EPILOG
POV: CHRISTOPHER BANG
Nerwowo bawiłem się złotą obrączka na serdecznym palcu obracając ją we wszystkie strony.
Makijażystka nakładała mi ostatnią warstwę podkładu na twarz.
Słyszałem ten tłum, który czekał aż wyjdziemy na scenę.
Mimo tego iż to nie był mój pierwszy występ, to zawsze lekko się denerwowałem przed wyjściem.
-Gotowe- powiedziała dziewczyna i odeszła w swoją stronę.
Westchnąłem ciężko.
-Oi, Chan- Seungmin szturchnął mnie w wytatuowane ramię- chodź, już trzeba iść.
-Dobrze- wypuściłem mocno powietrze i wstałem z miejsca.
Czułem podekscytowanie na ponowne spotkanie ze Stay.
Zostałem podpięty do podsłuchu i wręczono mi mikrofon.
Za chwilę mogłem usłyszeć pierwsze dźwięki melodii do Hellevator.
Zaczęliśmy śpiewać powoli wjeżdżając na scenę.
Powitały nasz głośne krzyki fanów a zaraz cały tłum śpiewał z nami.
Znów występowaliśmy w tym samym miejscu w Seulu, co tamtego dnia gdy ją poznałem...
Heh...
Jakie to zabawne, że pierwszy raz ujrzałem ją po tym jak walnęła mnie drzwiami do toalety...
Mało romantyczne ale śmieszne i wchodzące w pamięć.
Po Hellevator wykonaliśmy Case 143 i Discrict 9.
-Woah- westchnął Felix do mikrofonu- zmachałem się.
-Ja też- przyznał Jisung.
-Okay, okay.. przerwa- wysapałem.
-Hey Stay- rzucił flirciarsko Hyunjin- nie uważacie, że Chan z tatuażami jest bardziej sexy?
Tłum odpowiedział głośnym ,,Tak"
Zaśmiałem się zawstydzony.
-Moją ulubioną częścią twojego tatuażu to ten wilk na łokciu- wskazał Minho.
-Moim też będąc szczerym- przyznałem.
-Pamiętam jak spamiłeś nam wiadomościami jak to ci się nudzi na tym fotelu tatuażysty- rechotał Changbin.
-Dobra zmieńmy temat bo się zarumienię- zażartowałem.
-HEY O!- wrzasnął Jisung kierując mikrofon do widowni.
Stay odpowiedziały tym samym.
-HA HA HA
I ponownie.
-Hey, czekaj, chcę coś spróbować- powiedział Lix.
Wydał z siebie dźwięk na najniższej tonacji jaką umiał.
Jakie było jego zaskoczenie gdy tłum wydał z siebie głęboki pomruk.
-Jezu!- schował się za mną przestraszony.
Zaniosłem się śmiechem gdy nagle fani oszaleli.
Zaczęli się drzeć na widok czegoś nie określonego.
Popatrzyłem na chłopaków zdezorientowany ale oni również nie wiedzieli o co chodzi.
Stay tuż przy scenie pokazywali na coś za nami I krzyczeli abyśmy się odwrócili.
Po chwili zorientowałem się co się dzieje.
Na scenę weszła moja półtora letnia córka... Nari.
Szła niepewnie na pulchnych nóżkach ze smoczkiem w buzi i kiteczkach, które dziś rano jej zawiązałem na ciemnych włoskach.
Widziałem jak trochę się boi zaciskając rączki na pluszowym WolfChanie, którego nie odstępowała na krok od chwil narodzin.
Dręczyło mnie jedno pytanie, co ona tu robi?
Jasne, wiedziałem, że jest na Backstage'u, tam ją zostawiłem śpiącą w spacerówce. Ale czemu Staff pozwolił jej wejść na scenę.
-Nariiiii!!!!- wrzasnął Jisung I rzucił się do dziewczynki łapiąc ją w objęcia.
Nie opierała się.
Kiedy Han podszedł do nas, chłopaki zaczęli się z nią witać.
Uśmiechnąłem się na ten widok jak skumulowani wokół niej próbowali ją rozbawić.
-Tata!- wystawiła do mnie ręce gdy mnie ujrzała.
-Chodź- przejąłem ją od przyjaciela i ucałowałem w policzek.
Stay dosłownie umierały na ten gest.
-Lily, jak się tu znalazłaś?- Zapytałem ją przez mikrofon.
Ona nic nie odpowiedziała tylko wtuliła się we mnie bardziej zawstydzona obecnością tyłu ludzi na widowni.
-Oh..- lekko się zaśmiałem- nie powiesz nam jednak.
Pokręciła główką.
-Mama...- powiedziała tęsknie.
Mikrofon załapał jej cichy głos.
Fani ponownie zareagowali.
-Ja wiem, że chcesz do mamy- westchnąłem- ale już jutro po nią pojedziemy, obiecuję.
Widziałem po minach reszty zespołu jak starają się nie wybuchnąć przed Stay z nowiną.
-Mam im powiedzieć?- Zapytałem z przekąsem.
-Na co ty czekasz dziadku!- powiedział Seungmin.
-Tylko nie dziadku!- oburzyłem się.
-Chan powiedz im!- dodał Felix
-Okey, okey- westchnąłem- musiałem dziś zabrać ze sobą Lily na nasz koncert ponieważ nie miał się kto nią zająć.
W tłumie panowało dramatyczne napięcie.
-A to dlatego, że mama Lily jest w szpitalu..jutro jedziemy ją odebrać... I... kogoś jeszcze- nie mogłem powstrzymać już szczerego uśmiechu.
Moc wrzasku z gardeł Stay odbiła się głośnym echem od stadionu.
-Lily ma siostrę- dodałem co wywołało podwójną euforię.
Tak.. zostałem ojcem poraz drugi.
Dokładnie 2 dni temu urodziła nam się druga córka.
Na imię jej Mia.
Dowiedziałem się o niej krótko po naszym ślubie z Y/N.
Moją kochaną Y/N..
-Stay! Zróbcie hałas!- wrzasnął Changbin.
Na scenę wyelciało mnóstwo konfetti.
Nari zaśmiała się na jego widok i próbowała złapać kawałki w ręce.
Kiedy tak stałem tam.. czułem się w pełni spełniony w życiu.
Moja kariera kwitła, rodzina się powiększała, byłem szczęśliwy z kobietą mojego życia.
Czego mogłem chcieć więcej?
Mimo iż przeszedłem wiele w życiu, i tego dobrego i tego złego, wiedziałem już na czym stoję..
I z kim...
Miłość prowadziła mnie dalej w głąb życia, które chowało niespodzianki za rogiem.
Nie wyobrażałem sobie inaczej swojego losu.
-Kocham cię Y/N..- powiedziałem sam do siebie, zwróciłem wzrok do nieba- najbardziej na świecie.
Koniec
꧁𑁍꧂
Wow..
Mój pierwszy fanfik właśnie się zakończył.
Tak, to już koniec losów naszych kochanych bohaterów, mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani zakończeniem. :)
W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim, którzy tu ze mną byli.
Czytelnikom, komentującym, osobom z discorda, i przyjaciołom z mojego prywatnego życia.
Bardzo was kocham, jesteście mega<3
Dziękuję także za taki pozytywny odbiór książki.
Oczywiście nie obeszło się bez hejtu ale był on naprawdę minimalny, więc nawet nie zwracałam na niego uwagi.
I chodź smutno jest mi się rozstawać z naszymi kochanymi Kidsami i Y/N w tym wydaniu, to bardzo nie mogę się doczekać pisania już następnej książki, która ukaże się na dniach.
Tym razem o tematyce BTS!
Z naszym Jeonggukiem, który w tym opowiadaniu niestety nie znalazł swojej miłości :(.
Także, do zobaczenia w następnym opowiadaniu!<3
Słowa(907)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro