśmiech.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro