5: Chciałabym, żebyś był obok
-Chyba wszystko mam- stwierdził Chan stawiając walizkę przy drzwiach a torbę na podłodze.
Ubrany już w kurtkę i buty patrzył na nas z troską i utęsknieniem.
Nari podbiegła do niego I przytuliła się do jego nóg.
Wziął ją na ręce i ucałował w policzek.
-Będę tęsknić promyczku.
Dziewczynka wręczyła mu kartkę z narysowanym, koślawym, pomarańczowym sercem.
-Dla ciebie- powiedziała.
-Jaki piękny- zachwycił się- schowam go do notesu z tekstami, dobra?
Kiwnęła głową.
Chris wyściskał ją jeszcze mocno a potem postawił spowotem na ziemię.
Potem podszedł do mnie I odebrał Mię z moich rąk.
-Zdrowiej mi mój maluchu bo martwisz mnie bardzo- przytulił ją a potem przyłożył usta do czoła- ona znowu ma temperaturę- westchnął w moją stronę.
-Zaraz jej zmierzę a potem jedziemy do lekarza- powiedziałam.
Przybliżył się znacznie i złożył na moich wargach czuły pocałunek.
-Już tęsknię...
-Ja wiem, ale nawet nie wyszedłeś.
-Jak można jednocześnie chcieć i nie chcieć jechać?- zapytał.
-Tylko Ty znasz odpowiedź na to pytanie- przeczesałam mu włosy j ponownie ucałowałam- idź już, spóźnisz się.
Oddał mi dziecko na ręce I zarzucił torbę na ramię.
Ostatni raz posłał nam swoje wilcze spojrzenie, pomachał i wyszedł zamykając z delikatnym trzaskiem drzwi frontowe.
Nari wyraźnie posmutniała.
-Zanim się obejrzysz tata wróci- pocieszyłam ją- będzie mi strasznie smutno samej w łóżku. Chcesz dzisiaj ze mną spać?
Na to pytanie młoda ożywiła się.
-A zrobisz mi fort z kołdry?- zrobiła maślane oczy.
-Pomyślę- uśmiechnęłam się I pogłaskałam ją po głowie.
Weszłam na górę niosąc nieco marudną Mię na ramieniu.
Z przewijaka wyjęłam różowy termometr i przeszłyśmy do mierzenia. W czasie oczekiwania bujałam ją na rękach ponieważ zaczęła nieco płakać.
Jej postawa była zesztywniała, zupełnie jak nie powinna być.
Gdy zobaczyłam numerki na wyświetlaczu, przeraziłam się.
Wykręciłem numer.
Połączenie głosowe z: Tuan🍅
-...
-Halo?
Cześć, nie przeszkadzam?-
-Nie no skąd!
Słuchaj mam wielką prośbę do ciebie-
-Słucham
Mogłabym ci przywieść na parę godzin Nari? Muszę jechać z Mią do szpitala-
-O nie, co się stało?
Ma za wysoką temperaturę-
-Okej, nie ma sprawy. Mam przyjechać po Nari?
Nie, nie. W drodze podjedziemy do ciebie-
-Jasne
Dziękuję ci-
-Nie ma sprawy! Do zobaczenia!
*Połączenie zakończone*
꧁𑁍꧂
Najszybciej jak się dało zapakowałam nas do samochodu I pojechałyśmy do Tuan.
Nari była zaniepokojona moimi nagłymi działaniami.
Starałam się jej tłumaczyć, że jej młodszej siostrze nie jest nic poważnego i niedługo wrócimy...
A w każdym razie miałam taką nadzieję...
Tuan czekała już na nas pod swoim blokiem.
Odpięła Nari z fotelika i zabrała jej plecaczek.
-Damy sobie radę, nie martw się- rzuciła mi przez okno- a teraz jedź i trzymaj się.
Pokiwałam jej głową w podzięce i odjechałam.
Mia spała w nosidełku, zdecydowanie zbyt spokojna jak na ostatnie wydarzenia.
Zajechałyśmy w szybkim tempie pod szpital.
Wysiadłam owijając ją w kocyk, wchodząc przez przesuwane drzwi.
Naraz poczułam charakterystyczny zapach leków i preparatów medycznych.
Na krzesełkach stworzyła się kolejka ludzi oczekujących na natychmiastową pomoc.
Usiadłam na ostatnim i spojrzałam na Mię.
Bałam się o nią i to bardzo.
Nie mam pojęcia co jej jest, ale na pewno to nie zwykłe przeziębienie.
Czekałyśmy dość długo aż w końcu jedna z pielęgniarek zapytała mnie w jakiej sprawie przyjechałyśmy.
-Moja córka ma za wysoką temperaturę- powiedziałam a ona jej się przyjrzała.
-Ile miała podczas ostatniego mierzenia?
-40.01°
-Okej, czy mogę?..- wskazała na dziecko.
Bez wachania jej je wręczyłam.
-Proszę za mną- powiedziała, pchając drzwi do kolejnego korytarza.
Zaprowadziła mnie pod jeden z gabinetów pediatrów. Zapukała w drzwi.
-Proszę!- odezwał się męski głos.
W pokoju za białym biurkiem siedział młody lekarz, sprawdzając coś na komputerze.
-Pani przejechała z dzieckiem z wysoką gorączką.
-Usiądźcie- powiedział łagodnie.
Ponownie dostałam Mię na ręce a pielęgniarka wyszła.
-W porządku, zmierzmy jej temperaturę- wyjął z szafki termometr I podał mi.
Czekaliśmy na wynik.
-Czy oprócz tego są jeszcze jakieś objawy?
-Tak, miała rano wymioty, niespokojny sen, jest dość marudna niż zazwyczaj. Mąż mówił też, że w nocy miała drgawki.
-Okej.. -notował wszystko.
-Miała jeszcze dość sztywną szyję zanim przyjechałyśmy.
Wtedy spojrzał na mnie znad cienkich okularów.
-Sztywność szyji?
-Można tak to nazwać.
Wypuścił mocno powietrze.
Termoter zapikał.
-41.9°- westchnęłam.
-Myślę, że najlepiej będzie jeśli poddamy córkę głębszym badaniom i pozostawimy na obserwacji.
-Jak to?
-Nie chcę niczego pochopnie stwierdzać, ale mam podejrzenie ci do jednej choroby... dość poważnej.
Przełknęłam ślinę.
-Dobrze, zgadzam się na wszystko- odrazu powiedziałam.
-Pobierzemy płyn mózgowo- rdzeniowy, aby sprawdzić czy moje spostrzeżenia są trafne. Pozostawimy małą pod ścisłą opieką.
-Czy to znaczy, że nie będę mogła z nią zostać?
-Przykro mi- pokręcił głową.
Do gabinetu wróciła ta sama pielęgniarka i zabrała Mię na badania.
Wyszłam z tamtąd przybita.
Wogóle nie chciało mi się wierzyć, że to może być aż tak poważne.
Osłupiała siedziałam jeszcze przezd gabinetem z pustą głową i zupełną niewiedzą.
Z tego transu wyrwała mnie pracownica szpitala informując o jego zamknięciu dla odwiedzających.
Gdy spojrzałam na zegarek zorientowałam się że minęło parę ładnych godzin i zrobiło się bardzo późno.
Na dworze było już ciemno, zamiast słońca świecił księżyc a niebo przyozdabiały gwiazdy.
Jadąc samochodem nie czułam nic.
Odebrałam już śpiącą Nari od Tuan. Dziewczyna na mój widok nawet o nic nie pytała, domyślając się, że nie byłabym w stanie odpowiedzieć.
Po powrocie do domu położyłam dziecko do łóżka i usiadłam w salonie na kanapie.
Dochodziła 23.
Nie chciało mi się spać, nie po tym jak pozostawiono mnie w niepewności.
Mój telefon zawibrował.
Odebrałam połączenie nie sprawdzając kto to.
-Już wylądowałem- usłyszałam jego ciepły głos- zaraz będziemy w ho-
-Mia jest w szpitalu- wypaliłam nie dając mu dokończyć.
...
Cisza...
-Chris?
-Co się stało?- jego ton zmienił się na poważny I beznamiętny.
-Miała gorączkę powyżej 40 stopni. Lekarz stwierdził, że zostawią ja na intensywnej obserwacji.
-Y/N...
-Pobrali jej też płyny mózgowo-rdzeniowe, Chris boję się- głos mi drżał.
-Shhhh, nie bój się. Jestem przy tobie.
-Chciałabym, żebyś był obok..
-Ja wiem kochanie, i bardzo chciałbym... Ale nie mogę.
Miałam ochotę się rozpłakać
-Jak tylko dowiesz się czegoś więcej zaraz mnie powiadom. Będę dzwonił codziennie. Teraz muszę kończyć. Kocham cię.
Koniec...
Oparłam głowę na zagłówku wlepiając wzrok w sufit.
Boże co jeszcze mi się przytafi?
Czemu los jest tak okrutny?
Byłam bez silna.
Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam na kanapie.
POV: CHRISTOPHER BANG
Wysiadając pod drogim hotelem gryzła mnie wciąż informacja od
Y/N.
Mia może być poważnie chora a ja nie mogę nic zrobić.
Nawet być przy niej.
Zupełnie odebrało mi to radość na myśl o jutrzejszym koncercie.
-Co jesteś taki skwaszony?- poklepał mnie po ramieniu Felix.
-Nie ważne- mruknąłem- poprostu jestem zmęczony.
Przyjaciel popatrzył na mnie dziwnie i oddalił się korytarzem do przydzielonego pokoju.
Odkluczyłem swoje drzwi i wszedłem do środka, zapaliłem światło.
Schowałem swoje rzeczy do szafy i przeszedłem się po pokoju aż do okna.
Przyglądając się panoramie miasta coś ścisnęło mnie w sercu.
Mimo iż całem byłem poza krajem to umysłem wciąż byłem w domu.
Pragnąłem przytulić Y/N I ją pocieszyć w tej trudnej dla nas sytuacji.
Mam nadzieję, że diagnoza nie będzie zbyt poważna...
꧁𑁍꧂
ŻYJE
Wena mu uciekła i średnio miałam czas na pisanie ale coś mnie tchnęło i strzeliłam wam rozdział :))
Mam nadzieję, że będę w stanie częściej je publikować
Słowa(1179)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro