27: Mieszkanie
Od nowego tygodnia zaczęłam przygotowywać projekty dla Ji-U, aby wiedziała z czym pracować podczas trasy koncertowej.
Siedziałam przy stole razem z Chow i szkicowałam a ona przeglądała nowo dostarczone paletki dla nas do pracy.
-Chow, pokaż mi kolor A3.
Dziewczyna wskazała mi małą paletkę z brązami.
-Nie będzie za ciemny do karnacji Chana?- zasugerowała.
-Tak ale byłam po prostu ciekawa wyglądu tego odcienia.
-A co sądzisz o tym?- pokazała mi drugą paletkę- będzie pasować do Bina?
-Myślę, że tak. Ten kolor dobrze podkreśli powiekę i powiększy oczy.
Uśmiechnęła się do mnie serdecznie, a ja wróciłam do rysunku.
Kiedy skończyłam zabrałam podkładkę z kartką oraz przybory.
-Pomożesz mi zebrać paletki i zanieść do studia?- koleżanka, również zaczęła się pakować.
Spojrzałam na zegar nad drzwiami, zostało mi 5 minut do spotkania z menagerem i rozwiązania naszego układu.
-Chow, przepraszam ale musze jeszcze iść na jedno spotkanie. Proszę, nie bądź zła.
-Nie no coś ty! Leć, dam sobie radę- machnęła ręką- nie martw się o mnie.
Szepnęłam jeszcze ciche ,,Dzięki" i wyszłam.
Dojechałam windą na najwyższe piętro i zapukałam w pierwsze drzwi po lewej z ciemnego drewna.
-Proszę!- odezwał się głos.
-Dzień dobry- ukłoniłam się.
-Witam panią, proszę usiąść- wskazał fotel przed swoim biurkiem- przejdziemy od razu do sedna, nie chcę pani zatrzymywać.
-Dobrze.
Wyjął z teczki dokument i podsunął mi kartkę w raz z długopisem.
-Proszę zapoznać się z treścią dokumentu.
Przeczytałam dokładnie literka po literce i wszystko się zgadzało. Złożyłam parafkę na dole kartki i podałam menagerowi.
-Wszystko się zgadza, dziękuję- uśmiechnęłam się do niego.
-Bardzo dziękuję za naszą współpracę. Mam nadzieję, że kiedyś to się powtórzy bo jesteśmy zadowoleni z efektów pani pracy.- uścisnął mi rękę.
-Dziękuję bardzo, ja również na to liczę.
-Do widzenia panno Y/N.
-Do widzenia panu.
Wyszłam z gabinetu i znowu wsiadłam do windy. Chciałam sprawdzić czy nie dostałam żadnej wiadomości więc przegrzebałam torebkę w poszukiwaniu telefonu ale nigdzie go nie było.
-Kurczę, chyba został w sali- pomyślałam.
Wcisnęłam piętro na którym pracowałam i wróciłam z powrotem do tego samego pomieszczenia w którym siedziałam wcześniej z Chow. Zapaliłam światło a na stole wciąż leżał mój telefon.
Zabrałam go, kiedy znowu szłam do windy przechodziłam obok szatni dla trainee's wytwórni. Drzwi były otwarte a ze środka wydobywał się rumor rozmawiających ludzi.
Zapach potu podrażnił mój nos aż zakręciło mi się w głowie.
Przytrzymałam się ściany i wzięłam głęboki oddech aby obraz przed oczami przestał mi latać, mój żołądek skręcił się nie miłosiernie.
Czułam nudności jakbym miała zaraz wszystko zwrócić tak ostry i nie przyjemny wydawał mi się zapach.
-Przepraszam, wszystko w porządku?- zapytała młoda dziewczyna, przechodząca obok.
-Tak, chyba tak- westchnęłam- źle się przez chwilę poczułam.
-Może wezwać medyka?
-Nie, nie trzeba, dziękuję ci- podała mi rękę abym mogła się wyprostować.
-Proszę na siebie uważać, miłego dnia!- i odeszła w swoją stronę
W windzie skuliłam się w kącie i zjechałam na sam dół razem z innymi pracownikami.
Znalazłam na parkingu swój samochód i wsiadłam lekko.
Kiedy już miałam odpalić silnik dostałam powiadomienie z telefonu.
*Youtube: Stray Kids: ,,Connected"- offical track"*
Włączyłam filmik, a za chwilę usłyszałam delikatną muzykę a potem głos Chrisa
,,Got so many questions
You seek information
No need to be desperate
We're just getting started yeah"
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Piosenka mimo iż wydawała się taka niewinna wcale nią nie była.
,,...We're pulling at each other like magnets
The rules are telling us to ignore them
Your moves they're asking me for attention
Oh I'm losing it hey"
,,No turning back once we're connected"
Wyłączyłam wideo i weszłam w czat z Chanem:
Czat z: Channie💕
Gratuluję wydania ,,Conected" <3-
-🥰
Wiedziałam, że jest zajęty więc nie prułam się do niego o szybkie wiadomości z emotkami.
Każdy z nas był zajęty.
Za chwilę dostałam kolejne wiadomości, tym razem od Hobiego i Tuan:
*Wiadomość od: Hoba boba🧋: Znalazłem jedno ciekawe mieszkanko, pójdziesz ze mną obejrzeć w ten weekend?*
*Wiadomość od: Tuan🍅: Mam ochotę dobrze się zabawić, robimy babski wieczór u ciebie w przyszłym tygodniu, zero wymówek! POTRZEBUJĘ TEGO DO ŻYCIA.😫😫😫*
Odpisałam każdemu po kolei zgadzając się na wspólne spotkania i odjechałam z pod wytwórni, słuchając po cichu nowej solowej piosenki Chana...
꧁𑁍꧂
Czat z: Hoba boba 🧋:
-Chodź, czekam już pod twoim blokiem
Nastał weekend i dzień spotkania z Hoseokiem w sprawie zobaczenia potencjalnego nowego mieszkania dla mężczyzny.
Ciepło ubrana wyszłam z bloku i wsiadłam do jego auta.
-Hej słońce!- zawołał jak zawsze radośnie.
-Cześć! To co jedziemy?
-Jasne!- zmienił bieg i samochód ruszył.
Przejeżdżaliśmy przez centrum Seulu, mojego ulubionego miejsca w tym mieście. Życie tu płynęło w szybkim tempie, szalone, zawsze miało dla ciebie jakąś niespodziankę czekającą za rogiem.
Można tu było znaleźć, pracę, znajomych, miłość...
Mimo iż nie jestem Koreanką ani nie urodziłam się w Korei, to kochałam ten kraj jak własny dom.
Jasne, nie zawsze było tak kolorowo, czasem dogryzano mi za moje pochodzenie ale nie poddawałam się i parłam dalej.
Najważniejsze było aby nie patrzeć na opinie innych tylko iść przed siebie i skupić się na swoich marzeniach.
Trzeba myśleć o sobie jeśli chcesz coś osiagnąć, jak ty na siebie patrzysz. Każdy z nas zna siebie najlepiej jak nikt inny.
-Jesteśmy- oznajmił Hoseok.
Dojechaliśmy do strzeżonego osiedla wielkich, nowoczesnych wieżowców. Część budynków była jeszcze w stanie budowy ale do tych pierwszych można było się jak najbardziej wprowadzać.
Hoba zaprowadził mnie do klatki schodowej i wjechaliśmy na 17 piętro. Pod drzwiami z numerem 637 stał młody mężczyzna w przydługich, ciemnych włosach i garniturze. Zapatrzony w komórkę w drugiej ręce trzymał teczkę, zwrócił dopiero na nas uwagę gdy nasze kroki rozeszły się echem po korytarzu.
-Ah! Pan Jung! Witam serdecznie!- ukłonił się do mojego przyjaciela a następnie spojrzał na mnie.
-Widzę, że przyprowadził pan tym razem kogoś innego! Pierwszy raz widzę tak zjawiskowo odmienną urodę. Kang Yeo-woon, agent nieruchomości pana Junga- ukłonił mi się a potem podał rękę.
-Y/N Y/SN, ale nie rozumiem, jak to ,,tym razem"? Byłeś już oglądać inne mieszkania?- zwróciłam się do Hoby.
-Oglądałem wcześniej dwa inne lokum razem z Yoongi-hyungiem i Jeonggukiem. Ale tamte wydały mi się mało atrakcyjne. Tym razem chciałem mieć przy sobie kogoś kto spojrzy na mieszkanie ,,kobiecym okiem" i doradzi czy jest funkcjonalne- puścił mi oczko.
Uniosłam jedną brew i posłałam mu szelmowski uśmiech.
-Zapraszam!- powiedział pan Kang otwierając nam drzwi.
Mieszkanie było bardzo przestronne, z dwoma dużymi pokojami, ogromnym salonem z otwartą kuchnią tych samych rozmiarów. Posiadało on jedną łazienkę i spory oszklony balkon.
Jak dla mnie wszystko było aż ZA wielkie.
-I co myślisz?- spytał mnie Hoba.
-Raczej co ty myślisz. To ty będziesz tu mieszkał, nie ja.- wzruszyłam ramionami.
-Czy chciałby pan porozmawiać o ewentualnej cenie mieszkania?- spytał pan Kang.
Nie słyszałam ich dalszej rozmowy bo wpatrzona byłam w piękny widok na panoramę miasta.
Było już szarawo na zewnątrz, Seul zmieniał kolory i zapalał światła szykując się na nocne szaleństwo w klubach i potańcówkach.
Młodzi ludzie zaczęli wychodzić na ulice, gdzieś na większych placach odbywały się darmowe występy idoli a w alejkach można było się natknąć na grupy coverowe tańczące do muzyki.
W domach były matki z dziećmi i studenci, notorycznie wkuwający do najważniejszych egzaminów w ich życiu, które zbliżały się wielkimi krokami.
-Ładny widok prawda?- ocknęłam się gdy Hoseok cicho wypowiedział te słowa.
-Rzeczywiście. Aż mowę odbiera- przytaknęłam- A gdzie pan Kang?
-Wyszedł chwilę temu. Podoba mi się to lokum. Podpisałem umowę i zapłaciłem- wyjął z kieszeni kluczki i zabrzęczał nimi- Teraz, jest moje.
-To wspaniale!- przytuliłam go.
-Aby to uczcić, zabieram cię na coś dobrego. Ja stawiam!
-Skoro tak chcesz- uniosłam brew- nie mogę odmówić.
꧁𑁍꧂
Hoseok zabrał mnie do jednej z kosztowniejszych restauracji, gdzie na luzie mogliśmy zjeść bez wścibskich spojrzeń.
-I jak? Wybrałaś coś?- zapytał zza karty dań.
Będąc szczera, nie byłam wcale głodna. Patrząc na zdjęcia potencjalnych potraw wszystko cofało mi się do gardła.
Nie ze względu na nieciekawy wygląd, jedzenie wydawało się naprawdę pyszne. Nie mam pojęcia skąd wzięło się to uczucie.
-Umm.. wezmę to- wskazałam na danie z numerkiem 6.
-Dobrze- wezwał gestem ręki kelnera i złożył zamówienie.
Nie zamawialiśmy alkoholu, ze względu, ze Hoba kieruje a ja nie miałam po prostu ochoty.
-Coś blada jesteś- zauważył chłopak- dobrze się czujesz?
Pokiwałam głowa na tak co nie było do końca prawdą.
Obsługa przyniosła nasze zamówione dania.
Popatrzyłam pustym wzrokiem na mój talerz, na zapach jedzenia nagle mnie zemdliło. Sztućce wypadły mi z rąk.
-Przepraszam- powiedziałam niewyraźnie zakrywając usta i szybko pobiegłam to toalet czując jak zbliża mi się odruch wymiotny.
Otworzyłam kabinę i klękłam przy muszli czekając aż zacznę wymiotować ale nic się nie stało.
Oddychałam ciężko.
Musiałam chyba złapać jakiegoś wirusa czy coś.
Kiedy nic się nie stało, wyszłam z łazienki. Przed wejściem natknęłam się na Hoseoka.
-Y/N co ci jest? Nic się nie stało?- zapytał wyraźnie przejęty.
-Chyba mi coś zaszkodziło.
-Wymiotowałaś?
-Nie.
Otoczył mnie ramieniem i wróciliśmy do stolika.
-Jeśli nie chcesz, nie jedz- powiedział.
-Nie, chociaż spróbuję- wzięłam kęs do ust- nie chcę aby się zmarnowało.
Hoba popatrzył na mnie smutno, ale po chwili również zaczął jeść patrząc na mnie uważnie i z troską.
꧁𑁍꧂
Słowa(1507)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro