2: Cholera...
Siedziałam na miękkim łóżku okryta cienkim sweterkiem i zapatrzona w szkolny plecak. Co się znajduje w środku? To co każdy humanista kocha najbardziej - książki! Jednak te nie przypadły mi do gustu, a szczególnie zbiór zadań do matematyki i podręcznik do geografii. Chociaż ten przedmiot nie jest taki zły.
Widziałam, że czeka mnie ciężkie popołudnie i wieczór. A może nawet i noc, bo moje chęci do odrabiania pracy domowej odleciały w siną dal na początku września.
W domu panowała grobowa cisza. Moi rodzice nie wrócili jeszcze z pracy, więc cały dom był do mojej dyspozycji. Nawet nie włączyłam muzyki i ciszę przerywały moje ruchy, albo odgłosy z mieszkania sąsiadów.
Nagle usłyszałam zgrzyt klucza w zamku. Poruszyłam się. Na sobie wciąż miałam dzisiejszy strój czyli koszulę w kratę. Moja mama nie lubi, gdy w takim ubraniu chodzę po domu, więc szybko zajęłam koszulę i założyłam górę mojej różowej piżamy, powiesiłam koszulę na krześle i usiadłam na łóżku.
- Cholera... - Usłyszałam głos mamy. Widocznie położyła coś na komodzie, a moje durne klucze spadły na podłogę. - Zuzia, już jestem! Przywiozłam ci obiad i wracam do pracy!
Taak... Czy ja już wspominałam, że moja mama jest jedną z najbardziej zapracowanych kobiet na świecie? Ta kobieta bez pracy by umarła. Nawet na emeryturze coś znajdzie. I tak do śmierci. Moja mama to istna pracoholiczka. Nie myślcie, że mi to nie przeszkadza. Cholernie, bo jak tak dalej pójdzie to jeszcze przed moją pełnoletnością będę musiała przeżyć śmierć matki.
Kiedy poruszam temat pracy pojawia się argument: Chcesz, żeby Marlena przyszła do ciebie na noc? To ktoś musi zarobić na te wasze kilka godzin zabawy.
Kim jest Marlena? Dla świata jest zwykłym, przeciętnym człowiekiem. Zwykłą nastolatką taką jak ja czy tysiące innych dziewczyn w tym mieście. Ale właśnie Marlena dla mnie jest kimś wyjątkowym. Wysoka szatynka to moja największa ostoja. Kocham ją najmocniej spośród wszystkich przyjaciół, bo jej nikt nie zastąpi. Mogę otwarcie powiedzieć, że moje życie bez niej byłoby smutne i śmiało powiem, że oddałabym za nią życie.
Rzadko się to zdarza, jednak są takie wspaniałe dni kiedy przychodzi do mnie na noc i wciąż dziwię się, że żaden z sąsiadów nie wezwał policji podczas takiej nocy. Spotykamy się głównie u mnie, bo u niej nie ma zbytnio warunków.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Od razu rozpoznałam piosenkę Shawn'a Mendes'a, którego czasem słuchałam, ale jego prawdziwą fanką była Marlena. Uśmiechnęłam się.
- No hej stara
- Cześć młoda - Zaśmiałam się. Między mną a moją przyjaciółka jest kilka miesięcy różnicy i to mi przypadł status "starej"
- Co robisz?
- A co mogę robić o tej porze?
- Niech zgadnę. Słuchasz muzyki, obok ciebie leży zbiór do matmy i od godziny próbujesz odrobić pracę domową
- Bingo Mar
- Jesteś moją siostrą. Znam cię bardzo dobrze
Rozmawiałyśmy już drugą godzinę, kiedy usłyszałam, że mama wchodzi do mieszkania.
- Auto! - Krzyknęłam do słuchawki i położyłam tel na biurku. O co chodzi? "auto" to nasze hasło, gdy moja mama wchodzi do pokoju. Dlaczego? Wszystko ma początki, gdy jeszcze w gimnazjum rozmawiałam z Marleną u mnie w domu. Wtedy miałam szlaban na zapraszanie znajomych do domu a Wyglądając przez okno zobaczyłam czarne auto mojej mamy, więc Krzyknęłam "auto!" i tak już zostało.
Teraz usiadłam na łóżku i pochyliłam się nad zbiorem. To będzie ciężki wieczór...
Hej, jak wrażenia? Widziałam pozytywne komentarze pod poprzednim rozdziałem, więc chyba się podoba. Dzisiaj przychodzę z kolejnym. Powoli odkrywam wam jak wygląda życie naszej Zuzi. Jak wam się podoba? Komentujcie i Gwiazdkujcie! Dobranoc <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro