Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sen czterdziesty drugi - Nieznajoma

Upiór został odrzucony, przez napastnika, do tyłu. Równie zaskoczony, co Alice, padł na ziemie, a ta tymczasem w popłochu odsunęła się do tyłu. Zatrzymała się dopiero w momencie, gdy wpadła plecami na nieznajomą. Zdezorientowana spojrzała na nią, a ta jedynie odpowiedziała szerokim uśmiechem. Dziewczyna jak zahipnotyzowana wbiła wzrok w jej różowe oczy. Źrenice o tej barwie przykuły całą jej uwagę. Nieznajoma patrzyła na nieco niższą od siebie łowczynię po czym wychyliła się nieco w bok zerkając na upiora. W momencie, gdy przeniosła swoje spojrzenie, niebieskooka jakby się wybudziła i czym prędzej przyjrzała się jej. Miała jasne, bardzo długie blond włosy związane w dwie kitki różowymi wstążkami. Jej wiktoriański komplet stroju od razu rzucał się w oczy. Długie, sznurowane buty do kolan w czarnym kolorze i różowych sznurówkach. Dół stroju stanowiła bufiasta spódniczka o tej samej, ciemnej barwie, z dodatkiem biegnącego przy końcu różowego pasma i dwóch kokard umiejscowionych po bokach. Na to lekko opadała dopasowana kamizelka, której krawędziami również biegł cienki, różowy pasek. W tym samym kolorze była również kokarda zawiązana pod szyją, na białej koszuli.
- No więc mała, trzeba by zająć się tym tutaj, nie uważasz? - rzuciła z szerokim, radosnym uśmiechem. Oniemiała niebieskooka spojrzała na nią z niedowierzaniem
- Mnie w sumie nie powinno tu być... - wymamrotała niepewnie. Nagle ta przywołała kartę Jokera
- O czym ty mówisz? - zapytała smutno, a wnet upiór się podniósł i ze wściekłością wysunął swe pnącza w stronę łowczyń. Te momentalnie odskoczyły do tyłu
- Gdy tu wchodziłam klamka była tylko lekko szara, a mimo to teren się zmienił. On nie wydaje się taki prosty do pokonania jak wskazywał na to kolor - wyjaśniła w pośpiechu przywołując do dłoni wachlarz i jak najszybciej wywołując podmuch skierowany w stronę korony drzew. Spadające liście ponownie przybrały formę zasłony dla młodych dziewczyn, ale monstrum wiedziało, jak sobie z tym poradzić. Nastolatka w mundurku złapała towarzyszkę za nadgarstek mówiąc: "Tędy" i kierując ją za ogromny pień w celu ukrycia się. W międzyczasie drugą dłonią, w której dzierżyła tessena, machnęła ponownie powodując upadek kolejnej serii liści. Mimo to miało się wrażenie, że z gałęzi wcale ich nie ubywa i ich gąszcz w dalszym ciągu nie odsłaniał ani kawałka nieba.
- Więc to tak. Gdy ja wchodziłam do tego snu to klamka była dość ciemna - rzekła w zastanowieniu będąc już schowaną za drzewem
- Jak to? - zdziwiła się
- Najwyraźniej trafiłyśmy na kameleona - rzuciła jakby to nie stanowiło żadnego problemu, a mimo to jej rozmówczyni miała co do tego złe przeczucia
- Rozwiniesz? - poprosiła z żałosnym uśmiechem
- Upiór kameleon. Dostosowuje swój poziom wedle uznania jako przynęta. Raz sen, w którym przebywa ma klamkę o jasnym odcieniu, a raz o ciemnym. Stale się zmienia, by w końcu zwabić kogoś - wyjaśniła wyglądając ukradkiem
- Myślałam, że celem upiorów jest atakowanie śniącego, a my im tylko przeszkadzamy. Po co miałyby nas zwabiać? Ten upiór nie chciał pozwolić mi opuścić tego pomieszczenia, chociaż przecież byłoby mu to na rękę - mówiła sobie w myślach starając się połączyć fakty. - Nic z tego nie rozumiem - pomyślała zrezygnowana składając wachlarz. - Wolałabym się stąd wydostać, ale przejście zniknęło, gdy chciałam to zrobić
- Tak? Zapewne to moja wina - odparła. - W momencie gdy wchodziłam tutaj, drzwi musiały zmienić swoje położenie, by jakoś mnie wprowadzić w ten świat. Później znowu gdzieś się przemieściły, bym nie mogła od razu wyjść, więc w sumie to nie wiem gdzie są - wyjaśniła
- Czyli musimy z nim walczyć? - zapytała ponuro
- Nie martw się mała, jakoś to będzie - odpowiedziała radośnie, a ta z małym grymasem wbiła w nią wzrok
- Mam na imię Alice - burknęła, a ta momentalnie przeniosła swoje spojrzenie na nią
- Jestem Avril - przedstawiła się z uśmiechem. - Lepiej się przygotuj. - dodała pośpiesznie i chwilę później upiór przybiegł błyskawicznie. Stał przed nimi i czym prędzej wystrzelił w ich stronę zieloną substancję. Obie rzuciły się w bok, a kwas w bardzo szybkim tempie zaczął wyżerać korę.
Łowczyni w końcu przemieniła swoją kartę Jokera. Podrzuciła ją do góry, a jasny błysk bijący z przedmiotu zaczął tworzyć długie światło, za które od razu chwyciła. W oka mgnieniu w dłoni trzymała włócznię. Długie, czarne, metalowe drzewce, którego grot stanowił jedną trzecią całości i był wąskim ostrzem. - Chodź no tutaj! - krzyknęła zadziornie do kreatury zaczynając biec prosto na nią. Potwór momentalnie wysunął macki, ale dziewczyna równie szybko uderzyła końcem broni o ziemie, wybijając się po chwili niczym od oszczepu, ale wciąż trzymając w dłoni broń. Przeskakując przez wroga zadała mu cios ostrzem w tylną część torsu, rozcinając ją. Następnie włócznia zniknęła, a jej właścicielka odskoczyła do tyłu na ręce, później na nogi i tak jeszcze kilka razy, aż znajdowała się już w wystarczającej odległości od monstrum. Niebieskooka przyglądała się sytuacji z lekką niepewnością, aż w końcu wbiła wzrok w rannego. Rozcięte plecy, z których wysuwały się macki, zaczęły się stopniowo regenerować. Upiór pod wpływem bólu zaczął machać kończynami, rozprowadzając przy tym kwas na wszystkie strony, w miejsca blisko niego. Alice zaczęła szybszym krokiem podchodzić do blondynki.
- Wygląda na to, że jest w stanie szybko zregenerować pojedyncze rany - spostrzegła rozkładając wachlarz. Zaraz po tym przeciwnik ponownie wystrzelił w ich stronę kwasem, ale ta machnęła bronią chcąc wywołać jak najsilniejszy podmuch. Substancja została odepchnięta z powrotem w stronę napastnika zadając mu poważne obrażenia. Wypalała dość szybko jego ciało tworząc w nim coraz większe dziury
- Jego własny jad jest w stanie mu coś zrobić? - zdziwiła się łowczyni, a tymczasem niebieskooka wbijała wzrok w przeciwnika, który przez ból rozłożył ręce i wywołał okropny ryk. Jego fragmenty ciała, które przypominały wiązania zostały wprawione w nieznaczny ruch, po czym nicie powoli zaczynały przemieszczać się w miejsca ran regenerując zniszczone części. - Oh no bez jaj! - warknęła, następnie przywołała w oka mgnieniu broń, by je wbić w podłoże. Wywołane zostało lekkie trzęsienie, po czym dookoła upiora uniosły się ku górze grube ściany stworzone z ziemi. Uwięziły wroga niczym w pudle, a wnet właścicielka włóczni, z podstępnym uśmieszkiem pstryknęła palcami. Już po chwili rozległ się wrzask kreatury przebijanej przez kamienne kolce wytworzone wewnątrz małej zabudowy. Po krótkiej chwili ściany, zamieniając się w sypki piasek, opadły. Nastolatka w mundurku ze zdumieniem spojrzała to na rówieśniczkę, to na wroga, który podziurawiony jak szwajcarski ser, stał z założonymi rękoma. Uniósł przedtem spuszczony wzrok i odkrył dłońmi brzuch, wewnątrz którego znajdowała się nienaruszona kula. Wszystkie dziury w ciągu kilku sekund na nowo zostały zregenerowane, nawet znacznie szybciej niż to miało miejsce w przypadku obrażeń od kwasu. Alice złożonym tessenem rzuciła w brzuch przeciwnika, lecz ten zasłonił to miejsce ręką. Ostrze zadrapało ją, ale po ranie, tak jak poprzednio, już po kilku sekundach nie było śladu. Zirytowana dziewczyna, o różowych oczach, zaczęła powoli podchodzić do przeciwnika przeplatając uchwyt włóczni między palcami, sprawiając, że kręciła się dość szybko. W pewnym momencie dołożyła do tego drugą dłoń żwawo przenosząc broń między nimi, kręcąc nią coraz szybciej, aż powoli przypominało to ruchy wiatraka. Upiór już wysunął w jej stronę pnącza, które bez problemu odcięła. Kwas zaczął pryskać na wszystkie strony, a ta przenosząc broń w lewą dłoń, prawą błyskawicznie przetarła ziemię opuszkami palców. Po zetknięciu ich z podłożem, zaczął za nimi sypiać się piach tworząc cienką smugę ciągnącą się za dłonią. Dołożyła ją do dłoni, którą kręciła bronią i skierowała je w stronę upiora.
- Udław się tym frajerze! - krzyknęła. Wnet bardzo słaby wiatr, tworzony przez kręcącą się włócznię, został zastąpiony piaskiem, który wystrzelił prosto w potwora ogromnym wirem, którego szerokość była równa długości włóczni. Kreatura wbiła czym prędzej odnóża w ziemię i zasłoniła rękoma kulę. Zaraz po tym trafił go cios o ogromnej sile. Zirytowana łowczyni zaczęła jeszcze szybciej kręcić bronią wzmacniając swój atak. Monstrum zaczynało się pod jego wpływem odrywać od podłoża, aż w końcu odleciało na kilka metrów. Padło blisko miejsca, gdzie stykały się opadające, giętkie gałęzie dwóch drzew o fioletowym zabarwieniu. Dziewczyna zaprzestała ataku i zaczęła biec w jego stronę. W pewnym momencie wyskoczyła na ogromną wysokość po czym spadając na potwora, wysunęła do przodu broń celując nią w odsłoniętą kulę. Alice przyglądała się niepewnie, z podejrzliwym spojrzeniem.
- Avril, nie rób tego! - krzyknęła jak najgłośniej, ale została zignorowana. W przepływie chwili blondynka z szaleńczym uśmiechem wbiła ostrze w cel. W tym samym momencie, niespodziewanie niebieskooka wytworzyła jak najmocniejszy podmuch, który skierowała w dziewczynę. Wiatr szybko uderzył w nią i odepchnął na pewną odległość odrzucając ją od włóczni wbitej w upiora. Po kilku sekundach broni już nie było widać wśród zielonej substancji, która wystrzeliła niczym z wulkanu. Alice zaczęła biec w stronę rówieśniczki, która w wyniku podmuchu upadła na ziemię nieco dalej. W międzyczasie wytworzyła kolejny silny wiatr, który odepchnął wciąż leżącego na ziemi potwora, a zaraz po tym następny. Ten miał na celu poruszyć jak największą ilość giętkich gałęzi ozdobionych fioletowymi liśćmi. Kreatura zaczęła się bardzo powoli podnosić regenerując rany od wcześniejszego ataku z piaskiem.
- Co ty mała kombinujesz? - rzuciła gładząc obolały tył głowy. Wnet wprawione w ruch pąki, rosnące między fioletowymi liśćmi na giętkich gałęziach, zaczęły tworzyć jasny pył, który zaczął opadać między innymi na wciąż podnoszące się monstrum.
- Idąc tu odgarnęłam ręką kilka tych gałęzi. Po zetknięciu z tym pyłem w pierwszej chwili nic mi nie było, ale wkrótce miałam wrażenie, że drętwieje mi ręka. Może to go chociaż na chwilę unieruchomi - wyjaśniła pomagając łowczyni wstać, a ta wbiła w nią wzrok zaskoczona
- Skąd wiedziałaś, że... - zaczęła mówić, ale ta od razu jej przerwała wiedząc, jakie padnie pytanie
- Nie znam się zbytnio na tym wymiarze, jednak niektóre upiory są zdolne do rozumowania, prawda? - zapytała spokojnie. Przeciwnik już się podniósł, ale stawiał krok tak powolnie, jakby powoli kamieniał
- Upiór im jest silniejszy, tym ma większą świadomość. Te słabe praktycznie w ogóle nie okazują zdolności rozumowania, ale im potężniejszy, tym mądrzejszy - odparła wbijając wzrok we wroga
- Zauważyłam u niego tę zdolność już w momencie, gdy przerwał mi drogę do wyjścia, albo w chwili, kiedy zamiast mnie ślepo atakować, postanowił mnie najpierw obezwładnić w obawie przed kontratakiem - wyjaśniła pośpiesznie. - Nie jestem pewna jak to jest z jego ciałem, ale najwyraźniej może dowolnie mutować i się regenerować. Te jego tkanki wyglądające jak nitki... Gdyby ta kula miała być sercem, które należy chronić, to czemu wystawiałby je na działania z zewnątrz skoro mógłby zmusić organizm to wytworzenia fragmentu ciała, które by je zakryło chociaż w niewielkim stopniu, zamiast trzymać je odsłonięte i jedynie przytrzymywane przez te wiązania? - zapytała po czym spojrzała na rozmówczynię, która wbijała w nią wzrok nic nie rozumiejąc
- Błagam, mów po ludzku, a nie naukowemu - mruknęła jakby miała zaraz się rozpłakać. Ta z żałosnym uśmiechem zaczęła się zastanawiać nad wypowiedzią
- Chodzi mi o to, że ta cała kula, którą przebiłaś była przez cały ten czas na widoku. Skoro ten upiór może załatać dziurę w ręce, to czemu nie załata tego miejsca, przez które widać tą kulę?
- No rozumiem - wtrąciła
- Jeśli faktycznie wymagałoby ono takiej ochrony to przecież najlepiej byłoby je zakryć i zapewnić dodatkową warstwę ochronną dodatkową powierzchnią ciała - dodała. - W pewnych momentach jedynie zakrył ją rękoma jakby w celu ochrony. Stwierdziłam, że to pewnie pułapka - wyjaśniła wciąż czekając, aż potwór zatrzyma się całkowicie, ten tymczasem, w coraz wolniejszym tempie, szedł w stronę łowczyń.
- Dobra, ale jak my mamy go w takim razie załatwić skoro on ciągle się naprawia? - burknęła zirytowana. Rozmówczyni zaczęła uważnie przyglądać się kreaturze
- Zwykłe rany znikają w oka mgnieniu, ale na te od kwasu potrzebuje dłuższej chwili. Jego pokłady są w tych mackach i kuli. Pozostałe części ciała są podatne na jego żrące właściwości - myślała na głos, natomiast Avril spoglądała na nią z małym podziwem
- Czyli co, odcinamy macki, żeby się zalał tym swoim jadem? - rzuciła z chytrym uśmiechem
- To będzie za mało, żeby go zabić - oznajmiła. Tymczasem w końcu upiór zastygł w bezruchu. - Ale co do odcięcia macek masz rację. Lepiej zacznijmy od tego. - Dodała rzucając wachlarzem w jedne z pnącz skutecznie je odcinając. Od razu wystrzelona została zielona substancja. - Tylko uważaj na kwas - dodała pośpiesznie
- O mnie się nie martw - odparła energicznie biegnąc jak szalona prosto na przeciwnika, po drodze przywołując broń. W momencie odcięcia wszystkich macek, upiór znów mógł się poruszać. Pełny złości i przepełniony bólem zaczął zadawać na oślep ciosy pięścią. Dziewczyna zrobiła szpagat unikając ataku, a chwilę po tym rozgwiazdę
- Słabo coś ci idzie celowanie potworku - rzuciła zadziornie odsuwając się od wroga. - Co teraz mała? - zapytała radośnie
- Mam na imię Alice... - powtórzyła ponuro. - Musimy w jakiś sposób go przenieść w inne miejsce i wykończyć. To będzie wymagało pracy zespołowej - powiedziała rzucając wzrokiem na okolicę. Blondynka z włócznią stanęła gotowa do kolejnego ataku i czekała, aż rówieśniczka wyjawi jej, jaki jest plan.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro