28: Choroba
-39,7°- powiedziałam zmęczonym głosem do telefonu
-Brałaś już przeciwgorączkowe?- spytał Chris.
-Mhm, powinno zadziałać ale i tak się prześpię.
-Cholera, że też akurat nie mogę przy tobie być- zdenerwowany westchnął do słuchawki.
Następnego dnia od spotkania z Hoseokiem obudziłam się z gorączką. Próbowałam zbyć chorobę i pójść w poniedziałek do pracy jednak podczas gotowania obiadu dla siebie, doszły wymioty więc nie było mowy o jakichkolwiek aktywnościach.
Leżałam teraz w łóżku w piżamie i szlafroku, przykryta kołdrą po samą szyję. Rozmawiałam z Chanem przez telefon. Na szafce nocnej miałam paczkę sucharków i czarną herbatę w kubku. To było jedyne co mi teraz wchodziło.
-To nie twoja wina. Dam sobie radę, Tuan mi pomoże.
-Tak wiem, ale wolałbym sam się tobą zająć. Przynajmniej wiedziałbym, że nie próbujesz mi wmówić, że jest lepiej chodź wcale tak się nie czujesz.
Nie okłamuj mnie, i tak się martwię.
Uśmiechnęłam się smutno do siebie.
-Muszę kończyć, zadzwonię w wolnej chwili, a jak się uda to może przyjadę w nocy. Papa, mwah!- posłał całusa przez telefon i się rozłączył.
Rozmowa z nim zdecydowanie poprawiła mi humor.
Ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy, które strasznie mnie bolały.
Zasnęłam.
꧁𑁍꧂
Obudziłam się z gorzkim posmakiem w ustach. Jeszcze zanim zdążyłam zakodować w głowie, że już nie śpię poczułam jak cały interes z żołądka wchodzi mi pod górę.
Pobiegłam szybko do łazienki i zwróciłam wszystko co miałam w sobie, czyli praktycznie nic. Ostatnia fala to była sama żółć.
Wytarłam papierem usta i próbowałam się ogarnąć. Czułam się nieco lepiej ale dalej głowa wydawała się boleśnie ciężka, było mi zimno i nie miałam zbytnio siły.
Umyłam zęby i opłukałam twarz wodą aby się dobudzić.
W kuchni stał mały garnek z niedokończonym jedzeniem ale nie chciało mi się go sprzątać. Wróciłam z powrotem do łózka i zawinęłam się w kołdrę jak naleśnik.
Zanim zdążyłam znowu zasnąć rozległ się dzwonek do drzwi. Po wlokłam się powoli do korytarza i przekręciłam zasuwkę.
-Mój biedny duszku- zaszczebiotała Tuan- wyglądasz strasznie.
Wzięła mnie w objęcia.
-Przyniosłam ci lekarstwa. Ugotuję ci coś dobrego, jeśli nie będziesz nic jadła to nie wyzdrowiejesz tak szybko.
Pokiwałam tylko głową na ,,tak", nie chciało mi się nawet otworzyć ust.
Tuan położyła mnie do łóżka a sama tłukła się w kuchni.
Z powodu drażniącego moją pękającą głowę rumoru nie poszłam spać tylko chwyciłam książkę, którą aktualnie czytałam i próbowałam śledzić linijki powieści.
-Gdzie masz przyprawy?- weszła do pokoju przyjaciółka.
-W górnej szafce pod ścianą, obok kuchenki- mruknęłam.
Dziewczyna posłała mi krótkie ,,Ok" i zniknęła w głębi mieszkania.
Przeczytałam chyba z 2 strony gdy znowu wróciła do mnie z miską na pranie, w której był wrzątek.
-Masz, mocz w tym stopy. Tylko uważaj bo gorące. Jak już skończysz przyniosę ci jedzenie.
-Mhm- wyszłam z pod kołdry i zrobiłam co mi kazała.
Gdy woda zrobiła się zimna założyłam grube wełniane skarpety. Tuan siedziała obok i podała mi miseczkę z zupą.
Była aromatyczna i wyrazista. Miała w sobie makaron i warzywa.
-Nie zdemolowałaś mi kuchni?- spytałam pomiędzy jedzeniem.
-Yah! Nie jestem niezdarą! Powinnaś się cieszyć, że specjalnie dla ciebie przyszłam i się tobą zajmuję!- oburzyła się.
Zaśmiałam się delikatnie i zjadłam jeszcze parę łyżek zupy.
-Już nie mogę- odłożyłam miskę na szafkę.
-Musisz zjeść jeszcze, to za mało.
-Ale Unnie, ja nie dam już rady..
Starsza westchnęła i chwyciła za zupę, przytknęła mi łyżkę pod usta. Niechętnie otworzyłam buzię i połknęłam kolejną porcję wywaru.
Powtórzyłyśmy tak jeszcze z 5 razy do póki znowu nie chciało mi się wymiotować.
W łazience Tuan trzymała mi włosy i klepała pocieszająco po plecach.
-Dziewczyno, co ci może być?- westchnęła gdy odprowadzała mnie do pokoju- jak będziesz już w miarę na chodzie, musisz pójść do lekarza. W domu poczytam trochę o twoich objawach.
-Miejmy nadzieję, że da się to szybko wyleczyć- stęknęłam.
-Kiedy zaczęłaś się gorzej czuć?
- Hmm.. jakoś.. nie wiem. Prawie 2 tygodnie temu w pracy. Wtedy pierwszy raz zaczęło mnie mdlić ale nie zwracałam. Temperatury dostałam w niedzielę, a dzisiaj mamy środę.
-Myślisz, że to jakaś wirusówka? Może ktoś od ciebie z grupy też choruje?
-Nie. Pytałam dziewczyny ale one wszystkie są zdrowe.
-Okej... słuchaj będę się zbierać. W kuchni masz zupę na kuchence. Po prostu ją sobie odgrzej, A! i nie zapomnij o lekach.
-Dzięki Unnie- przytuliłam ją.
Kiedy poszła do korytarza i zatrzasnęła za sobą drzwi wejściowe odpłynęłam w błogi sen.
꧁𑁍꧂
W środku nocy przebudził mnie szczęk kluczy i czyjeś kroki w przed pokoju. Wciąż miałam zamknięte oczy ale przysłuchiwałam się uważnie otoczeniu.
Drzwi do mojej sypialni otworzyły się cicho, na palcach osoba podeszła do mnie i dotknęła mojego czoła. Poczułam dobrze znane mi męskie perfumy. Wiedziałam już kim jest tajemniczy nieznajomy.
Chris ucałował mnie w czoło mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem.
Usłyszałam zgrzyt otwieranej torby a potem zamykanie jej i cichy szelest ubrań.
Materac obok mnie ugiął się a kołdra podniosła.
Potem przyciągnął mnie do swojej klatki u całował w skroń zatapiając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
-Nie śpię- wymruczałam.
-O, przepraszam. Obudziłem cię?- wyszeptał.
-Nie szkodzi. Słyszałam jak wchodzisz.
-Jak się czujesz?
-Nie wiem, raz gorzej, raz lepiej.
-Oj, babygirl...- otworzyłam oczy. Patrzył na mnie z wyraźnym smutkiem i zmęczeniem na twarzy.
-Nie myśl o tym- pogładziłam jego policzek- idź spać.
Ostatni raz ucałował mnie w usta a potem wygodnie ułożył się razem ze mną i zasnęliśmy.
꧁𑁍꧂
Kiedy rano się obudziłam, Chana już nie było.
Wstałam z łóżka i weszłam do kuchni, na stole leżała papierowa torba z przyklejoną do niej kolorową karteczką.
Narysowana była na niej uśmiechnięta buźka, a w środku była jeszcze ciepła, słodka bułka.
Kochany...
Zrobiłam sobie herbaty i zabrałam drobne śniadanie do pokoju.
Wzięłam telefon wgryzając się w bułkę i zaglądając w SMS-sy.
Czat z: Ciastek🐰🍪
-Hej, jak się czujesz? :)
Słyszałem, że się rozchorowałaś.
Już dawno nie widziałam Jeongguka ani z nim nie rozmawiałam. Miłe, że się odezwał.
Chyba lepiej. A co u ciebie?🙂-
-Praca, praca, praca. A co by innego?🥲
-Ale teraz się nudzę bo mam przerwę na planie
uuuu, a co robicie?-
-Hyung mówił ci o naszym portfolio?
Tak-
-Właśnie od 2 dni robię zdjęcia do swojego
Jaki z ciebie fajny wampir😁-
-😄🧛♂️
-Może jak wyzdrowiejesz, wpadniesz do nas? Chłopaki się trochę stęsknili
Oczywiście, że przyjdę!-
-😊
Kiedy zjadłam, wrzuciłam talerz do zlewu.
Resztę dnia spędziłam albo na drzemaniu albo na czytaniu książki.
꧁𑁍꧂
Następnego dnia gdy wstałam czułam się owiele lepiej.
Mimo iż rano dalej wymiotowałam to nie spałam tak dużo. Temperatura zdecydowanie spadła, a ja nie byłam taka zmulona.
Siedziałam na kanapie przykryta kocem i z termoforem na brzuchu.
Na stoliku kawowym leżała pusta miska po zupie Tuan, którą dziś zjadłam do końca.
Oglądałam dramę ,,Bussines Proposal" I nie mogłam powstrzymać śmiechu gdy Shin Hari- główna bohaterka, za wszelką cenę próbowała unikać swojego szefa po tym jak poszła za przyjaciółkę, z nim na randkę w ciemno.
Ze śmichu zaczął mnie boleć brzuch.
-Nie no serio?- pomyslałam zrezygnowana gdy znowu mnie zemdliło i pospiesznie zamknęłam się w łazience.
Po ogarnięciu się usłyszałam jak mój telefon dzwoni w pokoju.
Odebrałam szybko połączenie, dzwoniła Tuan.
*Połączenie komórkowe z: Tuan🍅*
Halo?-
-Y/N, jak tam?
W porządku, choć doperio wyszłam z łazienki bo znowu żygałam-
-Ja właśnie o tym... musimy pogadać. W cztery oczy, jak kobieta z kobietą.
Będę u ciebie za godzinę.
Ymmm. Okej? Do zobaczenia-
-Pa
Jej śmiertelnie poważny ton nie wróżył nic dobrego.
꧁𑁍꧂
Macie ferie czy tak jak ja gdzieś wyjechaliście?😊
Słowa(1228)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro