Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32: Jak mogłaś?

Przez moment nie oddawałem pocałunku, tylko jak ten kołek siedziałem spięty wciąż wpatrując się w nią z niedowierzaniem.

Jednak mój wzrok przykuło coś po mojej lewej, za oknem.

Na końcu chodnika, kawałek dalej stał Chris. Zastygły jak przez magiczny czar, pusto spoglądający na nas. Rozczarowany tym co wyprawiała jego dziewczyna.
Przypadek?

-Co ty robisz?- chciałem ją odepchnąć ale ona kurczowo trzymała się mnie.

-Proszę graj na zwłokę- wyszeptała nie otwierając oczu- błagam cię.

-Będziesz mi winna wyjaśnienia- odparłem nieco wkurzony jej zachowaniem i przywarłem do niej.

Całowałem delikatnie, przelewając w to całego siebie. Za każdym następnym muśnięciem czułem jak dziewczynę przechodzi dreszcz, dzięki mojemu zimnemu kolczykowi w dolnej wardze.
Dawało mi to pewną satysfakcję.

Byliśmy dobrze zgrani ruchowo, niczym prawdziwi kochankowie.
Chciałem więcej więc poprosiłem ją o pogłębienie pocałunku lekko pociągając za dolną wargę.

Aktorsko mi się poddała i za chwilę czułem ją mocniej gdy językiem sunąłem obok jej.
Doszło do tego charakterystyczne mlaskanie.

Serce waliło mi jak dzwon, dosłownie słyszałem je jakby znajdowało się tuż obok mojego ucha.
W brzuchu czułem tak zwane ,,motylki".

Dłonie miałem na jej rozgrzanych policzkach, jednak poczułem coś mokrego.

-Płaczesz..- stwierdziłem odsuwając się o milimetr.

-Poszedł już?- pociągnęła nosem.

Kątem oka, nie odwracając głowy sprawdzilem. Chrisa nie było.

-Tak

Natychmiast wróciła skulona na swoje miejsce wycierając usta co trochę mnie uraziło.

Podałem jej chusteczki aby wytarła nos i oczy.

-No, słucham- założyłem ręce na pierś, unosząc jedną brew.

Wzięła głęboki wdech.

-Jestem w ciąży z Chrisem.

-On wie?

-Nie, i nigdy się nie dowie.

-Dlaczego?- zaskoczyła mnie jej odpowiedź- jest przecież ojcem dziecka. Ma prawo wiedzieć.

-Ale ja nie chcę aby on wiedział.

-Bo?

-Sam wiesz jak to jest. Jest idolem tak samo jak ty, jego kariera ległaby w gruzach gdyby świat dowiedział się o mnie i dziecku.

-Przecież są idole, którzy mają swoje rodziny i żyją. Co za głupie stwierdzenie.. my też jesteśmy ludźmi do jasnej cholery!- zdenerwowałem się- Mamy prawo do szczęścia!

-Jeongguk on ledwo dla mnie samej ma czas! Jego wiecznie napięty grafik, pozycja lidera, wyjazdy. Gdzie wciśniesz pomiędzy to wychowanie dziecka?

Nie odpowiedziałem.

-Słuchaj, ja nie chcę tak żyć. Robię to dla nich, rozumiesz?
Dla Chrisa aby nie rezygnował z marzeń, a dla dziecka aby było bezpieczne.
Nie chcę aby podczas zwykłego spaceru na ulicach łapało mnie paparazzi, tak samo jego.

-Y/N to głupie! Z kąd ty wytrzasnęłaś te argumenty?

Ze łzami w oczach patrzyła na mnie wściekle.

-Widzę, że nie rozumiesz powagi sytuacji.

-To nie tak! Ja doskonale rozumiem! Fakt, dziecko to nie lada problem w takiej pracy, ale nie możesz stawiać jej ponad własne szczęście.
Y/N ty mu w tym momencie złamałaś serce, czy ty wiesz co robisz?!

-Może i podjęłam głupią decyzję ale teraz nie ma już odwrotu. Muszę brnąć dalej w to błoto...

Oparłem się o zagłówek fotela przymykając oczy.

Nie popieram tego co robi ale jest uparta i idzie w zaparte.
A ten pocałunek dolewał oliwy do ognia.

-Naprawdę jesteś w ciąży?- powiedziałem już łagodnie.

Ona na dowód podała mi kopertę z torebki.
W środku było zdjęcie USG podpisane jej nazwiskiem.

-Tu- pokazała czarny bąbelek- to jest jego dziecko.

Uśmiechnąłem się.
Jego dziecko...

-Czyli będę wujkiem?

-Tak- zaczęła się powoli rozchmurzać- Chciałam powiedzieć Hobie ale wyszedł.

-Powiesz mu przy najbliższej okazji- poklepałem ją w ramię.

Oddałem jej zdjęcie i mimowolnie popatrzyłem na jej brzuch. Zabawna rzecz...

-Jeszcze nic nie widać- powiedziała gdy zauważyła jak jej się przyglądam- dopiero pod koniec pierwszego trymestru.

-A w którym jesteś miesiącu?

-Coś około początku drugiego już teraz.

Kiwnąłem głową. Złapałem ją za ramiona i patrzyłem uważnie w oczy.

-Będę szczery. Nie podoba mi się sposób w jaki go teraz krzywdzisz, i będę trzymał stronę Chrisa... Ale masz moje pełne wsparcie w wychowaniu malucha.
Będę Ci pomagał jak tylko potrafię, chłopaki też.
Właśnie, a reszta jego zespołu? Wujkowie wiedzą?

-Nie, im też nie chcę mówić. Chociaż może wtajemniczę ich, ale napewno nie teraz.

-Jasne.

-Będę szła. Dzięki za podwózkę i... pomoc.

-Nie ma sprawy.

-Narazie!

Trzasnęła drzwiami.
Odprowadziłem ją wzrokiem do klatki aż zniknęła w środku.

Odjechałem na ulicę wciąż wspominając smak i dotyk jej warg.

꧁𑁍꧂

POV: Y/N Y/SN

Czułam się brudna po tym jak rzekomo ,,zdradziłam" Chana.

Zrobiłam to pod wpływem chwili gdy zobaczyłam go jak szedł w stronę mojego bloku, prawdopodobnie aby się ze mną spotkać.

Poprostu coś mnie tchnęło żeby zagrać przed nim, aby moje kłamstwo było bardziej wiarygodne.

Wiedziałam jak bardzo go tym zranię, prawdopodobnie nigdy mi nie wybaczy...

Ale o to mi właśnie chodziło...
Musiałam mu wymazać z pamięci

Siebie.

Było mi też wstyd, że tak wykorzystałam Jeongguka do własnych celów. Tak nie robią przyjaciele...

Zaczęłam się psuć od środka, a to tylko po to aby uciec od problemów.
Byłam podła..

꧁𑁍꧂

POV: CHRISTOPHER BANG

Myślałem, że dzisiejszy wieczór spędzę z ukochaną.

W momencie gdy zauważyłam moją Y/N obściskującą się z Jeonggukiem w jego samochodzie... załamałem się...

Nic nigdy nie zabolało mnie tak jak ten widok.

Osoba, która była dla mnie wszystkim... dla której zdolny byłem oddać nawet własne życie... wbiła mi sztylet w krwawiące serce.

Tak samo gość, którego uważałem za porządnego faceta, może nawet przyjaciela... jak oni mogli?!

Bez żadnych pochamowań, bez krzty wyrzutów sumienia!

Czułem się wykorzystany i zraniony do szczętnie.

Nie mogłem wtedy na nich patrzeć, ale też miałem chęć dowiedzieć się więcej.

Schowałem się za rogiem budynku, wręcz chciało mi się rzygać gdy Gguk pogłębił ich pocałunek.

Kiedy oderwali się od siebie Y/N jak poparzona uciekła od niego na swoje siedzenie.

Nie słyszałem ich rozmowy, prostu obesrwowałem.

Chłopak wydawał się zły po całej sytuacji a Y/N coś mu tłumaczyła.
Wyglądali jakby się sprzeczali.

Lecz po krótkiej chwili nic nie mówienia dziewczyna coś mu wręczyła a on uśmiechnął się.

Chwilę jeszcze rozmawiali, potem
Y/N poszła do siebie.

Gdy Jeongguk odjechał wróciłem na chodnik i powoli stanąłem pod klatką, patrząc jak w jej pokoju zapala się światło.

Z trudem powstrzymywałem aby poprstu nie zacząć płakać. Starałem żal zastąpić gniewem, przynajmniej na tą chwilę.

Y/N była dla mnie najważniejsza, była moim szczęściem, moim słońcem na niebie, moją galaktyką, moją muzą, moim kochaniem...

Nigdy bym nie podejrzewałbym jej o zdradę...

Zawsze myślałem, że nawet nie odważyła by się na to.

Właśnie...
Myślałem...

Dałem się wplątać w jej gierkę, jak marionetka w teatrze lalek sterowana przez sztuk mistrzów.
Taka fałszywa..

W jednym momencie zacząłem ją nienawidzić... właśnie teraz...

Jednak gdy moje serce zjadane było w całości przez to uczucie, na samym końcu zatrzymało się w miejscu przeznaczonym specjalnie dla niej.
I nie mogło ruszyć dalej. Starałem się to okiełznać i w całości pogrążyć się w nienawiści, lecz to na nic.

Głupie serce wciąż biło dla niej, jednak z trudem tak jakby zaraz miało z niego ulecieć życie.

Boże co za okropieństwo...

-Jak mogłaś?- wyszeptałem z pretensją- Jak kurwa mogłaś?!- powiedziałem nieco głośniej.

Parę osób zwróciło na mnie uwagę, zakryłem się kapturem bluzy i odszedłem wprost do samochodu.

Jadąc zaciskałem ręce na kierownicy aż żyły wyszły mi na wierzch.

Gdy zatrzymałem się na światłach przypomniało mi się o tym nieszczęsnym wisiorku, kluczyku ,,do jej serca". W tym momencie łańcuszek wręcz palił moją szyję z nienawiści.

Wyjąłem go z pod koszulki i bezzastanowienia zerwałem delikatne zapięcie i wrzuciłem do skrytki samochodowej zatrzaskując ją z głośnym łupnięciem.

Łzy żalu i wściekłości ciurkiem leciały z moich oczu zamazując mi nieco drogę więc szybko je starłem.

Postanowiłem nie płakać do póki nie przejrzę na oczy co jeszcze ma do ukrycia ,,moja dziewczyna".

Teraz ten zwrot trudno mi przechodził przez gardło gdy miałem o niej wspomnieć.

꧁𑁍꧂

Narazie nic nie mówiłem chłopakom o Y/N, mieli własne zmartwienia.

Postanowiłem przeprowadzić małe śledztwo.

W każdej wolnej chwili od treningów czy innych obowiązków wymykałem się na plan Twice i ukradkiem obesrwowałem ją przez uchylone drzwi.

Tak samo gdy kończyła pracę próbowałem ją śledzić.
Jechałem za nią autem aż do szpitala, w którym się zatrzymała.

Dziwne.

Zaczekałem w samochodzie aż wróci.

Może to chore, że posuwam się aż do takich kroków ale byłem zbyt zdesperowany by odpuścić.

Wysyłałem jej typowo niewinne wiadomość tak jak zawsze jednak tym razem nie z uczuciem a poprostu dla przykrywki.

Starałem się też z nią rozmawiać przez telefon od czasu do czasu ale to również przychodziło mi mozolnie.

W momentach, w których już miałem ochotę jej wygarnąć to co zrobiła, zasłaniałem się pracą i kończyłem Połączenie.

Może i byłem czasem słaby i niedawałem sobie rady z nie którymi rzeczami, jednak teraz byłem w tym sam, bez nikogo.

A przeciwnikem była moja miłość.

Doczekałem się wreszcie jej powrotu. Była jakby weselsza?

Z lekkością wsiadła do auta, które jej kupiłem w prezencie (żałosne).

Stalkowałem ją tak przez bity tydzień.

꧁𑁍꧂

Powiem wam, że jaram się wkurzonym Chanem xDDD
Nie miałam w planach go stworzyć, powstał na spontanie.

Słowa(1448)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro