7: Rodzicom nic nie powiedziałam
Jeszcze tego samego wieczora wyszłam lekko zdenerwowana z mieszkania. Niestety nie udało mi się przeczytać lektury i wciąż miałam trochę czytania. Rodzicom nic nie powiedziałam, jedynie, że jestem umówiona i wrócę późno. Po powrocie czeka mnie trzy godziny roboty. Zdałam sobie sprawę, że noc będzie dość męcząca i na krótko uda mi się odpłynąć w krainę Morfeusza.
Pojechałam do mojej przyjaciółki Nadii, gdzie razem z innymi przyjaciółmi mieliśmy się spotkać i wspólnie spędzić niedzielny wieczór. Tak też się stało. Przyszło dwóch chłopaków - Kamil i Maciek, a z dziewczyn poza mną i Nadią zjawiły się jeszcze Karolina, Asia, Kaja i Ania. Razem przez półtorej godziny rozmawialiśmy o tym jak wyglądał nasz ubiegły tydzień oraz co planujemy w kolejnych. Było dużo zabawy i śmiechu, ale też i złości Nadii, bo ona jest z nas najbardziej nerwowa.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 20:30. Stałam już na dworze i przytulałam moich przyjaciół na pożegnanie. Zawsze wracałam sama. Kamil odprowadzał Karolinę, Kaję i Anię, a Asia czekała na tatę, który przyjeżdżał po nią samochodem. Ja zawsze szłam na przystanek autobusowy i tam czekałam na kolorowy pojazd z numerem 16, 19, 20, 25 lub 29. W niedzielne wieczory jeździły one rzadziej, więc musiałam się wykazać ogromną cierpliwością.
Po powrocie do domu ponownie siadłam do nauki i udało mi się wszystko skończyć jeszcze przed północą. Zadowolona, ale też i bardzo zmęczona zdjęłam swój dzisiejszy outfit jakim była czarna spódnica, biały T-shirt i dżinsowa kurtka. Ubrałam moją różową piżamę i zmęczona położyłam się spać wcześniej nastawiając budzik na godzinę 06:30.
Rankiem obudziłam się i zmęczonym wzrokiem wyłączyłam budzik. Leżałam jeszcze w łóżku dobry kwadrans zanim zdecydowałam się wstać. Z krzesła zabrałam jasne dżinsy i biały T-shirt, a z szafy wyjęłam czarną bluzę i poszłam do łazienki. Moja mama robiła śniadanie, a tata oglądał telewizję. Później pościeliłam łóżko, rozczesałam włosy i odsłoniłam okna w pokoju. Następnie zjadłam śniadanie jakim był jogurt i tost z serem i wypiłam szklankę wody. Później umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż i zadowolona spakowałam się do szkoły. Gdy zegarek w kuchni pokazał mi godzinę 08:30, założyłam moje czarne koturny, a na siebie zarzuciłam zieloną kurtkę i wyszłam z domu. Droga na przystanek zajęła mi 10 minut i punktualnie przyjechał mój autobus o numerze 19. Usiadłam na dwuosobowyn siedzeniu przy końcowym wyjściu i powtarzałam materiał na historię. Gdy w autobusie rozległ się głos mówiący: Lubelska, od razu stanęłam przy autobusowych drzwiach. Droga z przystanku do szkoły zajęła mi kilka minut i szybko weszłam do tego niezbyt lubianego przeze mnie miejsca. Wchodząc do szatni spotkałam kilku znajomych z klasy i przywitałam się z nimi niezbyt szczerym uśmiechem. Pierwszą lekcją była religia, więc z radością udałam się na drugie piętro mojej szkoły. Stanęłam obok drzwi z numerem 16 i czekałam na dzwonek.
Do sali wpuścił nas jeden z moich ulubionych nauczycieli, czyli Pan Nowak. Jest to młody, wysoki mężczyzna z zielonymi tęczówkami oraz szerokim i wspaniałym uśmiechu. Lubię jego za charakter i chęć nauczenia nas czegoś takiego jak religia, co w mojej klasie nie jest zbyt proste.
Usiadłam w ławce z Zosią - moją koleżanką, która akurat siedziała tego dnia sama. Marzyłam już o kolejnej niedzieli i nie mogłam się skupić na żadnej lekcji.
Cały tydzień minął bez większych przeszkód. W niedzielny wieczór, na który tak długo czekałam niestety nie spotkałam się z przyjaciółmi, ponieważ Nadia, u której zazwyczaj się spotykamy jeszcze nie wróciła z wyjazdu do rodziny, a Kamil był zajęty. W ograniczonej ekipie juz niewiele osób chciało się spotkać, dlatego niezadowolona wróciłam do domu.
Wieczorem siedziałam nad książką, którą polonistka kazała nam przeczytać na za tydzień, a ja wolałam tego nie przekładać jak ostatnio. Kolejny tydzień minął...
Jak widać tygodnie mijają zarówno w życiu jak i w mojej książce. A wy już odliczacie? Jeśli tak to do Wielkanocy czy juz od razu do wakacji?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro