Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24: Connected

-A ta?- wyszłam z przymierzalni obracając się kilkukrotnie przed przyjaciółką.

-Czarna na ślub?- jęknęła nie zadowolona.

-Czemu nie?- Tuan popatrzyła na mnie z pod byka- Oh dobra dobra- wkurzona wróciłam z powrotem za kurtynę- przynieś mi w takim razie coś kolorowego- fuknęłam.

Przyjechałyśmy do galerii aby wybrać mi jakąś kreację na ślub Eun-Sook, nie chciałam targać Chrisa po sklepach więc poprosiłam Tuan o pomoc i parę dobrych rad.

Czekałam w samej bieliźnie w ciasnym pomieszczeniu na koleżankę, zza materiału wychyliła się jej ręka podając mi sukienkę przed kolano w kolorze brudno różowym.

-Serio, różowy?- powiedziałam sarkastycznie na widok kreacji.

-Nie przesadzaj, to ładny odcień

-Niech ci będzie

Założyłam materiał troszkę trudząc się z zamkiem na plecach, lecz dałam radę.
Kreacja była marszczona, podkreślała moją talię kobiece atuty, rękawy miała bufiaste, zrobione z cienkiego tiulu więc było widać moje ramiona. W świetle śliski materiał błyszczał jak gdyby był posypany brokatem
Nie byłam co do tego jeszcze do końca przekonana, ale dobrze na mnie leżała i robiła świetne wrażenie i efekt ,,wow"

-No i to jest to!- wykrzyknęła Tuan na mój widok- jest świetna!

-No nie wiem

-Oh, przestań być taka nie zdecydowana! Ślicznie wyglądasz! Może wyślemy twoim dziewczynom zdjęcie?

Przytaknęłam na ten pomysł, ustawiłyśmy się i cyknęłam nam fotkę w lustrze udostępniając na czat grupowy z Ari, Eun-Sook, Ha-Yun i resztą.

Czat grupowy: Gwiazdy✨👸

Co myślicie?-

*zdjęcie*

  Ari:
-Ślicznie! 😍

  Chae-Won:
-Ulala! Kupujesz?

Właśnie się zastanawiam-

  Chow:
-Bieeeeerz! 💌💘💋💞💘💞❣❣💝💓💝

Ale ten kolor. Nie za dziecinny?-

  Da-eun:
-Nauuuur, jest dobrze💗

-I co?- Unnie patrzyła na mój telefon

-Dobrze, kupię ją

-Hurra!- uradowana odtańczyła taniec zwycięstwa na środku przebieralni

-Jezu, przestań!- powiedziałam zakrywając twarz ze wstydu przed innymi kupującymi.

Czasem wydaje mi się, że to ja robię za tą starszą i bardziej opanowaną w naszej relacji. Mimo iż jestem młodsza od Tuan O rok.

Wyszłyśmy ze sklepu z torbą w której była moja sukienka, nowych butów nie potrzebowałam ale wstąpiłyśmy jeszcze do drogerii aby kupić lakier do włosów, ładne spinki i parę przyborów do makijażu.

-Przyjdę do ciebie przed imprezą i pomogę ci się wyszykować- oznajmiła Tuan.

-Dziękuję, kochana jesteś

-Ale mam jeden warunek.

-Jaki?

-W zamian za to postawisz mi teraz kurczaka!

-No wiesz co!

-Weź! Zlituj się! Jestem potwornie głodna! W dodatku mam okres! Bądź, że kobietą!

-Oh dobrze! Ale robię to tylko dlatego, że do mnie również zawitała ciotka. Szczęście, że skończy się tuż przed ślubem- wyjęłam portfel podchodząc do knajpki ze smażonym kurczakiem i tteokokbokki.

-To co bierzesz?- spytałam wyglądając zza menu na koreankę- bo ja chyba miodowego kurczaka.

-Ja chyba też, jest najlepszy

-Zdecydowanie!- zaśmiałyśmy się i złożyłyśmy zamówienie.

Parę minut później dostałyśmy nasze jedzenie i dwie butelki coli (nie kupowałyśmy alkoholu ze względu na to, że jesteśmy samochodem).

-Sorki- przeprosiłam Tuan gdy przyszło mi powiadomienie z telefonu, na co ona tylko skinęła głową.

Nowa wiadomość od: Menager (SKZ)

-Witam panno Y/N. Mam dobre wieści, nasza pracownica Chen Ji-U, poprzednia makijażysta Christophera wybudziła się ze śpiączki parę dni temu. Już przeprowadziliśmy z nią rozmowę i po niedługo odbywających się ostatnich badaniach i rehabilitacjach będzie mogła powrócić do naszego zespołu za 3 miesiące.
Jak pani wie w tym samym czasie ruszamy w trasę koncertową dlatego uzgodniliśmy iż dobrym będzie aby pani pozostała w naszym gronie do końca przygotowań a w trasę pojedzie już pani Chen.
Proszę o kontakt w najbliższym czasie abyśmy mogli uzgodnić spotkanie w sprawie rozwiązania naszej małej umowy.
Pozdrawiam. 

-Wszystko w porządku?- zapytała Tuan.

-Makijażystka Chrisa się wybudziła- powiedziałam cicho.

-O, to chyba dobrze- powiedziała niepewnie.

-Tak, oczywiście, że tak, ale to wiąże się z tym iż będę musiała wrócić do staffu Twice.

-Czyli.. co? Bo nie do końca rozumiem twoją reakcję.

-Trochę głupio się przyznać- przygryzłam wargę- po prostu mi żal, bo nie będę go już tak często widywać w pracy. Ale to nie ważne, dobrze, że z Ji-U już okej.

-Zerwiesz z Chanem?- spytała nagle

-Zwariowałaś?! W życiu!- zmarszczyłam brwi- To nie jest powód do zerwania! Co za głupi pomysł. Możemy być ze sobą i pracować w innych zespołach- byłam wyraźnie oburzona jej pytaniem.

Była bym totalną idiotką gdybym tak zrobiła tylko z czystej zazdrości.

-No ja mam nadzieję! Ani mi się waż z nim kończyć! Jesteście zbyt uroczą parką by to zrobić- uśmiechnęła się.

Odwzajemniłam go i znów zaczęłam pałaszować mięso.

-Skoro już mowa o Chrisie- powiedziałam z pełnymi ustami- może zamówię mu coś na wynos i podrzucę do studia, co sądzisz?- zapytałam.

-Dobry pomysł, idź mu coś wybierz.

꧁𑁍꧂

Opuściłyśmy centrum handlowe pół godziny później, z zakupami w rękach i jedzeniem dla mojego chłopaka.
Obładowane zapakowałyśmy się do auta a potem ruszyłyśmy w drogę.

Wytwórnia była w sercu Seulu, trochę dalej niż galeria dlatego po przeciśnięciu się przez parę korków, które były nie ustającym punktem w centrum stolicy, dojechałyśmy na strzeżony parking.

-Zaczekaj, zaraz wrócę. Nie zajmie mi to długo- zapewniłam wysiadając.

-Luz, nie spiesz się- powiedziała Tuan machając ręką.

Zabrałam reklamówkę z jedzeniem i odeszłam do oszklonego wejścia budynku
W windzie wcisnęłam odpowiednie piętro a metalowe drzwi zamknęły się szczelnie.

Wiedziałam, że Chris jest teraz w swoim studiu ponieważ dziś była niedziela, co oznacza co tygodniowe ,,Channie's room" w środku nocy.
Kiedy nie miał późnych treningów zazwyczaj w oczekiwaniu na stałą godzinę rozpoczęcia live, siedział i grał w gry bądź dopracowywał nowe piosenki (czasem nawet zdarzyło mu się usnąć na kanapie czy przy biurku).

Nie zmuszałam go do tego aby przed ,,Channie's room" wracał do dormu bądź przyjeżdżał do mnie ponieważ było by to bez sensu jeśli chodzi o czas, oraz chciałam by miał przestrzeń. Każdy z nas czasem potrzebuje czasu dla siebie, w samotności, przemyśleć parę spraw.

Ja też nigdy nie pchałam się aby siedzieć z nim o późnej godzinie w wytwórni i wisieć nad nim. Miałam również inne obowiązki i sprawy.

Postanowiłam go zaskoczyć nic nie mówiąc mu o moim przybyciu.

Winda wydała charakterystyczne ,,pik" i otworzyła się wpuszczając mnie na piętro.
Długi korytarz mieścił w sobie kilka mniejszych pomieszczeń i sal do treningów.
Światła były po części zgaszone, dochodziła 22.

Na samym końcu, za zablurowanymi, szklanymi drzwiami, sączyło się światło. Słychać było głos Chrisa, który coś mamrotał lecz był na tyle głośny a korytarz na tyle cichy bym mogła go usłyszeć z za zamkniętych skrzydeł drzwiowych. Raz po raz rozbrzmiewała melodia, którą co chwilę zatrzymywał i wracał do tego samego momentu aby ponownie spróbować zaśpiewać tekst.

Zapukałam w momencie gdy było zupełnie cicho i czekałam na otworzenie drzwi.
Wdało się ciche ,,pik" i już zaraz mogłam zobaczyć Chrisa, w czarnej koszulce na krótki rękaw, ciemnych jeansach, nie zmytym makijażu z całego dnia i wyprostowanych, wciąż lekko polakierowanych włosach.

-Y/N? Co tu robisz tak późno?- zmartwił się ale też równocześnie ucieszył na mój widok.

-Przyniosłam ci coś na ząb.- podniosłam siatkę z pudełkiem kurczaka. Wpuścił mnie do sowjego królestwa.- Kiedy ostatnio jadłeś?

-Parę godzin temu, ale chętnie skuszę się na to co mi przywiozłaś- zajrzał do środka- OMO! Kurczak!- uradowany wyjął opakowanie i położył jeszcze ciepłe jedzenie na biurku.

-Ja jadłam więc nie patrz na mnie, częstuj się- zachęciłam go, na co wgryzł się w pierwszy kawałek chrupiącego mięsa. Uśmiechnięty od ucha do ucha delektował się smakiem.

-Co robiłeś wcześniej zanim przyszłam? Słyszałam muzykę i to jak śpiewasz- powiedziałam delikatnie się uśmiechając.

-Oh! Tworzyłem właśnie nowy solowy kawałek.
Wiesz, tak jakoś mnie naszła wena aby coś napisać- odwrócił się z powrotem do komputera wpatrując się w ścieżki dźwiękowe i swoją konsolę do mixowania- Ale teraz mam blokadę i nie potrafię nic wymyśleć co dalej. Mam już refren w głowie ale brakuje mi zakończenia zwrotki, które będzie się powtarzać.- przyłożył długopis do ust i zagryzł się na jego górnym końcu.

Podeszłam do niego od tyłu spojrzałam mu przez ramię na pokreślony tekst zapisany w notatniku

Got so many questions
H̶a̶v̶e̶ t̶o̶o̶
You seek i̶n̶f̶o̶r̶m̶a̶t̶i̶o̶n̶ information
No need to be desperate (i̶n̶ t̶h̶i̶s̶ f̶a̶t̶e̶?)
We're just getting started yeah y̸e̸a̸h̸
Diamond s̸h̸i̸n̸n̸i̸n̸g̸ planted tension
Two minds, no direction
Craving the connection
P̶a̶s̶s̶i̶o̶n̶ Patience babe

-Chan! Zboczuchu! Ty znowu o tym samym!- oburzyłam się lekko gdy podświadomość podpowiedziała ukryte znaczenie piosenki.

-Nie prawda!- zaśmiał się

-Ależ tak! Z Drive i Red Lights jest to samo!

-Drive to piosenka o jeździe! A Red Lights o światłach drogowych!- zarzekał się w najbardziej beznadziejny sposób

-Jasne, może jeszcze powiesz, że nadaje się w takim razie dla dzieci- na to już nie odpowiedział bo zaniósł się szczerym śmiechem a ja go trzepnęłam w bok.

-Ranisz- złapał się za ramię.

Wystawiłam mu na to żartobliwie język.

-Zastanawiam się czasem jak brudne muszą być twoje myśli- pokręciłam głową.

-Na twoim punkcie?- zlustrował mnie od góry do dołu skupionym wzrokiem, powoli i dokładnie zatrzymując się na oczach. Jakby upewniał się w tym co miał na myśli.- nie wiem czy chcesz wiedzieć ale dość.. są..- szczerząc się przejechał językiem po zębach w bardzo pociągający sposób i unosząc jedną brew.

BOŻE...

Wytrzeszczyłam oczy i odwróciłam się od niego robiąc się automatycznie czerwona ze wstydu. Matulu to było zbyt hot! Musi mnie tak zawsze zawstydzać?!Zaczynam się naprawdę bać tego co on ma w głowie. 
Jak można być kimś uroczym i nieśmiałym a jednocześnie grać tak nie czysto w wyobraźni?!

Puls skoczył mi niemiłosiernie, musiałam się uspokoić.
Wzięłam głęboki oddech, Chris chichocząc wrócił do biurka gryzmoląc po kartce.

Nagle wpadłam na szatański plan. Zemsta będzie słodka... jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie, mówi pewne przysłowie.

Powoli wróciłam do fotela, na którym siedział. Moje ręce umieściłam na jego barkach zaczynając masować, potem kark i łopatki. Był strasznie spięty, ale jego mięśnie wyczuwalne były w każdym dotyku. Zatrzymał się w swojej czynności i przymknął oczy z przyjemności. Odchylił głowę na oparcie mrucząc.

-To jest bardzo przyjemne, wiesz?- uśmiechnął się

Nic nie odpowiedziałam, tylko przeszłam do drugiej części mojego pomysłu.

Schyliłam się niżej i ucałowałam jego wargi, natychmiast oddał pocałunek. Dłońmi zjechałam na klatkę piersiową jakbym chciała sprawdzić każdy zakamarek jego ciała.

Przestał na chwilę mnie całować i obrócił się do mnie przodem, pociągnął bliżej siebie tak, że wylądowałam na jego kolanach.
Zarumieniona wróciłam do jego ust jedną ręką zatapiając się w jego włosach przyciągając go jeszcze bardziej. Pogłębił muśnięcia totalnie zatracając się w chwili.

Mlaśnięcia były głośne, tak samo jak nasze oddechy. 
Nagle przeniosłam się na jego szczękę i tak coraz niżej aż do jego wystających obojczyków zostawiając mokre ślady.
W tym samym czasie ręką dojechałam do dołu jego brzucha na koniec palcem niby przypadkiem zahaczając o pasek jego spodni i pociągając za niego.

Momentalnie zesztywniał i syknął, oczy miał szeroko otwarte patrząc na moje poczynania. Dmuchnęłam mu w szyję chichocząc z zadowolenia na to jak zareagował. Głowę miałam opartą na jego ramieniu.

-Wiesz.. chyba będę już iść, Tuan na mnie czeka- powiedziałam słodkim, złośliwym tonem przerywając nasz gorący moment.

Natychmiast spojrzał na moją twarz niedowierzając gdy zeszłam z jego kolan i zabrałam torebkę i kurtkę z kanapy.

-Ty diablico!...- zakrył twarz, gdy przejrzał mój plan zemsty za wcześniejszy tekścik.

-Należało ci się- szepnęłam unosząc jedną brew. Ucałowałam go jeszcze na koniec w czoło.

-Jak możesz być taka?!- wyjęczał w rozpaczy

-Cóż.. tak wyszło. A teraz już serio będę szła- posłałam mu ostatnie czułe spojrzenie. Z wrednej, napalonej suki którą wykorzystałam przed chwilą znów wróciłam do codziennej prawdziwie normalnej Y/N- Pa Chan!

POV: CHRISTOPHER BANG

-Japierdole..-zakląłem gdy zamknęła za sobą drzwi.

Nigdy bym nie podejrzewał jej o zrobienie czegoś takiego, nie sądziłem również, że jest taka mściwa nawet w drobnostkach.

Potrafiła tak łatwo doprowadzić mnie do szaleństwa. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co by się stało dalej gdyby teraz nie uciekła. Trudno mi było utrzymać zdrowy rozsądek gdy była taka.. taka.. aż słów mi brakuje aby wyrazić to co czułem.

Siedziałem wpatrując się w jeden punkt próbując unormować myśli oraz opanować kolor twarzy.
Moja prawa noga podskakiwała w nerwach, to było tak brudne i cholernie seksowne...-Myślałem.

Sekundę potem pstryknąłem w palce doznając olśnienia.
Chwyciłem za długopis zapisując kolejne słowa piosenki

We're pulling at each other like magnets
The rules are telling us to ignore them
Your moves they're asking me for attention
Oh I'm losing it hey

No turning back once we're connected

-Dzięki Y/N...
dzięki inspiracji jestem w stanie wybaczyć ci ten mały wybryk- pomyślałem uśmiechając się pod nosem.

꧁𑁍꧂

Nie wierzę, że napisałam coś takiego :,)

Musze odstawić Connected, to wszystko wina tego.

Zastanawia mnie też właśnie jak Chan wpadł na pomysł napisania tak subtelnie sprośnego tekstu piosenki.

Idę się w końcu przebrać z piżamy żeby znowu ubrać ją za 5 godzin ;-;

Słowa(2074)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro