12: Zakupy
Tuan przyjechała najszybciej jak się tylko mogła aby w końcu zabrać wymarzonego pupila do swojego domu.
Naprawdę będzie mi go brakować na co dzień...
Przygotowywałam się właśnie do wyjścia z Chrisem na zakupy gdy mój telefon zawibrował
Czat z: Nieznany
-Cześć! Tu Chris.
Za niedługo wychodzę z pracy, więc będę dość szybko u Ciebie ;)
Oki, będę czekać!-
Zapisałam od razu jego numer na kakotalku po wysłaniu wiadomości.
Byłam już praktycznie gotowa do wyjścia więc usiadłam w korytarzu nie wiedząc co ze sobą zrobić przez najbliższe minuty.
-Schodzisz już?
Podeszłam do okna w sypialni odsuwając rolety.
Chan zaparkował centralnie pod blokiem swoim czarnym Mercedesem AMG, który robił niezłe wrażenie wśród obskurnych bloków
(BŁAGAM KOCHAM MERCEDESY- dop. Autorka).
Opierając się ciałem o samochód w czarnej skórzanej kurtce, z rękami w kieszeniach wyczekująco patrzył w moje okno.
Na mój widok nieśmiało mi pomachał.
Uśmiechnęłam się i szybko zasłoniłam ponownie rolety.
Zamknęłam mieszkanie i zbiegłam do niego po schodach.
-Cześć długo czekasz?
-Nie, nie zbyt. Jedziemy?
Pokiwałam głową energicznie.
Otworzył mi drzwi od strony pasażera na co delikatnie się uśmiechnęłam i rzuciłam ciche ,,dzięki".
Obiegł samochód i usiadł za kierownicę.
Wnętrze samochodu było zniewalające i pokryte jasnym obiciem ze skóry. Na pewno auto było drogie.
Jechaliśmy krótką chwilę aż znaleźliśmy się na parkingu jednej z większych galerii w Seoulu.
-Zastanawiałeś się już gdzie pójdziemy najpierw?- zapytałam odpinając pas i wysiadając.
-Myślałem nad drogerią aby popatrzeć na perfumy, o których mówiłaś a potem jeżeli nie znajdziemy niczego odpowiedniego skoczymy do sklepu z ubraniami- odparł zakładając maseczkę na twarz.
Ja również dobyłam swojej i razem weszliśmy do środka.
Przechadzaliśmy się wzdłuż półek z flakonami i buteleczkami aby wybrać coś odpowiedniego.
-Spójrz na to- wskazał chłopak na fioletowy perfum o zapachu lawendy i drzewa sandałowego.
Wziął papierek do testów i spryskał go.
-Ale mocny- kaszlnęłam gdy substancja podrażniła mój nos.
-Rzeczywiście- skrzywił się- ale ma dość ciekawy zapach.
-A ten?- podsunęłam mu próbkę z różanymi perfumami.
-Nie, ten mi nie pasuje do niej. Zbyt słodki. Potrzeba nam czegoś świeżego.
Kiwnęłam głową i odstawiłam flakonik na miejsce.
-A cytrusowy?
-Pokaż mi- Zaciągnął się zapachem z papierka- Niezły.
-Lukrecja?- zdziwiłam się na widok czarnej butelki w kształcie spodka- Eww, nie podoba mi się- stwierdziłam po teście.
Chłopak zachichotał na moją reakcję a ja parsknęłam na to.
-Masz, sztachnij się tym- podsunął mi kolejny perfum nie kryjąc rozbawienia.
Zaśmiałam się głośno na jego słowa przez co nie mogłam złapać tchu, a rozpylone zapachy wokół nas nie ułatwiały mi zadania. Wręcz przeciwnie, doprowadzały mój mózg do jeszcze większej głupawki przez co osoby mijające nas mogły by nazwać nas ćpunami lub czymś gorszym jeżeli sugerować się tonem naszych jęków.
-Dobra przestań już rechotać- próbując złapać oddech Chan zakrył mi usta dłonią.
-Kiedy nie mogę- rozbawiona jak na haju próbowałam się bronić.
-Bo cię popsikam lukrecją- zagroził podsuwając pod mój nos znienawidzony zapach.
-O nie, tylko nie to!
-Jesteśmy tu dobrą godzinę a nic nie wybraliśmy.
-Mówiłeś, że ten migdałowy ci się podoba.
-Jest w porządku.
-To bierzemy go i koniec gadania, bo inaczej umrę tu jak w komorze gazowej- zaśmiałam się biorąc flakon do rąk.
-Ej a może ja sobie coś też kupię?- zagadnął, przyglądając się działowi męskiemu.
-To już beze mnie, ja nie dam rady- udałam się chwiejnym krokiem do wyjścia.
-Zaczekaj!- krzyknął szeptem do mnie.
Zapłacił za prezent i wyszliśmy z drogerii.
-Co teraz?
-Wybierzemy dla niej jakąś kurtkę letnią?
-Zgoda.
Zaprowadził mnie do jednego ze sklepów, który był dość młodzieżowy i outsiderski.
Z doborem ciuchów nie mieliśmy już takiego problemu, wybraliśmy luźną, czarną, jeansową narzutkę z podszewką. Do tego jasny top i nowa para okularów przeciw słonecznych.
-Hej, spójrz na to- w drodze do kasy wskazał na rozciagnięty sweter w kolorze brązu, który moim zdaniem wyglądał okropnie.
-Chan nie załamuj mnie proszę- zaśmiałam się- to ma odcień sraczki. No chyba, że chcesz oszpecić tym siostrę.
Chłopak zaczał się dusić wstrzymując śmiech i odkładając ciuch spowrotem na wieszak.
Sprzedawczyni zapakowała nam to wszystko do papierowej torby razem z rachunkiem i mogliśmy opuścić już to miejsce.
-Masz może ochotę na coś do zjedzenia?- zapytał Chris gdy mijaliśmy strefę jedzeniową galerii.
-Sama nie wiem, jest dość późno ale jeżeli wrzucił byś coś na ząb to pójdę z tobą. Może mnie coś zachwyci?- wzruszyłam ramionami a on zaciągnął mnie do Panda express.
-Dawno nie byłem na fast foodzie ale teraz mam taką ochotę- jęknął gdy zajęliśmy stolik.
Zaśmiałam się i wzięłam kartę dań.
-I jak? Bierzesz coś?
-Hmmm, mogę spróbować grillowanego kurczaka- spojrzałam na zdjęcie dania, nie było ono duże więc idealnie na mój mały głód.
-Dobra to ja biorę wołowinę z brokułem- przytaknął.
Złożyliśmy zamówienie a oczekiwanie na dania spędziliśmy na miłej pogawędce
꧁𑁍꧂
-Powiem ci, że jestem padnięta. A nie łaziliśmy zbyt dużo po tej galerii.
-Ja też jestem dziwie wyczerpany- uśmiechnął się słabo gdy odpalał silnik samochodu- dobrze że jutro weekend...
Oparłam głowę na szybie i oglądałam niezliczoną ilość lamp i neonów na mijanych ulicach w drodze do domu.
Moje powieki robiły się coraz cięższe...
POV: CHRISTOPHER BANG
To był błąd jeść coś ciepłego o takiej porze. Po tym gdy wyszliśmy z knajpki czułem się strasznie senny i znużony. Myślałem, że w pewnym momencie po prostu zasnę za kierownicą.
Cisza wypełniała wnętrze mojego auta a ciemność spowiła miasto podczas drogi do domu dziewczyny.
Właśnie, czemu nic nie mówi?
Odwróciłem się na chwilę w stronę Y/N by zorientować się, że zasnęła oparta o okno.
Słodki widok...
Gdy podjechałem pod jej blok szturchnąłem lekko jej ramię ale ona tylko wciągnęła mocniej powietrze i bardziej wtuliła się w drzwi.
-Proszę, Y/N obudź się- dotknąłem ją mocniej lecz nic to nie dało.
-Nie chce mi się- wymamrotała w półśnie.
-Oj no weź, co ja mam zrobić?- stęknąłem.
Mruknęła w odpowiedzi.
No cóż, nie mam wyjścia. Muszę ją zanieść.
Odpiąłem swój pas jak i jej, po czym otworzyłem lekko drzwi i delikatnie wziąłem Y/N na ręce w stylu panny młodej a ona wtuliła się we mnie jak w zabawkę.
Zamknąłem auto z charakterystycznym piknięciem i odszedłem do klatki schodowej. Wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro, kiedy odnalazłem drzwi do jej mieszkania zacząłem przegrzebywać jej torebkę w poszukiwaniu kluczy od domu.
Jest mam je!
Drzwi odskoczyły gdy przekręciłem właściwy kluczyk w zamku, mieszkanie było spowite w mroku.
Nie chcąc budzić dziewczyny starałem się po omacku dotrzeć do jej pokoju.
Otworzyłem pierwsze drzwi na jakie trafiłem, niestety była to łazienka.
Na wprost zobaczyłem kuchnię więc tam nie wchodziłem.
Kolejną błędną myślą było skręcenie w prawo gdzie znajdował się salon.
Zostały więc tylko jedne drzwi, tym razem dotarłem do sypialni.
Położyłem Y/N delikatnie na dużym łóżku i zdjąłem jej buty oraz płaszcz aby przykryć ją kocem.
Nie chciałem jej przebierać w piżamę gdyż mogło to być nie komfortowe dla niej jak i dla mnie.
Westchnąłem głośno i przymknąłem oczy. Miałem chęć położyć obok Y/N i również zasnąć ale wiedziałem, że nie mogę bo menager jak i chłopaki zabili by mnie gdybym nie pojawił się na noc w domu.
Z zamysłu wyrwał mnie gwałtowny ruch dziewczyny gdy przekręcała się na drugi bok przez sen.
Wyglądała tak bezbronnie i niewinnie...
Pogłaskałem jej głowę i wyszedłem z pokoju a potem również z mieszkania.
꧁𑁍꧂
Ta da!
Wrzucam rozdział!
Może nieco krótszy niż zwykle ale to ze względu na to iż rok szkolny daje mi już nieźle popalić A to dopiero początek 😭.
Mam nadzieję, że nie wprowadzam w opowieści niczego zbyt gwałtownie?
Słowa(1225)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro